piątek, 25 listopada 2016

The One With Cheek Kiss



15 Wrzesień 2016
Harry
 Zgodnie z zapowiedzią walkę o Louisa Harry rozpoczął zaraz po rozmowie z Zayn'em. Zaczął od tego że jeszcze więcej czasu spędzał w mieszkaniu chłopców, potem zaczął zapraszać swojego byłego na niewinne wyjścia na kawę, lunch a z czasem nawet na przyjacielskie kolacje. Los na prawdę mu sprzyjał, Terrence coraz częściej wyjeżdżał do Francji gdzie jego ojciec otworzył nową szkołę baletową, więc Louis miał bardzo dużo wolnego czasu. 
 Tego dnia zabrał go na mecz Manchesteru United, Louis od tygodni mówił już o tym meczu ale niestety pomylił się z datą sprzedaży biletów a gdy to odkrył było już za późno a najlepsze miejsca były już zajęte. Wtedy pojawił się Harry. Chłopak nie tylko załatwił im miejsca w loży Vipowskiej ale także możliwość uczestniczenia w rozgrzewce, wejście do szatni a po wygranym meczu wkręcił ich na afterparty na którym pojawiła się prawie cała drużyna. Po takim dniu pełnym wrażeń Louis wracał do domu podekscytowany jak pięciolatek po dniu w Disneylandzie. Po imprezie którą opuścili po północy Louis był w stanie lekko podpitym, Harry natomiast był trzeźwy ponieważ tej nocy prowadził. Po zaparkowaniu pod kamienicą postanowił że odprowadzi przyjaciela pod same drzwi, choć Louis nie był aż tak bardzo pijany to jednak miał lekkie problemy z chodzeniem.
 - Na prawdę bardzo ci dziękuję. - Dziękował mu przez całą drogę do domu, pod drzwiami do swojego mieszkania zrobił to chyba po raz setny. - To był najlepszy dzień w moim życiu. - Wyszeptał stając na palcach aby móc pocałować Harry'ego w policzek.
 - Lepszy od tego gdy na wakacjach w Barcelonie znaleźliśmy tę pustą plażę? - Zapytał Harry seksownym głosem na którego dźwięk Louis zachwiał się lekko i Harry musiał złapać go w pasie żeby ten się nie wywrócił.
 - A więc to był mój drugi najlepszy dzień. - Szepnął przygryzając wargę.
 Znajdowali się bardzo blisko siebie, ich twarze dzieliły centymetry, to wszystko prowadziło do pocałunku. Ich spojrzenia, ich szepty, krótkie oddechy, przygryziona warga Louisa i dłonie Harry'ego na jego tali. Od upragnionego przez Harry'ego pocałunku dzieliły ich milimetry gdy nagle usłyszeli dźwięk otwierających się drzwi. Louis odskoczył od niego jak poparzony gdy usłyszeli głos człowieka który ich naszedł.
 - Louis? - To był Terrence, ten Terrence który do jutra miał być we Francji.
 - Terry? Co ty tutaj robisz? - Louis wyglądał na zaszokowanego i przestraszonego, Harry był tylko wściekły.
 - Co ja tutaj robię?! Co ty kurwa robisz?! I to jeszcze kurwa z nim?! - Blondyn był wściekły, nie zważając na późną porę unosił głos co mogło doprowadzić do pobudzenia wszystkich sąsiadów z ich klatki schodowej.
 - To nie tak jak myślisz. - Dwudziestoośmio latek próbował się tłumaczyć.
 - Nie ma mnie kilka dni a ty puszczasz się na prawo i lewo?!
 - Ej uważaj sobie. - Harry uznał że to moment żeby i on się włączył do rozmowy.
 - Zamknij się! - Warknął Terry.
 - Ty się zamknij do niczego nie doszło. - Harry podniósł lekko ton ale starał zachowywać się spokojnie, tym bardziej że pijany Louis patrzył się na nich z niepokojem.
 - Louis do środka a ty stąd wypierdalaj! - Szarpnął niższym chłopakiem tak że Louis niemal uderzył w drzwi, to przelało czarę gniewu Styles'a.
 - Nie rób mu tak! - Chwycił blondyna za koszulkę i uderzył nim o ścianę, ta sytuacja otrzeźwiła Louisa.
 - Harry przestań. - Chwycił go od tyłu i odciągnął od swojego chłopaka. - Powinieneś już iść.
 - Co? Nie możesz pozwolić mu się tak traktować, uderzył cię. - Nadal był wściekły ale posłuchał starszego chłopaka i odsunął się od Terrenca.
 - Harry idź do domu. - Nalegał.
 - Nie zostawię cię z nim samego.
 - Harry idź! - Jęknął Louis na co on poczuł jakby dostał od niego w szczękę. Odwrócił się na pięcie i czym prędzej ruszył w stronę schodów po czym zbiegł ze schodów najszybciej jak umiał.
 Gdy dotarł do auta jego policzki były już całe mokre od łez.
 - Pieprzony blondas! - Krzyknął kopiąc w leżącą na chodniku puszkę.
 To nie tak miało być. Mieli się pocałować, mieli powiedzieć sobie kilka miłych słów i wtedy dopiero się rozejść. To wszystko miało wyglądać inaczej, Louis miał wybrać jego.

Louis
 To wszystko co się wydarzyło na chwilę go otrzeźwiło i orzeźwiło, teraz jednak Louisowi było nie dobrze, chciał się już położyć jednak czekała go jeszcze długa rozmowa.
