piątek, 25 lipca 2014

The One Where Zayn and Liam... You Know.

Uwaga! Możliwe że nie przeczytaliście rozdziału The One With Valentine's Day bo coś mi się na blogu popieprzyło i przez jakiś czas najpierw wyświetlał się poprzedni rozdział a potem dopiero ten i mogliście myśleć że nowego rozdziału nie ma a on był. Więc jeśli nie czytaliście The One With Valentine's Day to najpierw go przeczytajcie a potem dopiero weźcie się za ten, to tyle miłego czytania :)
Zayn
13 Marzec 2014
 Głównym powodem dla którego Harry rzucił studia było to że chciał zostać piosenkarzem, chciał spełnić swoje marzenie, Zayn natomiast nie miał konkretnego powodu. Prawo go nudziło, nie widział siebie w roli prawnika i chciał zrobić na złość ojcu ale nie miał konkretnego pomysłu co mógłby robić w życiu. Od dziecka lubił rysować, jako nastolatek razem z kolegami robił graffiti na murach lecz teraz przecież nie będzie latał po Londynie z puszką farby, po pierwsze skończył dwadzieścia dwa lata a po drugie nie miał na to czasu. Myślał że po rzuceniu studiów będzie miał więcej czasu na zabawę lecz w końcu uderzyła w niego szara rzeczywistość, praca pochłaniała coraz więcej jego czasu a poranne wstawanie po całonocnej imprezie robiło się coraz trudniejsze więc musiał przystopować z imprezami.
 Już powoli zaczynało nudzić mu się takie życie gdy nagle Liam namówił go na coś genialnego. Kurs rysowania. Na początku Zayn nie chciał się za to brać bo uważał że umie rysować już sam z siebie więc po co mu kurs, jednak po pierwszej lekcji przekonał się jak wielu rzeczy jeszcze nie wie i jak dużo może się jeszcze nauczyć. Lekcje miał trzy razy w tygodniu o ósmej rano, co mu pasowało bo niezależnie na którą zmianę w tym tygodniu pracował to i tak zawsze miał czas.
 Tego dnia wracał z pracy o dwudziestej pierwszej i dziękował bogu że zima już się skończyła i mógł znowu jeździć swoim motocyklem zamiast tłuc się komunikacją miejską co powoli już go wykańczało. Po wprowadzeniu jednośladu do garażu, udał się do mieszkania w którym zastał Liama siedzącego na kanapie i oglądającego telewizję.
 - Siema. - Powiedział wesoło Malik przypominając sobie że dziewczyna jego współlokatora wyjechała do swojej rodziny i nie będzie musiał jej oglądać przez najbliższy tydzień.
 - Hej, co tak późno?
 - Twoja siostra dowiedziała się że jutro czeka nas niezapowiedziana wizyta z sanepidu i zarządziła gruntowne porządki, musiałem czyścić szczoteczką do zębów podłogę w ubikacji. - Poskarżył się siadając obok przyjaciela.
 - Potwór z niej.
 - Wiem, dlatego wziąłem jej szczoteczkę. - Zażartował na co Liam zaśmiał się tak uroczo. Nie Malik! Nie zaśmiał się uroczo, ani słodko, ani seksownie, to był po prostu śmiech, śmiech z twojego słabego żartu. - Uwielbiam ten program. - Powiedział Zayn spoglądając w stronę ekranu telewizora gdzie siwowłosy reporter właśnie przeprowadzał wywiad z jakimś politykiem. - Na studiach graliśmy w taką zabawę że piliśmy shota za każdym razem gdy prowadzący powiedział ''a więc''.
 - My też w to graliśmy! - Zawołał z entuzjazmem Liam. - Nigdy nie pamiętałem końca tego programu bo byłem już tak pijany.
 - Ja też, studenci będą mieli nudno gdy zdejmą ten program.
 - Go nigdy nie zdejmą, ojciec mi opowiadał że gdy on był na studiach to też w to grali, John Newman* bohater angielskich studentów.
 Nastał cisza, Zayn rozsiadł się wygodnie kładąc nogi na ławę, był zmęczony i najchętniej poszedłby już spać ale cały czas miał wrażenie że o czymś zapomniał.
 - Nie żałujesz czasami że podjąłeś taką decyzję? - Zagaił Payne, lecz Zayn spojrzał na niego z miną nie wiedzącą o co mu chodzi. - Nie czujesz że coś cię ominęło, nie brak ci tego studenckiego życia?
 - Bardzo mi brak, ale nie brak mi tego kierunku studiów a teraz tak jakby znowu jestem uczniem. Uczę się nowych rzeczy, mam zadania domowe... o cholera. - Zerwał się z sofy przypominając sobie o czym zapomniał.
 - Coś się stało?
 - Muszę na jutro narysować modela i kompletnie o tym zapomniałem. - Przysiadł na ławie chowając twarz w dłoniach, gdzie on teraz kogoś znajdzie?
 - Mogę ci pomóc, nie jestem modelem ale może się nadam. - Zaoferował Liam.
 - Naprawdę mógłbyś? Jezu, dziękuje ci! Ratujesz mi życie! - Poderwał się z miejsca.- Dobra to rozbierz się a ja pójdę po szkicownik.
 - Co?
 - Pójdę po szkicownik. - Powtórzył Zayn.
 - Powiedziałeś że mam się rozebrać. - Liam wyglądał na totalnie zszokowanego.
 - No tak, jak mam narysować cię nagiego jeśli będziesz ubrany?
 - Nie powiedziałeś nic że mam być nagi. - Powiedział Liam czerwieniąc się odrobinę. - Nie możesz narysować kogoś ze zdjęcia.
 - No nie mogę właśnie bo musi być w konkretnej pozie, Liam proszę, oj no czego się wstydzisz obaj jesteśmy przecież facetami. Jak chcesz to też mogę się rozebrać.
 - Dobra, rozbieraj się. - Rozkazał Liam.
 - Co?
 - No sam powiedziałeś że też możesz się rozebrać. - Starszy chłopak uśmiechnął się zawadiacko i Zayn poczuł jak jego ciało przechodzą przyjemne dreszcze.
 - No dobra, tylko skoczę po szkicownik. - Powiedział i udał się do swojego pokoju.
 Gdy wrócił, Liam stał obok kanapy i choć próbował mieć poważną minę i wyglądać jakby to w ogóle go nie ruszało to jego policzki były całe czerwone i to go zdradzało że wstydzi się jak dziewica.  Jak totalna dziewica. Pomyślał Zayn przypominając sobie walentynkową rozmowę z Mią.
 - Ty pierwszy. - Rzucił luzacko Liam.
 - Okej. - Zayn chwycił za rąbek koszulki i nonszalanckim ruchem zdjął ją z siebie po czym rzucił ją Liamowi pod stopy. - Twoja kolej.
 Liam chwycił za pierwszy guzik swojej pastelowej koszuli i rozpiął go nie zrywając kontaktu wzrokowego, po chwili koszula bezszelestnie opadła na ziemię ukazując nagi tors Payna. Zayn jeszcze nigdy nie widział go bez koszulki i był pod wrażeniem widoku wyrzeźbionego brzucha i umięśnionych ramion współlokatora. Zayn też miał wyrzeźbioną sylwetkę ale był chudszy od Liama i przez chwilę pozazdrościł mu takiego wyglądu.
 - Spodnie. - Rzucił Liam, lekko drżącym ale już o wiele pewniejszym głosem.
 Po chwili chłopcy stali już w samych bokserkach i Zayn musiał myśleć o swojej starej ciotce żeby tylko nie podniecić się tą całą sytuacją, wydawało mu się jakby ich striptiz trwał całą wieczność a Liam specjalnie go drażnił.
 - A więc ostatni ruch, nie zdziwię się jeśli krzykniesz na jego widok, ludzie często tak na niego reagują, niektórzy krzyczą ''o mój boże'' inni ''olbrzym'', różnie bywa. - Zażartował Zayn.
 - Rozumiem, sam czasami to krzyczę gdy się rozbieram. - Odpowiedział mu Liam nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
 - Jesteśmy pojebani.
 - Totalnie, dobra na raz.
 - Raz. - W tym samym czasie zsunęli bieliznę do kostek po czym wyprostowali się.
 - O mój boże! Olbrzym! - Wykrzyknął Liam wyśmiewając się z Malika.
 - Dobra koniec tych żartów, stań tutaj. - Wskazał mu miejsce pomiędzy telewizorem a ławą po czym odsunął ławę żeby ta nie zasłaniała mu widoku, usiadł na sofę z szkicownikiem w ręku i zaczął instruować Liama jak ma się ustawić. - Wyprostuj się, przenieś ciężar ciała na lewą nogę a prawą wysuń lekko do przodu, o dokładnie tak. Lewą dłoń oprzyj sobie o biodro a prawa niech zwisa wzdłuż ciała, bardzo dobrze. - Podrapał się po czole ołówkiem. - Spójrz w prawo, o i w takiej pozycji pozostań.
 - Jak długo?
 - Postaram się skończyć w dwadzieścia minut. - Obiecał.
 - Nieźle, zazwyczaj większość kończy w minutę. - Powiedział z aprobatą i Zayn nie mógł się nie zaśmiać.
 - Bądź poważny.
 - Okej.
 Zayn zmierzył Liama wzrokiem od dołu do góry i od góry do dołu. Wyrzeźbione łydki chłopaka pokrywały jasne ale gęste włoski, uda były nieco mniej owłosione ale tak samo umięśnione, wyglądały na twarde jak stal, najwidoczniej Liam był typem człowieka który nie zapominał o nogach na siłowni. Gdy nadszedł czas na krocze, Zayn przygryzł wargę. Tak zwane wyrzeźbienie w literę v zakończone było gęsto owłosionym podbrzuszem. Wszyscy faceci z którymi Zayn sypiał byli tam idealnie wygoleni a Liam był ich przeciwieństwem i to strasznie Malika podnieciło.
 - Narysuj mnie jak jedną ze swoich francuskich dziewczyn. - Zażartował Liam przytaczając tekst z Titanica. - Tylko niech ci nie stanie.
 - Spokojnie, jestem profesjonalistą. - Wziął głęboki oddech i zaczął rysować i choć w głowie zaczął wyobrażać sobie najobrzydliwsze rzeczy żeby tylko podniecenie go opuściło to i tak nie umiał się na tym skupić bo w końcu i tak jego myśli wracały do Liama.
 Po pół godzinie obrazek był skończony.
 - Już. - Zakomunikował i Liam odetchnął głęboko z ulgą, przeciągnął się po czym opadł na fotel który stał nieopodal niego.
 - Nigdy więcej nie dam ci się na to namówić, chyba że na leżąco. - Powiedział rozmasowując kark. - Pokaż jak wyszło.
 Zayn wstał i osłaniając się rysownikiem, podreptał w stronę współlokatora, przyklęknął przy fotelu i podał mu zeszyt.
 - To jestem ja?
 - Nie podoba ci się?
 - Nie! Wręcz przeciwnie, to jest takie... wow. - Liam z szerokim uśmiechem wpatrywał się w kartkę po czym przeniósł wzrok na Zayna. - Narysowałeś mnie tak pięknie.
 - Jesteś piękny. - Patrzyli sobie prosto w oczy i choć oboje wiedzieli co się zaraz stanie i choć oboje chcieli tego to jednak żaden nie zrobił nic.
 - Zayn...
 - Ciii... nic nie mów. - Przyłożył dłoń do policzka przyjaciela i kciukiem przejechał po jego dolnej wardze. - Mogę?
 Liam nic nie odpowiedział tylko skinął głową. Zayn przyłożył wargi do jego warg i najdelikatniej jak umiał pocałował go, nie był to ich pierwszy pocałunek ale Zayn czuł jakby był a przynajmniej właśnie tak powinien on był wyglądać. Z każdą chwilą ich pocałunki stawały się coraz śmielsze, Malik nawet nie zauważył kiedy znalazł się na kolanach starszego chłopaka, po chwili poczuł jak ten podniósł go do góry i nie przerywając pocałunku przeniósł go do sypialni. Całowali się przez dłuższą chwilę aż Zayn zdał sobie sprawę że Liam nie wie co dalej, więc postanowił przejąć inicjatywę. Obrócił ich tak że to teraz on był na górze, oderwał się od ust Payna i zaczął obdarowywać go drobnymi pocałunkami. Najpierw całował jego twarz, potem tors, potem brzuch i cały czas szeptał mu drobne komplementy. Czuł że Liam jest spięty więc powrócił do jego ust, dłońmi błądził zaś po jego klatce piersiowej. Zayn nigdy nie lubił bawić się w grę wstępną jednak z Liamem było inaczej, wiedział że jest jego pierwszym mężczyzną i przez to czuł się wyjątkowy a wręcz zaczął czuć się pyszny, chciał otworzyć teraz okno i wykrzyczeć całemu światu że zaraz będzie kochać się z Liamem Payne i będzie to najlepszy seks w ich życiu.
 Pomimo że Zayn chciał to zrobić jak najlepiej to jednak nie mógł się powstrzymać żeby nie podrażnić się trochę ze swoim kochankiem więc specjalnie swoimi pieszczotami obdarzał całe ciało Liama oprócz jego penisa. Dwudziestopięciolatek w końcu zaczął się niecierpliwić i sam zaczął wypychać biodra w stronę Zayna lecz ten sprytnie przed nim uciekał.
 - Zayn proszę. - Wyjęczał.
 - O co prosisz?
 - Dotknij mnie.
 - Przecież cię dotykam.
 - Nie tak, dotknij mnie tam, proszę Zayn, błagam cię dotknij mnie tam. - Liam jęczał w cierpieniu i Malik w końcu spełnił jego prośbę i opuszkami palców przejechał po członku kochanka. - Mocniej, mocniej, błagam cię zrób to mocniej!
 Młodszy chłopak w końcu wykonał jego polecenie, chwycił go pewnie ręką i mocnymi ruchami zaczął obciągać przyjacielowi. Znowu zaczęli się całować ale Liam robił to coraz niedbalej więc Zayn postanowił pomóc swojej dłoni ustami. Po chwili gdy usta i prawa ręka zajmowała się członkiem Payna, druga zajęła się jego tyłkiem. Liam wciągnął głęboko powietrze gdy pierwszy palec Malika znalazł się w nim, po chwili znowu zaczął jęczeć imię Mulata.
 - Zayn...proszę...zrób to.
 - Co mam zrobić Liam? - Droczył się z nim ale chciał to usłyszeć z jego ust, z tych słodkich ust które tak cudownie smakowały i tak bardzo pasowały do jego własnych.
 - Proszę, Zayn, pieprz mnie.
 Malik na raz zaprzestał wszystkich czynności, sięgnął z szuflady szafki nocnej prezerwatywę i lubrykant. Po założeniu kondomu wycisnął na palce odrobinę żelu i rozsmarował go dokładnie na wejściu Liama. Złożył jeszcze tylko czuły pocałunek na sercu Payna po czym w niego wszedł, na początku delikatnie poruszał biodrami tak żeby starszy chłopak mógł przyzwyczaić się do tej sytuacji po czym robił to już coraz pewniej, w końcu robił to już na całego. Czuł jak rozpiera go duma gdy Liam dochodził krzycząc jego imię, skończyli w tym samym czasie po czym opadli bezsilnie. Zasnęli wtuleni w siebie i Zayn już nie pamięta czy to stało się naprawdę ale nim zasnął zdążył jeszcze usłyszeć swój własny głos gdy wypowiadał ''kocham cię''.

