wtorek, 23 września 2014

The One With Lola And Niall's Wedding.


27 Września 2014
Gwendolyn
  Lola i Niall spędzili ze sobą ponad siedem lat w nieformalnym związku lecz gdy się w końcu zaręczyli nie chcieli już dłużej czekać żeby móc zacząć nazywać się mężem i żoną. Tak jak pewnie większość dziewczynek Lola już od dzieciństwa planowała swój ślub, z biegiem lat wizje tego dnia się zmieniały jednak zawsze był jakiś zarys pomysłu, kiedy jednak doszło co do czego Lola nie miała żadnego pomysłu. Przygotowania do ślubu zaczęły się już właściwie od drugiego maja. Na początku tylko Gwendolyn i Lola były tym podekscytowane a Mia pomagała im żeby tylko nie było im przykro jednak wraz z rozwojem jej związku z Thomasem rosło jej zainteresowanie w związku ze ślubem. 
 Do połowy maja miały już ustaloną datę, początkowo miał być to dwudziesty szósty grudnia lecz potem Lola stwierdziła że nie chce mieć ślubu zimą, chciała żeby było wtedy jeszcze ciepło. Wakacje odpadły od razu ponieważ wtedy byłoby za mało czasu żeby wszystko przygotować, wiosna przyszłego roku też odpadła ponieważ za długo trzeba by było na nią czekać, została więc jesień. Lola zapragnęła żeby w dzień jej ślubu było jeszcze ciepło więc musiał być to wrzesień, jego ostatni weekend pasował więc idealnie.
 Po wyznaczeniu daty przyszła kolej na wybranie miejsca. Pierwszym marzeniem Loli był ślub w zamku gdzieś w Irlandii, nawet Gwen już w głowie miała wizję bajkowego zamku gdzieś pośród gór lub na wysokim klifie u podnóża którego rozbijałyby się głośno morskie fale. Ten pomysł też jednak szybko został przekreślony. Po pierwsze który zamek był wolny pięć miesięcy przed ślubem a po drugie skąd na to pieniądze, na zamek Lola mogłaby sobie pozwolić gdyby była milionerką a nie zwykłą dziewczyną z kredytem, Niall też był tylko zwykłym studentem a nawet gdyby pomogli im rodzice to i tak nie byłoby ich stać na bajkowy ślub. 
 Irlandia bardzo długo pozostawała w głowach dziewczyn w końcu też jednak musiały skreślić ją z listy ponieważ Lola bardzo chciała żeby na jej ślubie pojawiła się jej osiemdziesięciosiedmioletnia prababcia która niezbyt dobrze znosiła latanie samolotem. Irlandia więc odpadła. 
 Pod koniec czerwca miejsce również było już wybrane choć jego odkrycie było przypadkowe. Pewnego wieczoru podczas ich babskiego maratonu z filmami z Bridget Jones, podczas scen kręconych w Bibury tak zwanej Najpiękniejszej Wsi Angli, Lola powiedziała ze tam chciałaby wziąć ślub. Gwen od razu to podchwyciła i jak przystało na druhnę w godzinę znalazła kontakt do starszego małżeństwa które miało tam posiadłość i wynajmowało ją na takie właśnie okazje jak śluby czy jakieś inne huczne przyjęcia. Na drugi dzień zadzwoniła tam  właściwie bez żadnych nadziei że w najbliższym czasie będą mieli jeszcze wolny termin jednak właścicielka zaskoczyła ją mówiąc że ostatni weekend września jest do ich dyspozycji. Z tą wesołą nowiną obudziła przyszłą panną młodą i jak to mówi Mia właśnie dlatego została Maid of Honor* ale mówiła tak tylko na żarty ponieważ dziewczyny już dawno umówiły się że Gwen zostanie główną druhną na ślubie Loli, Mia zostanie na ślubie Gwen a Lola na ślubie Mii ale ten układ nie podobał się za bardzo Loli ponieważ Amerykanka miała w planach nigdy nie wyjść za mąż. 
 Po wybraniu miejsca przyszedł czas na suknię. Wymarzona balowa suknia z mnóstwem falban i wszystkich tych innych dodatków, odpadła wraz z wyeliminowaniem zamku. Lola długo nie mogła się z tym pogodzić aż nie wkręciła się w tematykę wiejskiego wesela w plenerze. Od razu zapragnęła skromnej sukni, najlepiej nie za długiej maksymalnie do kolan i z obowiązkową koronką, nie miała być też śnieżnobiała tylko szarawa, kremowa lub beżowa. W końcu stanęło na kremowej natomiast druhny miały wybierać pomiędzy sukienkami beżowymi a szarobiałymi i też nie dłuższymi niż do kolan. Angielka zapragnęła także żeby na głowie miała wianek z polnych kwiatów do którego doczepiony został welon obszyty koronką, bukiet miał się składać także z polnych kwiatów oraz wrzosów druhny zaś miały mieć te same wianki i bukieciki tylko że mniejsze niż panna młoda. Buty natomiast miały być brązowe, najlepiej botki lecz jeśli któraś z dziewczyn wolałaby szpilki nie było to problemem.
 Po skompletowaniu stroju nadszedł już czas tylko na wszystkie te szczegóły jak goście, menu i muzyka. Wszystko szło bez problemów aż w końcu doszło do usadzania gości i tutaj pojawiło się zakłócenie. Rodzice Nialla od czasu rozwodu nie przepadali za sobą i trzeba ich było usadzić możliwie jak najdalej od siebie, aż do września męczyły się z tym problemem w końcu jednak znalazły rozwiązanie. 
 Para młoda zasiadać miała przy podłużnym stole razem z rodzicami, główną druhną i drużbą a reszta gości została rozsadzona przy sześciu okrągłych stołach więc wyglądało to tak: Przy podłużnym stole siedziała Gwen, obok niej Kian ojciec Nialla, obok niego Alison mama Loli, następnie Niall, Lola, Harvey tata Loli, Grace mama Nialla i na końcu Liam jako Best Man** Nialla. 
 Przy pierwszym stoliku przy podłużnym stole od strony Gwen, zasiadać miał Louis(drużba2), Harry(drużba3), Michael Murphy kuzyn Nialla, jego dziewczyna Keira, Mia i Thomas. Przy środkowym stoliku usiąść mieli dziadkowie czyli Maddison i Stanley Knight rodzice Alison, Mayson Payne, Charlotte Horan, Rosemery Butler babcia Nialla od strony mamy i Maryam Foster prababcia Loli. Przy trzecim stoliku zasiedli znajomi Loli i Nialla i wszyscy byli singlami a w tym tylko dwóch chłopaków na piątkę dziewczyn ale dla tych chłopaków to akurat nie było problemem a zapewne uważali że jest tam o jednego za dużo. Tymi chłopakami był Zayn(drużba4) i Blake, dwudziestodziewięcioletni wujek Loli który z uwagi na wiek i styl życia nie został usadzony ze swoim starszym rodzeństwem tylko z młodymi. Wokoło nich miały zasiąść Michelle Palmer przyjaciółka Loli z dzieciństwa i trzecia druhna, Carly Webb i Lucie Chapman koleżanki Loli jeszcze ze studiów, Maya Baker dziewiętnastoletnia kuzynka Loli a także jej piąta druhna i jeszcze Holly Horan szesnastoletnia kuzynka Nialla.  Przy czwartym stoliku znajdowało się miejsce także dla znajomych czyli Daisy Clark przyjaciółki Loli ze studiów, jej chłopaka Luca Scotta, Patricka Owena(drużba5) kolegi Nialla, jego dziewczyny Zary Rogers i jeszcze dla Sary Bailey byłej kelnerki z Camden Lol i dla jej chłopaka Rossa Warda. Przy piątym jak i szóstym stoliku znajdowało się miejsce dla rodziny. Przy piątym siedzieli Sophia Hall siostra Harveya i jej mąż William, Eva Horan trzydziestosześciolatka przez matkę nazywaną starą panną, przez mężczyzn seksowną kobietą a przez małolatów bardzo seksowną MILF, i jeszcze Connor i Ellie Horan brat Kiana z żoną. Przy ostatnim stoliku zasiąść mieli zaś Rebecca i James Baker, Leah ciocia Nialla od strony matki z mężem Ryanem Murphy i Beth i Evan Cox od strony taty Nialla. 
 Po ustaleniu tego wszystkiego Lola mogła spokojnie wychodzić za mąż a przynajmniej ona tak myślała. Gwen i Mia w czasie przygotowań do ślubu przygotowywały jeszcze jedną niespodziankę a mianowicie wieczór panieński na szczęście odbyło się bez żadnych dramatów. Dziewczyny obejrzały sobie w spokoju striptizera po czym się upiły i przepłakały całą noc ale na szczęście ta impreza odbyła się tydzień przed ślubem bo gdyby odbyła się wczorajszego wieczoru to dzisiaj Lola wyglądałaby co najmniej strasznie a tak wygląda prześlicznie.
 Od wczoraj państwo młodzi, druhny, drużbowie i rodzice spali już w hotelu państwa Walker w którym miał się odbyć ślub oraz wesele. Od rana zaczęli zjeżdżać się goście oraz od rana zaczęło się piekło. Lola wymiotowała ze zdenerwowania jak kot od szóstej rano, jej żołądek uspokoił się dopiero około godziny dziewiątej na całe szczęście nie miała tego do siebie że podczas wymiotowania pękały jej naczynka krwionośne tak jak Mii której po jednym wymiotowaniu twarzy wyglądała jakby coś jej wybuchło. O wpół do dziesiątej przyjechały fryzjerki które miały zająć się panną młodą, druhnami oraz rodzicielkami państwa młodych, pół godziny później przyjechały dwie kosmetyczki które zajęły się makijażem. 
 Ceremonia miała zacząć się o szesnastej i choć o dziesiątej rano wydawało się że to jeszcze mnóstwo czasu, o piętnastej wydawało się że minęło dopiero pięć minut. Gwendolyn jako główna druhna musiała wszystkiego dopilnować, żeby goście się zameldowali, żeby ksiądz przyjechał, żeby kucharz nie spieprzył jedzenia... Latała w tą i z powrotem będąc wkurzoną na wszystkich mężczyzn że w czasie gdy kobiety tak się przejmowały, oni siedzieli w barze i popijali drinki, nie wiedziała jak oni mogli się nie denerwować w tak ważnym dniu. W końcu gdy usiadła na fotel fryzjerski czuła się tak zmęczona że przysnęła gdy fryzjerka robiła jej fryzurę, obudziła się dopiero gdy trzeba było już iść do ołtarza.
Niall
  Niall nie wtrącał się w całe te przygotowania do ślubu, wiedział jak Loli zależy na tym żeby ten dzień był idealny i chciał żeby cały był tylko taki jaki ona chciała, on miał tylko dwa wymagania: panną młodą musiała być Lola oraz to że chciał mieć mocne wejście. Tradycyjne wejścia były w porządku ale trochę nudne, wszyscy choć się uśmiechają to płaczą i wszystko jest takie powolne, on chciał inaczej. Loli na początku nie za bardzo się podobało że nie zostanie zaprowadzona do ołtarza w tradycyjny sposób lecz gdy Niall przedstawił jej swój pomysł od razu jej się spodobał. 
 O wielkim wejściu wiedzieli tylko oni, druhny, drużbowie i ksiądz dla reszty gości miała to być niespodzianka. Wszyscy zastanawiali się czy ksiądz w ogóle się na to zgodzi lecz gdy kapłan usłyszał o ich pomyśle bardzo mu się spodobał i nie miał żadnych przeciwwskazań, tak w ogóle to bardzo w porządku facet z niego. Specjalnie na ich ślub przyjechał z Wolverhampton, Lola chciała tylko jego bo skoro udzielił jej chrztu i komunii to pragnęła też żeby udzielił jej ślubu. 
 Za dwadzieścia szesnasta goście zaczęli gromadzić się w hotelowej sali balowej która dzisiaj miała posłużyć im jako kaplica. Na podeście na którym zazwyczaj rozstawiona była orkiestra został ustawiony ołtarz, na drodze pomiędzy wejściem a ołtarzem został rozłożony zielony dywan a po bokach poustawiane zostały krzesła na których zasiadało już coraz więcej osób. Przy drzwiach z korytarza na salę stali Louis z Liamem witający gości, w dłoniach trzymali kartki z podziękowaniami za przybycie i takie tam. 
 Równo o szesnastej drzwi z dworu na korytarz zostały zamknięte a z głośników popłynęły pierwsze dźwięki Forever Chrisa Browna wprawiając tym gości w lekkie zdziwienie. Na Raz, Dwa, Trzy, Cztery chłopcy rzucili w górę resztę kartek pozostałą im w dłoniach w górę i tanecznym krokiem ruszyli w stronę ołtarza, goście przez sekundę siedzieli w osłupieniu po czym podłapali to i zaczęli klaskać do rytmu. Za Liamem i Louisem który już zniknęli za bocznymi drzwiami prowadzącymi z powrotem na korytarz, weszły Gwen z Mią wspólnym krokiem weszły do sali wykonując prosty układ taneczny. Za nimi weszli Michelle z Harrym obkręcając się co chwilę. Następni byli  Daisy i Zayn wykonujący trochę trudniejszy układ taneczny niż poprzednia para ponieważ zawierał w sobie elementy twerku i breakdance. Ostatnia para czyli Patrick i Holly którzy doszli tylko do połowy sali i musieli się wrócić ponieważ za przy wejściu do sali już ustawiały się pozostałe pary. Weszli wszyscy podrygując w ten sam rytm, doszli do jednej trzeciej sali gdy rozstąpili się a z pomiędzy ich szeregów wyskoczył Niall robiąc fikołka na ziemi. Goście roześmiali się wesoło i zaczęli jeszcze energiczniej klaskać. Druhny, drużby i Pan Młody jednym rytmem podchodzili do ołtarza pod którym tańcząc w spowolnionym tępię zaczęli ustawiać się na swoje miejsca, goście śmiali się coraz głośniej. Gdy Chris po raz ostatni zaczął śpiewać ''To tak jakbym czekał moje całe życie'' oczy wszystkich zwróciły się w stronę wejścia gdzie stała już Lola. Wszyscy wstali gdy panna młoda tanecznym krokiem weszła do sali, ludzie zaczęli bić jeszcze głośniej brawo, pojawiły się też ciche gwizdy i westchnienia wychwalające jej urodę. Gdy była w połowie drogi do ołtarza Niall wyszedł po nią i chwytając ją pod ramie wspólnie doszli do kapłana który razem z resztą podrygiwał w rytm piosenki. 
 Po przywitaniu wszystkich i wprowadzeniu ich w udział w obrzędach kapłan rozpoczął Liturgię Słowa. Wszyscy obecni przy przygotowaniach do ślubu jednogłośnie stwierdzili że Harry ma z nich wszystkich najpiękniejszy głos więc to on został poproszony o czytanie.
 - Dobra kobieta jest światłem domu
   Czytanie z Księgi Syracydesa
   Szczęśliwy mąż, który ma dobrą żonę,
   liczba dni jego będzie podwójna,
   Dobra żona radować będzie męża,
   który osiągnie pełnie wieku w pokoju.
   Dobra żona to dobra część dziedzictwa
   i jako taka będzie dana tym, którzy się boją Pana.
   Wtedy to serce bogatego czy ubogiego będzie zadowolone
   i oblicze jego wesołe w każdym czasie.
   Wdzięk żony rozwesela jej męża,
   a mądrość jej otrzeźwia jego kości.
   Dar Pana, żona spokojna
   i za osobę dobrze wychowaną nie znajdziesz nic na zamianę.
   Wdzięk nad wdziękami skromna kobieta 
   i nie masz nic równego osobie powściągliwej.
   Jak słońce wschodzące na wysokościach Pana,
   tak piękność dobrej kobiety między ozdobami jej domu. 
   Oto słowo Boże. 
 - Bogu niech będą dzięki. - Odpowiedzieli zebrani.
 Następnie Harry odśpiewał psalm po czym przeszedł do drugiego czytania podczas którego starał się patrzeć na wszystkich to i tak jego wzrok co chwilę padał na Louisa.
 - Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
   a miłości bym nie miał,
   stałbym się jak miedź brzęcząca
   albo cymbał brzmiący.
   Gdybym też miał dar prorokowania
   i znał wszystkie tajemnice 
   i posiadał wszelką wiedzę,
   i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry
   przenosił, a miłości bym nie miał,
   byłbym niczym.
   I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, 
   a ciało wystawił na spalenie,
   lecz miłości bym nie miał,
   nic bym nie zyskał.
   Miłość cierpliwa jest,
   łaskawa jest.
   Miłość nie zazdrości,
   nie szuka poklasku
   nie unosi się pychą,
   nie dopuszcza się bezwstydu,
   nie szuka swego,
   nie unosi się gniewem,
   nie pamięta złego,
   nie cieszy się z niesprawiedliwości,
   lecz współweseli się z prawdą.
   Wszystko znosi,
   wszystkiemu wierzy,
   we wszystkim pokłada nadzieję,
   wszystko przetrzyma.
   Miłość nigdy nie ustaje...
   ...Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy. Z nich zaś największa jest miłość.