 - Kochanie to nie było tak jak wyglądało. - Zaczął się tłumaczyć gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi.
 - Tak? To co to ma znaczyć. - Rzucił w niego jakimś brukowcem który na pierwszej stronie miał wydrukowane zdjęcie Louisa i Harryego z podpisem że są parą. 
 - Byliśmy kilka razy na imprezie ale byliśmy też z innymi ludźmi, to wszystko nie tak.
 - Co ty mi pieprzysz. Wyjeżdżam na kilka dni a cały internet huczy że mój chłopak jest nowym chłopakiem Harry'ego Stylesa, wracam do domu a ty się z nim całujesz.
 - Nie całowaliśmy się, byłem pijany, zachwiałem się a on mnie przytrzymał. - Trochę skłamał, gdyby Terry nie pojawił się w drzwiach to na pewno by się pocałowali ale Louis nie mógł się zdecydować czy żałuje że do tego nie doszło czy nie.
 - To nie wyglądało na przytrzymanie.
 - Ale było, uwierz mi. - Złapał blondyna za rękę. - Nie gniewaj się, przepraszam nie powinienem był po prostu tyle wypić ale obiecuję ci że do niczego nie doszło i nie dojdzie.
 - Nie wierzę ci. - Chłopak pokręcił głową, nie warczał już, jego głos stał się smutny.
 - Nie mów tak, zazdrość i gniew już rozwaliły jeden mój związek. - Powiedział po czym ugryzł się w język, wspominanie poprzedniego związku w tej kłótni było wielkim faux pas.
 - Nie wierzę. - Terry prychnął i znowu pokręcił głową, tym razem jego głos był pełen goryczy. - Ty go nadal kochasz.
 - Nie! Z tobą jestem, to ciebie kocham. - Zarzekał się cały czas trzymając swojego chłopaka za rękę, lecz nie miał odwagi spojrzeć mu w oczy.
 - Powiedz mi czy gdybyś wiedział jak to się skończy to byś go wtedy zdradził?
 - Nie zdradziłbym go drugi raz ale tylko dlatego że to było chujowe i źle się z tą zdradą czuję ogólnie, jako człowiek.
 - No to zadam to pytanie w ten sposób, czy gdybyś mógł cofnąć czas i nigdy go nie stracić, zrobiłbyś to? - Terrence złapał go za dłonie i uściskiem próbował zmusić go do spojrzenie sobie prosto w oczy. - Spójrz na mnie. - Louis nadal wpatrywał się w podłogę. - Zrobiłbyś to? - Milczał, czuł jak Terrence mu się przygląda, to spojrzenie aż go paliło, nie chciał kłamać ale nie mógł też powiedzieć prawdy. - Aha. - Terry puścił jego ręce i zaczął się odsuwać.
 - Ale nie idzie cofnąć czasu, a teraz jestem z tobą bo cię kocham. - To była prawda.
 - Nie chcę być tym drugim, zabawką na pocieszenie.
 - Nie jesteś! Kocham cię i chcę z tobą być. - Podszedł i spróbował się do niego przytulić, Terrence go nie odepchnął ale też nie odwzajemnił tego, stał po prostu jak kłoda.
 - Udowodnij to. - Powiedział w końcu po chwili milczenia.
 - Jak? Zrobię wszystko.
 - Zamieszkaj ze mną..
 - Okej, nie ma sprawy. - Powiedział szybko.
 - W Francji. - Dokończył blondyn na co Louis zdrętwiał.
 - Jak to we Francji?
 - Tata chce żebym zajął się tamtejszą szkołą, chcę się tego podjąć.
 - Ale ja nie mogę od tak przeprowadzić się do Francji, Terry ja mam tutaj pracę, rodzinę, przyjaciół...
 - Harry'ego. - Dodał gorzko.
 - Tu nie chodzi o niego. - Zarzekał się Louis.
 - Od początku chodzi o niego, to przez niego nie udało nam się za pierwszym razem i to przez niego nasz związek stoi w miejscu. Tak długo dopóki on jest w pobliżu, my nie zbudujemy porządnej relacji.
 - Musimy, to mój przyjaciel nie odetnę się od niego tak na zawsze. - Tego był pewny, okej mógłby się nawet przeprowadzić do tej Francji ale nie mógł przestać przyjaźnić się z Harrym. Terry spojrzał na niego ze smutnym uśmiechem, podszedł bliżej, ujął jego twarz w swoje dłonie po czym pocałował go w czoło. - Och Louis, życzę ci żeby wam się udało. - Puścił go, wziął swoją torbę po czym wyszedł. Louis stał po środku pokoju i zastanawiał się co tu właśnie się wydarzyło, czuł się z tym źle i bolało go to że właśnie skończył się związek z kimś kogo kochał ale jakoś nie odczuwał potrzeby żeby wybiec za nim i go zatrzymać. Więc po prostu tak stał, stał i płakał i myślał nad tym co teraz. 

sobota, 12 listopada 2016

The One With Girls Spa Day



2 Sierpnia 2016
Lola
 - Kochanie wstawaj. - To było pierwsze co Lola usłyszała tego dnia, melodyjny głos Nialla rozniósł się po pokoju. Zazwyczaj kochała ten głos, mogłaby go słuchać godzinami lecz w tej chwili brzmiał on najokropniej na świecie, ponieważ kazał jej wstać.
