15 Wrzesień 2016
Harry
Zgodnie z zapowiedzią walkę o Louisa Harry rozpoczął zaraz po rozmowie z Zayn'em. Zaczął od tego że jeszcze więcej czasu spędzał w mieszkaniu chłopców, potem zaczął zapraszać swojego byłego na niewinne wyjścia na kawę, lunch a z czasem nawet na przyjacielskie kolacje. Los na prawdę mu sprzyjał, Terrence coraz częściej wyjeżdżał do Francji gdzie jego ojciec otworzył nową szkołę baletową, więc Louis miał bardzo dużo wolnego czasu.
Tego dnia zabrał go na mecz Manchesteru United, Louis od tygodni mówił już o tym meczu ale niestety pomylił się z datą sprzedaży biletów a gdy to odkrył było już za późno a najlepsze miejsca były już zajęte. Wtedy pojawił się Harry. Chłopak nie tylko załatwił im miejsca w loży Vipowskiej ale także możliwość uczestniczenia w rozgrzewce, wejście do szatni a po wygranym meczu wkręcił ich na afterparty na którym pojawiła się prawie cała drużyna. Po takim dniu pełnym wrażeń Louis wracał do domu podekscytowany jak pięciolatek po dniu w Disneylandzie. Po imprezie którą opuścili po północy Louis był w stanie lekko podpitym, Harry natomiast był trzeźwy ponieważ tej nocy prowadził. Po zaparkowaniu pod kamienicą postanowił że odprowadzi przyjaciela pod same drzwi, choć Louis nie był aż tak bardzo pijany to jednak miał lekkie problemy z chodzeniem.
- Na prawdę bardzo ci dziękuję. - Dziękował mu przez całą drogę do domu, pod drzwiami do swojego mieszkania zrobił to chyba po raz setny. - To był najlepszy dzień w moim życiu. - Wyszeptał stając na palcach aby móc pocałować Harry'ego w policzek.
- Lepszy od tego gdy na wakacjach w Barcelonie znaleźliśmy tę pustą plażę? - Zapytał Harry seksownym głosem na którego dźwięk Louis zachwiał się lekko i Harry musiał złapać go w pasie żeby ten się nie wywrócił.
- A więc to był mój drugi najlepszy dzień. - Szepnął przygryzając wargę.
Znajdowali się bardzo blisko siebie, ich twarze dzieliły centymetry, to wszystko prowadziło do pocałunku. Ich spojrzenia, ich szepty, krótkie oddechy, przygryziona warga Louisa i dłonie Harry'ego na jego tali. Od upragnionego przez Harry'ego pocałunku dzieliły ich milimetry gdy nagle usłyszeli dźwięk otwierających się drzwi. Louis odskoczył od niego jak poparzony gdy usłyszeli głos człowieka który ich naszedł.
- Louis? - To był Terrence, ten Terrence który do jutra miał być we Francji.
- Terry? Co ty tutaj robisz? - Louis wyglądał na zaszokowanego i przestraszonego, Harry był tylko wściekły.
- Co ja tutaj robię?! Co ty kurwa robisz?! I to jeszcze kurwa z nim?! - Blondyn był wściekły, nie zważając na późną porę unosił głos co mogło doprowadzić do pobudzenia wszystkich sąsiadów z ich klatki schodowej.
- To nie tak jak myślisz. - Dwudziestoośmio latek próbował się tłumaczyć.
- Nie ma mnie kilka dni a ty puszczasz się na prawo i lewo?!
- Ej uważaj sobie. - Harry uznał że to moment żeby i on się włączył do rozmowy.
- Zamknij się! - Warknął Terry.
- Ty się zamknij do niczego nie doszło. - Harry podniósł lekko ton ale starał zachowywać się spokojnie, tym bardziej że pijany Louis patrzył się na nich z niepokojem.
- Louis do środka a ty stąd wypierdalaj! - Szarpnął niższym chłopakiem tak że Louis niemal uderzył w drzwi, to przelało czarę gniewu Styles'a.
- Nie rób mu tak! - Chwycił blondyna za koszulkę i uderzył nim o ścianę, ta sytuacja otrzeźwiła Louisa.
- Harry przestań. - Chwycił go od tyłu i odciągnął od swojego chłopaka. - Powinieneś już iść.
- Co? Nie możesz pozwolić mu się tak traktować, uderzył cię. - Nadal był wściekły ale posłuchał starszego chłopaka i odsunął się od Terrenca.
- Harry idź do domu. - Nalegał.
- Nie zostawię cię z nim samego.