Gdy Harry skończył jego miejsce zajął ksiądz, rozejrzał się uważnie po sali, poprawił okulary po czym zaczął.
 - Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę i zadali Mu pytanie: ''Czy wolno żonę z jakiegokolwiek powodu?'' On odpowiedział: ''Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela. - Kapłan przerwał, ściągnął okulary, przetarł oczy i stanął tak jakby bardziej na luzie. - Umiłowani w Chrystusie Panu Siostry i Bracia! Gdy stajemy dziś w tym szczególnym czasie i szczególnym miejscu razem z Lolą i Niallem na myśl nasuwa się nam słowo MIŁOŚĆ. Mamy, bowiem świadomość, że to ona zaprowadziła tych młodych ludzi tu do Kościoła, przed Chrystusowy Ołtarz, i że ona zakorzeniona w odwiecznym źródle miłości, którym jest Bóg pozwoli im wytrwać do końca...(...)
 (...)...Prawdziwa miłość zawsze będzie przyjmowała postawę: "Ja dla ciebie", nie zaś: "Ty dla mnie". Jeżeli mówimy: "Kocham cię, ponieważ cię potrzebuję", to jest to miłość niedojrzała, egoistyczna. Natomiast jeżeli będziemy naprawdę kochali, wówczas powiemy: "Potrzebuję cię, ponieważ cię kocham". Tak więc miłość jest bezinteresownym dawaniem wszystkiego, co możemy drugiej osobie zaofiarować - swój czas, swoją obecność, pomoc, a nawet służbę.
  W hymnie o miłości, chyba najpiękniejszej pieśni jaką ludzkość kiedykolwiek wyśpiewała na ten temat, napisał św. Paweł, że miłość to coś nieporównywalnie więcej niż przemawianie językami, to coś więcej niż dar proroctwa, niż poznanie tajemnic i zdobycie wszelkiej wiedzy. Nie wystarczy rozdanie mienia na jałmużnę i wydanie swego ciała, aby potem się chlubić i chodzić dumnie. Bez miłości nic człowiek nie znaczy.
Miłość jest cierpliwa, uprzejma, nie zazdrości, nie przechwala się i nie pyszni, nie gniewa się itd. Miłość trwa wiecznie. Proroctwa się spełnią, języki ustaną, poznanie zaniknie - pozostanie tylko ona jedna.
 I taka właśnie miłość powinna być w Was, drodzy Nowożeńcy, taka miłość powinna Was łączyć i nieustannie Wam przypominać, że już za chwilę będziecie należeć wyłącznie do siebie aż do śmierci. Że tej miłości nie zdoła nic rozłączyć, bo jest ona zakorzeniona w odwiecznej miłości i umocniona sakramentalnym węzłem...(...)
 (...)...W małżeństwie nie ma jednostronnych zwycięstw czy przegranych. Albo oboje zwyciężacie, gdy rośnie Wasza miłość, albo oboje przegrywacie doświadczając gorzkich owoców zamierania miłości.
Wówczas otwórzcie wspólnie Pismo Święte, a w nim Pierwszy list do Koryntian z tekstem hymnu o miłości i zróbcie sobie taki wspólny rachunek sumienia. Idąc linijka po linijce zapytajcie siebie: Czy nasza miłość jest cierpliwa? Czy jest łaskawa? Czy nie zazdrości i nie szuka poklasku? Czy nie unosi się pychą? Czy nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem. 
 Wówczas będziecie mogli porównać swoją miłość małżeńską do miłości, o której pisze św. Paweł. Będziecie mogli ją rozwijać i uświęcać, aby i w Waszym wspólnym życiu stała się ona najwznioślejszym charyzmatem. A te obrączki, które za chwilę wspólnie sobie nałożycie, niech wciąż Wam przypominają, że stanowicie fundamenty Bożej rodziny, tej najmniejszej cząstki Kościoła, którego głową jest sam Chrystus Jezus.
 O świętość w zakładanej przez Was rodzinie i o prawdziwą w niej miłość módlmy się wspólnie do Boga w czasie tej Ofiary Eucharystycznej. Szczęść Wam Boże! Powstańcie.