 - Jeszcze chwilka. - Wycharczała zachrypniętym, porannym głosem. W pokoju było gorąco, cholerny sierpień pomyślała. 
 - Spóźnisz się do kawiarni. 
 - Jestem szefową, mogę przyjść kiedy chcę. - Odgarnęła włosy z czoła, była cała spocona a więc przed wyjściem będzie musiała jeszcze umyć włosy, super.
 - Nie gdy musisz ją otworzyć.
 - Cholerna Gwendolyn. - Warknęła przeklinając przyjaciółkę, odkąd jej nie ma to Lola musiała przejąć jej obowiązki. Otwarła powoli oczy i zobaczyła przed sobą ubranego już męża. - Odkąd zacząłeś starać się żeby zwolnili cię z pracy masz o wiele więcej energii z rana.
 - Dziwne nie. - Blondyn uśmiechnął się szeroko. - Mam już dziesięć spóźnień i jedną naganę myślę że niedługo mnie zwolnią. 
 - Na pewno ci się uda. - Przeciągnęła się ziewając, wstała z łóżka i nagle z powrotem usiadła gdy zobaczyła się w lustrze. - Jezu co to? - Jęknęła widząc swoje odbicie, wczoraj wieczorem Mia przyszła do niej z butelką wina jednak na końcu z butelki zrobiły się trzy.
 - To moja kochana żona-alkoholiczka. - Niall stał oparty o ścianę, rzuciła w niego niezdarnie poduszką którą on zdołał złapać.
 - Nie mogę iść do pracy, jestem jeszcze pijana. - Jęknęła rzucając się na plecy, ten gwałtowny ruch wywołał u niej niestety mdłości i ból głowy.
 - Weźmiesz prysznic i ci przejdzie. - Chłopak podszedł do niej i chwycił ją za rękę.
 - Nie przejdzie mi.
 - Przejdzie przejdzie, a pamiętasz co mi wczoraj obiecałaś? - Zapytał chytrze.
 - Człowieku ja nie pamiętam jak się rozebrałam a co dopiero co ci obiecywałam.
 - Rozebrałaś się przez striptiz...
 - Co??? - Lola momentalnie się podniosła. - Przy Mii?
 - Nie, już w sypialni. - Przysiadł obok niej i wyjął telefon. - Włączyłaś jakąś piosenkę na telefonie i zaczęłaś tańczyć, mam to nagrane. - Puścił jej filmik na którym podryguje żałośnie próbując zdjąć z siebie ubranie w rytm One Dance Drake'a.
 - Co ja tam mówię? - Zapytała ponieważ nie mogła zrozumieć bełkotu pijanej siebie.
 - Że codziennie będziesz się tak przede mną rozbierać a później będziemy się przez wiele godzin kochać.
 - Jezus Maria zabij mnie. - Niall to jej mąż a mimo to było jej wstyd jak cholera. - Albo przynajmniej to usuń.
 - O nie! To będzie idealny argument gdy następnym razem nawalona w trzy dupy będziesz mnie wysyłać do nocnego po wino.
 - O nie, już nie będę! Ja już więcej nie pije. 
***
 Zimny prysznic i mocna kawa nie za bardzo pomogły, Lola do południa chodziła jak struta, na szczęście w kawiarni był mały ruch, a o dwunastej przyszedł Milo, młody kelner który wszedł na miejsce Gwenny. Dopiero koło pierwszej Loli zrobiło się trochę lepiej, zrobiła sobie wtedy herbatę ziołową i usiadła na kanapie.
 - Hej. - Usłyszała za plecami głos Mii, dwudziestosiedmiolatka wyglądała nie lepiej niż ona, ubrana była w białą szeroką bluzę i czarne legginsy, włosy miała spięte w koka i nie miała na sobie makijażu. 
 - Wyglądasz okropnie. - Powiedziała na powitanie Lola.
 - I vice versa. - Brunetka rozłożyła się na kanapie, kładąc nogi na nogi przyjaciółki, zamknęła oczy a dłońmi zakryła twarz. - Jestem idiotką.
 - Ja też. 
 - Ale ja jestem taką prawdziwą idiotką z idiotowa która robi idiotyczne rzeczy. - Mia miała głos jakby miała się rozpłakać.
 - Jak ty w ogóle wczoraj trafiłaś do domu?
 - Zadzwoniłam po Thomasa i jestem idiotką. 
 - Przespałaś się z nim? 
 - Tak ale to nie wszystko... - Mia skuliła się na sofie jak małe dziecko. - Pamiętasz jak opowiadałam ci wczoraj o Nathanie z mojej pracy?
 - Yhm. - Mruknęła blondynka, Mia coś wczoraj wspominała że jej nowy telewizyjny partner wpadł jej w oko.
 - Nazwałam wczoraj Thomasa jego imieniem. 
 - O Jezu przecież byłaś pijana mogło ci się pomylić.
 - Gdy szyczytowałam Lola, jęczałam Nathan uprawiając seks z Thomasem. - Dziewczyna zwinęła się w jeszcze mniejszą kulkę.
 - O kurwa, i co on na to?
 - Ubrał się i wyszedł a teraz nie odbiera ode mnie telefonu ani nie odpisuje na esemesy. Ja już mam tego wszystkiego dość Lola, czasami chciałabym to wszystko rzucić i uciec gdzieś tak jak Gwenny. - Wyznała pociągając nosem.
 - Oj chodź tu malutka. - Pociągnęła ją do siebie i mocno przytuliła. - Jak chcesz to możemy rzucić to wszystko i wyjechać na weekend do spa.