- Harry idź! - Jęknął Louis na co on poczuł jakby dostał od niego w szczękę. Odwrócił się na pięcie i czym prędzej ruszył w stronę schodów po czym zbiegł ze schodów najszybciej jak umiał.
Gdy dotarł do auta jego policzki były już całe mokre od łez.
- Pieprzony blondas! - Krzyknął kopiąc w leżącą na chodniku puszkę.
To nie tak miało być. Mieli się pocałować, mieli powiedzieć sobie kilka miłych słów i wtedy dopiero się rozejść. To wszystko miało wyglądać inaczej, Louis miał wybrać jego.
- Na prawdę bardzo ci dziękuję. - Dziękował mu przez całą drogę do domu, pod drzwiami do swojego mieszkania zrobił to chyba po raz setny. - To był najlepszy dzień w moim życiu. - Wyszeptał stając na palcach aby móc pocałować Harry'ego w policzek.
- Lepszy od tego gdy na wakacjach w Barcelonie znaleźliśmy tę pustą plażę? - Zapytał Harry seksownym głosem na którego dźwięk Louis zachwiał się lekko i Harry musiał złapać go w pasie żeby ten się nie wywrócił.
- A więc to był mój drugi najlepszy dzień. - Szepnął przygryzając wargę.
Znajdowali się bardzo blisko siebie, ich twarze dzieliły centymetry, to wszystko prowadziło do pocałunku. Ich spojrzenia, ich szepty, krótkie oddechy, przygryziona warga Louisa i dłonie Harry'ego na jego tali. Od upragnionego przez Harry'ego pocałunku dzieliły ich milimetry gdy nagle usłyszeli dźwięk otwierających się drzwi. Louis odskoczył od niego jak poparzony gdy usłyszeli głos człowieka który ich naszedł.
- Louis? - To był Terrence, ten Terrence który do jutra miał być we Francji.
- Terry? Co ty tutaj robisz? - Louis wyglądał na zaszokowanego i przestraszonego, Harry był tylko wściekły.
- Co ja tutaj robię?! Co ty kurwa robisz?! I to jeszcze kurwa z nim?! - Blondyn był wściekły, nie zważając na późną porę unosił głos co mogło doprowadzić do pobudzenia wszystkich sąsiadów z ich klatki schodowej.
- To nie tak jak myślisz. - Dwudziestoośmio latek próbował się tłumaczyć.
- Nie ma mnie kilka dni a ty puszczasz się na prawo i lewo?!
- Ej uważaj sobie. - Harry uznał że to moment żeby i on się włączył do rozmowy.
- Zamknij się! - Warknął Terry.
- Ty się zamknij do niczego nie doszło. - Harry podniósł lekko ton ale starał zachowywać się spokojnie, tym bardziej że pijany Louis patrzył się na nich z niepokojem.
- Louis do środka a ty stąd wypierdalaj! - Szarpnął niższym chłopakiem tak że Louis niemal uderzył w drzwi, to przelało czarę gniewu Styles'a.
- Nie rób mu tak! - Chwycił blondyna za koszulkę i uderzył nim o ścianę, ta sytuacja otrzeźwiła Louisa.
- Harry przestań. - Chwycił go od tyłu i odciągnął od swojego chłopaka. - Powinieneś już iść.
- Co? Nie możesz pozwolić mu się tak traktować, uderzył cię. - Nadal był wściekły ale posłuchał starszego chłopaka i odsunął się od Terrenca.
- Harry idź do domu. - Nalegał.
- Nie zostawię cię z nim samego.
- Harry idź! - Jęknął Louis na co on poczuł jakby dostał od niego w szczękę. Odwrócił się na pięcie i czym prędzej ruszył w stronę schodów po czym zbiegł ze schodów najszybciej jak umiał.
Gdy dotarł do auta jego policzki były już całe mokre od łez.
- Pieprzony blondas! - Krzyknął kopiąc w leżącą na chodniku puszkę.
To nie tak miało być. Mieli się pocałować, mieli powiedzieć sobie kilka miłych słów i wtedy dopiero się rozejść. To wszystko miało wyglądać inaczej, Louis miał wybrać jego.
Louis
To wszystko co się wydarzyło na chwilę go otrzeźwiło i orzeźwiło, teraz jednak Louisowi było nie dobrze, chciał się już położyć jednak czekała go jeszcze długa rozmowa.
- Kochanie to nie było tak jak wyglądało. - Zaczął się tłumaczyć gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi.
- Tak? To co to ma znaczyć. - Rzucił w niego jakimś brukowcem który na pierwszej stronie miał wydrukowane zdjęcie Louisa i Harryego z podpisem że są parą.