Wszyscy powstali a Niall z Lolą podeszli do ołtarza.
 - Lolo, Niallu - zwrócił się do nich kapłan - czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
 - Chcemy. - Odpowiedzieli wspólnie.
 - Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?
 - Chcemy. - Niall kątem oka spojrzał na Lolę i zobaczył jak dziewczyna uśmiecha się wypowiadając te słowa, sam także się uśmiechał.
 - Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was bóg obdarzy?
 - Chcemy.
 Po odśpiewaniu hymnu do Ducha Świętego, narzeczeni podali sobie dłonie a kapłan obwiązał je końcem stuły. Niall zdał sobie naglę sprawę że on pierwszy wypowie swoją przysięgę której Lola jeszcze nie słyszała, ręce zaczęły mu się pocić a oddech drżeć. 
 - Ja Niall biorę Ciebie - Od dawna uczył się tej przysięgi na pamięć i dziękował Bogu że powiedział biorę ciebie a nie biorę sobie ciebie tak jak to mu się zdarzało za każdym razem gdy próbował powiedzieć ją z pamięci. - Lola za żonę i ślubuję Ci że nigdy nie przestanę Cię kochać nawet jeśli przejedzie mnie autobus, spadnie na mnie bomba lub porwą mnie kosmici ja nadal będę cię kochał. Ślubuję Ci nigdy nie zapomnieć że to ty jesteś kobietą mojego życia, że nie ma od ciebie mądrzejszej, piękniejszej ani zabawniejszej jesteś tylko ty i tylko ty się liczysz. Ślubuję Ci zawsze pamiętać że jesteś moją najlepszą przyjaciółką i że zawsze mogę powiedzieć ci prawdę nieważne jak okropna by była, obiecuję zawsze pamiętać że pomożesz mi w każdej sytuacji i obiecuję że ja także pomogę Ci się uporać nawet z najgorszym problemem. I ślubuję Ci także nie opuścić Cię aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci.
 Gdy skończył na sali panowała cisza, słychać było tylko pociąganie nosem wzruszonych pań i kilku panów. Lola była tak wzruszona że przez kilka chwil nie zdawała sobie sprawy że teraz czas na nią.
 - I jak ja mam teraz powiedzieć coś co będzie miało jakikolwiek sens? - Szepnęła Lola na co Niall się po cichu zaśmiał.
 - Ja Lola biorę Ciebie Niall za męża - zatrzymała się żeby wziąć głęboki wdech, jej głos drżał a w oczach stały łzy a mimo to wyglądała na szczęśliwą - i najlepszego przyjaciela, za współlokatora i za ojca moich dzieci. - Jej słowa coraz częściej połykał szloch przez co musiała robić coraz dłuższe przerwy. - Ślubuję Ci miłość, nawet o czwartej nad ranem, wierność, nawet podczas najdłuższej rozłąki, wytrwałość, nawet w najgorszej chorobie, uczciwość, nawet jeśli zrobię coś bardzo głupiego. I obiecuję Ci że nie opuszczę Cię aż do końca moich dni. - Szeroki uśmiech rozświetlił jej twarz, nie umiała już dłużej wstrzymywać łez więc pozwoliła im płynąć wolno. - Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci.
 - I to niby miało nie mieć jakiegokolwiek sensu? - Zapytał uśmiechając się przez łzy.
 Po pobłogosławieniu obrączek które podał księdzu Liam, Niall ujął Lolę za dłoń po czym na jej palec serdeczny wsunął złoty krążek.
 - Lola, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
 Po tym nastąpiła zamiana ról.
 - Niall przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
 - Ogłaszam was mężem i żoną. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Możesz pocałować pannę młodą. 

Lola
 Na tą chwilę Lola czekała od pięciu miesięcy ale tak właściwie to całe życie. Zaraz po ceremonii goście udali się do ogrodu gdzie miało odbyć się wesele. Ogród do połowy otoczony był laskiem, na zewnętrznych drzewach rozwieszone były lampki które miały zostać zapalone zaraz gdy zacznie się ściemniać. W ogrodzie stały stoły przy których mieli zasiąść goście weselni, podłużny stół dla nowożeńców, dwa szwedzkie stoły, parkiet oraz scena na której stał zespół. Ogród póki co nie był ogrzewany ale gdy tylko zacznie robić się zimno zostaną włączone dwie dmuchawy, wszystko było idealne i Lola aż nie mogła uwierzyć że to wszystko prawda.
 Gdy Lola i Niall dotarli do ogrodu goście już stali w około parkietu czekając na ich pierwszy taniec. Gdy byli zaledwie dwa metry od parkietu, gitarzysta zespołu zaczął grać pierwsze akordy piosenki wybranej specjalnie na pierwszy taniec. Było to Always - Bon Jovi. Nowożeńcy od trzech miesięcy chodzili na kurs tańca więc gdy weszli na parkiet od razu wiedzieli co mają robić. 
 Niall wyciągnął dłoń w stronę Loli zapraszając ją tym gestem do tańca, ona ujęła jego dłoń a on przyciągnął ją z gracją do siebie i zaczęli tańczyć. Lola znała ten układ na pamięć a mimo to czując na sobie wzrok tylu osób czuła się trochę niezręcznie a za razem to dodawało jej tyle pewności siebie że jeszcze nigdy nie czuła się taka piękna. 
 Gdy piosenka dobiegła końca Lola nie mogła uwierzyć że nie pomyliła kroków, rozległy się brawa i okrzyki podziwu wtedy Niall położył jedną rękę na jej boku i przyciągnął ją do siebie łącząc ich usta w perfekcyjnym pocałunku. Gdy brawa ucichły na scenie pojawił się Harry z gitarą czego Lola się kompletnie nie spodziewała. 
 - Witajcie moi drodzy. - Powiedział Styles do mikrofonu po czym usiadł na krzesło które nagle się za nim pojawiło. - Parę miesięcy temu mój przyjaciel Niall poprosił mnie o napisanie i zaśpiewanie piosenki dla Loli na ich weselu, chciałem się zgodzić lecz po chwili miałem lepszy pomysł. Powiedziałem mu: Nie, to ty napiszesz piosenkę i ty jej ją zaśpiewasz. Oczywiście nie chciał się zgodzić na taki układ mówiąc coś o braku talentu i innych takich bzdurach. W końcu poszliśmy jednak na kompromis i razem napisaliśmy piosenkę i teraz razem wam ją zaśpiewamy. Zróbcie hałas dla pana młodego! - Zawołał Harry po czym Lola poczuła jak Niall ją puszcza i biegnie na scenę, wszyscy zaczęli bić brawo a ona robiła to najgłośniej. - Ps. Połowa tej piosenki jest dla ciebie Louis. - Dodał loczek wskazując za swojego chłopaka, wśród tłumu zabrzmiało jedno wielkie AWWWW.
 - A drugie twoje kochanie. - Powiedział Niall tworząc jeszcze większe AWWWW pomieszane z chichotem gości. 
 - Mogę poczuć jak oddychasz
   Z Twoimi włosami na mojej skórze 
   Jak leżymy tutaj wewnątrz nocy.
   Podciągnę prześcieradło
   Kiedy jest Ci zimno w stopy
   Bo zapadasz z powrotem w sen 
   Za każdym razem.
 Pierwsza zwrotka należała do Harry'ego który śpiewał nie spuszczając wzroku z Louisa, tak właściwie to zawsze patrzy się tylko na niego gdy śpiewa. Niall w tym czasie stał nerwowo rozglądając się po parkiecie, Lola wiedziała że się krępuje ale nie mogła się doczekać aż zacznie śpiewać bo jeszcze nigdy dla niej nie śpiewał.
  - Zestarzej się ze mną 
    Pozwól nam dzielić to co widzimy 
    Wszystko najlepsze co mogłoby być
    Tylko ty i ja.
 Refren także zaśpiewał Harry ale wiedziała że niedługo będzie śpiewał Niall, widziała to po tym jak mocno zaciska palce na mikrofonie.
 - I nasze dłonie, one mogą się starzeć
   I nasze ciała się zmienią 
   Ale dalej będziemy tym samym
   Czym jesteśmy
   Będziemy nadal śpiewać naszą piosenkę
   Kiedy nasze włosy nie będą takie blond
   I nasze dzieci będą śpiewać
   Że mieliśmy rację 
 Lola stała oniemiała pod sceną i przez chwilę nie wiedziała jak się oddycha. Nie wiedziała, nie miała pojęcia że Niall ma taki piękny głos. To było jak dotyk anioła, rozpływała się pod wpływem jego głosu nie mogąc uwierzyć że to śpiewa jej mąż. Jak pewnie połowa osób na tej sali stała teraz z szeroko otwartą buzią w czasie gdy Niall miał lekko przymknięte oczy śpiewając kolejne wersy
 - Zaśpiewają 
   Zestarzej się ze mną
   Pozwól nam dzielić to co widzimy
   I, oh, wszystko co najlepsze co mogłoby być
   Tylko Ty i ja.
 - I włosy, one staną
   I moje stopy zaczną tupać
   Tak, uczucie, że się śni
   Jest wokół 
 - Ty będziesz tą
   Która uczyni mnie twardym, każe mi przyjść
   Sprawi, że będę się czuł prawdziwy, czuł że żyję
   Tak, zestarzej się ze mną 
   Pozwól nam dzielić to co widzimy 
   I, oh, wszystko co najlepsze mogłoby być
   Tylko Ty i ja 
 Gdy chłopcy skończyli na nowo rozległy się głośne brawa a Lola tylko stała i ze łzami w oczach przyglądała się idącemu w jej stronę Niallu.
 - Naprawdę napisałeś to dla mnie sam?
 - Naprawdę. 
 Nie była już w stanie nic więcej powiedzieć tylko rzuciła mu się w ramiona obdarzając go jednym z idealnych pocałunków którymi miała go obdarzać aż do końca ich życia. 
Mia
 Mia jeszcze nigdy nie bawiła się tak dobrze na weselu, może dlatego że było to wesele jej przyjaciół i ten dzień był po prostu wyjątkowy ale to był pierwszy raz w życiu gdy nie traktowała tego jako kolejnej imprezy na którą młodzi ludzie dopiero co rozpoczynający nowy rozdział w życiu już wyrzucali mnóstwo pieniędzy. Ale teraz było inaczej. 
 Mia zakochała się, tak to było niemożliwe, nieprawdopodobne a wręcz abstrakcyjne ale taka była prawda. U boku Thomasa Mia znalazła to czego jeszcze nigdy w życiu nie doświadczyła, chłopak co prawda był od niej kilka lat młodszy ale to nie miało znaczenia. Sposób w jaki on na nią patrzy, jak ją dotyka, jak całuje i jak się z nią kocha był zupełnie inny, taki właściwy. Choć pomimo całej tej sielanki Amerykanka wiedziała że ich związek ma wady. Często się kłócili, Gwen uważa nawet że za często jak na nowy związek. Bardzo często byli o siebie zazdrośni, potrafili zrobić sobie awanturę o powiedzenie cześć znajomemu na ulicy. Jednak po każdej kłótni godzili się w sposób który dziewczynie bardzo odpowiadał.
 Choć Mia doskonale znała źródło problemu, w ogóle nie wiedziała jak go rozwiązać, wina leżała w tym że ona i Thomas byli tacy sami. Mia i Zayn nie mogli być razem bo byli tacy sami i się nie kochali, Mia i Thomas nie powinni być razem bo też byli tacy sami ale pomimo to się kochali i dlatego ona dalej postanowiła udawać że nic się nie dzieje i wszystko jest w porządku.
 Po obiedzie nadeszła pora na pierwszy toast który postanowił wznieść główny drużba pana młodego czyli Liam. Liam przez ostatnie miesiące trochę oddalił się od ich paczki, to znaczy nie że przestał się tak zupełnie z nimi spotykać, był tak trochę jak ten pies biegający coraz bliżej furtki i szukający okazji żeby jakoś się wydostać, ale Mia nie miała mu tego za złe bo wiedziała dlaczego tak jest. 
 Po tym gdy Liam zwrócił już uwagę wszystkich przez uderzanie nożem w szklankę, wstał i unosząc kieliszek z szampanem zaczął tradycyjną przemowę.
 - Nialla poznałem jako dziecko, Lolę właściwie też ale z tego pamiętam tylko to że to ona była tym beczącym czerwonym czymś co mama przywiozła ze szpitala - goście zachichotali a panna młoda pokazała mu język - przepraszam siostra taka prawda. Poznanie Nialla pamiętam dokładniej, miałem wtedy dziewięć lat, były wakacje, nudziłem, upierdliwa siostra mnie wkurzała a do sąsiadów przyjechał chłopak w podobnym wieku do mojego więc poszedłem się przywitać. Szybko się za kumplowaliśmy. Lubiliśmy te same bajki, drużyny, gry oraz nie lubiliśmy tych samych rzeczy takich jak bajki dla dziewczyn, zabawy dla dziewczyn no i samych dziewczyn też a w szczególności Loli która wszędzie za nami łaziła. Niby tak samo dobrze jak my umiała kopać piłkę i wspinać się na drzewa ale nosiła dziewczęce ciuchy i często chciała się bawić w dom i całować Nialla ale on wtedy jeszcze nie chciał całować jej. - Liam zrobił krótką przerwę żeby wziąć głębszy oddech. - Niall polubił całować Lolę jakoś tak gdy skończył piętnaście lat. Historia ich pierwszego pocałunku jest zapewne bardzo romantyczną historią ale ja jej wam dzisiaj nie opowiem, opowiem wam za to o czymś co się wydarzyło dwa lata później gdy Lola i Niall zostali oficjalnie parą. Wkurzyłem się bo uważałem wtedy że przyjaciel nie powinien nawet spoglądać na twoją siostrę, szczególnie na moją małą siostrę. - Mia była pod wrażeniem, nie wiedziała że Liam jest taki dobry w przemówieniach, z uśmiechem na ustach słuchała jego opowieści. - Przez tydzień nie odzywałem się do Nialla, Lola przez tydzień nie odzywała się do mnie a gdy już to robiła to krzyczała że to jest jej życie i że mnie nienawidzi. W końcu się przełamałem i wziąłem Nialla na tą poważną rozmowę podczas której oczywiście powiedziałem mu tą obowiązkową formułkę że jeśli ją skrzywdzi to go zabiję i wszystkie te inne ''ważne'' rzeczy które starszy brat mówi chłopakowi swojej siostry. Na koniec zaś kazałem mu obiecać że kiedyś się z nią ożeni. - Na jego twarz pojawił się ogromny uśmiech a w oczach łzy wzruszenia. - Dziś, siedem lat później właśnie spełnił swoją obietnicę. Niall, bracie, witaj w rodzinie. - Wzniósł kieliszek w górę. - Za Lolę i Nialla!
 - Za Lolę i Nialla. - Powtórzyli goście.