14 Marzec 2014
Liam
 Obudziły go promienie słoneczne wpadające przez okno, nie był w swoim pokoju. Wierzchem dłoni przetarł zaspane oczy, bał się obrócić, bał się spojrzeć Zaynowi w oczy, jednak gdy w końcu zdobył się na odwagę zauważył że miejsce obok niego jest puste. Leżał nagi w wielkim łóżku swojego współlokatora a wyrzuty sumienia przytłaczały go tak że nawet nie miał siły się ruszyć. Coś ty Payne najlepszego zrobił? Leżał tak jeszcze przez chwilę rozmyślając o wydarzeniach z poprzedniej nocy. Jak mógł do tego dopuścić, nie dość że zdradził swoją dziewczynę to do tego zrobił to z facetem. Z facetem! Owszem cztery miesiące temu zauroczył się w Zaynie, ale po poznaniu Hanny uznał to tylko za zwykłą fascynację nowo poznaną osobą. A teraz się z nim przespałeś. Brawo idioto!
 Wstał z łóżka i czym prędzej opuścił pokój, przechodząc przez salon spojrzał na zegar wiszący w części kuchennej i odetchnął z ulgą. Była ósma trzydzieści co oznaczało że Zayn jest już na zajęciach z rysowania, potem pójdzie do Camden Lol gdzie będzie pracował do czternastej i dopiero wtedy wróci do domu ale że dzisiaj jest piątek to może wcale nie wróci, a jeśli Liam będzie miał szczęście to nie zobaczy go przez cały weekend. Podszedł do kanapy obok której nadal leżały jego ubrania, podniósł je z zażenowaniem wspominając swój wczorajszy striptiz. Liam nigdy nie pracował w piątki więc dla niego czwartek był początkiem weekendu i uznał że nic się nie stanie jeśli wieczorem wypije dwie szklanki whisky, jednak stało się dużo. Pierwszym błędem było godzenie się na pozowanie nago, drugim zażądanie żeby Zayn również był nago, a trzecim uwodzenie swojego biseksualnego przyjaciela.
 Pozbierał ciuchy i stwierdził że natychmiast musi wziąć prysznic, musi zmyć z siebie wczorajsze pocałunki Zayna. Ale czy na pewno tego chcesz? Zapytał mały Liam w jego głowie, zupełnie inny od tego który jeszcze przed chwilą wyzywał go od idioty, to był ten Liam który zaproponował Malikowi wprowadzenie się do siebie, ten sam który pozwolił całować się pod jemiołą w mieszkaniu przyjaciółek i ten sam który jęczał z rozkoszy gdy Zayn doprowadzał go do orgazmu. Ten mały Liam narodził się w momencie poznania Zayna i choć przez ostatnie miesiące zdawał się spać gdzieś głęboko w jego podświadomości to teraz obudził się na nowo i wcale nie zamierzał znowu zasnąć choć inny mały Liam, ten rozważny i twardo stąpający po ziemi, podjął walkę żeby uśpić małego Liama zakochanego w Zaynie. Jesteś tylko kolejnym imieniem na jego liście osób z którymi się przespał. Mówił ten rozważny. Liam wyobrażał go sobie jako małą kreskówkową wersję siebie, taką z wielką głową nieproporcjonalną do reszty ciała, wielkimi brązowymi oczami, wiecznie poważną miną i koniecznie ubranego w garnitur jak na poważną osobę przystało. Ten drugi wyglądał tak samo tylko był wiecznie uśmiechnięty i ubrany w strój różowego królika, ale dlaczego był w stroju królika to nawet sam Liam tego nie wie.
 Małe Liamy kłóciły się przez całą drogę z salonu do łazienki, gdy wchodził pod prysznic zaczęły kłócić się tak głośno że aż rozbolała go głowa. Odkręcił wodę, zimny strumień spadł na niego niczym miliony małych igiełek wbijających się w jego ciało, zabolało ale przynajmniej małe Liamy się zamknęły i mógł w końcu skupić się na tym co robi. Proszę, Zayn, pieprz mnie. Na wspomnienie tych słów zrobiło mu się gorąco, poczuł wstyd a zarazem podniecenie bo Zayn spełnił jego prośbę. Chyba sobie kurwa żartujesz? Powiedział mały poważny Liam ale duży Liam już go nie słuchał, odkręcił ciepłą wodę i wraz z pierwszą falą gorąca, zalały go wspomnienia z tej namiętniej nocy. Jego ręce same powędrowały do nabrzmiałej erekcji, to nie było to samo co dotyk Malika ale wyobrażania sobie że to właśnie Zayn, szybko doprowadziły go do rozkoszy.
 Po wyjściu z prysznica wytarł się dokładnie ręcznikiem po czym założył granatowy szlafrok i udał się do swojej sypialni. Położył się na łóżku jednak uczucie podniecenia już go opuściło zostawiając tylko gorzkie uczucie pustki. Jesteś idiotą, wiesz?
 - Wiem. - Powiedział i zaczął płakać.

