27 Września 2014
Gwendolyn
Lola i Niall spędzili ze sobą ponad siedem lat w nieformalnym związku lecz gdy się w końcu zaręczyli nie chcieli już dłużej czekać żeby móc zacząć nazywać się mężem i żoną. Tak jak pewnie większość dziewczynek Lola już od dzieciństwa planowała swój ślub, z biegiem lat wizje tego dnia się zmieniały jednak zawsze był jakiś zarys pomysłu, kiedy jednak doszło co do czego Lola nie miała żadnego pomysłu. Przygotowania do ślubu zaczęły się już właściwie od drugiego maja. Na początku tylko Gwendolyn i Lola były tym podekscytowane a Mia pomagała im żeby tylko nie było im przykro jednak wraz z rozwojem jej związku z Thomasem rosło jej zainteresowanie w związku ze ślubem.
Do połowy maja miały już ustaloną datę, początkowo miał być to dwudziesty szósty grudnia lecz potem Lola stwierdziła że nie chce mieć ślubu zimą, chciała żeby było wtedy jeszcze ciepło. Wakacje odpadły od razu ponieważ wtedy byłoby za mało czasu żeby wszystko przygotować, wiosna przyszłego roku też odpadła ponieważ za długo trzeba by było na nią czekać, została więc jesień. Lola zapragnęła żeby w dzień jej ślubu było jeszcze ciepło więc musiał być to wrzesień, jego ostatni weekend pasował więc idealnie.
Po wyznaczeniu daty przyszła kolej na wybranie miejsca. Pierwszym marzeniem Loli był ślub w zamku gdzieś w Irlandii, nawet Gwen już w głowie miała wizję bajkowego zamku gdzieś pośród gór lub na wysokim klifie u podnóża którego rozbijałyby się głośno morskie fale. Ten pomysł też jednak szybko został przekreślony. Po pierwsze który zamek był wolny pięć miesięcy przed ślubem a po drugie skąd na to pieniądze, na zamek Lola mogłaby sobie pozwolić gdyby była milionerką a nie zwykłą dziewczyną z kredytem, Niall też był tylko zwykłym studentem a nawet gdyby pomogli im rodzice to i tak nie byłoby ich stać na bajkowy ślub.
Irlandia bardzo długo pozostawała w głowach dziewczyn w końcu też jednak musiały skreślić ją z listy ponieważ Lola bardzo chciała żeby na jej ślubie pojawiła się jej osiemdziesięciosiedmioletnia prababcia która niezbyt dobrze znosiła latanie samolotem. Irlandia więc odpadła.
Pod koniec czerwca miejsce również było już wybrane choć jego odkrycie było przypadkowe. Pewnego wieczoru podczas ich babskiego maratonu z filmami z Bridget Jones, podczas scen kręconych w Bibury tak zwanej Najpiękniejszej Wsi Angli, Lola powiedziała ze tam chciałaby wziąć ślub. Gwen od razu to podchwyciła i jak przystało na druhnę w godzinę znalazła kontakt do starszego małżeństwa które miało tam posiadłość i wynajmowało ją na takie właśnie okazje jak śluby czy jakieś inne huczne przyjęcia. Na drugi dzień zadzwoniła tam właściwie bez żadnych nadziei że w najbliższym czasie będą mieli jeszcze wolny termin jednak właścicielka zaskoczyła ją mówiąc że ostatni weekend września jest do ich dyspozycji. Z tą wesołą nowiną obudziła przyszłą panną młodą i jak to mówi Mia właśnie dlatego została Maid of Honor* ale mówiła tak tylko na żarty ponieważ dziewczyny już dawno umówiły się że Gwen zostanie główną druhną na ślubie Loli, Mia zostanie na ślubie Gwen a Lola na ślubie Mii ale ten układ nie podobał się za bardzo Loli ponieważ Amerykanka miała w planach nigdy nie wyjść za mąż.
Po wybraniu miejsca przyszedł czas na suknię. Wymarzona balowa suknia z mnóstwem falban i wszystkich tych innych dodatków, odpadła wraz z wyeliminowaniem zamku. Lola długo nie mogła się z tym pogodzić aż nie wkręciła się w tematykę wiejskiego wesela w plenerze. Od razu zapragnęła skromnej sukni, najlepiej nie za długiej maksymalnie do kolan i z obowiązkową koronką, nie miała być też śnieżnobiała tylko szarawa, kremowa lub beżowa. W końcu stanęło na kremowej natomiast druhny miały wybierać pomiędzy sukienkami beżowymi a szarobiałymi i też nie dłuższymi niż do kolan. Angielka zapragnęła także żeby na głowie miała wianek z polnych kwiatów do którego doczepiony został welon obszyty koronką, bukiet miał się składać także z polnych kwiatów oraz wrzosów druhny zaś miały mieć te same wianki i bukieciki tylko że mniejsze niż panna młoda. Buty natomiast miały być brązowe, najlepiej botki lecz jeśli któraś z dziewczyn wolałaby szpilki nie było to problemem.
Po skompletowaniu stroju nadszedł już czas tylko na wszystkie te szczegóły jak goście, menu i muzyka. Wszystko szło bez problemów aż w końcu doszło do usadzania gości i tutaj pojawiło się zakłócenie. Rodzice Nialla od czasu rozwodu nie przepadali za sobą i trzeba ich było usadzić możliwie jak najdalej od siebie, aż do września męczyły się z tym problemem w końcu jednak znalazły rozwiązanie.
Para młoda zasiadać miała przy podłużnym stole razem z rodzicami, główną druhną i drużbą a reszta gości została rozsadzona przy sześciu okrągłych stołach więc wyglądało to tak: Przy podłużnym stole siedziała Gwen, obok niej Kian ojciec Nialla, obok niego Alison mama Loli, następnie Niall, Lola, Harvey tata Loli, Grace mama Nialla i na końcu Liam jako Best Man** Nialla.