Liam
 Wesele trwało w najlepsze gdy Liam usiadł sam przy podłużnym stole, większość ludzi tańczyła teraz na parkiecie, inni natomiast poformowali się w mniejsze grupki i popijając alkohol rozmawiali na różne tematy. Liam bawił się świetnie na weselu siostry, od dawna nie był już w takim dobrym humorze a tak właściwie to od pół roku.
 Patrząc w stronę Zayna który z szerokim uśmiechem flirtował z koleżankami Loli nadal czuł ukłucie w sercu, minęło już sześć miesięcy a to nadal go bolało i nie rozumiał dlaczego. Liam był już w kilku związkach dłuższych i krótszych, lepszych i gorszych, niektóre zerwania bolały go bardziej a inne mniej lecz nigdy nawet nie pomyślał że tak długo będzie rozpamiętywał związek który trwał zaledwie tydzień. W tydzień nie zdążysz przyzwyczaić się do nowego samochodu a co dopiero związku. A może to dlatego że za często się z nim widywał. Swoje byłe dziewczyny Liam widywał rzadko, czasami zamieniał z nimi kilka słów, czasami mijając je mówił ''cześć'' a czasami po prostu przechodził udając że się nie znają za to z Zaynem widział się prawie codziennie i rozmawiał z nim choć już nie tak często jak kiedyś. Myśląc tak o tym coraz bardziej sobie uświadamiał że propozycja którą ostatnio dostał od szefa była najlepszym rozwiązaniem.
 Liam siedział tak jeszcze przez chwilę obserwując tańczące pary gdy nagle muzyka zmieniła się na coś wolniejszego i romantyczniejszego a on nie miał ochoty przyglądać się przytulającym się parą więc wstał z miejsca i poszedł się przejść. Wokoło ogródka były tylko drzewa ale Lola powiedziała mu że jakieś pięćdziesiąt metrów w głąb lasku znajduje się małe jęzioro z pomostem więc to tam postanowił się udać.
 Lampki na drzewach dawały mu dość światła na połowę drogi, potem włączył latarkę w swoim telefonie. Gdy wyszedł z pomiędzy drzew latarka nie była mu już aż tak potrzebna ponieważ księżyc świecił wystarczająco mocno żeby coś widział a spomiędzy drzew prześwitywały światła imprezy. Gdy Liam wszedł na pomost zauważył że na jego końcu ktoś siedzi. Gdy zorientował się że to Zayn, chciał się wycofać ale było już za późno bo chłopak usłyszał jego kroki i spojrzał się do tyłu.
 - To ja Liam. - Powiedział orientując się że jest za ciemno żeby chłopak zobaczył jego twarz.
 - Ale mnie przestraszyłeś. - Malik odetchnął z ulgą. - Po co ci ten kij?
 Liam idąc przez las trochę za bardzo przestraszył się wiewiórki która wyleciała mu na ścieżkę więc na resztę drogi postanowił zabrać ze sobą długi kij.
 - Żeby się nie obalić. - Skłamał żeby nie wyjść na tchórza.
 - Ta jasne, wziąłeś go w razie niebezpieczeństwa.
 - Wcale nie!
 - Nie wstydź się, też wziąłem. - Zayn uniósł swój kij ponad głowę na co obydwoje się roześmiali. - Chodź siadaj, nie stój tak.
 - Dlaczego siedzisz tutaj sam?
 - Przyszedłem tutaj zapalić. - Mówiąc to wyciągnął paczkę papierosów i poczęstował nią Liama, ten choć nie palił to wziął papierosa żeby trochę go rozluźnił, taka bliskość Malika połączona z ilością alkoholu którą dzisiaj wypił źle na niego działała. - Muszę ci się przyznać że troszeczkę się upiłem i zrobiłem coś bardzo głupiego.
 Dopiero teraz Liam usłyszał że faktycznie trochę plącze mu się język, nie chciał słyszeć jaką głupotę zrobił Zayn bo bał się że go to zaboli.
 - Co takiego zrobiłeś? - Zapytał pomimo wszystko, czuł że Malik potrzebuje pomocy i choć mogło go to skrzywdzić to naprawdę chciał mu pomóc.
 - Specjalnie na ten ślub kupiłem sobie nowe buty i one strasznie mnie obtarły więc gdy usiadłem tutaj to postanowiłem je ściągnąć tylko że zapomniałem że pode mną jest woda.
 - I co się stało z twoimi butami? - Zapytał nie mogąc powstrzymać uśmiechu, dobrze że było ciemno i Zayn nie widział jego twarzy.
 - Usłyszałem tylko takie plum a potem nie mogłem już ich znaleźć. - Liam nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem. - Co się ze mnie śmiejesz?! Ciekawe jak ty byś się czuł gdyby tobie przytrafiło się coś takiego i nie mógłbyś wrócić!
 Liam śmiał się jeszcze chwilę po czym nagle zamilkł.
 - Zayn to ile ty tu siedzisz?
 - Naliczyłem piętnaście piosenek ale nie liczyłem od początku gdy tutaj przyszedłem.
 - Oj biedaku. - Nagle zrobiło mu się go żal choć nadal wydawało mu się to trochę śmieszne. - Przynieść ci buty?
 - Jakbyś mógł, tylko w miarę szybko bo trochę mi zimno. - Powiedział Zayn i w tym momencie zawiał wiatr, Malik zadrżał lekko i Liam pomyślał że jeśli posiedzi tu jeszcze choćby dziesięć minut to jutro na pewno będzie chory.
 - Mam lepszy pomysł - podniósł się z miejsca - wstań.
 Malik posłusznie wykonał polecenie jednak wyglądał na zdezorientowanego, Liam obrócił się do niego tyłem i trochę nachylił.
 - Wskakuj. - Powiedział zginając jeszcze bardziej kolana.
 - Na ciebie? - Zapytał zdziwiony Zayn.
 - Nie, do wody. No jasne że na mnie! - Powiedział ale nadal nic się nie wydarzyło. - No dalej nim się rozmyślę! - Ponaglił go i nagle poczuł jak Zayn na niego wskoczył, był lekki jak piórko a mimo to Liam pod jego ciężarem lekko się zachwiał lecz po sekundzie odzyskał równowagę.
 Szli w ciszy przez całą drogę, gdyby nie głośna weselna muzyka słychać byłoby ich oddechy a może i nawet bicia serca. Pomimo ciągłych protestów Zayna, Liam zaniósł go pod same drzwi pokoju Malika.
 - Dzięki. - Powiedział Mulat gdy stał już na ziemi.
 - Od czego są przyjaciele. - Uśmiechnął się uprzejmie.
 - Dobrze mieć w tobie przyjaciela - stali przez dłuższą chwilę wpatrując się sobie w oczy - może wejdziesz na chwilę?

Zayn
 - Może wejdziesz na chwilę? - Zapytał po czym sam skarcił się za tą propozycję, co on znowu odwalał przecież dopiero co zaczynał sobie wszystko na nowo układać.
 - Nie dzięki, pójdę się już położyć to był długi dzień. - No tak a co innego miał powiedzieć, po cholerę w ogóle Zayn to proponował.
 - Racja, też pójdę spać. 
 Stali przez chwilę w ciszy. 
 - No to dobranoc. - Powiedział w końcu Payne.
 - Dobranoc. - Odpowiedział do Liama który zdążył już się obrócić na pięcie i ruszyć w stronę swojego pokoju.
 Zayn wyciągnął kartę hotelową i przytknął ją do czytnika, usłyszał kliknięcie i po chwili mógł otworzyć drzwi. Zaczął się rozbierać nie mając ochoty nawet na prysznic, chciał już po prostu pójść spać. Właśnie rozpinał koszulę gdy usłyszał pukanie do drzwi, pełen nadziei że to Liam, doskoczył do nich jednak za drzwiami nie stał Liam tylko jego dwudziestodziewięcioletni wujek, Blake.
 - Hej, czekałeś na mnie? - Zapytał mierząc go wzrokiem od pasa w górę.
 - Niezupełnie. - Powiedział trochę zawiedziony że to nie jego bratanek stał teraz w drzwiach ale po sekundzie doszło do niego że to się nigdy nie stanie i postanowił brać to co dają. - Ale ty także jesteś miłym gościem. - Przygryzł wargę zapraszając starszego chłopaka skinieniem głowy do środka. 
 - Gdzie zniknąłeś na tak długo? - Zapytał Blake nie marnując czasu, od razu przyparł go do ściany i zabrał się za rozpięcie do końca koszuli Malika.
 - Zgubiłem buty. - Powiedział odchylając głowę w tył gdy poczuł na szyi gorące usta Blake'a.
 - Niczym kopciuszek? - Zapytał blondyn przejeżdżając dłońmi po brzuchu Malika, ten chłopak naprawdę był szybki bo już po chwili Zayn poczuł jak jego spodnie opadają w dół. Postanowił nie stać bezczynie i sam zabrał się za rozbieranie swojego dzisiejszego kochanka. Że ze wszystkich osób z którymi siedział dzisiaj przy stole, seks będzie uprawiał z jednym chłopakiem który tam siedział.
 - Niczym jego pijacka wersja. - Westchnął przejeżdżając po wyrzeźbionym sześciopaku Blake'a, ich skóra seksownie kontrastowała ze sobą.
 - Gdzie jest książę w takim razie?
 - Wątpię żeby się pojawił w tej bajce, a na pewno nie z moimi butami. - W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi, kogo to teraz diabli nieśli skoro Blake był już tutaj. Odepchnął od siebie lekko napalonego chłopaka i podciągając spodnie ruszył do drzwi.
 - Pomyślałem że mogą być ci jutro potrzebne a wiem że masz taki sam rozmiar jak ja. - Za drzwiami stał Liam, w ręku trzymał parę butów a na twarzy miał wielki uśmiech.
 - O Liam to bardzo miłe z twojej strony, dzięki. - Powiedział kurczowo trzymając drzwi żeby Liam tylko nie zobaczył swojego półnagiego wujka w jego pokoju.
 - Nie ma sprawy. - Uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Tak sobie pomyślałem czy twoje zaproszenie jest jeszcze aktualne?
 - Tak jasne, poczekaj tylko trochę tutaj ogarnę. - Powiedział spanikowany gdy nagle usłyszał za sobą niekontrolowane kichnięcie.
 Liam spojrzał na niego unosząc brew po czym pchnął drzwi które otworzyły się na całą szerokość a za nimi stał dalej półnagi Blake.
 - Cześć Liam. - Powiedział lekko zażenowanym głosem ale pomimo to zdobył się na uśmiech.
 - Sorry że przeszkodziłem. - Powiedział jeszcze bardziej zażenowany niż jego wujek. - Bawcie się dobrze. - I czym prędzej zaczął odchodzić.
 - Liam zaczekaj! To nie tak! - Wykrzykiwał za nim lecz nic to nie dało, pobiegł więc za nim. - Liam stój, proszę, to nie tak jak myślisz.
 - A jak?! - Odwrócił się nagle, widać było że był zły. - A z resztą nieważne, jesteśmy w końcu tylko przyjaciółmi Zayn i to wszystko.