Zayn
 Tak pięknie było się obudzić obok drugiej osoby po udanym seksie i nie czuć potrzeby ucieczki przed niewygodnymi pytaniami. Ludzie zazwyczaj pytali o to samo: Kiedy to powtórzymy? Co będziesz dzisiaj robił? Jak masz na imię, lub to najbardziej znienawidzone przez Zayna, co dalej będzie z nami? Słysząc to pytanie Zayn nagle przypominał sobie o czymś bardzo ważnym i czym prędzej uciekał z łóżka tego nocnego partnera/partnerki, jednak tego ranka było inaczej. Zayn wręcz pragnął żeby Liam się obudził jednak ten uparcie spał dalej a on musiał już wstawać żeby nie spóźnić się na zajęcia. Biorąc prysznic wymyślał różne scenariusze rozmowy z Liamem, czy miał zacząć od słów kocham cię, czy od pocałunku, czy pozwolić na to żeby Liam pierwszy coś powiedział. Zayn jeszcze nigdy nie był w nikim zakochany i choć nie znał tego uczucia to gdy go w końcu dopadło to od razu je rozpoznał.
 W ciągu tej jednej nocy cały świat się zmienił, ptaki na drzewach śpiewały wspólnie tą samą melodię zamiast zwykłego ćwierkania, wszyscy ludzie stali się piękni i pozdrawiali go radosnymi uśmiechami gdy obok nich przechodził, trawa stała się bardziej niebieska a niebo bardziej zielone albo na odwrót, jak kto woli. Świat stanął na głowie. Zayn Malik się zakochał.
 Całej klasie bardzo spodobał się jego rysunek, dużo osób przyniosło świetne prace ale tylko o jego rysunku nauczyciel powiedział że ma duszę, widać w nim emocje i choć to zwykły nagi mężczyzna to jednak jest w tym coś erotycznego.
 - Spałeś z nim? - Zapytała Georgia która siedziała obok niego, dziewczyna farbowała włosy na zielono i nosiła piercing w najdziwniejszych częściach ciała ale to z nią Zayn najbardziej się zakolegował.
 - Lepiej, kocham go. - Powiedział z szerokim uśmiechem.
 Po zajęciach postanowił zadzwonić do Liama jednak ten nie odebrał. Pewnie jeszcze śpi, leniuch jeden. Przekonywał sam siebie. Na pewno Liam jeszcze spał, albo akurat coś robił i nie mógł odebrać bo dlaczego miałby nie odbierać, przecież wczoraj było mu z nim dobrze, co nie?
 W Camden Lol jak zawsze od rana było strasznie nudno. Ludzie przychodzili, zamawiali kawę na wynos i szli dalej do pracy, więc Zayn siedział znudzony za ladą i na serwetce szkicował portret Liama z pamięci. Półgodziny przed dwunastą do kawiarni weszła Mia, ubrana w zieloną wiosenną kurtkę i niebieskie jeansy, w jednej ręce trzymała torbę z zakupami a w drugiej żółtą parasolkę.
 - Nie dzwoniłeś wczoraj czyli uprawiałeś seks, nie napisałeś ani jednego esemesa czyli był to bardzo dobry seks więc opowiadaj. - Powiedziała dziewczyna zamiast normalnego przywitania typu ''cześć''.
 - Jesteśmy w Londynie, nie w Nowym Jorku tutaj ludzie nadal mówią sobie dzień dobry na powitanie. To po pierwsze a po drugie, bardzo wnikliwa analiza, całą noc nad nią myślałaś?
 - Nie, wpadłam na nią w taksówce. Widzisz taka jestem zdolna - uśmiechnęła się sarkastycznie - a teraz opowiadaj.
 - O czym mam ci opowiadać?
 - No o tym co, z kim, gdzie, jak?
 - Ale po co ci takie rzeczy wiedzieć, nigdy się o to nie pytałaś.
 - Bo zawsze odbierałeś, wczoraj dzwoniłam do ciebie trzy razy i ty nawet nie odpisałeś czyli musiało być legen-czekaj na to-darnie, legendarnie. - Powiedziała z szerokim uśmiechem, mocno akcentując słowo legendarnie.
 - Było fajnie. - Przyznał ale nie chciał jej opowiadać o tym że kochał się z Liamem, chciał żeby to było tylko ich.
 - Fajnie? To wszystko? Szczegóły, człowieku szczegóły. - Zażądała brunetka.
 - To trochę zbyt osobiste, nie uważasz?
 - No to chociaż powiedz z kim. - Poprosiła, od dawna już w ich paczce nie wydarzyło się nic ciekawego i dziewczyny chodziły głodne plotek i gdyby któraś z nich dowiedziała by się o tym do czego doszło poprzedniej nocy pomiędzy Zaynem i Liamem to dla nich ta informacja byłaby ciekawsza od lądowania ufo.
 - Nie znasz.
 - To przynajmniej powiedz czy z dziewczyną cz z chłopakiem.
 - Z chłopakiem. - Powiedział lecz musiał przerwać rozmowę i zająć się klientem który poprosił o kawę na wynos. - A ty chcesz coś? - Zapytał przyjaciółki gdy już obsłużył klienta.
 - Cappuccino i imię chłopaka z którym wczoraj spałeś. - Zayn tylko wywrócił oczami na prośbę dziewczyny.
 - Miał na imię Lia...Liamandro. - Wymyślił na poczekaniu bo o mały włos a powiedziałby Liam.
 - Liamandro? Jest takie imię? - Zapytała z niedowierzaniem.
 - Tak, to bardzo popularne latynoskie imię.
 - On jest Latynosem? - Zayn twierdząco pokiwał głową. - A skąd.
 - Z Latyni. - Palnął uświadamiając sobie że nie ma takiego kraju. - Nie! To znaczy nie z Latyni, nie ma takiego kraju. Z Meksyku, tak z Meksyku, taki kraj istnieje. Sorry muszę obsłużyć klientów. - Powiedział z ulgą gdy zobaczył że do kawiarni wchodzi troje ludzi, był przy ich stoliku nim ci zdążyli porządnie usiąść. Starał się jak najdłużej robić ich zamówienie bo miał nadzieję że Mia pójdzie sobie nim on wróci za ladę, lub przestanie drążyć już ten temat i zaczną rozmawiać o czymś innym lecz zbycie Mii nie było takie proste.
 - To był Liam? - Zapytała a w zasadzie to stwierdziła.
 - Co Liam? Jaki Liam? - Próbował udawać że nie wie o co chodzi jednak czerwone policzki wszystko zdradzały.
 - No weź myślisz że dam się nabrać na Liamandra z Meksyku. - Spojrzała na niego jak matka na syna który okłamał ją że wcale nie wiedział że wywiadówka była dzisiaj a nie za tydzień. - Teraz już naprawdę musisz mi wszystko opowiedzieć.
 - Ale przyrzeknij że nikomu o tym nie powiesz.
 - Przyrzekam. - Jedną dłoń położyła na sercu a drugą uniosła do góry, jak w sądzie.
 - No to zaczęło się od tego...

Mia

 - A gdy się obudziłem on spał obok mnie ale nie mieliśmy nawet czasu żeby pogadać bo musiałem iść na zajęcia, nie wiem nawet co on o tym wszystkim myśli, a ty jak sądzisz? Co powinienem zrobić? - Zapytał Zayn kończąc swoją opowieść.
  Mia była w szoku, nie wiedziała, nie spodziewała się że Liam jest zdolny do takiego czegość. To pozowanie nago, zdrada dziewczyny, seks z facetem i to uwodzenie Zayna, Mia powoli zaczynała myśleć że to był jednak Liamandro a nie Liam.
 - Jedno jest pewne, Liam nie uprawia seksu dla zabawy, jeśli to miała być tylko jednorazowa przygoda to będzie już koniec waszej przyjaźni.
 - Nie chcę żeby to była jednorazowa przygoda, Mia ja się zakochałem. - Powiedział to z delikatnym uśmiechem na ustach i takim spokojem jakby wiedział to już od dawna jednak dla Mii był to szok, zakochany Zayn, zdradzający Liam, dzisiaj mogłaby zobaczyć ufo i wcale by się nie zdziwiła.
 - Myślisz że on czuje to samo?
 - Nie wiem, nie mam pojęcia, mam nadzieje ża tak.
 - I zrezygnujesz z seksu? To znaczy z seksu z innymi, zerwiesz z tym wszystkim i będziesz to robił tylko z jedną osobą? - Wydawało jej się to takie dziwne, miała znajomych którzy sypiali tylko z jedną osobą ale nigdy by nie pomyślała że Zayn do nich dołączy. Przecież to był Zayn, Zayn Malik ten który tak jak ona nie wierzył w miłość.
 - Tak, dokładnie tak. - Zayn uśmiechał się szeroko gdy to mówił i wyglądał jak jakiś totalny obłąkaniec.
 - Zayn ty chyba jesteś chory, pewnie masz gorączkę, ty bredzisz. - Chłopak tylko zaśmiał się na jej słowa lecz jej wcale nie było do śmiechu.
 - Może i jestem chory, chory z miłości. Mia ja sam nie wierzyłem w miłość ale teraz gdy ją poczułem to wiem że to jest lepsze niż jakikolwiek narkotyk, alkohol, niż seks z przypadkowymi osobami. Seks z osobą którą się kocha jest lepszy niż wszystko inne.
 - Ej dobra ja stąd idę bo widzę że to jest jakiś straszny wirus który wyżera mózg. - Wstała z krzesła. - Gdy wrócisz do domu to weź gorącą kąpiel, wypij rosół, weź jakieś tabletki i zadzwoń do mnie gdy ci przejdzie.
 - Miłość to nie choroba. - Zawołał za nią.
 - Taka sama jak syfilis i rzeżączka. - Odpowiedziała mu po czym wyszła z kawiarni.
Gdy szła chodnikiem czuła narastający ból w klatce piersiowej, nie mogła uwierzyć że Zayn się zakochał bo skoro jemu to się stało to równie dobrze może to się przytrafić także jej.
 - Nonsens, miłość nie istnieje. Ich po prostu wszystkich popierdoliło. - Powiedziała na głos wchodząc do kamienicy w której mieszka gdy nagle poczuła jak z całej siły w kogoś uderza, zachwiała się po czym upadła na tyłek.
 - O Jezu przepraszam, nic ci się nie stało? - Poczuła jak silne ręce unoszą ją do góry, otworzyła oczy, które sama nie wiedziała czemu były zamknięte, i ujrzała przed sobą twarz chłopaka którego jeszcze nigdy przedtem nie widziała.
 - Nie, nic mi nie jest. - Powiedziała uświadamiając sobie że nadal jest w objęciach nieznajomego, chłopak też to sobie uświadomił więc czym prędzej ją wypuścił lecz złapał ją za ramię pomagając odzyskać jej równowagę. - Po prostu uważaj jak chodzisz.
 - To ty na mnie wpadłaś. - Powiedział z oburzeniem.
 - Ja? Ja szłam normalnie to ty wybiegłeś jakby ktoś cię gonił. - No nie najpierw choroba Zayna a teraz jeszcze jakiś palant obwiniał ją za to że sam nie potrafił normalnie chodzić.
 - Ale to ty nagle pojawiłaś się znikąd. - Ciągnął dalej chłopak, był przystojny tego nie dało się ukryć ale wyglądał jakby nie miał więcej niż dwadzieścia lat.
 - Dobra nie mam czasu spierać się z jakimś dzieciakiem. - Wyminęła go i zostawiła kompletnie zaskoczonego, nie miała ochoty na spieranie się o to kto na siebie wpadł, chciała tylko wrócić do mieszkania i wziąć prysznic żeby zmyć z siebie wirusy które przypadkiem mogły na nią przejść od Zayna.
 - Nie jestem dzieckiem! - Krzyknął za nią. - Miło było cię poznać, mam nadzieje że jeszcze na siebie wpadniemy.
 - Jeśli Bóg istnieje to mam nadzieje że nigdy więcej do tego nie dopóści! - Odkrzyknęła nie oglądając się za siebie.