 - W weekend nie mogę, pracuję.
 - To jutro, pieprzniemy to wszystko i jutro pojedziemy do spa.

***
3 Sierpnia 2016

 Jak powiedziały tak zrobiły i nazajutrz wybrały się do najlepszego hotelu spa w Londynie. Lola kawiarnię zostawiła pod opieką swoich pracowników a Mia synka pod opieką Zayna i Liama. Cały dzień spędziły na cudownych masażach, kąpielach w czekoladzie i wielu innych przyjemnych zabiegach. W cenę tego wszystkie była wliczona także kolacja oraz jedna noc w hotelu, postanowiły ją więc wykorzystać. Po kolacji zamknęły się w pokoju z butelką wina i choć przegadały ze sobą cały dzień to teraz dalej miały o czym rozmawiać.
 - To jest po prostu tak że od wyjazdu Gwenny ja nie umiem się ogarnąć, po prostu nie potrafię. Byłam na nią wściekła gdy przespała się z moim ojcem, powiedziałam jej wtedy że ją nienawidzę ale to nie prawda. Chciałbym powiedzieć jej że już nie jestem na nią zła, że chcę żeby wróciła ale nie odbiera ode mnie telefonu.
 - Od nikogo nie odbiera. - Pocieszyła przyjaciółkę. - Mi raz tylko napisała esemesa że wróci ale układa sobie od nowa życie a to trochę potrwa. 
 - Najbardziej chyba jestem zła na siebie za to że niczego nie dostrzegłam, ona potrzebowała pomocy a ja nie dość że tego nie zauważyłam to jeszcze nakrzyczałam na nią gdy tę pomoc gdzieś znalazła. 
 - O to każdy może się obwiniać bo nikt nie zauważył. 
 - Ale ja powinnam była, ona zawsze mnie wspierała a ja jej nie potrafiłam. 
 Pierwsza butelka skończyła się szybko i choć wciąż pamiętały wczorajszego kaca to postanowiły zaryzykować i zamówiły jeszcze jedną w hotelowej recepcji.
 - Boję się zajść w ciążę. - Wyznała po jakimś czasie Lola. - Boję się że znowu stracę dziecko, a z drugiej strony boję się nie zajść w ciążę bo boję się że stracę wtedy Nialla.
 - Co ty gadasz. - Dziewczyny były już nieco wcięte więc ich języki zaczęły się plątać. - On cię kocha pomimo wszystko.
 - A co jeśli nigdy nie dam mu dziecka, nadal będzie mnie kochał? - Chlipnęła i czknęła jednocześnie.
 - Dasz radę a jeśli nie to jest tyle różnych sposobów i innych wyjść in-vitro, surogatki, adopcja. Tyle dzieci czeka na dom. 
 Tej nocy na zmianę śmiały się i płakały, zachowywały się jak nastolatki na nocowaniu u siebie. Tej nocy Lola nie była mężatką starającą się o dziecko a Mia nie była matką, były po prostu dziewczynami które plotkują o swoich chłopakach i innych znajomych.
 - Niall ostatnio strasznie poprawił się w łóżku, tak jakby przeszedł jakiś kurs albo coś. - Zaśmiała się blondynka. - Nasz seks zawsze był raczej dobry i zazwyczaj raczej dochodziłam ale teraz to za każdym razem, czasami nawet po kilka razy. 
 - Gdy byłam z Zaynem to też zawsze dochodziłam ale musiałam się sama o to postarać.
 - Jak to?
 - No wiesz nie było tak że tylko on mnie ten tego tylko ja musiałam też na niego tak jakby napierać żeby sprawić sobie przyjemność, rozumiesz?
 - Mniej więcej.
 - A z Thomasem jest tak że mogłabym leżeć jak kłoda a i tak bym doszła, nie wiem jak to jest, niby rozmiar mają podobny a jednak jakoś tak inaczej.
 - Może to chodzi o technikę. - Zamyśliła się Lola.
 - Ej chcesz papierosa? Kupiłam sobie na dzisiaj. - Uśmiechnęła się chytrze Mia.
 - A wiesz że chętnie. - Wyszły na balkon i odpaliły.
 - Z Thomasem czasami bywa tak że wystarczy że lekko mnie dotknie, obojętnie gdzie, obojętnie czym a mi już miękną kolana. - Powiedziała wypuszczając z płuc siwy dym, ta noc była piękna i taka wręcz do innych nie podobna.
 - To znaczy że go kochasz. - Stwierdziła blondynka.
 - Wiem że go kocham.
 - Więc w czym tkwi problem? 
 Mia wzruszyła ramionami.
 - Nie wiem, z jednej strony ufam mu i wiem że mnie nie zdradzi, z drugiej boję się że mnie zostawi. Widzę jak opiekuje się Leonem i jaki wspaniały dla niego jest ale nie chcę go obarczać opieką nad nie swoim dzieckiem.
 - Ale skoro to robi to znaczy że tego chce.
 - Wiem ale co jeśli teraz tego chce ale za kilka lat nie będzie to dla niego już takie... takie... nie wiem ważne, fajne... Jak mu się to wszystko po prostu odwidzi. Z resztą teraz to już nie ważne.
 - Nadal nie odbiera?
 - Ani on, ani Gwen, co jest kurwa ze mną nie tak że tak zrażam do siebie ludzi.
 - Nie zrażasz. - Przytuliła ją do siebie. - A co z tym Nathanem?