- Byliśmy kilka razy na imprezie ale byliśmy też z innymi ludźmi, to wszystko nie tak.
- Co ty mi pieprzysz. Wyjeżdżam na kilka dni a cały internet huczy że mój chłopak jest nowym chłopakiem Harry'ego Stylesa, wracam do domu a ty się z nim całujesz.
- Nie całowaliśmy się, byłem pijany, zachwiałem się a on mnie przytrzymał. - Trochę skłamał, gdyby Terry nie pojawił się w drzwiach to na pewno by się pocałowali ale Louis nie mógł się zdecydować czy żałuje że do tego nie doszło czy nie.
- To nie wyglądało na przytrzymanie.
- Ale było, uwierz mi. - Złapał blondyna za rękę. - Nie gniewaj się, przepraszam nie powinienem był po prostu tyle wypić ale obiecuję ci że do niczego nie doszło i nie dojdzie.
- Nie wierzę ci. - Chłopak pokręcił głową, nie warczał już, jego głos stał się smutny.
- Nie mów tak, zazdrość i gniew już rozwaliły jeden mój związek. - Powiedział po czym ugryzł się w język, wspominanie poprzedniego związku w tej kłótni było wielkim faux pas.
- Nie wierzę. - Terry prychnął i znowu pokręcił głową, tym razem jego głos był pełen goryczy. - Ty go nadal kochasz.
- Nie! Z tobą jestem, to ciebie kocham. - Zarzekał się cały czas trzymając swojego chłopaka za rękę, lecz nie miał odwagi spojrzeć mu w oczy.
- Powiedz mi czy gdybyś wiedział jak to się skończy to byś go wtedy zdradził?
- Nie zdradziłbym go drugi raz ale tylko dlatego że to było chujowe i źle się z tą zdradą czuję ogólnie, jako człowiek.
- No to zadam to pytanie w ten sposób, czy gdybyś mógł cofnąć czas i nigdy go nie stracić, zrobiłbyś to? - Terrence złapał go za dłonie i uściskiem próbował zmusić go do spojrzenie sobie prosto w oczy. - Spójrz na mnie. - Louis nadal wpatrywał się w podłogę. - Zrobiłbyś to? - Milczał, czuł jak Terrence mu się przygląda, to spojrzenie aż go paliło, nie chciał kłamać ale nie mógł też powiedzieć prawdy. - Aha. - Terry puścił jego ręce i zaczął się odsuwać.
- Ale nie idzie cofnąć czasu, a teraz jestem z tobą bo cię kocham. - To była prawda.
- Nie chcę być tym drugim, zabawką na pocieszenie.
- Nie jesteś! Kocham cię i chcę z tobą być. - Podszedł i spróbował się do niego przytulić, Terrence go nie odepchnął ale też nie odwzajemnił tego, stał po prostu jak kłoda.
- Udowodnij to. - Powiedział w końcu po chwili milczenia.
- Jak? Zrobię wszystko.
- Zamieszkaj ze mną..
- Okej, nie ma sprawy. - Powiedział szybko.
- W Francji. - Dokończył blondyn na co Louis zdrętwiał.
- Jak to we Francji?
- Tata chce żebym zajął się tamtejszą szkołą, chcę się tego podjąć.
- Ale ja nie mogę od tak przeprowadzić się do Francji, Terry ja mam tutaj pracę, rodzinę, przyjaciół...
- Harry'ego. - Dodał gorzko.
- Tu nie chodzi o niego. - Zarzekał się Louis.
- Od początku chodzi o niego, to przez niego nie udało nam się za pierwszym razem i to przez niego nasz związek stoi w miejscu. Tak długo dopóki on jest w pobliżu, my nie zbudujemy porządnej relacji.
- Musimy, to mój przyjaciel nie odetnę się od niego tak na zawsze. - Tego był pewny, okej mógłby się nawet przeprowadzić do tej Francji ale nie mógł przestać przyjaźnić się z Harrym. Terry spojrzał na niego ze smutnym uśmiechem, podszedł bliżej, ujął jego twarz w swoje dłonie po czym pocałował go w czoło. - Och Louis, życzę ci żeby wam się udało. - Puścił go, wziął swoją torbę po czym wyszedł. Louis stał po środku pokoju i zastanawiał się co tu właśnie się wydarzyło, czuł się z tym źle i bolało go to że właśnie skończył się związek z kimś kogo kochał ale jakoś nie odczuwał potrzeby żeby wybiec za nim i go zatrzymać. Więc po prostu tak stał, stał i płakał i myślał nad tym co teraz.