Zayn
 Zayn nie mógł zrozumieć reakcji Mii na to jak powiedział jej że się zakochał, przecież ona sama ostatnio mu mówiła że pasowaliby do siebie z Liamem a teraz nagle wybuchła mówiąc że miłość nie istnieje i że jest chory. Na szczęście o dwunastej zrobił się ruch i Zayn nie miał nawet czasu żeby myśleć o dzisiejszej rozmowie z przyjaciółką.
 O wpół do pierwszej przyszła Lola i od razu zauważyła zmianę w jego zachowaniu i pomimo ciągłego dopytywania co jest powodem jego nieopisanej radości, on nie chciał jej powiedzieć. Bo nie może jej powiedzieć że spał z jej bratem i że go kocha, no przynajmniej na razie nie może tego zrobić, dopóki nie porozmawia o tym z nim samym. Przez cały dzień próbował dodzwonić się do Liama, zostawił mu z pięć wiadomości głosowych i dziesięć tekstowych, chłopak jednak na żadną z nich nie odpowiedział, Pod koniec zmiany Zayn był już tak przejęty że zbił dwa kubki i Lola puściła go do domu dwadzieścia minut prędzej. Gnał na złamanie karku, złamał mnóstwo przepisów i tylko cudem uniknął mandatu lecz gdy wpadł do mieszkania nikogo w nim nie było. Liam nie zostawił żadnej wiadomości gdzie poszedł, Zayn odczekał parę minut czekając bo być może Liam po prostu poszedł do sklepu jednak gdy nie wrócił po pół godzinie, Zayn znowu zaczął do niego wydzwaniać. Obdzwonił wszystkich przyjaciół, wspólnych znajomych i ludzi którzy mogli wiedzieć gdzie jest Liam jednak nikt z nich nie wiedział gdzie podziewa się Payne.
 Wybiła dwudziesta trzecia gdy dźwięk przekręcanego klucza wybudził go z drzemki na kanapie.
 - Gdzie byłeś?! - Zapytał ze złością gdy Liam wszedł do mieszkania.
 - A co cię to obchodzi? - Mruknął dwudziestopięciolatek.
 - Dużo mnie obchodzi, martwiłem się o ciebie. - Jego głos zmięknął, nie umiał się na niego gniewać, chciał go przytulić więc podszedł do niego i to zrobił.
 - Nie Zayn, przestań. - Powiedział stanowczo, odpychając zdziwionego Malika od siebie.
 - Dlaczego?
 - Ja nie jestem taki Zayn, nie chcę być taki. - W jego oczach pojawiły się łzy a na twarzy gościł smutek. - Nie chcę być twoją kolejną zabawką, kumplem od seksu. Taki układ mi nie pasuje i nigdy nie będzie więc zapomnijmy o tym co się wydarzyło i udawajmy że nic się nie stało. - Wyminął Zayna i udał się w stronę swojej sypialni.
 - Nie chcę o tym zapominać - szepnął Zayn. - Nie chcę udawać że nic się nie stało! - Powiedział już o wiele głośniej.
 - Co? - Liam obrócił się na pięcie.
 - Zakochałem się w tobie.
 - Zayn - prychnął Liam. - Ty i miłość? Ty się nie zakochujesz.
 - To w takim razie jak wytłumaczysz to co czuję? Przez cały dzień o tobie myślałem, tak w sumie to myślę o tobie od czterech miesięcy, gdy widzę cię z Hanną wszystko się we mnie gotuje, nie lubię jej choć to bardzo miła dziewczyna.
 - Właśnie, mam dziewczynę Zayn. Czego ty ode mnie oczekujesz?
 - Chcę żebyś był ze mną. - Cały drżał gdy wypowiadał te słowa, mimo to poczuł ogromne szczęście po wypowiedzeniu tych słów.
 - Być z tobą? Ty nie umiesz być w związku.
 - To mnie naucz. - Podszedł do dwudziestopięciolatka i położył dłoń na jego policzku, przejechał kciukiem po dolnej wardze przyjaciela po czym złożył na jego ustach delikatny pocałunek.
 - Zayn nie możemy, to jest złe. - Wyszeptał w jego usta.
 - Co jest złe? Miłość jest zła? Powiedz tylko że nic do mnie nie czujesz a zniknę z twojego życia, powiedz tylko że kochasz Hannę a zostawię was w spokoju. - Odsunął się od niego na długość ramion jednak Liam milczał, mijały sekundy a Liam nadal się nie odzywał. Gdy zrezygnowany Zayn powoli zaczął wycofywać się do tyłu Liam w końcu postanowił się odezwać.
 - Kocham - chwycił Zayna za rękę i przyciągnął do siebie - Ciebie.
 Na twarzy Malika pojawił się szeroki uśmiech, skoczył na Liama oplatając go nogami w pasie.
 - Kocham Cię, kocham, kocham, kocham, kocham. - Mówił całując go po twarzy.
 Liam nic nie powiedział tylko roześmiał się głośno, chwycił Zayna mocno i zaczął iść w stronę jego sypialni. Drzwi otworzył kopniakiem po czym rzucił Zayna na łóżko i zaczął się rozbierać.
 Gdy było już po wszystkim i leżeli nadzy w swoich objęciach, Zayn zaczął jeździć prawą ręką po torsie Payna.
 - Wiesz że jesteś pierwszą osobą na świecie w której się zakochałem.
 - Na pewno często mówisz to ludziom. - Westchnął Liam.
 - Nie, jesteś pierwszy i jedyny.

Mia
 Było kilka minut po północy gdy Mia leżała w łóżku rozmyślając o tym co się dzisiaj wydarzyło, głupio się zachowała wobec Zayna, jest jego przyjaciółką i powinna się cieszyć z jego szczęścia a nie mówić mu że jest chory. Przecież jeszcze niedawno sama mówiła mu że on i Liam świetnie do siebie pasują więc dlaczego teraz gdy powiedział jej że coś zaczęło się pomiędzy nimi dziać to ona go wyzwała? Wystraszyła się, od kiedy poznała Zayna uważała go za męską wersję siebie, oboje szerokim łukiem omijali poważne związki a teraz Zayn zamierzał się w jeden taki wpakować, a skoro go w końcu wzięło na miłość to z nią była to tylko kwestia czasu.
 - Nie! Ja nie dam się tak łatwo. 
 Obróciła się na drugi bok i już powoli zasypiała gdy nagle usłyszała głośne dudnienie muzyki, ale to tak głośne że rzeczy stojące na jej biurku zaczęły podskakiwać w miejscu. Wyskoczyła z łóżka i poszła do salonu w którym stały już Lola i Gwen.
 - Co się dzieje! - Wykrzyczała Mia próbując przekrzyczeć muzykę.
 - To pewnie ci nowi studenci z góry, wczoraj się wprowadzili. - Wytłumaczyła jej Gwendolyn.
 - Gdzie?
 - Tam gdzie kiedyś mieszkała pani Morgan. 
 - Idę tam. - Powiedziała Mia, była tylko w podkoszulku i majtkach ale teraz była tak wściekła że zapominając o swoim ubiorze wyszła z mieszkania i udała się na górę. Zaczęła dzwonić do mieszkania 623 lecz gdy nikt jej nie otwierał zaczęła także w nie walić pięściami i kopać nogą. Drzwi w końcu się otworzyły a w nich pojawił się chłopak na którego Mia dzisiaj wpadła.
 - O pani dorosła. - Powiedział z szerokim uśmiechem. - Twój Bóg musi cię nie lubić skoro znowu się spotykamy, ale mój musi mnie kochać. - Wodził wzrokiem po jej półnagim ciele, nie miała na sobie stanika więc domyślała się że wszystko widać przez cienki, biały podkoszulek.
 - Ściszcie tą muzykę! - Wykrzyczała ignorując jego komentarz.
 - Co?! Nic nie słyszę, muzyka gra za głośno! - Odkrzyknął choć tak naprawdę wszystko usłyszał i tylko się z nią droczył. 
 - Ścisz! Tą! Muzykę! - Wydarła się tak że gardło aż ją zabolało.
 - Oj babciu jest piątek, mamy imprezę, możesz wpaść. Wszyscy są ubrani ale możemy dostosować się do ciebie i zrobić piżama party. - Mia chwyciła go za koszulkę i wyciągnęła na korytarz.
 - Posłuchaj mnie gówniarzu - zagroziła mu palcem. - Wiem że jest piątek i dzieci mają weekend ale dorośli muszą jutro na rano wstać do pracy. Więc skoro jesteś za młody żeby bawić się w klubie to proszę cię żebyś ściszył tą muzykę albo dzwonię po policję. - Puściła go i w końcu irytujący uśmieszek zszedł z jego twarzy.
 - Okej, okej.
 Mia nic już nie powiedziała tylko wróciła do mieszkania, muzyka faktycznie została ściszona nie minęło jednak nawet pięć minut gdy znowu została rozkręcona na cały regulator. Wyszła ze swojej sypialni tak samo jak jej współlokatorki.
 - Gwen masz jeszcze ten pistolet na ślepaki? - Zapytała przyjaciółki.
 - Mam.
 - To pożycz mi go na chwilę.
 Wraz z pistoletem ruszyła na wyższe piętro, tym razem nie pukała do drzwi tylko od razu weszła do środka. Przeszła przez mieszkanie pełne pijanych studentów, stanęła obok głośników z których leciała muzyka i po wyrwaniu kabli z gniazdka wreszcie skupiła na sobie uwagę imprezowiczów.
 - Macie pięć minut na opuszczenie tego mieszkania. - Powiedziała groźnym tonem lecz tak szybko jak skupiła na sobie ich uwagę, tak szybko imprezowicze wrócili do zabawy. Wyciągnęła za pleców fałszywy pistolet i oddała trzy strzały w sufit. Wszyscy stali zaszokowani myśląc że dziewczyna naprawdę strzeliła w sufit. - Macie minutę. - Powiedziała a pijani dwudziestolatkowie spanikowani zaczęli opuszczać mieszkanie aroganckiego chłopaka, w końcu w mieszkaniu została tylko ona, chłopak i dwóch jego prawdopodobnych współlokatorów. - Następnym razem przyjdę z prawdziwym pistoletem.
 Wyszła z mieszkania zostawiając za sobą przestraszonych chłopaków. Dziewczyny czekały na nią w salonie.
 - Teraz albo nie będzie więcej imprez albo będziemy miały nowych sąsiadów. - Oświadczyła po czym poszła spać. Zasnęła ciesząc się że gdy ona urządzała studenckie domówki to nigdy nie trafiła na tak popierdoloną sąsiadkę.