Przy pierwszym stoliku przy podłużnym stole od strony Gwen, zasiadać miał Louis(drużba2), Harry(drużba3), Michael Murphy kuzyn Nialla, jego dziewczyna Keira, Mia i Thomas. Przy środkowym stoliku usiąść mieli dziadkowie czyli Maddison i Stanley Knight rodzice Alison, Mayson Payne, Charlotte Horan, Rosemery Butler babcia Nialla od strony mamy i Maryam Foster prababcia Loli. Przy trzecim stoliku zasiedli znajomi Loli i Nialla i wszyscy byli singlami a w tym tylko dwóch chłopaków na piątkę dziewczyn ale dla tych chłopaków to akurat nie było problemem a zapewne uważali że jest tam o jednego za dużo. Tymi chłopakami był Zayn(drużba4) i Blake, dwudziestodziewięcioletni wujek Loli który z uwagi na wiek i styl życia nie został usadzony ze swoim starszym rodzeństwem tylko z młodymi. Wokoło nich miały zasiąść Michelle Palmer przyjaciółka Loli z dzieciństwa i trzecia druhna, Carly Webb i Lucie Chapman koleżanki Loli jeszcze ze studiów, Maya Baker dziewiętnastoletnia kuzynka Loli a także jej piąta druhna i jeszcze Holly Horan szesnastoletnia kuzynka Nialla. Przy czwartym stoliku znajdowało się miejsce także dla znajomych czyli Daisy Clark przyjaciółki Loli ze studiów, jej chłopaka Luca Scotta, Patricka Owena(drużba5) kolegi Nialla, jego dziewczyny Zary Rogers i jeszcze dla Sary Bailey byłej kelnerki z Camden Lol i dla jej chłopaka Rossa Warda. Przy piątym jak i szóstym stoliku znajdowało się miejsce dla rodziny. Przy piątym siedzieli Sophia Hall siostra Harveya i jej mąż William, Eva Horan trzydziestosześciolatka przez matkę nazywaną starą panną, przez mężczyzn seksowną kobietą a przez małolatów bardzo seksowną MILF, i jeszcze Connor i Ellie Horan brat Kiana z żoną. Przy ostatnim stoliku zasiąść mieli zaś Rebecca i James Baker, Leah ciocia Nialla od strony matki z mężem Ryanem Murphy i Beth i Evan Cox od strony taty Nialla.
Po ustaleniu tego wszystkiego Lola mogła spokojnie wychodzić za mąż a przynajmniej ona tak myślała. Gwen i Mia w czasie przygotowań do ślubu przygotowywały jeszcze jedną niespodziankę a mianowicie wieczór panieński na szczęście odbyło się bez żadnych dramatów. Dziewczyny obejrzały sobie w spokoju striptizera po czym się upiły i przepłakały całą noc ale na szczęście ta impreza odbyła się tydzień przed ślubem bo gdyby odbyła się wczorajszego wieczoru to dzisiaj Lola wyglądałaby co najmniej strasznie a tak wygląda prześlicznie.
Od wczoraj państwo młodzi, druhny, drużbowie i rodzice spali już w hotelu państwa Walker w którym miał się odbyć ślub oraz wesele. Od rana zaczęli zjeżdżać się goście oraz od rana zaczęło się piekło. Lola wymiotowała ze zdenerwowania jak kot od szóstej rano, jej żołądek uspokoił się dopiero około godziny dziewiątej na całe szczęście nie miała tego do siebie że podczas wymiotowania pękały jej naczynka krwionośne tak jak Mii której po jednym wymiotowaniu twarzy wyglądała jakby coś jej wybuchło. O wpół do dziesiątej przyjechały fryzjerki które miały zająć się panną młodą, druhnami oraz rodzicielkami państwa młodych, pół godziny później przyjechały dwie kosmetyczki które zajęły się makijażem.
Ceremonia miała zacząć się o szesnastej i choć o dziesiątej rano wydawało się że to jeszcze mnóstwo czasu, o piętnastej wydawało się że minęło dopiero pięć minut. Gwendolyn jako główna druhna musiała wszystkiego dopilnować, żeby goście się zameldowali, żeby ksiądz przyjechał, żeby kucharz nie spieprzył jedzenia... Latała w tą i z powrotem będąc wkurzoną na wszystkich mężczyzn że w czasie gdy kobiety tak się przejmowały, oni siedzieli w barze i popijali drinki, nie wiedziała jak oni mogli się nie denerwować w tak ważnym dniu. W końcu gdy usiadła na fotel fryzjerski czuła się tak zmęczona że przysnęła gdy fryzjerka robiła jej fryzurę, obudziła się dopiero gdy trzeba było już iść do ołtarza.
Niall
Niall nie wtrącał się w całe te przygotowania do ślubu, wiedział jak Loli zależy na tym żeby ten dzień był idealny i chciał żeby cały był tylko taki jaki ona chciała, on miał tylko dwa wymagania: panną młodą musiała być Lola oraz to że chciał mieć mocne wejście. Tradycyjne wejścia były w porządku ale trochę nudne, wszyscy choć się uśmiechają to płaczą i wszystko jest takie powolne, on chciał inaczej. Loli na początku nie za bardzo się podobało że nie zostanie zaprowadzona do ołtarza w tradycyjny sposób lecz gdy Niall przedstawił jej swój pomysł od razu jej się spodobał.
O wielkim wejściu wiedzieli tylko oni, druhny, drużbowie i ksiądz dla reszty gości miała to być niespodzianka. Wszyscy zastanawiali się czy ksiądz w ogóle się na to zgodzi lecz gdy kapłan usłyszał o ich pomyśle bardzo mu się spodobał i nie miał żadnych przeciwwskazań, tak w ogóle to bardzo w porządku facet z niego. Specjalnie na ich ślub przyjechał z Wolverhampton, Lola chciała tylko jego bo skoro udzielił jej chrztu i komunii to pragnęła też żeby udzielił jej ślubu.
Za dwadzieścia szesnasta goście zaczęli gromadzić się w hotelowej sali balowej która dzisiaj miała posłużyć im jako kaplica. Na podeście na którym zazwyczaj rozstawiona była orkiestra został ustawiony ołtarz, na drodze pomiędzy wejściem a ołtarzem został rozłożony zielony dywan a po bokach poustawiane zostały krzesła na których zasiadało już coraz więcej osób. Przy drzwiach z korytarza na salę stali Louis z Liamem witający gości, w dłoniach trzymali kartki z podziękowaniami za przybycie i takie tam.
Równo o szesnastej drzwi z dworu na korytarz zostały zamknięte a z głośników popłynęły pierwsze dźwięki Forever Chrisa Browna wprawiając tym gości w lekkie zdziwienie. Na Raz, Dwa, Trzy, Cztery chłopcy rzucili w górę resztę kartek pozostałą im w dłoniach w górę i tanecznym krokiem ruszyli w stronę ołtarza, goście przez sekundę siedzieli w osłupieniu po czym podłapali to i zaczęli klaskać do rytmu. Za Liamem i Louisem który już zniknęli za bocznymi drzwiami prowadzącymi z powrotem na korytarz, weszły Gwen z Mią wspólnym krokiem weszły do sali wykonując prosty układ taneczny. Za nimi weszli Michelle z Harrym obkręcając się co chwilę. Następni byli Daisy i Zayn wykonujący trochę trudniejszy układ taneczny niż poprzednia para ponieważ zawierał w sobie elementy twerku i breakdance. Ostatnia para czyli Patrick i Holly którzy doszli tylko do połowy sali i musieli się wrócić ponieważ za przy wejściu do sali już ustawiały się pozostałe pary. Weszli wszyscy podrygując w ten sam rytm, doszli do jednej trzeciej sali gdy rozstąpili się a z pomiędzy ich szeregów wyskoczył Niall robiąc fikołka na ziemi. Goście roześmiali się wesoło i zaczęli jeszcze energiczniej klaskać. Druhny, drużby i Pan Młody jednym rytmem podchodzili do ołtarza pod którym tańcząc w spowolnionym tępię zaczęli ustawiać się na swoje miejsca, goście śmiali się coraz głośniej. Gdy Chris po raz ostatni zaczął śpiewać ''To tak jakbym czekał moje całe życie'' oczy wszystkich zwróciły się w stronę wejścia gdzie stała już Lola. Wszyscy wstali gdy panna młoda tanecznym krokiem weszła do sali, ludzie zaczęli bić jeszcze głośniej brawo, pojawiły się też ciche gwizdy i westchnienia wychwalające jej urodę. Gdy była w połowie drogi do ołtarza Niall wyszedł po nią i chwytając ją pod ramie wspólnie doszli do kapłana który razem z resztą podrygiwał w rytm piosenki.