 - Nathan jest zajebisty, inteligentny, przystojny ale to celebryta, totalnie nie dla mnie. Zauroczyłam się w nim to fakt, troszkę pofantazjowałam, ale to tyle, nie zakochałam się i na pewnie nie zdradziłabym z nim Thomasa.
 - Przecież nie jesteście razem. - Przypomniała jej Lola.
 - No niby nie ale chyba jednak trochę tak.
 - Więc co teraz? - Było już po czwartej, na zewnątrz zaczęło się robić szarawo a pierwsze ptaki zaczęły ćwierkać.
 - Pozostało mi tylko go przeprosić a potem nie wiem, mam nadzieje że mi wybaczy. 

The One Where Zayn Moves In


17 Lipiec 2016
Zayn
 Jak co niedzielę Zayn od rana zajmował się synkiem, w czasie gdy Mia prowadziła jeden z najpopularniejszych programów śniadaniowych w Anglii. W życiu zawodowym matki jego dziecka układało się świetnie, w uczuciowym jednak już tak dobrze nie było. Choć Thomas cały czas się o nią stara, to Mia trzyma go na dystans, co według Zayna jest głupie, jednak postanowił nie wtrącać się w ich sprawy. 
 Dochodziła dziewiąta gdy w trójkę leżeli w łóżku, on, Liam i Leo pomiędzy nimi. Chłopiec już nie spał, gaworzył wesoło unosząc swoje malutkie rączki w stronę maskotki misia którą droczył się z nim Zayn. 
 - Coraz bardziej przypomina ciebie. - Powiedział Liam podpierając się na łokciu, to prawda Leo miał po ojcu gęste, kruczoczarne włosy i ciemne oczy.
 - Oby tylko nie odziedziczył mojego charakteru. - Zachichotał.
 - No miejmy nadzieje że z charakteru nie będzie podobny ani do ciebie ani do Mii, bo wtedy nikt z nim nie wytrzyma. - Zażartował Payne za co dostał pstryczka w nos.
 - Ej ej, przecież nie jestem znowu taki najgorszy.
 - No nie, jesteś najlepszy. - Nachylił się by pocałować młodszego chłopaka w usta. 
 - Czasami tak się zastanawiam, co ja takiego dobrego w tym życiu zrobiłem że los postawił cię na mojej drodze.
 - Och już się tak nie przymilaj i tak zrobię dla ciebie wszystko.
 - A ja dla ciebie. - Pocałowali się po raz drugi.
 Zayn uwielbiał niedziele, to był jedyny dzień w tygodniu gdy pozwalali sobie na taki totalny luz. W ten dzień nic się nie liczyło, tylko ich trójka, ich mała rodzina. Mogli kłócić się nawet i przez cały tydzień to w niedzielę i tak stawali się tą słodką, do po rzygu parką. 
 - Najchętniej to bym dzisiaj w ogóle nie wychodził z łóżka. - Powiedział Zayn podnosząc się.
 - To nie wstawaj. - Powiedział uwodzicielsko Liam przez co Zayna przeszedł przyjemny dreszcz.
 - Muszę, mały musi zjeść śniadanie a po za tym muszę dzisiaj jechać do mojego mieszkania po ciuchy na siłownię.
 - Na siłownię? - Zapytał z lekką drwiną Payne.
 - Tak zapisałem się na siłownię z Harrym, muszę zadbać trochę o swoją formę, co i tobie kochanie polecam.
 - Sugerujesz mi że jestem gruby? - Zapytał z wyrzutem i z na maksa wciągniętym brzuchem.
 - Nie, oczywiście że nie. - Zaświergotał teatralnie Zayn. - Ale dobijasz już trzydziestki i jeśli się za siebie nie weźmiesz to niedługo przybędzie ci tu i ówdzie. 
 - Świnia! - Jęknął i rzucił w ukochanego poduszką. - Nie będziesz mnie kochał z brzuszkiem?
  Zayn wrócił na łóżko i usiadł na nim okrakiem.
 - Będę cię kochał nawet i z brzucholem. - Załaskotał go w twardy brzuch który Liam teraz specjalnie napinał. - Ale czy będę się z tobą kochał to już inna sprawa. 
 - Osz ty! - Liam chwycił go za boki i odwzajemnił łaskotanie ale mocniej i brutalniej przez co Zayn zaczął się histerycznie śmiać i błagać o litość.
 - Proszę stop, stop, stop! Będę się z tobą kochał nawet gdy większym prawdopodobieństwem będzie że stanie mi serce niż fiut.
 - No ja myślę. - Liam zaprzestał swoich tortur więc Zayn szybko z niego zeskoczył i uciekł pod drzwi. 
 - Ale tylko przy zgaszonym świetle i nikomu się nie będę do tego przyznawać. 
 Powiedział po czym uciekł do łazienki wziąć prysznic. Gdy z niej wyszedł Liam i Leo już byli w kuchni. Chłopczyk był już ubrany, siedział w swoim foteliku i był karmiony kaszką. Zayna tak rozczulił ten obrazek że chwycił za stojący na szafce aparat i zrobił im zdjęcie.
 - Co ty robisz? - Zapytał Liam unosząc głowę po usłyszeniu charakterystycznego pstryk. 
 - Kocham cię. - Odpowiedział tylko po czym podszedł i złożył na jego ustach krótki ale słodki pocałunek. - Smakujesz jak kaszka truskawkowa. - Oblizał się ze smakiem. 