21 Marzec 2014
Zayn
 Minął tydzień od kiedy Zayn i Liam zaczęli być razem, oprócz Mii jeszcze nikt o tym nie wiedział ale dzisiaj wszystko miało się zmienić bo dzisiaj wraca Hannah i gdy Liam w końcu już z nią zerwie, będą mogli oznajmić wszystkim że są parą. Zayn obudził się przepełniony szczęściem, Liam spał obok niego i chłopak nie mógł wyobrazić sobie piękniejszej osoby. Ten tydzień był perfekcyjny ale nie odbyło się bez kłótni bo Liam znalazł w kieszeni spodni Zayna kartkę z numerem jakiejś dziewczyny, Malik nawet nie wiedział kiedy dziewczyna wsunęła mu ją do kieszeni, pewnie kiedy obsługiwał ją w kawiarni Liam jednak nie chciał w to uwierzyć. Kłócili się przez cały dzień aż w końcu Zayn przyniósł Paynowi notes w którym miał zapisane numery wszystkich osób z którymi spał, i na jego oczach spalił go. Liam wyzwał go od idioty że podpala zeszyt w mieszkaniu ale w końcu przestał się gniewać i tylko to liczyło się dla Zayna.
 - Dzień dobry. - Powiedział Zayn gdy Liam otworzył zaspane oczy.
 - Dobry. - Mruknął i przewrócił się na drugi bok.
 - A gdzie buzi? - Zapytał Zayn, jego chłopak odwrócił się z powrotem w jego stronę, cmoknął w usta i znowu się położył. - O której przyjedzie Hannah?
 - Na prawdę musimy rozmawiać o niej z samego rana? - Liam miał już dość wałkowania tego tematu, obiecał Zaynowi że zerwie z nią zaraz po jej powrocie i nie chciał więcej o tym rozmawiać jednak młodszy chłopak w kółko wracał do tego tematu.
 - Ale zerwiesz z nią dzisiaj? 
 - Tak kochanie, ona przyjdzie o pierwszej, zerwę z nią a wieczorem pójdziemy do Camden Lol i oznajmimy wszystkim że jesteśmy parą. - Powiedział Liam zmęczonym głosem, tak jakby tłumaczył coś dziecku po raz sto któryś. 
 - Nawet klientom?
 - Nawet klientom - potwierdził.
 - To dobrze. - Powiedział Zayn po czym złożył pocałunek na lekko otwartych ustach Payna.
 Mieli jeszcze parę minut dla siebie więc zaczęli się przytulać i leżeli tak jeszcze chwilę a potem Zayn musiał zacząć się ubierać żeby zdążyć na zajęcia rysunku. Godzina zajęć minęła szybko w pracy jednak czas płynął mu wolniej, co chwilę spoglądał na zegarek i nie mógł uwierzyć że tak mało czasu dopiero minęło. Liam wysyłał mu co chwilę esemesy a o trzynastej wysłał ostatniego że Hannah właśnie zapukała do drzwi i od tego czasu już się nie odezwał. Była czternasta gdy Zayn wyszedł z pracy a Liam nadal się nie odzywał. Jechał do domu mając nadzieje że jego chłopak po prostu szykuje dla niego niespodziankę i to dlatego się nie odzywa. Wbiegał na górę biorąc po dwa stopnie naraz a w jego żołądku czaiło się dziwne uczucie niepokoju, zatrzymał się przed drzwiami do mieszkania i sam nie wiedział dlaczego boi się wejść do środka. W końcu zdobył się na odwagę, otworzył drzwi i nie uwierzył własnym oczom. Na kanapie siedział Liam a na jego kolanach Hannah i właśnie się całowali. Stanął jak wryty, czuł jak łzy napływają mu do oczu a serce pęka na miliony malutkich kawałeczków. Liam gdy tylko go zauważył odepchnął Hannę od siebie i zaczął się tłumaczyć.
 - Ja, ja tylko wpadłem powiedzieć że nie wiem kiedy wrócę. - Powiedział po czym wybiegł z mieszkania, słyszał za sobą wołanie Liama ale nie zatrzymał się. Wsiadł na motocykl i jechał tak długo aż łzy kompletnie zasłoniły mu świat i nie był wstanie jechać dalej. Zjechał na parking i po prostu się rozpłakał. Przepłakał godzinę, Liam non stop do niego wydzwaniał aż w końcu Malik wyłączył telefon.
 Było za wcześnie żeby pójść do jakiegoś klubu ale puby były już otwarte. Wszedł do pierwszego pubu który spotkał na swojej drodze, zamówił piwo i usiadł przy stoliku, po chwili dosiadła się do niego jakaś dziewczyna. Wypili kilka piw, dziewczyna nie była za inteligentna i rozmowa z nią była gorsza niż najgorsze tortury ale cycki miała za to niezłe. W końcu wylądowali w jakimś klubie, tam wypili kilka drinków i gdy Zayn był już nieźle oszołomiony alkoholem, w końcu poszli do niej. Seks z tą dziewczyną był okropny, Zayn był tak pijany że nawet nie pamiętał kiedy skończył, nie pamiętał nawet czy się zabezpieczyli. Gdy się przebudził było już po pierwszej w nocy, wstał, ubrał się i wymknął z mieszkania dziewczyny. Nie wiedział gdzie jest jego motocykl więc zadzwonił po taksówkę. Liam nie czekał na niego lecz na pewno usłyszał jego powrót bo Zayn nawet nie starał się być cicho.
 - Pieprzyłem się właśnie z jakąś obcą laską i wiesz co? Była o wiele lepsza od ciebie! - Wydarł się stojąc po środku salonu po czym chwiejnym krokiem udał się do swojej sypialni. Nie wykąpał się, zasną w ciuchach i jedyne co zapamiętał to to że nie mógł powstrzymać się od płaczu.

22 Marzec 2014
Liam
To wszystko potoczyło się nie tak jak miało, Liam miał tylko jedno proste zadanie, zerwać z dziewczyną a i to spieprzył. Gdy Hannah przyszła nie umiał jej prosto z mostu powiedzieć że z nią zrywa. Przeciągał to w nieskończoność aż w końcu gdy zdobył się na odwagę, dziewczyna usiadła mu na kolanach i zaczęła go całować. Liam nawet nie miał czasu żeby ją odepchnąć bo akurat w tym momencie wszedł Zayn. Chciał mu to wszystko wytłumaczyć ale chłopak uciekł, Hannah też była zdezorientowana całą tą sytuacją, gdy Liam wszystko jej wytłumaczył, nadal nie wyglądała na świadomą sytuacji. W końcu wybiegła z jego mieszkania z płaczem i Liam poczuł się jak najgorszy palant. 
 Czekał na Zayna do północy, gdy ten nie wrócił to w końcu położył się spać. O pierwszej obudził go hałas dochodzący z salonu i wrzaski Zayna oznajmiające mu że właśnie przespał się z dziewczyną która była lepsza od Payna. Przez resztę nocy już nie zasnął, poszedł do pokoju Zayna i usiadł obok jego łóżka pilnując żeby pijany Zayn czasami nie zaczął wymiotować i żeby nie udusił się własnymi wymiocinami. Miał całą noc żeby to wszystko przemyśleć a gdy nastał świt wiedział dokładnie już co ma zrobić. Zayn obudził się kilka minut po ósmej, Liam podał mu wtedy szklankę wody i tabletkę.
 - Zanim się odezwiesz proszę wysłuchaj mnie. - Oświadczył skacowanemu Malikowi. - Nie zdradziłem cię wczoraj, to ona pocałowała mnie a ja zerwałem z nią zaraz po twoim wyjściu.
 - Boże. - Wyszeptał Zayn. - Liam przepraszam, ja myślałem że ty to z nią zrobiłeś, przepraszam ja nie chciałem, to nie tak miało być. - Zaczął się tłumaczyć.
 - Wiem i rozumiem to.
 - Na prawdę? Czyli wszystko jest okej?
 - Nie Zayn, ja to wszystko sobie przemyślałem. Na początku na prawdę wierzyłem że może nam wyjść ale tak na prawdę to nigdy nie przestałem myśleć o tym że w końcu mnie zdradzisz. Tak na prawdę to dawałem ci miesiąc, ty wytrzymałeś tydzień i choć to może i jest imponujący wynik jak na ciebie to uważam że nie powinniśmy być już dłużej razem.
 - Co? Nie! Liam ja przepraszam ale ja myślałem, to znaczy ja w ogóle wtedy nie myślałem. Ja jestem głupi wiem ale proszę cię nie skreślaj nas przez ten jeden błąd. Daj mi drugą szansę, to się już nigdy nie powtórzy. - Zayn rozpaczliwie próbował przekonać go że już nigdy go nie zdradzi, Liam jednak był nieugięty.
 - Przykro mi, Zayn to i tak nie miało przyszłości. Oboje dobrze wiemy jaki jesteś więc uważam że lepiej jeśli już teraz to przerwiemy i zapomnimy o wszystkim, będziemy żyć dalej tak jakby to nigdy się nie wydarzyło. - Wstał z miejsca jednak Zayn złapał go za rękę i zmusił do powrócenia na miejsce.
 - Naprawdę tego chcesz?
 - Tak. - Wstał i udał się do wyjścia.
 - Jeszcze dzisiaj się wyprowadzę. - Oświadczył Malik.
 - Nie musisz.
 - Muszę, bo nie umiem żyć obok ciebie i wiedzieć że tak bardzo spierdoliłem.

Mia
 Po ostatniej akcji z imprezą i bronią Mii jakimś cudem udawało się unikać nowego, aroganckiego i wkurzającego lokatora. Jego współlokatorów widywała często, gdy tylko ją widzieli odwracali wzrok a gdy było już za późno na udawanie że jej nie widzą to z wzrokiem wbitym w ziemię mijali ją mówiąc dzień dobry. Mia jeszcze nigdy nie czuła się tak zażenowana, tamtego wieczoru zachowała się jak wariatka i teraz było jej strasznie głupio ale to wszystko przez tego idiotę. Chłopak od pierwszego spotkania wzbudza w niej jakieś takie niewytłumaczalne poczucie złości, irytuje ją tym swoim głupim uśmieszkiem który nie schodzi mu z buzi i tymi czekoladowymi oczami których nie mógł oderwać od jej cycków gdy wtedy poszła do nich na górę.
 - Pieprzony dzieciak. - Wyszeptała idąc chodnikiem.
 Mimo że nie chciała go spotkać i była na niego zła to jednak chłopak od tygodnia nie wychodził z jej głowy, tłumaczyła to sobie tym że po prostu jest na niego zła i ją wkurzył ale ta głupia strona jej podświadomości mówiła jej że on ją kręci.
 - Podoba ci się. - Mówiła podświadomość.
 - No jest seksowny ale za młody jak dla mnie. - Tłumaczyła sama sobie, czując się jak totalna wariatka.
 - Zayn ma dwadzieścia dwa lata i jakoś z nim spałaś.
 - Ale to był Zayn a nie jakiś nieznany mi dupek.
 - Dupek który kręci cię tak jak od dawna nikt cię nie kręcił. - Jej podświadomość zaczęła robić dziwne miny i gestykulacje tak jak laski z Ekipy z Cardiff i Mia czuła że jeszcze tydzień a bez opieki psychiatrycznej się nie obędzie.
 Idąc tak i rozmyślając nad tym wszystkim Mia nawet nie zauważyła jak minęła Camden Lol będące celem jej podróży i była już pod domem. Nie chciało jej się już cofać więc stwierdziła że i tak musi wyrzucić śmieci więc przebierze się, zje coś, weźmie śmieci i pójdzie. Gdy wyszła na podwórko na którym stał wielki kosz, zauważyła że nieopodal śmieci siedzi jej znajomy/nieznajomy chłopak. Było już za późno żeby wrócić do środka, on też już ją zauważył i na jego ustach od razu pojawił się denerwujący ją uśmiech. Siedział na oparciu ławki, z fajką w ustach i w skórzanej kurtce przypominał jej Zayna tylko że miał jasnobrązowe włosy i był bledszy.
 - Dzień dobry. - Powiedział radośnie gdy obok niego przeszła.
 - Możesz przestać? - Zapytała prosto z mostu.
 - Z czym przestać?
 - Z robieniem ze mnie idiotki, nie wystarczy ci że tydzień temu zrobiłam z siebie totalną wariatkę to teraz jeszcze razem ze swoimi kumplami wyśmiewacie się ze mnie. - Wybuchnęła uświadamiając sobie że po raz kolejny któryś robi z siebie idiotkę ale teraz było już za późno na cofnięcie czasu i proste przejście obok. - Po prostu się do mnie nie odzywaj, okej? - Zapytała ale nie czekała już na odpowiedź tylko ruszyła w stronę śmietnika.
 - Ej zaczekaj! - Zeskoczył z ławki i pobiegł za nią. - Przepraszam, my nie śmiejemy się z ciebie to znaczy trochę tak, to znaczy nie, nie no drażnimy się z tobą trochę ale nie uważamy że jesteś wariatką.
 - Okej. - Wzruszyła ramionami i szła dalej.
 - Ej no zaczekaj, ja chciałem cię przeprosić za tamto. - Mia słuchała go ale pomimo to nie zatrzymała się, wyrzuciła worek do śmietnika i ruszyła z powrotem do domu. - Ja gdy się napiję jestem dupkiem i wiem że powinienem ściszyć tą muzykę ale no chciałem, to znaczy byłem głupi, przepraszam.
 - Okej. - Szła dalej a chłopak został przy ławce na której przed chwilą siedział.
 - Czyli pomiędzy nami w porządku? - Nic nie odpowiedziała uniosła tylko kciuk w górę, choć z jej perspektywy miało to wyjść ironicznie. - Powiesz mi chociaż jak masz na imię? Bo ja jestem Thomas.
 - Mia. - Odkrzyknęła przedstawiając się.
 - A i nie jestem dzieciakiem, mam dwadzieścia jeden lat.
 - Widzisz jest tylko rok młodszy od Zayna, nada się. - Szeptała głupia podświadomość która była bardzo szczęśliwa po całej tej rozmowie.
 Szła z zamyślonym uśmiechem na twarzy po schodach gdy nagle doszła do drzwi swojego mieszkania pod którymi znalazła Zayna. Chłopak siedział na jednej walizce a druga stała obok, w rękach trzymał karton a w oczach łzy. Gdy Mia go zobaczyła to od razu wiedziała że stało się coś złego i łzy pojawiły się także w jej oczach.
 - Jestem pierdolonym idiotą Mia, zjebałem. - Podeszła do niego i pozwoliła żeby się w nią wtulił.
 - Spokojnie, powiedz co się stało.
 - Wszystko spierdoliłem.