Po przywitaniu wszystkich i wprowadzeniu ich w udział w obrzędach kapłan rozpoczął Liturgię Słowa. Wszyscy obecni przy przygotowaniach do ślubu jednogłośnie stwierdzili że Harry ma z nich wszystkich najpiękniejszy głos więc to on został poproszony o czytanie.
- Dobra kobieta jest światłem domu
Czytanie z Księgi Syracydesa
Szczęśliwy mąż, który ma dobrą żonę,
liczba dni jego będzie podwójna,
Dobra żona radować będzie męża,
który osiągnie pełnie wieku w pokoju.
Dobra żona to dobra część dziedzictwa
i jako taka będzie dana tym, którzy się boją Pana.
Wtedy to serce bogatego czy ubogiego będzie zadowolone
i oblicze jego wesołe w każdym czasie.
Wdzięk żony rozwesela jej męża,
a mądrość jej otrzeźwia jego kości.
Dar Pana, żona spokojna
i za osobę dobrze wychowaną nie znajdziesz nic na zamianę.
Wdzięk nad wdziękami skromna kobieta
i nie masz nic równego osobie powściągliwej.
Jak słońce wschodzące na wysokościach Pana,
tak piękność dobrej kobiety między ozdobami jej domu.
Oto słowo Boże.
- Bogu niech będą dzięki. - Odpowiedzieli zebrani.
Następnie Harry odśpiewał psalm po czym przeszedł do drugiego czytania podczas którego starał się patrzeć na wszystkich to i tak jego wzrok co chwilę padał na Louisa.
- Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry
przenosił, a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku
nie unosi się pychą,
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego,
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje...
...Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy. Z nich zaś największa jest miłość.
Gdy Harry skończył jego miejsce zajął ksiądz, rozejrzał się uważnie po sali, poprawił okulary po czym zaczął.
Gdy Harry skończył jego miejsce zajął ksiądz, rozejrzał się uważnie po sali, poprawił okulary po czym zaczął.
- Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę i zadali Mu pytanie: ''Czy wolno żonę z jakiegokolwiek powodu?'' On odpowiedział: ''Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela. - Kapłan przerwał, ściągnął okulary, przetarł oczy i stanął tak jakby bardziej na luzie. - Umiłowani w Chrystusie Panu Siostry i Bracia! Gdy stajemy dziś w tym szczególnym czasie i szczególnym miejscu razem z Lolą i Niallem na myśl nasuwa się nam słowo MIŁOŚĆ. Mamy, bowiem świadomość, że to ona zaprowadziła tych młodych ludzi tu do Kościoła, przed Chrystusowy Ołtarz, i że ona zakorzeniona w odwiecznym źródle miłości, którym jest Bóg pozwoli im wytrwać do końca...(...)
(...)...Prawdziwa miłość zawsze będzie przyjmowała postawę: "Ja dla ciebie", nie zaś: "Ty dla mnie". Jeżeli mówimy: "Kocham cię, ponieważ cię potrzebuję", to jest to miłość niedojrzała, egoistyczna. Natomiast jeżeli będziemy naprawdę kochali, wówczas powiemy: "Potrzebuję cię, ponieważ cię kocham". Tak więc miłość jest bezinteresownym dawaniem wszystkiego, co możemy drugiej osobie zaofiarować - swój czas, swoją obecność, pomoc, a nawet służbę.
W hymnie o miłości, chyba najpiękniejszej pieśni jaką ludzkość kiedykolwiek wyśpiewała na ten temat, napisał św. Paweł, że miłość to coś nieporównywalnie więcej niż przemawianie językami, to coś więcej niż dar proroctwa, niż poznanie tajemnic i zdobycie wszelkiej wiedzy. Nie wystarczy rozdanie mienia na jałmużnę i wydanie swego ciała, aby potem się chlubić i chodzić dumnie. Bez miłości nic człowiek nie znaczy.
Miłość jest cierpliwa, uprzejma, nie zazdrości, nie przechwala się i nie pyszni, nie gniewa się itd. Miłość trwa wiecznie. Proroctwa się spełnią, języki ustaną, poznanie zaniknie - pozostanie tylko ona jedna.
I taka właśnie miłość powinna być w Was, drodzy Nowożeńcy, taka miłość powinna Was łączyć i nieustannie Wam przypominać, że już za chwilę będziecie należeć wyłącznie do siebie aż do śmierci. Że tej miłości nie zdoła nic rozłączyć, bo jest ona zakorzeniona w odwiecznej miłości i umocniona sakramentalnym węzłem...(...)
(...)...W małżeństwie nie ma jednostronnych zwycięstw czy przegranych. Albo oboje zwyciężacie, gdy rośnie Wasza miłość, albo oboje przegrywacie doświadczając gorzkich owoców zamierania miłości.
Wówczas otwórzcie wspólnie Pismo Święte, a w nim Pierwszy list do Koryntian z tekstem hymnu o miłości i zróbcie sobie taki wspólny rachunek sumienia. Idąc linijka po linijce zapytajcie siebie: Czy nasza miłość jest cierpliwa? Czy jest łaskawa? Czy nie zazdrości i nie szuka poklasku? Czy nie unosi się pychą? Czy nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem.
Wówczas będziecie mogli porównać swoją miłość małżeńską do miłości, o której pisze św. Paweł. Będziecie mogli ją rozwijać i uświęcać, aby i w Waszym wspólnym życiu stała się ona najwznioślejszym charyzmatem. A te obrączki, które za chwilę wspólnie sobie nałożycie, niech wciąż Wam przypominają, że stanowicie fundamenty Bożej rodziny, tej najmniejszej cząstki Kościoła, którego głową jest sam Chrystus Jezus.
O świętość w zakładanej przez Was rodzinie i o prawdziwą w niej miłość módlmy się wspólnie do Boga w czasie tej Ofiary Eucharystycznej. Szczęść Wam Boże! Powstańcie.
Wszyscy powstali a Niall z Lolą podeszli do ołtarza.
- Lolo, Niallu - zwrócił się do nich kapłan - czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
- Chcemy. - Odpowiedzieli wspólnie.
- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?
- Chcemy. - Niall kątem oka spojrzał na Lolę i zobaczył jak dziewczyna uśmiecha się wypowiadając te słowa, sam także się uśmiechał.
- Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was bóg obdarzy?
- Chcemy.
Po odśpiewaniu hymnu do Ducha Świętego, narzeczeni podali sobie dłonie a kapłan obwiązał je końcem stuły. Niall zdał sobie naglę sprawę że on pierwszy wypowie swoją przysięgę której Lola jeszcze nie słyszała, ręce zaczęły mu się pocić a oddech drżeć.
- Ja Niall biorę Ciebie - Od dawna uczył się tej przysięgi na pamięć i dziękował Bogu że powiedział biorę ciebie a nie biorę sobie ciebie tak jak to mu się zdarzało za każdym razem gdy próbował powiedzieć ją z pamięci. - Lola za żonę i ślubuję Ci że nigdy nie przestanę Cię kochać nawet jeśli przejedzie mnie autobus, spadnie na mnie bomba lub porwą mnie kosmici ja nadal będę cię kochał. Ślubuję Ci nigdy nie zapomnieć że to ty jesteś kobietą mojego życia, że nie ma od ciebie mądrzejszej, piękniejszej ani zabawniejszej jesteś tylko ty i tylko ty się liczysz. Ślubuję Ci zawsze pamiętać że jesteś moją najlepszą przyjaciółką i że zawsze mogę powiedzieć ci prawdę nieważne jak okropna by była, obiecuję zawsze pamiętać że pomożesz mi w każdej sytuacji i obiecuję że ja także pomogę Ci się uporać nawet z najgorszym problemem. I ślubuję Ci także nie opuścić Cię aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci.
Gdy skończył na sali panowała cisza, słychać było tylko pociąganie nosem wzruszonych pań i kilku panów. Lola była tak wzruszona że przez kilka chwil nie zdawała sobie sprawy że teraz czas na nią.
- I jak ja mam teraz powiedzieć coś co będzie miało jakikolwiek sens? - Szepnęła Lola na co Niall się po cichu zaśmiał.
- Ja Lola biorę Ciebie Niall za męża - zatrzymała się żeby wziąć głęboki wdech, jej głos drżał a w oczach stały łzy a mimo to wyglądała na szczęśliwą - i najlepszego przyjaciela, za współlokatora i za ojca moich dzieci. - Jej słowa coraz częściej połykał szloch przez co musiała robić coraz dłuższe przerwy. - Ślubuję Ci miłość, nawet o czwartej nad ranem, wierność, nawet podczas najdłuższej rozłąki, wytrwałość, nawet w najgorszej chorobie, uczciwość, nawet jeśli zrobię coś bardzo głupiego. I obiecuję Ci że nie opuszczę Cię aż do końca moich dni. - Szeroki uśmiech rozświetlił jej twarz, nie umiała już dłużej wstrzymywać łez więc pozwoliła im płynąć wolno. - Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci.
- I to niby miało nie mieć jakiegokolwiek sensu? - Zapytał uśmiechając się przez łzy.
Po pobłogosławieniu obrączek które podał księdzu Liam, Niall ujął Lolę za dłoń po czym na jej palec serdeczny wsunął złoty krążek.
- Lola, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Po tym nastąpiła zamiana ról.
- Niall przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
- Ogłaszam was mężem i żoną. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Możesz pocałować pannę młodą.
Lola
Na tą chwilę Lola czekała od pięciu miesięcy ale tak właściwie to całe życie. Zaraz po ceremonii goście udali się do ogrodu gdzie miało odbyć się wesele. Ogród do połowy otoczony był laskiem, na zewnętrznych drzewach rozwieszone były lampki które miały zostać zapalone zaraz gdy zacznie się ściemniać. W ogrodzie stały stoły przy których mieli zasiąść goście weselni, podłużny stół dla nowożeńców, dwa szwedzkie stoły, parkiet oraz scena na której stał zespół. Ogród póki co nie był ogrzewany ale gdy tylko zacznie robić się zimno zostaną włączone dwie dmuchawy, wszystko było idealne i Lola aż nie mogła uwierzyć że to wszystko prawda.
Gdy Lola i Niall dotarli do ogrodu goście już stali w około parkietu czekając na ich pierwszy taniec. Gdy byli zaledwie dwa metry od parkietu, gitarzysta zespołu zaczął grać pierwsze akordy piosenki wybranej specjalnie na pierwszy taniec. Było to Always - Bon Jovi. Nowożeńcy od trzech miesięcy chodzili na kurs tańca więc gdy weszli na parkiet od razu wiedzieli co mają robić.
Niall wyciągnął dłoń w stronę Loli zapraszając ją tym gestem do tańca, ona ujęła jego dłoń a on przyciągnął ją z gracją do siebie i zaczęli tańczyć. Lola znała ten układ na pamięć a mimo to czując na sobie wzrok tylu osób czuła się trochę niezręcznie a za razem to dodawało jej tyle pewności siebie że jeszcze nigdy nie czuła się taka piękna.
Gdy piosenka dobiegła końca Lola nie mogła uwierzyć że nie pomyliła kroków, rozległy się brawa i okrzyki podziwu wtedy Niall położył jedną rękę na jej boku i przyciągnął ją do siebie łącząc ich usta w perfekcyjnym pocałunku. Gdy brawa ucichły na scenie pojawił się Harry z gitarą czego Lola się kompletnie nie spodziewała.
- Witajcie moi drodzy. - Powiedział Styles do mikrofonu po czym usiadł na krzesło które nagle się za nim pojawiło. - Parę miesięcy temu mój przyjaciel Niall poprosił mnie o napisanie i zaśpiewanie piosenki dla Loli na ich weselu, chciałem się zgodzić lecz po chwili miałem lepszy pomysł. Powiedziałem mu: Nie, to ty napiszesz piosenkę i ty jej ją zaśpiewasz. Oczywiście nie chciał się zgodzić na taki układ mówiąc coś o braku talentu i innych takich bzdurach. W końcu poszliśmy jednak na kompromis i razem napisaliśmy piosenkę i teraz razem wam ją zaśpiewamy. Zróbcie hałas dla pana młodego! - Zawołał Harry po czym Lola poczuła jak Niall ją puszcza i biegnie na scenę, wszyscy zaczęli bić brawo a ona robiła to najgłośniej. - Ps. Połowa tej piosenki jest dla ciebie Louis. - Dodał loczek wskazując za swojego chłopaka, wśród tłumu zabrzmiało jedno wielkie AWWWW.
- A drugie twoje kochanie. - Powiedział Niall tworząc jeszcze większe AWWWW pomieszane z chichotem gości.
- Mogę poczuć jak oddychasz
Z Twoimi włosami na mojej skórze
Jak leżymy tutaj wewnątrz nocy.
Podciągnę prześcieradło
Kiedy jest Ci zimno w stopy
Bo zapadasz z powrotem w sen
Za każdym razem.