Maid of Honor*- Główna druhna.
Best Man**- Główny drużba.
Piosenka użyta w rozdziale to Grow Old With Me-Tom Odell



sobota, 13 września 2014

The One with the Proposal.

1 Maj 2014

Mia
 Wychodząc ze studia po porannym wydaniu wiadomości Mii niespecjalnie spieszyło się do domu w którym Lola od wczoraj nie przestawała ryczeć i powtarzać jaka to jest beznadziejna. To nie tak że Mia jej nie współczuła i że miała jej dosyć ale słuchanie w kółko tego samego po woli stawało się męczące, a po za tym to był kolejny przykład na to że miłość jest beznadziejna. Mia od zawsze powtarza że miłość to tylko płacz, nerwy i nudny seks a oni i tak jej nie słuchali. 
 - Ludzie to idioci. - Westchnęła myśląc w szczególności o Loli i Zaynie którzy obecnie cierpią z powodu kochania. - A ty jesteś jedną z nich. - Pomyślała o sobie.
 Gdy poznała Thomasa wydawał jej się być tylko irytującym(a także pociągającym) ją dzieciakiem a teraz? Sama nie wie co do niego czuła, nie spali ze sobą ani nawet się nie pocałowali tylko spędzili ze sobą trochę czasu na kilku przypadkowych imprezach na których się spotkali ale to wszystko. A mimo to Thomas zaczął być dla niej ważny, był taki jak Zayn tylko gdy Zayn na nią patrzył to czuła się po prostu jak Mia a gdy Thomas na nią patrzył to czuła się wyjątkowa.
 - Co ty pieprzysz? - Jęknęła bezgłośnie żeby nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi ludzi siedzących obok niej w autobusie. 
 Mia nie była typem osoby która się zakochiwała a może była typem osoby która nie chciała się zakochać, Gwen i Lola zawsze powtarzały że musi po prostu spotkać tego jedynego i wtedy zamarzy jej się biały welon i dzieci ale ona tego nie chciała. Na przykładzie rodziców widziała że małżeństwo to nic innego jak ciągłe kłótnie, zdrady, płacz, ból i nienawiść pozostała po rozwodzie. Już jako mała dziewczynka Mia obiecała sobie że nigdy się nie zakocha i nie wyjdzie za mąż, więc dlaczego teraz przy Thomasie nagle zapominała o tej obietnicy.
 Rozmyślając tak nad wszystkim Mia prawie przegapiła swój przystanek w ostatniej jednak chwili oprzytomniała i wyskoczyła z autobusu omal nie przewracając się na chodniku na szczęście powstrzymały ją od tego dwie silne dłonie należące do osoby która tak bardzo namieszała jej w głowie.
 - Z autobusu się wychodzi a nie wyskakuje. - Rzucił roześmiany Thomas nie wypuszczając jej z objęć, nie miał ubranej kurtki tylko biały t-shirt i choć był to początek maja i tak nie było aż tak ciepło żeby bez żadnej bluzy ani kurtki wychodzić na zewnątrz. 
 - Chyba że drzwi się już zamykają.
 - Chyba że tak. - Postawił ją już na ziemię ale nadal nie przestawał się uśmiechać, Mia pomyślała o tym że ma niezwykle słodko-seksowny uśmiech. - Pamiętasz o dzisiejszej imprezie? - Zapytał gdy zaczęli iść w stronę ich kamienicy, Mia nagle stanęła jak wryta. Na śmierć zapomniała że Thomas zaprosił ją na domówkę do swojego kumpla z okazji długiego weekendu a teraz gdy Lola była w takiej sytuacji to nie mogła po prostu iść na imprezę.
 - Przepraszam Thomas ale nie mogę, moja przyjaciółka jest...
 - Taa jasne. - Przerwał jej nagle.
 - Co jasne? - Zapytała nie wiedząc o co mu chodzi i dlaczego nagle zrobił się zły.
 - Nie musisz szukać wymówek, możesz od razu powiedzieć że nie chcesz ze mną iść.
 - To nie jest wymówka. - Zaprzeczyła szybko.
 - Ta na pewno, czemu ty się cały czas mną bawisz i ciągle traktujesz mnie jak dziecko, nie chcesz się ze mną spotkać to po prostu to powiedz. - Mia nadal nie ogarniała tego co się tutaj dzieje ale powoli czuła jak zbiera się w niej złość, żaden dzieciak nie będzie urządzał jej takich scen na środku chodnika.
 - O co ci chodzi?! Czy ja ci coś obiecywałam czy jak że tak się nagle zachowujesz? - Miała już tego dość, zaczęła na niego krzyczeć a że stali już pod swoim blokiem to Mia wiedziała że niedługo wścibska pani Jenkins mieszkająca na pierwszym piętrze wyjdzie na balkon żeby mieć potem o czym plotkować z innymi starymi babami z kamienicy.
 - Nie ale mogłabyś w końcu się zdecydować i przestać być taka oziębła. - I to było kroplą która przelała czarę goryczy, choć Mia na chwile zapomniała czemu nie warto się w nikim zadłużać i lubić ich trochę bardziej to teraz już sobie przypomniała.
 - Pierdol się dzieciaku! - Warknęła po czym oddaliła się szybkim krokiem.
 - To znowu jestem dzieciakiem tak? A ty jesteś zimna i masz za wysokie mniemanie o sobie! - Darł się za nią jak idiota lecz Mia już go nie słuchała tylko czym prędzej próbowała dostać się do kawiarni przyjaciółki.
 - Dlaczego wszyscy faceci to takie dupki? - Zapytała wchodząc do Camend Lol, za ladą stał Zayn a przy stolikach siedziały tylko jakieś dziewczyny więc raczej nikogo nie uraziła a nawet jeśli to miała to gdzieś.
 - Nawet ja? - Zapytał Malik unosząc brew.
 - Nie, faktycznie. Dlaczego wszyscy w pełni heteroseksualni faceci to dupki? - Ponowiła pytanie.

Lola
 - Właśnie wyszedł. - Powiedział Harry wchodząc do mieszkania, miał jej powiedzieć kiedy Niall wyjdzie na swoją randkę choć właściwie nie wiedziała po co jej ta informacja, nie zamierzała go powstrzymywać a chciała po prostu wiedzieć kiedy dokładnie jej związek rozpadnie się z jej własnej głupoty.
 Lola nic mu na to nie odpowiedziała tylko głośno zaszlochała kryjąc twarz w dłoniach, była nakryta kocem, po jej prawej stronie siedziała Mia a po lewej Gwendolyn, przyjaciółki na początku jeszcze próbowały ją pocieszyć lecz teraz tylko siedziały i bez słowa przytulały ją do siebie.
- Przyniosłem lody kokosowe, chcesz? - Zapytał loczek wyciągając w jej stronę plastikowe pudełko, przyjęła je bez żadnego protestu. Laski na filmach zawsze jedzą lody gdy są smutne a ona od wczoraj zachowywała się jak beznadziejna laska z beznadziejnej komedii romantycznej więc czemu by nie dodać do tego lodów.
 - Umrę samotna i gruba. - Rozpłakała się nagle, łzy mieszały jej się z lodami które miała w buzi, czuła też że ma mokry od smarków nos przez co zrobiło jej się niedobrze na myśl o samej sobie.
 - Nie mów tak skarbie. - Powiedziała Gwen wycierając jej nos chusteczką higieniczną. 
 - Odtrąciłam od siebie najcudowniejszego faceta na ziemi, jestem debilką. - Szlochała coraz głośniej a pomimo to dalej jadła lody.
 - Ta ciągle ryczy? - Usłyszała nagle za sobą głos Louisa który właśnie wszedł do jej mieszkania.
 - Louis! - Harry upomniał go ale dwudziestopięciolatek nic sobie z tego nie zrobił.
 - Ludzie co z wami nie potraficie jej ogarnąć? - Zapytał tak jakby Loli w ogóle tu nie było, dziewczyna tępo wpatrywała się w podłogę aż nagle zobaczyła przed sobą parę błękitnych Tomsów które Louis nosił po mieszkaniu, usiadł przed nią na ławie a ręce oparł na jej kolanach. - Lol kochanie ile jesteś z Niallem?
 - Siedem lat. - Wyszeptała z łyżką w buzi.
 - I po siedmiu latach związku wstydzisz się przyznać przed nim do błędu i go przeprosić, co ty masz szesnaście lat? Przecież po tylu latach powinniście wiedzieć już o sobie wszystko. 
 - No w sumie tak. - Mruknęła myśląc nad tym.
 - A więc o co chodzi? 
 - Bo ja spieprzyłam. - Znowu się rozpłakała, poczuła na plecach ciepłą dłoń którejś z przyjaciółek.
 - A kto nie spieprzył? Lola jeszcze nieraz coś spieprzysz i jeszcze nieraz Niall też coś spieprzy ale co z tego, nie trzeba skreślać siedmiu lat szczęśliwego związku tylko dlatego że coś poszło nie tak.
 - Aaale on... on chciał mmmi.. się oświadczyć aaaa.... a teraz po po pppo... tym wszystkim już...żż pewnie nnnnie... nie będzie chciał. - Wyjąkała, przez płacz brakowało jej oddechu na takie długie zdania.
 - Ale zawsze może przyjąć oświadczyny. - Powiedział z błyskiem w oku który mówił że Tomlinson ma plan którego Lola już zaczynała się bać.