John Newman*- wymyślona przeze mnie postać.
No hej, jak tam mijają wam wakacje? Wiem że do końca czerwca miałam dojść do 10 rozdziału ale mi nie wyszło i jest już połowa wakacji a ja dodaje dopiero 8. Tak w sumie to kolejny rozdział miał się pojawić dopiero po wakacjach bo totalnie nie miałam weny i czasu ale pewnego dnia naszła mnie ogromna wena i napisałam pół rozdziału i stwierdziłam że nie no muszę go dokończyć i wstawić jeszcze w te wakacje. Jest długi, nawet bardzo długi i nim go dodam to minie jeszcze pewnie kilka godzin bo muszę popoprawiać mnóstwo błędów których wcześniej nie chciało mi się poprawiać a i tak pewnie jeszcze mnóstwo przeoczę więc nie gniewajcie się, jest druga w nocy i chyba jest burza a ja od pewnego czasu mega mocno boję się piorunów, szczególnie jak jestem na dworze i teraz cały czas mam schizę że gdy jestem na dworze podczas burzy to piorun we mnie trafi. Dobra już bez przedłużania bo zaraz w tej krótkiej notce napiszę znowu tyle linijek co w całym rozdziale, dobra już dodaje. Kocham was i proszę komentujcie bo bez tego to mi się w ogóle pisać nie chce :( I miłych wakacji!!! :D

wtorek, 22 lipca 2014

The One With Valentine's Day.