 - Postanowiłem że od dzisiaj przechodzę na dietę i będę jadł tylko to co młody, i tylko w takich ilościach.
 - Oj nie wiem czy Mii spodoba się to że będziesz przychodził do niej trzy razy dziennie żeby possać jej cycka. 
 - Mi tam się ten pomysł nawet podoba. - Wzruszył ramionami za co dostał kolejnego pstryczka, tym razem w ucho.
 - Kolego, possać to ty możesz jedynie mnie. - Powiedział groźnie Malik.
 - Jezus Maria, rujnujecie dziecku psychikę. - Jęknął Louis wychodząc ze swojego pokoju. 
 - Dziecku? Chyba mówisz w tej chwili o sobie? - Odpowiedział Zayn spoglądając na Louisa który ubrany był w bokserki w misie.
- Dopiero co byliśmy starcami dobijającymi trzydziestki teraz znowu jesteśmy dziećmi? - Zapytał Liam. 
 - Ciało i rozum mają oddzielny proces starzenia. - Wyjaśnił Zayn.
 - Łoo Malik takie trudne słowa od rana? Mądrzejesz? - Powiedział Louis śmiejąc się z własnego żartu, Liama też to rozbawiło lecz on ograniczył się tylko do krótkiego parsknięcia.
 - Goń się. - Mulat pokazał przyjacielowi środkowy palec na co ten tylko w geście kapitulacji uniósł ręce i wycofał się do łazienki. 
 - Dobrze mu powiedziałeś. - Zaśmiał się Liam.
 - Wiem. - Wyszczerzył się i znowu pocałował ukochanego, po czym podszedł do lodówki. - A więc mój chłopczyk je na śniadanko kaszkę, a co zje mój mężczyzna? 
 - Zjem wszystko co moje kochanie przyrządzi. - Zayn przyrządził jajecznice na boczku i cebuli. - Jeśli dalej będziesz mnie tak karmił to naprawdę wkrótce się roztyję.
 - I dobrze, grubi ludzie wolniej uciekają.
 - Ale ja nigdy od ciebie nie ucieknę.
 - Wiem, ale dla pewności idę na siłownię żebym w razie co zawsze mógł cię dogonić. - Wyciągnął dłoń żeby pogładzić starszego chłopaka po policzku, w tym samym momencie usłyszeli dźwięk wymiotowania.
 - Jesteście tacy słodcy że aż chce mi się rzygać. - Powiedział Louis wychodząc już z łazienki. 
 - Jesteś zazdrosny bo Terry wróci dopiero za tydzień. 
 - Bylibyście tak samo irytujący nawet gdyby czekał na mnie w łóżku.
 - Ale nie czeka. 
 - Jeszcze tydzień a będziecie musieli sypiać w mieszkaniu Zayna żeby móc spędzić spokojną i cichą noc. - Zagroził i wrócił do swojego pokoju.
 - A propos, w sprawie twojego mieszkania. - Zaczął Liam. - Po co ty je tak w ogóle trzymasz? To jest bez sensu żebyś płacił za wynajem skoro i tak prawie tam nie bywasz.
 - Słyszałeś że za tydzień może nam się przydać.
 - Ja mówię poważnie Zayn, zamieszkaj ze mną.
 - Tutaj?
 - No tak, chcesz być jak najbliżej Leo a bliżej niż tu to chyba jest tylko pokój u Mii. 
 - A Louis? Nie będzie miał nic na przeciwko?
 - Już z nim o tym rozmawiałem i mówił że nie ma żadnego problemu.
 - No to okej. - Uśmiechnął się szeroko. - To zabawne, już przecież kiedyś ze sobą mieszkaliśmy a ja czuję się taki podekscytowany jakbym doświadczał jakiejś nowej rzeczy. - Wstał z krzesła by usiąść Liamowi na kolanach.
 - Naprawdę używasz dzisiaj strasznie dużo trudnych słów, Louis ma racje że mądrzejesz.
 - Oj zamknij się. - Pocałowali się po raz kolejny tego ranka, jednak tym razem z taką namiętnością jakby to już był wieczór. 


25 Lipiec 2016
Harry
 Minęło pół roku od zakończenia trasy koncertowej gdzie Harry supportował Ed'a i pół roku odkąd druga płyta Harry'ego osiągnęła ogromny sukces, nie tylko w Anglii ale w całej Europie a nawet w Ameryce. Ale to było pół roku temu i od tego czasu Harry nie napisał jeszcze żadnej porządnej piosenki a co dopiero takiej którą mógłby umieścić na płycie, o którą z niecierpliwością domagała się wytwórnia. Obecnie jego kariera znajdowała się w takim miejscu że ludzie bardziej kojarzyli go z bywania na iwentach niż z muzyki. 
 - Problem polega na tym że nie wiem o czym pisać. - Zwrócił się do Zayna który podał mu zimną colę z lodówki. Odkąd Zayn zamieszkał z Liamem Harry spędzał w ich mieszkaniu bardzo dużo czasu. Od pół roku miał bardzo dużo wolnego czasu więc spędzał go głównie na przesiadywaniu u swoich przyjaciół i na marudzeniu. - Odkryłem że umiem pisać tylko o uczuciach i to tylko takich skrajnych. Gdy Louis mnie zdradził to napisałem o tym z pięćdziesiąt piosenek a teraz potrafię przesiedzieć cały dzień nad komputerem i nic. 