Pierwsza zwrotka należała do Harry'ego który śpiewał nie spuszczając wzroku z Louisa, tak właściwie to zawsze patrzy się tylko na niego gdy śpiewa. Niall w tym czasie stał nerwowo rozglądając się po parkiecie, Lola wiedziała że się krępuje ale nie mogła się doczekać aż zacznie śpiewać bo jeszcze nigdy dla niej nie śpiewał.
- Zestarzej się ze mną
Pozwól nam dzielić to co widzimy
Wszystko najlepsze co mogłoby być
Tylko ty i ja.
Refren także zaśpiewał Harry ale wiedziała że niedługo będzie śpiewał Niall, widziała to po tym jak mocno zaciska palce na mikrofonie.
- I nasze dłonie, one mogą się starzeć
I nasze ciała się zmienią
Ale dalej będziemy tym samym
Czym jesteśmy
Będziemy nadal śpiewać naszą piosenkę
Kiedy nasze włosy nie będą takie blond
I nasze dzieci będą śpiewać
Że mieliśmy rację
Lola stała oniemiała pod sceną i przez chwilę nie wiedziała jak się oddycha. Nie wiedziała, nie miała pojęcia że Niall ma taki piękny głos. To było jak dotyk anioła, rozpływała się pod wpływem jego głosu nie mogąc uwierzyć że to śpiewa jej mąż. Jak pewnie połowa osób na tej sali stała teraz z szeroko otwartą buzią w czasie gdy Niall miał lekko przymknięte oczy śpiewając kolejne wersy
- Zaśpiewają
- Zaśpiewają
Zestarzej się ze mną
Pozwól nam dzielić to co widzimy
I, oh, wszystko co najlepsze co mogłoby być
Tylko Ty i ja.
- I włosy, one staną
I moje stopy zaczną tupać
Tak, uczucie, że się śni
Jest wokół
- Ty będziesz tą
Która uczyni mnie twardym, każe mi przyjść
Sprawi, że będę się czuł prawdziwy, czuł że żyję
Tak, zestarzej się ze mną
Pozwól nam dzielić to co widzimy
I, oh, wszystko co najlepsze mogłoby być
Tylko Ty i ja
Gdy chłopcy skończyli na nowo rozległy się głośne brawa a Lola tylko stała i ze łzami w oczach przyglądała się idącemu w jej stronę Niallu.
- Naprawdę napisałeś to dla mnie sam?
- Naprawdę.
Nie była już w stanie nic więcej powiedzieć tylko rzuciła mu się w ramiona obdarzając go jednym z idealnych pocałunków którymi miała go obdarzać aż do końca ich życia.
Mia
Mia jeszcze nigdy nie bawiła się tak dobrze na weselu, może dlatego że było to wesele jej przyjaciół i ten dzień był po prostu wyjątkowy ale to był pierwszy raz w życiu gdy nie traktowała tego jako kolejnej imprezy na którą młodzi ludzie dopiero co rozpoczynający nowy rozdział w życiu już wyrzucali mnóstwo pieniędzy. Ale teraz było inaczej.
Mia zakochała się, tak to było niemożliwe, nieprawdopodobne a wręcz abstrakcyjne ale taka była prawda. U boku Thomasa Mia znalazła to czego jeszcze nigdy w życiu nie doświadczyła, chłopak co prawda był od niej kilka lat młodszy ale to nie miało znaczenia. Sposób w jaki on na nią patrzy, jak ją dotyka, jak całuje i jak się z nią kocha był zupełnie inny, taki właściwy. Choć pomimo całej tej sielanki Amerykanka wiedziała że ich związek ma wady. Często się kłócili, Gwen uważa nawet że za często jak na nowy związek. Bardzo często byli o siebie zazdrośni, potrafili zrobić sobie awanturę o powiedzenie cześć znajomemu na ulicy. Jednak po każdej kłótni godzili się w sposób który dziewczynie bardzo odpowiadał.
Choć Mia doskonale znała źródło problemu, w ogóle nie wiedziała jak go rozwiązać, wina leżała w tym że ona i Thomas byli tacy sami. Mia i Zayn nie mogli być razem bo byli tacy sami i się nie kochali, Mia i Thomas nie powinni być razem bo też byli tacy sami ale pomimo to się kochali i dlatego ona dalej postanowiła udawać że nic się nie dzieje i wszystko jest w porządku.
Po obiedzie nadeszła pora na pierwszy toast który postanowił wznieść główny drużba pana młodego czyli Liam. Liam przez ostatnie miesiące trochę oddalił się od ich paczki, to znaczy nie że przestał się tak zupełnie z nimi spotykać, był tak trochę jak ten pies biegający coraz bliżej furtki i szukający okazji żeby jakoś się wydostać, ale Mia nie miała mu tego za złe bo wiedziała dlaczego tak jest.
Po tym gdy Liam zwrócił już uwagę wszystkich przez uderzanie nożem w szklankę, wstał i unosząc kieliszek z szampanem zaczął tradycyjną przemowę.
- Nialla poznałem jako dziecko, Lolę właściwie też ale z tego pamiętam tylko to że to ona była tym beczącym czerwonym czymś co mama przywiozła ze szpitala - goście zachichotali a panna młoda pokazała mu język - przepraszam siostra taka prawda. Poznanie Nialla pamiętam dokładniej, miałem wtedy dziewięć lat, były wakacje, nudziłem, upierdliwa siostra mnie wkurzała a do sąsiadów przyjechał chłopak w podobnym wieku do mojego więc poszedłem się przywitać. Szybko się za kumplowaliśmy. Lubiliśmy te same bajki, drużyny, gry oraz nie lubiliśmy tych samych rzeczy takich jak bajki dla dziewczyn, zabawy dla dziewczyn no i samych dziewczyn też a w szczególności Loli która wszędzie za nami łaziła. Niby tak samo dobrze jak my umiała kopać piłkę i wspinać się na drzewa ale nosiła dziewczęce ciuchy i często chciała się bawić w dom i całować Nialla ale on wtedy jeszcze nie chciał całować jej. - Liam zrobił krótką przerwę żeby wziąć głębszy oddech. - Niall polubił całować Lolę jakoś tak gdy skończył piętnaście lat. Historia ich pierwszego pocałunku jest zapewne bardzo romantyczną historią ale ja jej wam dzisiaj nie opowiem, opowiem wam za to o czymś co się wydarzyło dwa lata później gdy Lola i Niall zostali oficjalnie parą. Wkurzyłem się bo uważałem wtedy że przyjaciel nie powinien nawet spoglądać na twoją siostrę, szczególnie na moją małą siostrę. - Mia była pod wrażeniem, nie wiedziała że Liam jest taki dobry w przemówieniach, z uśmiechem na ustach słuchała jego opowieści. - Przez tydzień nie odzywałem się do Nialla, Lola przez tydzień nie odzywała się do mnie a gdy już to robiła to krzyczała że to jest jej życie i że mnie nienawidzi. W końcu się przełamałem i wziąłem Nialla na tą poważną rozmowę podczas której oczywiście powiedziałem mu tą obowiązkową formułkę że jeśli ją skrzywdzi to go zabiję i wszystkie te inne ''ważne'' rzeczy które starszy brat mówi chłopakowi swojej siostry. Na koniec zaś kazałem mu obiecać że kiedyś się z nią ożeni. - Na jego twarz pojawił się ogromny uśmiech a w oczach łzy wzruszenia. - Dziś, siedem lat później właśnie spełnił swoją obietnicę. Niall, bracie, witaj w rodzinie. - Wzniósł kieliszek w górę. - Za Lolę i Nialla!