13 Luty 2014
Harry
 Praca jako dostawca pizzy była jedną z najlżejszych prac jakie Harry kiedykolwiek wykonywał. Dostajesz pudełko, jedziesz kilka kilometrów, dzwonisz do drzwi, dajesz pudełko, bierzesz pieniądze i to wszystko, łatwizna lecz to zajmowało Harry'emu całe popołudnie i wieczór czyli jedyny czas który mógł spędzić z Louisem, więc szybko z niej zrezygnował. Praca w piekarni była cięższa i nie szło w niej zarobić na czynsz, jedzenie i ubrania ale po długich namowach Louisa, Harry zgodził się na to że jego chłopak będzie płacił jego część czynszu dopóki ten nie znajdzie jakiejś lepszej posady i Harry w końcu taką znalazł. Po odejściu Sary, Harry zatrudnił się w Camden Lol i w końcu pracował gdzieś gdzie na prawdę mu się podobało. Oczywiście jako kelner nie zarabiał kokosów ale za to miał większy kontakt z ludźmi, spędzał cały dzień z przyjaciółmi i co sobotę zapewniony miał występ przed publicznością. W ciągu dwóch tygodni Harry napisał cztery nowe piosenki w tym jedną tylko dla Louisa.
 - Gdzie ciebie jutro Louis zabiera? - Zapytała Gwendolyn popijając zieloną herbatę ze swojego ulubionego kubka w zielone i fioletowe kwiaty. - Czy to ty zabierasz go?
 - Louis zaproponował żebyśmy nie obchodzili walentynek, bo przecież kochamy się przez cały rok a nie tylko przez jeden dzień.. - Odpowiedział Harry. W kawiarni panował mały ruch jak zazwyczaj przedpołudniem więc chłopak postanowił usiąść i napić się kawy z Lolą, Mią i Gwen, Szkotka właśnie wróciła z porannych zajęć jogi i miała jeszcze godzinę do umówionego masażu a Mia od tygodnia pokazywała pogodę w porannym wydaniu wiadomości i to w samym BBC One a to już było coś.
 - O fajny pomysł - powiedziała Lola jednak widząc minę Harry'ego szybko zmieniła zdanie - nie fajny pomysł?
 - No jasne że nie fajny, cały rok czekam na walentynki bardziej niż na gwiazdkę. To najbardziej romantyczne święto na świecie i nie chodzi o żadne kwiaty czy prezenty tylko o tą atmosferę podczas kolacji, chodzi o ten seks, a on mówi że nie lubi walentynek bo są zbyt komercyjne. 
 - Zawsze możecie zjeść kolację bez powodu. - Zaproponowała Gwen.
 - To już nie to samo.
 - A ja tam Louisa popieram, walentynki to gwiazdka dla producentów czekoladek i kwiaciarni i ja jak co roku zamierzam spędzić je przed telewizorem jedząc czipsy i pijąc piwo. - Oświadczyła Mia i Harry zdziwił się trochę bo myślał że Mia akurat inaczej spędza ten dzień ale może walentynki to był jedyny dzień w roku w którym dawała sobie spokój z facetami.
 - Nie w tym roku. - Powiedziała cicho Gwendolyn.
 - Słucham?
 - Umówiłam nas na randkę, to znaczy siebie umówiłam ale ten chłopak szukał kogoś dla swojego kumpla i ja powiedziałam że też szukam kogoś dla koleżanki.
 - Gwen! - Mia jęknęła z niezadowoleniem. - Wiesz że nie lubię randek w ciemno i nie obchodzę walentynek.
 - No ale proszę zrób to dla mnie, ten chłopak jest super i jego kolega pewnie też. - Szkotka błagając przyjaciółkę o zgodę, złożyła ręce jak do modlitwy i omal nie uklękła na podłodze więc Mia w końcu się zgodziła.
 - Czyli każdy idzie gdzieś na randkę tylko nie ja. - Westchnął Harry, co roku święto zakochanych spędzał bardzo romantycznie a teraz gdy miał chłopaka którego bardzo mocno kochał to nie mógł ich tak spędzić.
 - Nie każdy, ja też nie mogę jutro nigdzie iść tym bardziej że ty bierzesz sobie wolne na cały weekend, a właśnie skoro nic nie będziecie robić to po co ci wolne? - Zapytała Lola.
 - Louis chce jechać do swoich rodziców na weekend.
 - Widzisz chce cię przedstawić swoim rodzicom a to jest romantyczne, szczególnie w walentynki.
 - Co walentynki? - Zapytał Zayn przysiadając się do nich, Harry nie zauważył nawet kiedy chłopak wszedł do środka więc szybko rozejrzał się po lokalu czy czasami nie przegapił jakiegoś klienta który być może czekał aby złożyć zamówienie.
 - Harry pozna rodziców Louisa w walentynki, a ty też nie lubisz walentynek? - Zapytała Gwendolyn.
 - Ja? Ja kocham to święto, jest moim ulubionym.
 - Nie wiedziałam że z ciebie taki romantyk. - Zdziwiła się Lola ale ona nie znała powodu dla którego Malik tak kocha walentynki.
 - A jeszcze bardziej kocham trzynasty lutego, mnóstwo zdesperowanych kobiet które umówią się z każdym byle by tylko nie spędzać tego dnia samotnie, a im oryginalniejsze randki tym lepiej. Można umówić się z kimś na rano mówiąc że randkowe śniadania są lepsze niż kolacje, można umówić się z kim w południe mówiąc to samo tylko że z obiadem no i można tradycyjnie umówić się na wieczór co daje nam trzy randki w jeden dzień.
 - Straszne. - Powiedziały Lola z Gwendolyn jednocześnie, patrząc na Malika z wyrazem szoku i oburzenia na twarzy w czasie gdy ich przyjaciółka patrzyła się na niego jak na geniusza.
 - Mistrzu - zaczęła klaskać - no po prostu mistrz, geniusz można by rzec.
 - W to jesteście siebie warci. - Westchnęła Lola głosem który mówił że właśnie straciła wiarę w ludzkość.
***
14 Luty 2014
 Droga do Doncaster miała zająć chłopcom trzy godziny więc postanowili wyruszyć już zaraz po śniadaniu, Harry miał nadzieję że Louis jednak się rozmyśli i postanowi chociaż trochę świętować walentynki ale chłopak był nieugięty i nawet słowem nie wspomniał o dzisiejszym święcie.
 - Nie powinienem kupić twojej mamie jakiś kwiatów? - Zapytał Harry gdy jego chłopak wjechał na autostradę. 
 - Dlaczego niby?
 - No chłopak zawsze przynosi kwiaty jak idzie na pierwsze spotkanie z rodzicami swojej dziewczyny, no ty jesteś moim chłopakiem ale zasada jest chyba ta sama.
 - Ale ty jesteś moją dziewczyną kochanie. - Zaśmiał się Louis zmieniając pas.
 - Nie jestem dziewczyną! - Zaprotestował loczek. - Równie dobrze to ja mogę być facetem w tym związku.
 - Wymień przynajmniej czterech członków reprezentacji Anglii.
 - Nie każdy chłopak musi się znać na piłce nożnej.
 - Oczywiście że nie skarbie. - Pogładził Harry'ego po kolanie ale na twarzy nadal miał ten satysfakcjonujący uśmieszek. - Jaki kolor ma samochód za nami? 
 Harry nie wiedział co ma kolor tego samochodu do ich rozmowy ale mimo wszystko obrócił się żeby to sprawdzić.
 - Wiśniowy. - Odpowiedział na co Louis się zaśmiał.
 - Nie kochanie, ten samochód jest czerwony i tak odpowiedział by facet w tym związku. 
 - Oh sorry że jestem wrażliwy i znam się na kolorach ale skoro tak bardzo ci to przeszkadza to znajdź sobie faceta który cały dzień będzie chodził w brudnym dresie, pił piwo i drapał się po jajach oglądając z tobą mecze. - Uniósł się Harry mając już dosyć tego że jego chłopak cały czas się z niego wyśmiewa.
 Louis nic nie odpowiedział tylko z zaciśniętymi wargami wykonał najniebezpieczniejszy manewr jakiego Harry kiedykolwiek doświadczył, jadąc lewym pasem autostrady nagle odbił w prawo i przecinając drogę dwóm samochodom w ostatniej chwili zjechał na zjazd, zatrzymał się na pierwszym wolnym miejscu parkingowym, rozpiął pasy i dopiero po złapaniu Harry'ego za rękę, odezwał się. 
 - Harry kocham cię, bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo ale to bardzo mocno i to właśnie za to jaki jesteś bo jesteś najwspanialszą osobą jaką kiedykolwiek poznałem i dla mnie jesteś najbardziej męskim mężczyznom na ziemi. - Wolną ręką przyciągnął Harry'ego do siebie i czule go pocałował. - Przepraszam, ja po prostu uwielbiam się z tobą droczyć. - Wyszeptał gdy pocałunek dobiegł końca.
 - Nie to ja przepraszam, powinienem był przecież wiedzieć że to żarty. 
 - Nie, to moja wina i możesz mnie za to ukarać jak tylko chcesz. - Wymruczał Louis całując go w szyję.
 - Dobrze, wysiądź z samochodu i przebiegnij pięć razy w około parkingu. - Powiedział Harry poważnym głosem.
 - Ejj! Miałem na myśli inną karę.
 - To by była nagroda.
***
 Choć droga do Doncaster miała zająć trzy godziny zajęła cztery bo chłopcy postanowili pogodzić się na parkingu, Harry w głębi duszy uwielbiał kłótnie o drobiazgi z Louisem bo chłopak potrafił się godzić. Leżąc na rozłożonym fotelu w aucie i trzymając w ramionach jego właściciela, Harry chciał żeby ta chwila trwała wieczność, chciał tam zostać na wieczność i już nigdy nie wychodzić z tamtego samochodu, jednak w końcu musieli ruszyć dalej.
 Dom rodziców Louisa był znacznie mniejszy i starszy od rodzinnego domu Harry'ego ale to nie zmienia faktu że był bardzo ładny i uroczy. Był typowym angielskim domem z czerwonej cegły i z czarnym dachem. Na trawniku przed domem posadzone były niewysokie krzewy i różnokolorowe kwiaty w grządkach, od chodnika do drzwi prowadził chodnik z szarej kostki brukowej a po jego bokach posadzony był chyba najmniejszy żywopłot na świecie. 
 Louis po zgaszeniu samochodu czym prędzej z niego wyskoczył i podbiegł żeby otworzyć Harry'emu drzwi.
 - To nie jest droczenie się, po prostu cię kocham. - Powiedział czekając aż Harry wysiądzie, chłopak nic na to nie odpowiedział tylko pokręcił głową i uśmiechnął się z rozbawienia.
 Chłopcy złapali się za ręce i powolnym krokiem ruszyli w stronę domu, nim Louis zdążył chwycić za klamkę drzwi otworzyły się i przed nimi ukazała się jasnowłosa dziewczynka która z szerokim uśmiechem rzuciła się na Louisa, chłopak podniósł ją do góry i okręcił dwa razy.
 - Ale ty urosłaś. - Odstawił ją na ziemię i wtedy dziewczynka zaczęła się trochę wstydzić. - No powiedz cześć Harry'emu.
 - Cześć. - Pisnęła dziewczynka i uciekła w głąb domu krzycząc że Louis przyjechał.
 - To była...
 - Shiloh. - Powiedział Harry, trudno było nie zgadnąć.
 - Dokładnie ona. - Zaśmiał się Louis z powrotem chwytając swojego chłopaka za rękę.
 Nie przeszli dwóch kroków gdy z kuchni wyszła starsza kobieta która prawdopodobnie była matką Louisa, to znaczy starsza, starsza od Shiloh ale na pewno nie była stara.
 - Synu w końcu jesteście. - Powiedziała radośnie, przytulając do siebie swojego pierworodnego.
 - Mamo poznaj to jest Harry, Harry to jest moja mama.
 - Dzień dobry pani Tomlinson. - Powiedział Harry wyciągając rękę na przywitanie.
 - Oh mów mi Susan. - Kobieta zignorowała jego wyciągniętą dłoń i przytuliła go do siebie. - Mieliście być godzinę temu, co tak długo?
 - Umm.. zatrzymały nas małe utrudnienia. - Powiedział zawstydzony Harry drapiąc się po karku.
 - Mam nadzieje że nic poważnego?
 - Mały korek. - Louis machnął ręką, w przeciwieństwie do Harry'ego w ogóle się nie czerwieniąc.
 - No cóż, chodźcie czekamy na was z obiadem.
 Przy stole w jadalni siedziała cała rodzina Louisa. Harry najpierw przywitał się z panem Tomlinson który tak samo jak jego małżonka kazał mówić do siebie po imieniu czyli Frank, a potem kolejno z jego siostrami czyli z Bess, Melanie, Elanie, Magali i jeszcze raz z Shiloh. Wszystkie dziewczęta oprócz Magali miały jasne blond włosy po ojcu, tylko ona i Louis odziedziczyli kolor po matce. Bliźniaczki wyglądały niemal identycznie więc Melanie miała włosy obcięte do ramion a Elanie miała je tak długie aż do pasa.
 - Louis mówił że jesteś muzykiem. - Zagadnęła Susan w trakcie posiłku.
 - Obecnie jestem tylko kelnerem ale czasami też śpiewam.
 - Na razie jesteś tylko kelnerem, kiedyś będzie sławny, nie wiecie nawet jaki wspaniały ma głos. - Powiedział Louis patrząc na Harry'ego z dumą.
 - Nie przesadzaj. - Westchnął skromnie Harry po raz kolejny się rumieniąc.
 - Mógłbyś nam coś zaśpiewać? - Zapytała Shiloh która była już znudzona jedzeniem i tylko jeździła po talerzu kawałkiem mięsa nabitym na widelec.
 - Teraz jemy Shi. - Upomniała ją matka. 
 - Ale potem mogę zaśpiewać coś specjalnie dla ciebie. - Zapewnił dziewczynkę loczek na co ta uśmiechnęła się usatysfakcjonowana.
 Resztę obiadu spędzili na rozmawianiu o wszystkim, było bardzo miło i z każdą chwilą Harry czuł się coraz pewniej, chwilami nawet lepiej niż podczas swoich obiadów z rodzicami, tam nigdy nie było tak wesoło. Po obiedzie Harry zaproponował że pomoże przy zmywaniu naczyń ale Susan powiedziała że nie po to urodziła pięć córek żeby teraz wyręczać się gośćmi, więc został w jadalni z Louisem, jego tatą i z Shiloh która nie była chętna do pomocy.
 - Dziękuje że zgodziliście się dzisiaj tutaj przyjechać i zająć się tym stadem. - Powiedział Frank gdy dziewczyny zniknęły w kuchni. - Wiem że pewnie mieliście własne plany na wieczór ale nie byłem z twoją matką na randce od jakiś dwudziestu lat.
 - Żaden problem. - Powiedział Harry.
 - Na początku miała zostać z nimi Bess ale ma karę, i tak może się cieszyć że ten jej chłopak może do niej dzisiaj przyjść ale pilnuj ich i żeby poszedł do domu o jedenastej.
 - Za co ma karę? - Zapytał z ciekawością Louis.
 - Rodzice się boją że Bess zajdzie w ciążę. - Wtrąciła się Shiloh.
 - Shi!!! - Upomniał ją ojciec.
 - No co? Ona sama mówiła że boicie się że zajdzie w ciąże tak jak mama. - Siedmiolatka zdawała się nie wiedzieć czemu tata jest na nią zły tylko dlatego że mówi rzeczy które usłyszała.
 - Dobrze faktycznie tak mówiła ale nie wolno podsłuchiwać.
 - Ja nie podsłuchuję tylko wy mówicie głośno i ja wszystko słyszę?
 - Idź się zapytaj mamy kiedy będzie deser. - Nakazał jej Frank.
 Dziewczynka z obrażoną miną zeszła z krzesła i powoli oddaliła się w stronę kuchni.
 - Ja nie podsłuchuję, to Magali podsłuchuję a ja tylko słyszę. - Shiloh miała łzy w oczach gdy odwróciła się żeby powiedzieć te ostatnie słowa.
 - A więc co się dzieje? - Louis wyglądał na zaniepokojonego.
 - Buntuje się jak to nastolatka, nie wraca na ustaloną godzinę, chodzi na wagary, popala a bardziej udaje że popala bo ostatnio widziałem jak w nocy wyszła zapalić i były to tylko dwa buchy po czym zaczęła kaszleć i grzecznie wróciła do domu, śmiałem się przez pięć minut. - Powiedział to kręcąc głową tak bardziej jakby wyśmiewał się ze swojej córki a nie na nią skarżyć.
 - A ten jej chłopak?
 - Eliot? Bardzo w porządku chłopak, miły, grzeczny.
 - To w czym problem?
 - Za długo była grzeczna, pewnie koleżanki się z niej śmiały że jest za niewinna i teraz postanowiła pokazać co to nie ona, przejdzie jej trzeba tylko to przeczekać. - Z każdą chwilą Harry coraz bardziej lubił Franka, jeszcze nigdy nie spotkał tak wyluzowanego ojca jak ten, jego własny zamknąłby go w domu na zawsze gdyby Harry robił takie rzeczy.
 - Pogadać z nią?
 - Możesz, czemu nie. To mądra dziewczyna tylko chce się popisać. - Wzruszył ramionami. - O! Jest i deser.
 Na deser były lody z bitą śmietaną i znowu było wesoło tylko Shiloh siedziała pogniewana na swojego tatę i z naburmuszoną miną jadła swoją porcję więc Frank co chwilę zaczynał się w nią żeby dziewczynka znowu się uśmiechnęła co w końcu podziałało.
 Po deserze Louis zaprowadził Harry'ego do swojego pokoju.
 - No tak, czego mogłem się spodziewać. - Powiedział Harry na widok sypialni Tomlinsona, ściany pomalowane były tutaj na zielono a raczej te miejsca na ścianie na których nie wisiały plakaty piłkarzy. Na biurku, szafkach i półkach stały zakurzone trofea piłkarskie i piłki a pod oknem stało jednoosobowe łóżko z pościelą w motyw piłki nożnej. - Człowieku ty masz obsesję.
 - Młody byłem. - Zaśmiał się Louis ciągnąc go w stronę łóżka. - I co o tym myślisz?
 - O pokoju czy o rodzinie?
 - O jednym i o drugim?
 - W pokoju najfajniejsze masz łóżko które jest takie małe że będziesz musiał spać bardzo blisko mnie żebyśmy się zmieścili. - Harry uśmiechnął się lubieżnie na myśl o dzisiejszej nocy.
 - Nie, ty będziesz spać w pokoju gościnnym, moi rodzice nie uznają seksu przedmałżeńskiego. - Louis wzruszył ramionami a Harry'emu opadła szczęka. - Oj żartuje no. - Louis wybuchnął śmiechem a wkurzony Styles walnął go w ramię. - A o rodzinie co myślisz?
 - Twój tata jest super, jesteś do niego podobny.
 - Tak? To dziwne bo to nie jest mój prawdziwy tata.
 - Co? - Harry tak się zdziwił że aż usiadł. - Jak to nie?
 - To znaczy dla mnie jest najprawdziwszy i najlepszy jakiego tylko mógłbym sobie wymarzyć ale pod względem biologicznym już jest inaczej. - Harry objął go i kładąc się z powrotem zachęcił go do dalszego opowiadania. - Moja mama zaszła w ciążę mając siedemnaście lat i jej chłopak czyli mój biologiczny ojciec zostawił ją gdy miałem rok. Franka poznała gdy miałem pięć lat, rok później się pobrali a on zaakceptował mnie jako syna dlatego jestem Tomlinsonem.
 - I nigdy nie chciałeś spotkać się ze swoim biologicznym ojcem?
 - Nie, nigdy nie chciałem go poznać a gdy byłem młodszy to wręcz go nienawidziłem i zastanawiałem się dlaczego odszedł. Obwiniałem siebie, myślałem że to dlatego że może mnie nie lubił że nie byłem wystarczająco fajny ale jak można być fajnym mając roczek, zajebistości nabrałem dopiero później. - Zażartował ale to był taki smutny żart. - Frank był, Frank jest dla mnie najwspanialszym ojcem ale mimo to mam takie uczucie pustki. Nie jestem podobny do mamy tylko do tamtego człowieka, jestem podobny do kogoś kogo nie znam a nie wiedząc kim on jest sam nie wiem kim jestem.
 - Jesteś Louis, Louis Tomlinson najwspanialsza osoba która kiedykolwiek stanęła na mojej drodze. - Harry złapał go za podbródek i uniósł do góry żeby móc złożyć na jego ustach czuły pocałunek.
 - Kocham cię. - Wyszeptał Louis.
 - Chłopaki. - Usłyszeli nagle głos Shiloh więc czym prędzej odsunęli się od siebie. - Harry miałeś mi zaśpiewać piosenkę.
 - No tak. - Przypomniał sobie loczek więc usiadł na łóżku i skinieniem głowy zachęcił ją do podejścia bliżej. - A więc co mam dla ciebie zaśpiewać?
 - Znasz Violettę? - Harry pokręcił przecząco głową. - To jest moja ulubiona piosenkarka i aktorka. - Powiedziała podając mu tablet na którym wyświetlał się jakiś filmik, dziewczynka włączyła go i z głośnika popłynęła melodia do której po chwili zaczęła śpiewać tytułowa Violetta, po Hiszpańsku.
 - Ale ja nie znam Hiszpańskiego.
 - Ja znam to jest łatwe. - Harry spojrzał pytająco na Louisa który tylko wzruszył ramionami też nie wiedząc skąd jego siostra zna Hiszpański. - Śpiewaj ze mną. - Dziewczynka jeszcze raz włączyła filmik i zaczęła śpiewać razem z Violettą, to co śpiewała Shiloh jak najbardziej pasowało intonacyjnie ale te słowa na pewno nie były po Hiszpańsku. - No śpiewaj. - Nakazała mu więc Harry zaczął śpiewać tak samo jak siedmiolatka, wymyślając słowa. Spędzili tak pół godziny aż w końcu Louis powiedział jej że Harry musi teraz odpocząć bo po tak długim śpiewaniu może stracić głos więc dziewczynka pożegnała się i wyszła.
 - Wiesz, wszystkie twoje siostry są wspaniałe ale ta jest moją ulubioną. 