Niall
 - Lola też zawsze zamawia krewetki na przystawkę. - Powiedział Niall gdy kelner przyniósł jego towarzyszce talerz krewetek tygrysich z czosnkiem.
 - Osiemnaście. - Westchnęła Eline wspominając który to już raz Niall wspomniał o swojej dziewczynie.
 - Znowu to zrobiłem? Przepraszam to jest silniejsze ode mnie. - Miał ochotę zapaść się pod ziemię, byli na tej całej randce dopiero od półgodziny a on już osiemnaście razy wspomniał o Loli ale jak mógł o niej nie mówić skoro ciągle o niej myślał. Zastanawiał się z kim jest teraz na randce jego ukochana, czy ten chłopak jest dżentelmenem czy nawet nie odsunął jej krzesła żeby mogła usiąść, czy jest w jej wieku czy starszy, czy skończył już szkołę czy nadal studiuje i najważniejsze czy po randce odprowadzi ją do domu, czy pocałuję ją na progu a czy ona odwzajemni pocałunek i być może zaprosi go do środka. 
 - Jaka ona jest? - Zapytała Eline, piękna dziewczyna o jasnobrązowych włosach i niebieskich oczach pochodziła z Belgi, widywał ją często na uniwerku ale nigdy nawet nie pomyślał o randce z nią bo nigdy nie myślał o randkach z kimś innym niż z Lolą ale najwidoczniej los zaplanował inaczej. Eline poznał dzięki Patrickowi który powiedział że on oddał by wszystko żeby jego dziewczyna chciała spróbować otwartego związku albo chociaż jednorazowo wymienić się z kimś partnerem.
 - Jest piękna, ma ciało modelki i twarz którą łatwo zapamiętać. Jest inteligentna oraz zabawna, świetnie gotuje i jest bardzo miła, można z nią porozmawiać o wszystkim i nieważne z jakim problem się do niej zwrócisz to ona i tak ci pomoże. - Rozmarzył się opisując ją, tak bardzo ją kochał że aż to bolało.
 - Więc dlaczego jesteś tutaj ze mną? - Zapytała nabijając na widelec jedną z krewetek, Lola jadła je w inny sposób.
 - Bo widzisz facet to jest taka konstrukcja która na początku się stara, zabiera cię na kolacje, do kina, teatru i co chwilę wymyśla jakieś to nowe atrakcje ale gdy wie że już jesteś jego i codziennie ma dobry obiad i seks to myśli że jest wszystko w porządku. - Zrobił przerwę ponieważ kelner przyniósł jego przystawkę czyli trzy grzanki jedną z pasztetem z królika, drugą z łososiem i trzecią z masłem czosnkowym, dla Horana jak zwykle były za malutkie. - A dziewczynie to nie wystarcza, ona nadal lubi te wyjścia do kina i na kolacje lecz faceci często o tym zapominają i ja niestety też zapomniałem.
 - Ale teraz skoro pamiętasz to chyba wszystko powinno być znowu w porządku?
 - Nie wiem, czasami sam mam ochotę uciec od tego którego codziennie widzę w lustrze więc gdybym dostał taką szansę jak ona to pewnie bym z niej skorzystał.
 Reszta wieczoru minęła im nawet miło, rozmawiali o wszystkim i o niczym ale myślami Niall cały czas był przy Loli, zastanawiał się czy podoba jej się na randce z nieznanym mu mężczyzną, czy ona zna go dobrze czy to ktoś obcy i przypadkowy. O dziesiątej wyszli z restauracji, odprowadził Eline do taksówki. Dziewczyna już chciała do niej wsiąść gdy nagle zatrzymała się w drzwiach.
 - W języku holenderskim można do kogoś powiedzieć ''ik zie je dood graag*'' nie umiem tego przetłumaczyć dobrze na angielski ale oznacza to że bardzo się kogoś kocha, po dzisiejszym wieczorze to zdanie bardzo kojarzy mi się z tobą i twoją dziewczyną. Walcz o nią - cmoknęła go w policzek - powodzenia. 
 Wsiadła do taksówki i odjechała, Niall powolnym krokiem ruszył w stronę przystanku autobusowego. Po czterdziestu minutach był już pod domem, wchodząc na swoje piętro zauważył że pod drzwiami do mieszkania siedzi Harry.
 - Harry coś się stało? - Zapytał nie wiedząc dlaczego Styles siedzi przed mieszkaniem zamiast w środku.
 - Dobrze że jesteś Niall, Lola, ona wyjechała. - Powiedział powoli i spokojnie, Niall nie wiedział jak może on być taki spokojny mówiąc to co mu mówił.
 - Jak to wyjechała, dokąd?
 - Do rodziców, nie wiedziała że tak ochoczo zareagujesz na jej propozycje.
 - Przecież ja tego nie chciałem, chciałem jej się oświadczyć! Powiedziałeś jej to? - To był dla niego jakiś obłęd, przecież to ona tego chciała.
 - Tak ale mi nie uwierzyła, prosiła żebyś do niej zadzwonił gdy wrócisz.
 Niall instynktownie rzucił się w stronę pierwszego mieszkania które było pod ręką (a pierwsze było mieszkanie dziewczyn), jego telefon się rozładował i musiał skorzystać ze stacjonarnego a po za tym chciał sprawdzić czy Loli na pewno tam nie ma. Nagle stanął jak wryty, pokój oświetlała co najmniej setka zapalonych świeczek, stały wszędzie, na szafkach, półkach, parapecie, stole, stolikach i nawet na tarasie a po środku tego wszystkiego stała Lola ubrana w prostą szarą sukienkę za kolano, włosy miała rozpuszczone a lekki makijaż nieudolnie próbował zatuszować opuchnięte od płaczu oczy ale pomimo to Lola wyglądała pięknie. 
 - To miałeś na myśli mówiąc o niespodziance? - Zapytała, Niall zdezorientowany spojrzał do tyłu na Stylesa który tylko się do niego uśmiechnął po czym zamknął za nim drzwi także zostali sami. 
 - O mój Boże. - Wyszeptał Niall podchodząc bliżej do ukochanej, dziewczyna klęknęła przed nim.
 - Niall przez całe może życie nigdy nie byłam szczęśliwsza niż z tobą - z jej oczu ciekły łzy, tak samo jak z oczu Nialla - a to dlatego że zakochałam się w moim... moim najlepszym... - Szloch nie pozwalał jej kontynuować. - To jest powód dla którego dziewczyny nigdy tego nie robią.
 - Okej, okej. - Niall ze łzami w oczach padł na kolana tak że oboje teraz klęczeli, chwycili się za ręce i przez chwilę milczeli bo chłopak także nie umiał wydusić żadnego słowa. - Jesteś miłością mojego życia, sprawiasz że jestem mega szczęśliwy i jeśli mi tylko pozwolisz do końca mojego życia będę się starał żebyś ty zawsze była najszczęśliwszą kobietą na świecie, Lolu Margaret Payne wyjdziesz za mnie? - Zapytał wyjmując z kieszeni pierścionek zaręczynowy który nosił ze sobą od całej tej historii z randkami z innymi. 
 - Tak, tak o mój boże tak! - Lola już nie płakała, chłopak wsunął jej na palec pierścionek po czym rzucili się sobie w ramiona, byli tak spragnieni swoich pocałunków że nie mogli się od siebie oderwać.
 - Czy możemy już wejść! - Usłyszeli wołanie za drzwi.
 - Wejdźcie. - Zawołała Lola ochrypniętym od płaczu głosem.
 - Iiiii?!!! - Zawołali ich przyjaciele gdy wpadli w szóstkę do mieszkania, w tym momencie był tutaj każdy, Gwen, Mia, Harry, Louis, Zayn oraz Liam.
 - Zaręczyliśmy się. - Wykrzyknęli razem po czym zostali ściśnięci przez przyjaciół, wszyscy teraz byli szczęśliwi, nikt nie myślał o rzeczywistości, każdego wypełniało szczęście Loli i Nialla.

Mia
 W nocy nie mogła zasnąć, zaręczyny przyjaciół obudziły w niej uczucia które zasnęły tak dawno że Mia zapomniała że je w ogóle ma lecz teraz czuła je całym ciałem i wiedziała że musi coś zrobić bo jutro może nie mieć już na to odwagi. Wstała z łóżka i zarzuciła na siebie bladoróżowy szlafrok, wyszła z pokoju po czym wyszła z mieszkania, weszła jedno piętro na górę i zapukała do drzwi. Gdy poziom adrenaliny trochę już jej opadł było za późno żeby się wycofać ponieważ z wnętrza mieszkania dochodziły dźwięki informujące że ktoś się obudził na jej wołanie. Minęło dziesięć sekund gdy drzwi się otworzyły a w nich stanął Thomas.
 - Mia? Co ty tu robisz?
 - Jestem zimną suką, nigdy się nie zakochałam i miałam nadzieję nigdy się nie zakochać więc kim ty w ogóle kurwa jesteś żeby nagle zjawiać się w moim życiu i wywracać mi wszystko do góry nogami. - Tupnęła nogą żeby zademonstrować swoją złość nie używając krzyku. Thomas stał przez chwilę zaszokowany po czym po dokładnym przeanalizowaniu jej słów w końcu do niego dotarły.
 - Cześć. - Powiedział zupełnie beztrosko, uśmiechał się szeroko od ucha do ucha i patrzył się na nią tak że czuła się wyjątkowa.
 - Cześć. - Powiedziała również się uśmiechając, nagle wpadli w swoje ramiona, ich usta szybko znalazły do siebie drogę po czym oni po omacku zaczęli szukać drogę do jego sypialni.
 - Nie jesteś zimna - wypowiedział Thomas w przerwie pomiędzy pocałunkami - jesteś najgorętszą dziewczyną jaką w życiu spotkałem.

*Ik zie je dood graag - W dokładnym tłumaczeniu to ''widzę cię śmiertelnie chętnie'' ale tłumacząc to w ten sposób brzmi to bez sensu więc chodzi po prostu o bardzo mocne kochanie.

niedziela, 7 września 2014

The one where Lola and Niall dating with others.