 - To wybierzcie coś z tych piosenek i już masz drugą płytę. - Doradził mu przyjaciel tak jakby to było takie proste.
 - To się już nie sprzeda, po za tym zniszczyłem je wszystkie zaraz po wydaniu płyty. 
 - To napisz o tym co czujesz teraz. 
 - Ale ja nic nie czuję. - Sapnął bezsilnie.
 - Nic? Na pewno? - Zapytał Zayn z tajemniczym uśmieszkiem.
 - O co ci chodzi? - Zapytał niepewnie.
 - Przychodzisz tutaj codziennie, jakąś godzinę przed przyjściem Louisa z pracy a potem siedzisz do wieczora. Nie zrozum mnie źle, mi to nie przeszkadza, uwielbiam spędzać z tobą czas ale chyba nie myślisz że ja myślę że ty siedzisz tutaj dla mnie. - Malik zaśmiał się wesoło, Harry prychnął ale wiedział że to prawda, nie przychodzi tutaj żeby popatrzeć jaką idealną parę tworzy Zayn z Liamem. 
 - No i jakie to są niby uczucia? - Zapytał ironicznie.
 - Miłość, żal, smutek, tęsknota, zazdrość i nienawiść. 
 - A jaką mam niby piosenkę na ten temat napisać? - To nie do wiary że Zayn zna go tak dobrze, jak to jest możliwe, to tak jakby siedział w jego głowie i słyszał każdą jego myśl.
 - Taką że tęsknisz za tym co było, że tęsknisz za jego obecnością tak bardzo że spędzasz czas z nim i z jego nowym chłopakiem, że tego nienawidzisz i chciałbyś zniszczyć ich związek ale kochasz go i mu tego nie zrobisz. - Po policzku Harry'ego pociekły łzy.
 - Przestań. - Sapnął chowając twarz w dłoniach.
 - Przepraszam Harry. - Zayn podszedł i pogłaskał go po plechach. 
 - Ale w sumie. - Loczek nagle przestał płakać, podniósł głowę i spojrzał chytrze na przyjaciela.
 - Co ty chcesz zrobić? 
 - No oczywiście nie chcę psuć im związku, ale dlaczego ja się poddałem? Dlaczego ja o niego nie walczę?
 - No nie wiem Harry, to chyba nie jest zbyt fair. - Chłopak nie podzielał jego entuzjazmu, patrzył niepewnie na niego ale Harry był pewny swojej decyzji.
 - Jeśli mam kiedyś czegoś żałować to tylko tego że tak długo nic nie robiłem.
 - Proszę cię tylko nie zrób jakiegoś świństwa.


Niall
 To był jeden z tych dni gdy Niall miał już dość wszystkiego, swojej głupiej pracy, głupich klientów i głupiego szefa. Odliczał godziny aż będzie mógł w końcu już to wszystko zostawić i wrócić do domu, do żony jednak do końca tego dnia nadal było dalej niż bliżej. Znajdywał się właśnie na zebraniu na którym szef opieprzał jego grupę za słabe wyniki, ale przecież to nie ich wina że przez ostanie pół roku nie wiele osób zechciało wpieprzać się w długoletnie kredyty i kupować domy, z wynajmem było nieco lepiej ale wiadomo że lepiej jest sprzedać niż wynająć. Niall był do tego stopnia znudzony że zaczął przypominać sobie swoje dzieciństwo i to kim kiedyś chciał zostać. Przypomniał sobie jak na trzynaste urodziny dostał od ojca aparat fotograficzny, nie taką zwykłą jednorazówkę ani cyfrówkę ale prawdziwą lustrzankę. Codziennie robił nią setki zdjęć, większość dalej ma gdzieś na dysku. Pamięta że rodzina i przyjaciele zawsze byli zachwyceni jego fotografiami, do dziś zdjęcia z jego ''artystycznych'' sesji zdjęciowych gdzie Lola była modelką, wiszą w ich mieszkaniu. Niall bardzo długo mówił że zostanie fotografem, w końcu jednak gdy przyszedł czas wyboru, wybrał marketing i zarządzanie a potem znalazł pracę w firmie deweloperskiej i tak już został. 
 - Horan cholera jasna słuchasz mnie?! - Wkurzony głos dyrektora wyrwał go z rozmyśleń.
 - Nie. - Przyznał szczerze roztargniony.
 - Słucham?
 - Nic, przepraszam zamyśliłem się. - Wyprostował się i zaczął uważnie wsłuchiwać w słowa przełożonego lecz po chwili znowu odleciał w swój świat. 
 Po powrocie do domu udał się prosto do pokoju gościnnego gdzie w dużej brązowej szafie trzymali wszystkie pamiątki i różne nieużywane obecnie rzeczy. Po chwili poszukiwań znalazł aparat i dwa grube albumy wywołanych zdjęć. Lustrzanka była rozładowana ale na szczęście ładowarka do jej akumulatorka była w tym samym pudle co aparat. Po podłączeniu ładowarki do kontaktu, Niall rozsiadł się na kanapie i zaczął oglądać nieco zapomniane już fotografie. Większość to były zdjęcia z imprez i różnych wakacyjnych wypadów ale pomiędzy nimi były takie zdjęcia które Niall nieskromnie mógł określić mianem dobrych, a nawet bardzo dobrych. Przeglądając te albumy uświadomił też sobie jak dawno z Lolą nigdzie nie byli, kiedyś mieli mniej pieniędzy a podróżowali więcej niż teraz. Co prawda teraz mają więcej obowiązków ale przecież stać ich na to żeby choć raz do roku wyjechać gdzieś dalej niż do Weymouth Beach, tym bardziej że Niall kocha podróżować, ma to po mamie. 