- Za Lolę i Nialla. - Powtórzyli goście.
- Za Lolę i Nialla. - Powtórzyli goście.
Liam
Wesele trwało w najlepsze gdy Liam usiadł sam przy podłużnym stole, większość ludzi tańczyła teraz na parkiecie, inni natomiast poformowali się w mniejsze grupki i popijając alkohol rozmawiali na różne tematy. Liam bawił się świetnie na weselu siostry, od dawna nie był już w takim dobrym humorze a tak właściwie to od pół roku.
Patrząc w stronę Zayna który z szerokim uśmiechem flirtował z koleżankami Loli nadal czuł ukłucie w sercu, minęło już sześć miesięcy a to nadal go bolało i nie rozumiał dlaczego. Liam był już w kilku związkach dłuższych i krótszych, lepszych i gorszych, niektóre zerwania bolały go bardziej a inne mniej lecz nigdy nawet nie pomyślał że tak długo będzie rozpamiętywał związek który trwał zaledwie tydzień. W tydzień nie zdążysz przyzwyczaić się do nowego samochodu a co dopiero związku. A może to dlatego że za często się z nim widywał. Swoje byłe dziewczyny Liam widywał rzadko, czasami zamieniał z nimi kilka słów, czasami mijając je mówił ''cześć'' a czasami po prostu przechodził udając że się nie znają za to z Zaynem widział się prawie codziennie i rozmawiał z nim choć już nie tak często jak kiedyś. Myśląc tak o tym coraz bardziej sobie uświadamiał że propozycja którą ostatnio dostał od szefa była najlepszym rozwiązaniem.
Liam siedział tak jeszcze przez chwilę obserwując tańczące pary gdy nagle muzyka zmieniła się na coś wolniejszego i romantyczniejszego a on nie miał ochoty przyglądać się przytulającym się parą więc wstał z miejsca i poszedł się przejść. Wokoło ogródka były tylko drzewa ale Lola powiedziała mu że jakieś pięćdziesiąt metrów w głąb lasku znajduje się małe jęzioro z pomostem więc to tam postanowił się udać.
Lampki na drzewach dawały mu dość światła na połowę drogi, potem włączył latarkę w swoim telefonie. Gdy wyszedł z pomiędzy drzew latarka nie była mu już aż tak potrzebna ponieważ księżyc świecił wystarczająco mocno żeby coś widział a spomiędzy drzew prześwitywały światła imprezy. Gdy Liam wszedł na pomost zauważył że na jego końcu ktoś siedzi. Gdy zorientował się że to Zayn, chciał się wycofać ale było już za późno bo chłopak usłyszał jego kroki i spojrzał się do tyłu.
- To ja Liam. - Powiedział orientując się że jest za ciemno żeby chłopak zobaczył jego twarz.
- Ale mnie przestraszyłeś. - Malik odetchnął z ulgą. - Po co ci ten kij?
Liam idąc przez las trochę za bardzo przestraszył się wiewiórki która wyleciała mu na ścieżkę więc na resztę drogi postanowił zabrać ze sobą długi kij.
- Żeby się nie obalić. - Skłamał żeby nie wyjść na tchórza.
- Ta jasne, wziąłeś go w razie niebezpieczeństwa.
- Wcale nie!
- Nie wstydź się, też wziąłem. - Zayn uniósł swój kij ponad głowę na co obydwoje się roześmiali. - Chodź siadaj, nie stój tak.
- Dlaczego siedzisz tutaj sam?
- Przyszedłem tutaj zapalić. - Mówiąc to wyciągnął paczkę papierosów i poczęstował nią Liama, ten choć nie palił to wziął papierosa żeby trochę go rozluźnił, taka bliskość Malika połączona z ilością alkoholu którą dzisiaj wypił źle na niego działała. - Muszę ci się przyznać że troszeczkę się upiłem i zrobiłem coś bardzo głupiego.
Dopiero teraz Liam usłyszał że faktycznie trochę plącze mu się język, nie chciał słyszeć jaką głupotę zrobił Zayn bo bał się że go to zaboli.
- Co takiego zrobiłeś? - Zapytał pomimo wszystko, czuł że Malik potrzebuje pomocy i choć mogło go to skrzywdzić to naprawdę chciał mu pomóc.
- Specjalnie na ten ślub kupiłem sobie nowe buty i one strasznie mnie obtarły więc gdy usiadłem tutaj to postanowiłem je ściągnąć tylko że zapomniałem że pode mną jest woda.
- I co się stało z twoimi butami? - Zapytał nie mogąc powstrzymać uśmiechu, dobrze że było ciemno i Zayn nie widział jego twarzy.
- Usłyszałem tylko takie plum a potem nie mogłem już ich znaleźć. - Liam nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem. - Co się ze mnie śmiejesz?! Ciekawe jak ty byś się czuł gdyby tobie przytrafiło się coś takiego i nie mógłbyś wrócić!
Liam śmiał się jeszcze chwilę po czym nagle zamilkł.
- Zayn to ile ty tu siedzisz?
- Naliczyłem piętnaście piosenek ale nie liczyłem od początku gdy tutaj przyszedłem.
- Oj biedaku. - Nagle zrobiło mu się go żal choć nadal wydawało mu się to trochę śmieszne. - Przynieść ci buty?
- Jakbyś mógł, tylko w miarę szybko bo trochę mi zimno. - Powiedział Zayn i w tym momencie zawiał wiatr, Malik zadrżał lekko i Liam pomyślał że jeśli posiedzi tu jeszcze choćby dziesięć minut to jutro na pewno będzie chory.
- Mam lepszy pomysł - podniósł się z miejsca - wstań.
Malik posłusznie wykonał polecenie jednak wyglądał na zdezorientowanego, Liam obrócił się do niego tyłem i trochę nachylił.
- Wskakuj. - Powiedział zginając jeszcze bardziej kolana.
- Na ciebie? - Zapytał zdziwiony Zayn.
- Nie, do wody. No jasne że na mnie! - Powiedział ale nadal nic się nie wydarzyło. - No dalej nim się rozmyślę! - Ponaglił go i nagle poczuł jak Zayn na niego wskoczył, był lekki jak piórko a mimo to Liam pod jego ciężarem lekko się zachwiał lecz po sekundzie odzyskał równowagę.