Harry
22 Kwiecień 2014
 Najgorsze w świętach, długich weekendach i wszystkich innych dniach wolnych było to że w końcu się kończyły i znowu trzeb było iść do pracy. Będąc dzieckiem Harry tak jak miliony innych dzieciaków uważał że nie ma nic gorszego od szkoły teraz jednak wiedział że jest coś o wiele gorszego, praca. Często rozmyślał o tym ile by oddał żeby znowu znaleźć się w szkolnej ławce, co godzinę mieć przerwę i nie mieć na głowie nic więcej oprócz zadań domowych. Więc dlaczego rzuciłeś studia? Coraz częściej zadawał sobie to pytanie i coraz częściej towarzyszyło mu uczucie żalu myśląc o decyzji którą podjął bo Harry nie tylko stracił możliwość wygodnego życia na koszt rodziców ale także dobre wykształcenie i szansę na pewną pracę po studiach w kancelarii ojca. Rzucił studia bo chciał zostać piosenkarzem, a póki co był kelnerem. W tym wszystkim była jednak jedna rzecz której nie żałował a wręcz dziękował bogu za to że ten postawił na jego drodze Louisa bo tylko dzięki niemu nie rzucił tego wszystkiego w cholerę. Tomlinson dawał mu siłę żeby dalej walczył o swoje marzenia zamiast z podkulonym ogonem wrócił do rodziców prosić ich o to żeby dali mu drugą szansę, nie, nie było takiej opcji. Od kilku tygodni Harry nie grał nigdzie poza Camden Lol, jego ''kariera'' stała w miejscu ale Louis pomimo to cały czas najgłośniej klaskał na jego mini koncertach, swoim znajomym w Doncaster przedstawiał loczka jako przyszłą gwiazdę estrady a rodzinie z uwielbieniem w oczach opowiadał o anielskim głosie zielonookiego. Harry'emu niejednokrotnie robiło się głupio gdy Louis tak się nim chwalił a potem ludzie patrzyli się na niego wzrokiem mówiącym ''no dalej, zaszczyć nas swoim geniuszem'' ale jednocześnie było mu też mega przyjemnie.
 - O czym tak myślisz? - Zapytał Louis znad kubka herbaty, zazwyczaj chłopcy bardzo dużo rozmawiali podczas śniadań dzisiaj jednak Harry był bardzo cichy i zamyślony, wręcz nieobecny.
 - A o takim jednym. - Machnął ręką próbując powstrzymać uśmiech, wiedział że po takiej odpowiedzi Louis nie da mu spokoju dopóki nie dowie się kto jest tym takim jednym. 
 - O kim? - Zapytał choć ton jego głosu spokojnie można by podciągnąć pod warknięcie, zazdrosny Louis był trochę śmieszny ale także bardzo pociągający i Harry nie mógł zmarnować takiej okazji żeby trochę podroczyć się z ukochanym.
 - O moim największym fanie, chłopak chyba się we mnie zakochał.
 - Co? - Louis wydawał się zdezorientowany i zagniewany jednocześnie.
 - No codziennie wysyła mi mnóstwo esemesów, dzwoni po kilka razy dziennie, - zaczął wymieniać zachowując powagę - ma nawet moje zdjęcie na telefonie a w nocy przez sen powtarza moje imię.
 - Daj mi jego numer zaraz do niego zadzwonię i już nie będzie cię... czekaj co? - Przerwał nagle. - Hazz o kim ty mówisz?
 - A o kim mogę mówić? - Harry wstał z miejsca i przeniósł się na kolana chłopaka, zazdrośnika. - Kto jest moim największym fanem? - Zaczął bawić się krawatem dwudziestopięciolatka i tak bardzo żałował że jest on już ubrany i zaraz musi wyjść do pracy.
 - No ja. - Louis w końcu uśmiechnął się porzucając swoje zagniewane oblicze. - I nie chyba tylko na pewno się w tobie zakochał. - Swoją lewą dłoń Louis złączył z prawą dłonią Harry'ego, a prawą wplótł w coraz to dłuższe włosy Hazzy i przyciągnął go do siebie żeby ich usta mogły się spotkać w pocałunku. 
 - Nie przeszkadzajcie sobie, kiedyś jadłem oglądając w telewizji reportaż z rzeźni więc teraz też powinno obejść się bez rzygania. - Usłyszeli nagle głos Nialla, odskoczyli od siebie błyskawicznie, wracając na swoje poprzednie miejsca.
 - Sorry Niall. - Powiedział zawstydzony Harry, blondyn cały czas siedział z nimi i w ciszy jadł swoje śniadanie choć jeszcze przed chwilą żywo dyskutował z Louisem o zbliżających się Mistrzostwach Świata w piłce nożnej, czyli o czymś co Harry'ego ko;pletnie nie interesowało dlatego też się wyłączył. - Oj bo ty nie możesz być tak cicho bo jak cię nie słychać to też cię nie widać. - Zaśmiał się mierzwiąc blondynowi włosy, dłoń Harry'ego była niemal tej samej wielkości co głowa Nialla dlatego też psuci mu fryzury wydawało się takie przyjemne.
 - No właśnie, co ty dzisiaj taki cichy i zamyślony, stało się coś? - Zapytał Louis.
 - Jeszcze nie, to znaczy nie... znaczy się... nie... kurde. - Niall jąkał się nie mogąc znaleźć odpowiednich słów, zrobił się czerwony i zakłopotany. - Od paru tygodni planuję zrobić pewną rzecz.
 - Jaką? - Zapytał Harry.
 - Już się boję. - Powiedział Louis cofając się odrobinę w tył.
 - Zamierzam oświadczyć się Loli.

Zayn
 Miesiąc po wyprowadzeniu się od Liama (a także rozstania się z nim ale o tym starał się nie myśleć, oficjalnie tego związku nigdy nie było) Zayn w końcu znalazł mieszkanie choć czy pokoju z łazienką można nazwać mieszkaniem? Pomimo to bardzo się cieszył że w końcu udało mu się coś znaleźć. Przez ostatni miesiąc mieszkał w Camden Lol, w sekrecie przed jego właścicielką i resztą przyjaciół, oprócz Mii oczywiście bo ona wiedziała o wszystkim.
 - Na pewno nie chcesz zamieszkać u mnie? - Zapytała Mia która przyszła obejrzeć jego nowe miejsce zamieszkania. - Albo z chłopakami, Louis i Harry i tak śpią w jednym pokoju więc jeden jest wolny. 
 - I co im powiem? ''Ej chłopaki mogę zamieszkać z wami żebyśmy cisnęli się tutaj w czwórkę?'' A oni zapytają mi się dlaczego nie mogę nadal mieszkać z Liamem, a ja co im powiem? - Zayn miał już dość tego udawania przed przyjaciółmi że pomiędzy nim a Liamem wszystko jest w porządku, ale Payne wyraźnie powiedział że nie chce żeby ktokolwiek się dowiedział o tym co się stało.
 - A co im powiesz gdy zapytają ci się dlaczego przeprowadziłeś się tutaj? - Mia siedziała na blacie kuchennym i przyglądała się jak Zayn nieudolnie próbuje skręcić łóżko z Ikei.
 - Nie wiem, coś wymyślę. - Podrapał się po głowie nie mogąc znaleźć jednego wkrętu. - A ty byś mi lepiej pomogła a nie prawisz morały.
 - Trzeba było wynająć ekipę monterską.
 - Nie będę wynajmował ekipy do jednego łóżka. - Sapnął zdenerwowany. - Gdzie jest ten cholerny wkręt?!
 - Leży za tobą. - Wskazała palcem lecz Zayn nadal nie mógł go znaleźć więc zeskoczyła z szafki i podała mu go.
 We dwójkę poszło im o wiele sprawniej i po dziesięciu minutach łóżko już było gotowe.
 - I co mój przyjacielu zamierzasz dalej robić? - Zapytała Mia wracając na swoje miejsce.
 Zayn spojrzał na zegarek który nosił na lewej dłoni, dochodziła dwunasta więc niedługo będzie musiał iść do pracy.
 - Przydałoby się jakiś obiad zrobić.
 - Pytałam się o Liama.
 - A co ja mogę jeszcze zrobić? Minął miesiąc więc już czas żeby o tym zapomnieć. - Westchnął otwierając lodówkę choć było to bezsensowne bo przecież dopiero co wczoraj wieczorem się wprowadził i nie był jeszcze na żadnych porządnych zakupach.
 - Rozmawiałeś z nim tak w ogóle od tamtego czasu i nie chodzi mi o te sztuczne dialogi które prowadzicie przy innych.
 - Tak, dzisiaj na rano gdy poszedłem do niego po resztę rzeczy.
 - I? 
 - I nic, on chce o tym zapomnieć i żeby znowu było pomiędzy nami normalnie. - Mówiąc to patrzył w ziemię i nie mógł powstrzymać drżenia głosu.
 - A ty czego chcesz? - Położyła mu dłoń na ramieniu, gdy Zayn uniósł głowę obraz rozmazały mu łzy i nie mógł zobaczyć jej miny.
 - Ja... - Zacisnął powieki po czym starł łzy i wziął głęboki wdech. - Ja chcę coś zjeść, chodź zabieram cię na obiad.

Lola
25 Kwiecień 2014
 To był pierwszy od bardzo dawna wieczór który Lola spędzała tylko z Gwen i Mią, od otwarcia Camden Lol dziewczyna miała bardzo mało czasu na wszystko a co dopiero na babskie wieczory lecz teraz gdy kawiarnia w końcu zaczęła wychodzić na prostą Lola mogła nawet pomyśleć o jakiś wakacjach. Jednak tego wieczoru Lola postanowiła w ogóle nie myśleć o pracy, liczyła się tylko ona, jej przyjaciółki i butelka wina które otworzyły.
 - Wiecie co jest najgorsze? - Zapytała Gwen obracając obracając w dłoni kieliszek wina.
 - To że nie uprawiałaś seksu już od tak dawna że zastanawiasz się czy coś się nie zmieniło? - Zapytała Mia z rozbawionym lekko upitym wzrokiem wpatrującym się w dno swojego kieliszka.
 - Chciałam powiedzieć że od dawna nie byłam już w związku ale tak w sumie to chodziło mi o to samo.
 - Po co ci stały związek, związek to tylko płacz, nerwy i nudny seks. - Powiedział Amerykanka czkając.
 - Że niby ja tylko płaczę, denerwuje się i mam nudny seks? - Zapytała Lola czując się urażona słowami przyjaciółki.
 - No nie ty i Niall jesteście wyjątkiem. - Poprawiła się szybko. - Ale...
 - Ale co?
 - No niby nic ale to trochę dziwne jak sobie pomyślę że jesteście ze sobą już tyle lat i raczej już na zawsze zostaniecie ze sobą i że robiliście to tylko ze sobą. - Brunetka wzruszyła ramionami biorąc łyk czerwonego wina.
 - Ja uważam że to jest piękne. - Lola zaczęła się bronić, chciała powiedzieć coś innego ale uznała że może to urazić Mię która w swoim życiu miała więcej partnerów seksualnych.
 - No jest piękne ale nawet jeśli nie chodzi o seks... - Gwen prychnęła na słowa Mii bo jej zawsze chodziło o seks. - ... to nie żałujesz że nigdy nie byłaś z nikim innym? Faceci są jak płatki śniegu, pozornie tacy sami ale tak naprawdę każdy jest inny a ty poznałaś tylko jednego i to prawdopodobnie z nim spędzisz resztę życia, nie żałujesz?
 I to pytanie utkwiło jej w głowie na resztę wieczoru, nawet gdy ich temat zszedł już na zupełnie inny tor ona nadal myślała nad tym co powiedziała jej Mia, oczywiście że kocha Nialla ale nigdy nie miała nawet okazji żeby poznać kogoś innego. Pierwszy i jedyny chłopak z którym poszła na randkę był
Niall, pierwszy z którym się całowała to również Niall no i oczywiście seks uprawiała też tylko z nim nie mówiąc już o wszystkich innych rzeczach. Nie podlegało dyskusji że Niall jest tym którego kocha ponad wszystko i chce spędzić z nim resztę życia ale czy nie żałowała że nigdy nie poznała żadnego innego chłopaka?
 Rozmyślając nad tym pytaniem spędziła kolejne dwa dni aż w końcu pewnego wieczoru gdy leżała już z Niallem w łóżku w końcu się przełamała i postanowiła zadać mu to pytanie.
 - Miałeś przede mną jakąś inną dziewczynę? - Zapytała gdy jej chłopak prawie już przysypiał.
 - Przecież wiesz że nie. - Odpowiedział nie otwierając nawet oczu.
 - A nie żałujesz?
 - O czym ty mówisz? - Niall zerwał się nagle z poduszki i usiadł prosto. - Kocham ciebie i tylko ciebie, wiesz o tym?
 - No jasne że wiem, też cię kocham. - Cmoknęła go w usta. - Ale nie myślisz czasami że to dziwne że jako jedyni z naszej paczki nigdy nie byliśmy z nikim innym?
 - Co masz na myśli?
 - No że zawsze byliśmy tylko ze sobą.
 - Czy to źle?
 - Jane że nie, to jest cudowne ale czy czasami nie zastanawiasz się jakby to było z kimś innym?
 - Może kiedyś o tym pomyślałem ale co z tego, przecież teraz to niczego nie zmieni.
 - No nie. - Westchnęła smutno.
 - Ej chyba nie chcesz tego zmieniać? - Zapytał spanikowany.
 - Nie, oczywiście że nie ale tak sobie pomyślałam... nie to głupie, zapomni. - Położyła się na bok żeby tylko uniknąć jego wzroku, po co w ogóle zaczynała ten temat.
 - Powiedz o czym pomyślałaś. - Niall przewrócił ją na drugą stronę, nie był zły ale całkiem spokojny też nie.
 - To głupie ale tak sobie myślałam że może spróbowalibyśmy z innymi, to znaczy nie że związku czy seksu ale tak po prostu wyjść na kolację czy do kina, tak żeby wiedzieć że chcemy być tylko ze sobą nim zdecydujemy się na następny krok. - Gdy wypowiedziała to na głos zabrzmiało to głupiej niż w jej myślach ale pomimo to miało jakiś tam sens.
 - No nie wiem. - Zastanowił się Niall.
 - Zapomni o tym, to tylko takie tam głupie myśli.
 - Nie to nie jest głupie, jesteśmy ze sobą już bardzo długo i oboje jesteśmy swoimi pierwszymi miłościami. - Niall zamilkł na dłuższą chwilę. - Czy jeśli byśmy poszli na randki z innymi osobami to by cię to uszczęśliwiło?
 - Nie wiem, pomiędzy nami nic by to nie zmieniło tylko zaspokoilibyśmy swoją ciekawość.
 - No to skoro tak to się zgadzam. - Niall uśmiechnął się delikatnie, nie był to szczery uśmiech ale pocieszył ją trochę.
 - Dzięki, jesteś najlepszy. - Przytuliła się do niego i go pocałowała po czym poszli spać, nie kochali się tej nocy i już to mogło posłużyć za zły znak że swoim głupim pomysłem coś popsuła.