Po przejrzeniu albumów odpalił swojego laptopa gdzie znajdowało się o wiele więcej zdjęć, tak go to wszystko pochłonęło że o upływającym czasie uświadomiła go dopiero Lola, która od wyjazdu Gwen z pracy wraca dopiero o dwudziestej pierwszej. 
 - Cześć skarbie. - Powiedziała dziewczyna wchodząc do mieszkania. 
 - Cześć, kurde zapomniałem zrobić obiad. - Niall puknął się w czoło, na prawdę zapomniał. Przez ostatnie godziny tak mocno rozmyślał nad pewnym pomysłem że nawet nie poczuł głodu.
 - Spoko mam pizze, cały dzień za mną chodziła. - Położyła na ławie biały karton z logo pizzeri z ich ulicy. 
 - Jesteś najwspanialszą żoną na świecie.
 - Wiem. - Usiadła obok niego i pocałowała go w policzek. - Co robisz?
 - Oglądam stare zdjęcia.
 - Też chcę. - Nachyliła się po karton po czym wróciła na poprzednie miejsce. - Ale byłam kiedyś chuda. - Westchnęła biorąc kawałek pizzy. - Od jutra przechodzimy na dietę. - Powiedziała gryząc ze smakiem.
 - My?
 - Ty też byłeś wtedy chudszy, nie mówię że wyglądasz teraz źle ale jesteś w idealnym stanie żeby zacząć hodować brzuszek.
 - A tego byśmy nie chcieli. - Nachylił się żeby pocałować ją w usta, Lola miała w buzi kawałek pizzy więc wziął go w trakcie pocałunku, gdy byli małolatami często tak robili. 
 - Ale byliśmy kiedyś obrzydliwi. - Zaśmiała się Lola na wspomnienie ich dawnego zwyczaju. - Albo jak wyduszaliśmy sobie pryszcze. - Wstrząsnęła się ze skwaszoną miną. 
 - Wyduszaliśmy? Ty mi wyduszałaś a jak ja tobie miałem to ryczałaś że boli, a mnie torturowałaś. 
 - Bo miałeś takie czarne syfy. 
 - A potem chodziłem cały czerwony, o tak. - Wskazał na zdjęcie na którym akurat byli we dwoje, Niall faktycznie miał czerwoną i opuchniętą twarz.
 - Ojejku przepraszam. - Pocałowała go znowu. 
 Długo oglądali zdjęcia, jedząc pizzę i śmiejąc się z tego jak kiedyś wyglądali lub gdy przypomnieli sobie jakąś śmieszną anegdotkę związaną z daną fotografią.
 - Kochanie jak stoimy finansowo? - Zapytał w pewnym momencie Niall. 
 - W sensie? - Lola uniosła głowę z jego klatki piersiowej.
 - No w sensie czy sobie jako tako radzimy czy raczej jest ciężko.
 - Raczej sobie radzimy, nie jest jakoś mega super ale jest dobrze.
 - A gdybym rzucił pracę? Nadal byśmy sobie dobrze radzili?
 - Chcesz rzucić pracę? - Zaniepokoiła się.
 - Tylko jeśli dalibyśmy sobie radę.
 - No przez jakiś czas dalibyśmy radę żyć tylko z kawiarni ale nie na zawsze.
 - No oczywiście że nie na zawsze ale tak przez kilka miesięcy chociaż.
 - Ale dlaczego chcesz rzucić pracę?
 - Dzisiaj zdałem sobie sprawę z tego że jej nienawidzę. - Wzruszył ramionami, ale to prawda, już go ciarki przechodziły na myśl że jutro znowu będzie musiał tam iść. 
 - A co byś chciał w takim razie robić? - Zapytała poważnie, nie była zła, trochę tylko zmartwiona.
 - Zdjęcia, kiedyś chciałem zostać fotografem i na prawdę to było coś co sprawiało mi przyjemność, oczywiście jeśli ty masz coś na przeciwko to mogę zostać...
 - Nie, nie. - Uśmiechnęła się do niego czule. - Myślę że to dobry pomysł, ale nie zwalniaj się, zrób tak żeby to oni cię zwolnili. Wtedy dostaniesz jeszcze kasę na odchodne.
 - Piękna i mądra, czym ja sobie zasłużyłem na taki skarb. - Odłożył laptopa na ławę.
 - Musiałeś być bardzo grzecznym chłopcem. - Powiedziała zagryzając seksownie wargę w tym czasie Niall chwycił ją za biodra i ułożył ich tak że Lola leżała na sofie a on siedział na niej okrakiem.
 - Byłem, a ty byłaś dzisiaj grzeczną dziewczynką. 
 - Byłam. - Niall rozpiął guzik od jej spodni.
 - Na pewno? - Zapytał suwając dżinsy z jej bioder.
 - Na pewno. - Chciała zdjąć z niego koszulkę lecz ją powstrzymał.
 - Więc czeka cię nagroda. - Zdjęte spodnie odrzucił na bok, rozchylił jej nogi. - Dziś liczysz się tylko ty.
 - Gdybym wiedziała że tak to się skończy to już dawno kazałabym rzucić ci pracę. - Powiedziała czując jego pocałunki po wewnętrznej stronie ud.