Szli w ciszy przez całą drogę, gdyby nie głośna weselna muzyka słychać byłoby ich oddechy a może i nawet bicia serca. Pomimo ciągłych protestów Zayna, Liam zaniósł go pod same drzwi pokoju Malika.
- Dzięki. - Powiedział Mulat gdy stał już na ziemi.
- Od czego są przyjaciele. - Uśmiechnął się uprzejmie.
- Dobrze mieć w tobie przyjaciela - stali przez dłuższą chwilę wpatrując się sobie w oczy - może wejdziesz na chwilę?
Patrząc w stronę Zayna który z szerokim uśmiechem flirtował z koleżankami Loli nadal czuł ukłucie w sercu, minęło już sześć miesięcy a to nadal go bolało i nie rozumiał dlaczego. Liam był już w kilku związkach dłuższych i krótszych, lepszych i gorszych, niektóre zerwania bolały go bardziej a inne mniej lecz nigdy nawet nie pomyślał że tak długo będzie rozpamiętywał związek który trwał zaledwie tydzień. W tydzień nie zdążysz przyzwyczaić się do nowego samochodu a co dopiero związku. A może to dlatego że za często się z nim widywał. Swoje byłe dziewczyny Liam widywał rzadko, czasami zamieniał z nimi kilka słów, czasami mijając je mówił ''cześć'' a czasami po prostu przechodził udając że się nie znają za to z Zaynem widział się prawie codziennie i rozmawiał z nim choć już nie tak często jak kiedyś. Myśląc tak o tym coraz bardziej sobie uświadamiał że propozycja którą ostatnio dostał od szefa była najlepszym rozwiązaniem.
Liam siedział tak jeszcze przez chwilę obserwując tańczące pary gdy nagle muzyka zmieniła się na coś wolniejszego i romantyczniejszego a on nie miał ochoty przyglądać się przytulającym się parą więc wstał z miejsca i poszedł się przejść. Wokoło ogródka były tylko drzewa ale Lola powiedziała mu że jakieś pięćdziesiąt metrów w głąb lasku znajduje się małe jęzioro z pomostem więc to tam postanowił się udać.
Lampki na drzewach dawały mu dość światła na połowę drogi, potem włączył latarkę w swoim telefonie. Gdy wyszedł z pomiędzy drzew latarka nie była mu już aż tak potrzebna ponieważ księżyc świecił wystarczająco mocno żeby coś widział a spomiędzy drzew prześwitywały światła imprezy. Gdy Liam wszedł na pomost zauważył że na jego końcu ktoś siedzi. Gdy zorientował się że to Zayn, chciał się wycofać ale było już za późno bo chłopak usłyszał jego kroki i spojrzał się do tyłu.
- To ja Liam. - Powiedział orientując się że jest za ciemno żeby chłopak zobaczył jego twarz.
- Ale mnie przestraszyłeś. - Malik odetchnął z ulgą. - Po co ci ten kij?
Liam idąc przez las trochę za bardzo przestraszył się wiewiórki która wyleciała mu na ścieżkę więc na resztę drogi postanowił zabrać ze sobą długi kij.
- Żeby się nie obalić. - Skłamał żeby nie wyjść na tchórza.
- Ta jasne, wziąłeś go w razie niebezpieczeństwa.
- Wcale nie!
- Nie wstydź się, też wziąłem. - Zayn uniósł swój kij ponad głowę na co obydwoje się roześmiali. - Chodź siadaj, nie stój tak.
- Dlaczego siedzisz tutaj sam?
- Przyszedłem tutaj zapalić. - Mówiąc to wyciągnął paczkę papierosów i poczęstował nią Liama, ten choć nie palił to wziął papierosa żeby trochę go rozluźnił, taka bliskość Malika połączona z ilością alkoholu którą dzisiaj wypił źle na niego działała. - Muszę ci się przyznać że troszeczkę się upiłem i zrobiłem coś bardzo głupiego.
Dopiero teraz Liam usłyszał że faktycznie trochę plącze mu się język, nie chciał słyszeć jaką głupotę zrobił Zayn bo bał się że go to zaboli.
- Co takiego zrobiłeś? - Zapytał pomimo wszystko, czuł że Malik potrzebuje pomocy i choć mogło go to skrzywdzić to naprawdę chciał mu pomóc.
- Specjalnie na ten ślub kupiłem sobie nowe buty i one strasznie mnie obtarły więc gdy usiadłem tutaj to postanowiłem je ściągnąć tylko że zapomniałem że pode mną jest woda.
- I co się stało z twoimi butami? - Zapytał nie mogąc powstrzymać uśmiechu, dobrze że było ciemno i Zayn nie widział jego twarzy.
- Usłyszałem tylko takie plum a potem nie mogłem już ich znaleźć. - Liam nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem. - Co się ze mnie śmiejesz?! Ciekawe jak ty byś się czuł gdyby tobie przytrafiło się coś takiego i nie mógłbyś wrócić!
Liam śmiał się jeszcze chwilę po czym nagle zamilkł.
- Zayn to ile ty tu siedzisz?
- Naliczyłem piętnaście piosenek ale nie liczyłem od początku gdy tutaj przyszedłem.
- Oj biedaku. - Nagle zrobiło mu się go żal choć nadal wydawało mu się to trochę śmieszne. - Przynieść ci buty?
- Jakbyś mógł, tylko w miarę szybko bo trochę mi zimno. - Powiedział Zayn i w tym momencie zawiał wiatr, Malik zadrżał lekko i Liam pomyślał że jeśli posiedzi tu jeszcze choćby dziesięć minut to jutro na pewno będzie chory.
- Mam lepszy pomysł - podniósł się z miejsca - wstań.
Malik posłusznie wykonał polecenie jednak wyglądał na zdezorientowanego, Liam obrócił się do niego tyłem i trochę nachylił.
- Wskakuj. - Powiedział zginając jeszcze bardziej kolana.
- Na ciebie? - Zapytał zdziwiony Zayn.
- Nie, do wody. No jasne że na mnie! - Powiedział ale nadal nic się nie wydarzyło. - No dalej nim się rozmyślę! - Ponaglił go i nagle poczuł jak Zayn na niego wskoczył, był lekki jak piórko a mimo to Liam pod jego ciężarem lekko się zachwiał lecz po sekundzie odzyskał równowagę.
Szli w ciszy przez całą drogę, gdyby nie głośna weselna muzyka słychać byłoby ich oddechy a może i nawet bicia serca. Pomimo ciągłych protestów Zayna, Liam zaniósł go pod same drzwi pokoju Malika.
- Dzięki. - Powiedział Mulat gdy stał już na ziemi.
- Od czego są przyjaciele. - Uśmiechnął się uprzejmie.
- Dobrze mieć w tobie przyjaciela - stali przez dłuższą chwilę wpatrując się sobie w oczy - może wejdziesz na chwilę?
Zayn
- Może wejdziesz na chwilę? - Zapytał po czym sam skarcił się za tą propozycję, co on znowu odwalał przecież dopiero co zaczynał sobie wszystko na nowo układać.