Harry
28 Kwiecień 2014
 Tego dnia Louis bardzo wcześnie musiał iść do pracy i przez to Harry był skazany na zjedzenie śniadania bez swojego ukochanego, cieszył się że nie będzie musiał jeść go w samotności tylko z Lolą i Niallem lecz gdy zobaczył ich skwaszone miny przy stole od razu odechciało mu się jeść. Tego poranka para wyglądała jakby w nocy odbyli najstraszniejszą kłótnię w życiu i mimo pogodzenia nadal nie wybaczyli sobie do końca. Lola z niechęcią bawiła się jajecznicą na swoim talerzu a Niall wyglądał jakby zaraz miał się rozpłakać. Po dwudziestu minutach Lola powiedziała coś w stylu że musi iść się ubrać i opuściła mieszkanie zostawiając ich samych.
 - Niall co jest? Kłótnia przed zaręczynami? - Zapytał Harry zmartwionym głosem.
 - Nie będzie zaręczyn. - Powiedział Niall po czym nie wytrzymał a z jego oczu zaczęły spływać łzy. - Sorry muszę iść się odlać. - Wstał od stołu i uciekł do łazienki.
 Siedział tam tak długo że Harry już nawet nie miał czasu żeby z nim porozmawiać bo już był spóźniony do pracy. Wyszedł z domu i choć najpierw obiecał sobie że pogada z Lolą to jednak tego nie zrobił, nie chciał się mieszać w ich sprawy i do tego był zły na nią bo przez cały dzień dziewczyna strasznie flirtowała z klientami a on cały czas miał przed oczami obraz zapłakanego Nialla. Gdy jego zmiana się skończyła czym prędzej pobiegł do domu gdzie zastał Nialla siedzącego na kanapie w tych samych ciuchach w których jadł śniadanie.
 - Nie poszedłeś na zajęcia? - Zapytał przyjaciela zatroskanym głosem.
 - Nie chciało mi się. - Odparł Niall nie odrywając wzroku od ekranu, teraz jego głos nie wyrażał żadnych emocji ale oczy zdradzały że musiał płakać przez wiele godzin.
 - Niall mogę cię o coś zapytać?
 - Jasne.
 - O co pokłóciłeś się z Lolą?
 - Nie pokłóciłem się z nią. - Jego głos był kompletnie wyprany z uczuć, brzmiał jakby opowiadał o pogodzie.
 - Więc czemu nie chcesz jej się już oświadczyć? - Usiadł obok przyjaciela.
 - To nie że ja nie chcę, ona nie chce.
 - Jak to nie chce, ale przecież jeszcze się nie oświadczyłeś to skąd możesz wiedzieć że nie chce.
 - Bo... bo ona... chcę spróbować jak to jest być na randce z jakimś innym facetem. - Powiedział Niall wpatrując się w swoje dłonie.
 - I ty się na to zgodziłeś?
 - No tak a co miałem zrobić, zabronić jej?
 - I teraz się boisz że zostawi cię dla jakiegoś innego kolesia?
 - No właśnie. - Westchnął głośno.
 - Głupi jesteś Niall. Jesteście razem od siedmiu lat i myślisz że Lola nagle zakocha się w nowo poznanym kolesiu, ona cię kocha.
 - No i co z tego że kocha ale się mną znudziła a na świecie są miliony ludzi fajniejszych, mądrzejszych, zabawniejszych, wszystkocozajebisteniejszych ode mnie. Pewnie umówi się z jakimś studentem filozofii, psychologi czy jakimś artystą i po tym już w ogóle nie będzie chciała mieć nic wspólnego z tym niepoważnym, wiecznie nienażartym, głupim Niallem.
 - Co ty gadasz? Dla Loli jesteś najfajniejszy, może ona po prostu wyczuła że chcesz się jej oświadczyć lub znalazła pierścionek i się przestraszyła.
 - Myślisz? - Niall nie był tego tak do końca pewny. - To co ja mam teraz zrobić?
 - To co ona, umów się z jakąś laską a piątek maja tak jak planowałeś oświadcz się Loli. - Harry uśmiechnął się szeroko.
 - Masz racje, tak zrobię.

Lola
30 Kwiecień 2014
 To był najgłupszy pomysł na jaki Lola mogła wpaść. Od dwóch dni nie widziała się z Niallem i pomimo że strasznie za nim tęskniła to głupio jej było do niego pójść. Na początku nawet próbowała się z kimś umówić ale każdy chłopak nieważne jak przystojny czy interesujący nie był Niallem i to dyskwalifikowało go już na starcie. 
 Po dzisiejszym dniu było najgorzej, ciężki dzień w pracy uświadomił jej że po prostu nie umie żyć bez Nialla i jak narkoman musi go ćpać codziennie bo inaczej się rozpada. Wracając do domu stwierdziła że weźmie szybki prysznic a potem pójdzie do ukochanego i będzie go błagać na kolanach żeby jej wybaczył i żeby znowu wszystko było normalnie. W mieszkaniu nie zastała nikogo a drzwi jak zawsze były otwarte, to dziwne ale odkąd Lola się tu wprowadziła ani razu nie zakluczyła drzwi i nie widziała żeby kto inny to robił a mimo to jeszcze nigdy nic im nie zginęło. 
 Po wykąpaniu się zawinęła tylko mokre włosy w ręcznik i postanowiła skorzystać z okazji że jest sama w domu i przejść się nago do swojego pokoju. Gdy była już praktycznie przy drzwiach usłyszała jak ktoś wchodzi do mieszkania więc czym prędzej wleciała do pokoju nie zamykając do końca drzwi.
 - A więc on chciał się jej oświadczyć a ona mu odmówiła? - Usłyszała głos Gwen opowiadającej o jakiejś dziewczynie.
 - Nie! On nie zdążył jej się nawet oświadczyć a ona wymyśliła żeby poszli na randki z kimś innym. - Powiedział Harry i Lola poczuła jak serce jej staje.
 - Czyli Niall jej się teraz nie oświadczy?
 - Tego nie wiem. - Odpowiedział Harry wzruszając ramionami. - O Boże Lola! - Przestraszył się na widok nagiej przyjaciółki stojącej w drzwiach.
 - Niall chciał mi się oświadczyć a ja mu powiedziałam że odczuwam nudę w związku? - Zapytała wpatrując się tępo w przód.
 - Jeju Lol nie miałaś tego usłyszeć. - Harry zaczął panikować starając nie patrzeć się na nagie ciało dziewczyny, jet gejem ale mimo to uznawał to za nieodpowiednie.
 - Jaka ja jestem głupia, jebana idiotka ze mnie, co ja zrobiłam. - Lola zaczęła płakać a Gwendolyn czym prędzej podleciała do niej i nakryła ją kocem.
 Przez następne dwie godziny przyjaciele uspakajali ją i przekonywali że Niall nie będzie zły, że nadal ją kocha i że musi tylko iść do niego i to wszystko odkręcić. O dwudziestej Lola usłyszała kroki na klatce i była pewna że to Niall, wyszła z mieszkania żeby go przywitać.
 - Cześć kochanie. - Powiedziała gdy tylko go zobaczyła ale nie miała odwagi żeby go pocałować.
 - Hej. - Powiedział Niall po czym cmoknął ją w policzek w czasie gdy ona chciała wpić się w jego usta i nie przestawać całować aż do przyszłego milenium.
 - Chciałabym porozmawiać z tobą o tym pomyśle z randkami. 
 - Też chciałem o tym z tobą porozmawiać bo to nie jest w sumie taki głupi pomysł, to może być nawet fajna zabawa.
 - Tak no właśnie. - Powiedziała zakłopotana. - Umówiłeś się już z kimś? 
 - Tak, ze znajomą Patrica pamiętasz go?
 - Tak tak. - Powiedziała choć nie do końca wiedziała o kogo chodzi, w głowie miała tylko obraz rozgwiazdy ze Spongeboba.
 - A ty się z kimś umówiłaś.
 - Tak. - Skłamała. - Ja już muszę iść.
 Uciekła do mieszkania nawet się z nim nie żegnając.
 - No pięknie, rozwaliłam swój związek. 

No hej i oto jest pierwszy rozdział po wakacjach. Te wakacje były jednymi z najbardziej szalonych w moim życiu, nie będę opisywać co dokładnie się w nie stało ale mogę powiedzieć że zdobyłam dużo doświadczenia w robieniu pewnych rzeczy xd Jestem trochę zawiedziona że od dwóch rozdziałów niema tutaj komentarzy ale no co zrobię może po prostu trochę o mnie zapomnieliście ale ja już wam o sobie przypomnę ;D