- Nie dzięki, pójdę się już położyć to był długi dzień. - No tak a co innego miał powiedzieć, po cholerę w ogóle Zayn to proponował.
- Racja, też pójdę spać.
Stali przez chwilę w ciszy.
- No to dobranoc. - Powiedział w końcu Payne.
- Dobranoc. - Odpowiedział do Liama który zdążył już się obrócić na pięcie i ruszyć w stronę swojego pokoju.
Zayn wyciągnął kartę hotelową i przytknął ją do czytnika, usłyszał kliknięcie i po chwili mógł otworzyć drzwi. Zaczął się rozbierać nie mając ochoty nawet na prysznic, chciał już po prostu pójść spać. Właśnie rozpinał koszulę gdy usłyszał pukanie do drzwi, pełen nadziei że to Liam, doskoczył do nich jednak za drzwiami nie stał Liam tylko jego dwudziestodziewięcioletni wujek, Blake.
- Hej, czekałeś na mnie? - Zapytał mierząc go wzrokiem od pasa w górę.
- Niezupełnie. - Powiedział trochę zawiedziony że to nie jego bratanek stał teraz w drzwiach ale po sekundzie doszło do niego że to się nigdy nie stanie i postanowił brać to co dają. - Ale ty także jesteś miłym gościem. - Przygryzł wargę zapraszając starszego chłopaka skinieniem głowy do środka.
- Gdzie zniknąłeś na tak długo? - Zapytał Blake nie marnując czasu, od razu przyparł go do ściany i zabrał się za rozpięcie do końca koszuli Malika.
- Zgubiłem buty. - Powiedział odchylając głowę w tył gdy poczuł na szyi gorące usta Blake'a.
- Niczym kopciuszek? - Zapytał blondyn przejeżdżając dłońmi po brzuchu Malika, ten chłopak naprawdę był szybki bo już po chwili Zayn poczuł jak jego spodnie opadają w dół. Postanowił nie stać bezczynie i sam zabrał się za rozbieranie swojego dzisiejszego kochanka. Że ze wszystkich osób z którymi siedział dzisiaj przy stole, seks będzie uprawiał z jednym chłopakiem który tam siedział.
- Niczym jego pijacka wersja. - Westchnął przejeżdżając po wyrzeźbionym sześciopaku Blake'a, ich skóra seksownie kontrastowała ze sobą.
- Gdzie jest książę w takim razie?
- Wątpię żeby się pojawił w tej bajce, a na pewno nie z moimi butami. - W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi, kogo to teraz diabli nieśli skoro Blake był już tutaj. Odepchnął od siebie lekko napalonego chłopaka i podciągając spodnie ruszył do drzwi.
- Pomyślałem że mogą być ci jutro potrzebne a wiem że masz taki sam rozmiar jak ja. - Za drzwiami stał Liam, w ręku trzymał parę butów a na twarzy miał wielki uśmiech.
- O Liam to bardzo miłe z twojej strony, dzięki. - Powiedział kurczowo trzymając drzwi żeby Liam tylko nie zobaczył swojego półnagiego wujka w jego pokoju.
- Nie ma sprawy. - Uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Tak sobie pomyślałem czy twoje zaproszenie jest jeszcze aktualne?
- Tak jasne, poczekaj tylko trochę tutaj ogarnę. - Powiedział spanikowany gdy nagle usłyszał za sobą niekontrolowane kichnięcie.
Liam spojrzał na niego unosząc brew po czym pchnął drzwi które otworzyły się na całą szerokość a za nimi stał dalej półnagi Blake.
- Cześć Liam. - Powiedział lekko zażenowanym głosem ale pomimo to zdobył się na uśmiech.
- Sorry że przeszkodziłem. - Powiedział jeszcze bardziej zażenowany niż jego wujek. - Bawcie się dobrze. - I czym prędzej zaczął odchodzić.
- Liam zaczekaj! To nie tak! - Wykrzykiwał za nim lecz nic to nie dało, pobiegł więc za nim. - Liam stój, proszę, to nie tak jak myślisz.
- A jak?! - Odwrócił się nagle, widać było że był zły. - A z resztą nieważne, jesteśmy w końcu tylko przyjaciółmi Zayn i to wszystko.
- Zgubiłem buty. - Powiedział odchylając głowę w tył gdy poczuł na szyi gorące usta Blake'a.
- Niczym kopciuszek? - Zapytał blondyn przejeżdżając dłońmi po brzuchu Malika, ten chłopak naprawdę był szybki bo już po chwili Zayn poczuł jak jego spodnie opadają w dół. Postanowił nie stać bezczynie i sam zabrał się za rozbieranie swojego dzisiejszego kochanka. Że ze wszystkich osób z którymi siedział dzisiaj przy stole, seks będzie uprawiał z jednym chłopakiem który tam siedział.
- Niczym jego pijacka wersja. - Westchnął przejeżdżając po wyrzeźbionym sześciopaku Blake'a, ich skóra seksownie kontrastowała ze sobą.
- Gdzie jest książę w takim razie?
- Wątpię żeby się pojawił w tej bajce, a na pewno nie z moimi butami. - W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi, kogo to teraz diabli nieśli skoro Blake był już tutaj. Odepchnął od siebie lekko napalonego chłopaka i podciągając spodnie ruszył do drzwi.
- Pomyślałem że mogą być ci jutro potrzebne a wiem że masz taki sam rozmiar jak ja. - Za drzwiami stał Liam, w ręku trzymał parę butów a na twarzy miał wielki uśmiech.
- O Liam to bardzo miłe z twojej strony, dzięki. - Powiedział kurczowo trzymając drzwi żeby Liam tylko nie zobaczył swojego półnagiego wujka w jego pokoju.
- Nie ma sprawy. - Uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Tak sobie pomyślałem czy twoje zaproszenie jest jeszcze aktualne?
- Tak jasne, poczekaj tylko trochę tutaj ogarnę. - Powiedział spanikowany gdy nagle usłyszał za sobą niekontrolowane kichnięcie.
Liam spojrzał na niego unosząc brew po czym pchnął drzwi które otworzyły się na całą szerokość a za nimi stał dalej półnagi Blake.
- Cześć Liam. - Powiedział lekko zażenowanym głosem ale pomimo to zdobył się na uśmiech.
- Sorry że przeszkodziłem. - Powiedział jeszcze bardziej zażenowany niż jego wujek. - Bawcie się dobrze. - I czym prędzej zaczął odchodzić.
- Liam zaczekaj! To nie tak! - Wykrzykiwał za nim lecz nic to nie dało, pobiegł więc za nim. - Liam stój, proszę, to nie tak jak myślisz.
- A jak?! - Odwrócił się nagle, widać było że był zły. - A z resztą nieważne, jesteśmy w końcu tylko przyjaciółmi Zayn i to wszystko.
Maid of Honor*- Główna druhna.
Best Man**- Główny drużba.
Piosenka użyta w rozdziale to Grow Old With Me-Tom Odell