Mia
 Mia jeszcze nigdy nie czuła takiej nienawiści do kogokolwiek jak teraz czuła do Gwen i gdyby przyjaciółka była teraz w pobliżu to zadźgałaby ją widelcem i każdy sąd by ją uniewinnił. Christian, chłopak z którym ją umówiła jej była już przyjaciółka, nie był brzydki nawet był przystojny ale tak nudny i beznadziejny że był drugą osobą na liście jej osób do zadźgania. Mia była w swoim życiu na wielu randkach, lepszych lub gorszych ale na tak złej nie była jeszcze nigdy. Słuchając żmudnej historyjki ze żmudnego życia Christiana, przypomniała sobie najnudniejszą opowieść Liama i pomyślała ''Kurwa jakie to było ciekawe''. Nawet jedzenie przestało jej smakować gdy usłyszała o dziwnej narośli na pięcie chłopaka, gdy opisywał jak to wygląda o mało się nie porzygała. 
 Pomimo swojej nudnej osobowości Christian postanowił zostać komikiem i gdy jej to powiedział to był jedyny moment kiedy Mia się naprawdę roześmiała, potem już tylko uśmiechała się słysząc jego słabe żarty a w głowie wyobrażała sobie jak ucina mu głowę nożem do steków.
 Kolacja rozpoczęła się o dwudziestej a po całej wieczności gdy Mia spojrzała na telefon, okazało się że minęło dopiero czterdzieści minut a ona z każdą sekunda miała coraz bardziej dosyć. 
 - Przepraszam muszę do ubikacji. - Przerwała mu w pół słowa ale to i tak nie miało znaczenia bo chłopak właśnie opowiadał o swoim najśmieszniejszym przeżyciu. 
 - Okay. - Odpowiedział Christian ale ona i tak była już w połowie drogi do toalety.
 Wpadła do kabiny i czym prędzej wybrała numer do Gwendolyn, jednak telefon Szkotki był wyłączony. 
 - Zabiję cię, rozumiesz to kurwa? Zabiję cię. - Nagrała się jej na pocztę po czym wybrała numer do Zayna, po kilku sygnałach chłopak odebrał.
 - Hallo?
 - Zayn zabierz mnie stąd! 
 - Mia? Co się dzieje? Gdzie jesteś? - Zayn był bardzo zaniepokojony histerią w głosie przyjaciółki.
 - Jestem na randce z najnudniejszym kolesiem ever, proszę przyjedź po mnie.
 - Nie mogę jestem w środku.
 - To wyłóż fiuta z tej pizdy i przyjeżdżaj po mnie!
 - Jestem w środku sali kinowej, na filmie. - Wytłumaczył jej i Mia faktycznie usłyszała że ktoś go ucisza.
 - Zayn proszę cię, ja zaraz nie wytrzymam i zadźgam go widelcem. - Płakać jej się chciało.
 - Mia jestem na radce.
 - To wiesz co? To się pierdol! - Rozłączyła się i z całej siły tupnęła nogą.
 Po czterdziestu głębszych wdechach wyszła z kabiny i po dokładnym przeanalizowaniu czy bardzo bolałoby ją złamana noga gdyby wyskoczyła teraz z okna toalety na pierwszym piętrze, w końcu była gotowa wrócić na salę.
 - Już się bałem że uciekłaś przez okno. - Zażartował Chrystian gdy wróciła do stolika.
 - To niemożliwe, jest za wysoko.
 - Dobry żart. - Zaśmiał się nie wiedząc że to była prawda.
 - Uczę się od mistrza. - Powiedziała ale Christian nie wyczuł ironii i przyznał sobie za to wyimaginowaną złotą gwiazdkę.
 Przez następne piętnaście minut Mia wyobrażała sobie jak ćwiartuje go na kawałki za pomocą piły mechanicznej gdy nagle jej rozmyślenia przerwał esemes.
od: Zayn
Stoję przed restauracją.
 - O mój boże mój kot właśnie umarł! - Wykrzyknęła z udawanym przejęciem.
 - O boże przykro mi.
 - Przepraszam muszę jechać do domu. - Wstała z miejsca i zaczęła wyciągać pieniądze z torebki.
 - Zostaw ja zapłacę. - Powiedział Christian ale ona i tak położyła dwa banknoty na stoliku. - Odwieźć cię? - Zapytał ale Mia już gnała w stronę wyjścia, omal nie zapomnając płaszcza.
 Wybiegła na zewnątrz gdzie przy samym wejściu stał Zayn oparty o motocykl.
 - Przyjechałeś. - Powiedziała z niedowierzaniem, chłopak podał jej swój kask, nie miał drugiego więc to oznaczało że będzie musiał jechać bez.
 - Musiałem, inaczej miałbym niewinnego człowieka na sumieniu. - Wsiedli na motocykl, Mia miała lekkie trudności ze swoją sukienką ale w końcu podwinęła ją do góry i przytulając się do pleców Malika, westchnęła ciężko.
 - On jest winny, jest winny bycia najnudniejszym człowiekiem ever.

Louis
 Rodzice wyszli na kolację o dwudziestej a pięć minut po nich przyszedł Eliot, chłopak nie wyglądał na takiego który cały czas myślał o seksie z jego siostrą ale tacy byli najgorsi, a po za tym był szesnastoletnim chłopakiem więc myślał tylko o tym. Louis nawet nie miał czasu żeby porozmawiać z Eliotem bo gdy tylko przyszedł Bess od razu zabrała go do swojego pokoju i zamknęła drzwi więc Louis co chwilę namawiał Shiloh żeby chodziła do nich i pytała się o różne rzeczy. W końcu dziewczynka wróciła z płaczem i powiedziała że Bess wygnała ją z pokoju i zakluczyła drzwi. Louis już chciał tam iść lecz Harry powstrzymał go mówiąc żeby nie robił zamieszania po czym wziął Shiloh na kolana i śpiewem uspokoił jej płacz. 
 Około dziewiątej do salonu przyszły Melanie i Elanie i powiedziały że one teraz zajmą się Shiloh a chłopcy mogą zająć się sobą, były wtajemniczone w plan Louisa więc przedtem wykonały wszystko o co je poprosił.
 - Wyjdziemy do ogródka? - Zapytał Louis.
 - Teraz? Jest zimno.
 - Proszę, chce ci coś pokazać. - Zachęcił go i loczek się zgodził.
 Ubrali się ciepło i wyszli na zewnątrz.
 - Co chcesz mi pokazać w tej ciemnicy? - Zapytał Harry gdy nagle zrobiło się jasno od lampek choinkowych rozwieszonych na ogromnym drzewie a raczej na domku zbudowanym na nim.
 - Co myślałeś że naprawdę olewamy walentynki? 
 - Co? O rany Louis, ty draniu mały. - Powiedział ze łzami w oczach po czym pocałował mocno swojego chłopaka. 
 - Zapraszam cię do jednego z moich ulubionych miejsc. - Złapali się za ręce i podeszli do drzewa.
 Louis szedł przodem żeby sprawdzić czy w środku na pewno wszystko jest przygotowane.
 - Nie zarwie się pod nami?
 - Spokojnie ten domek jest stabilniejszy od tego na dole.
 Kiedyś wydawało mu się że to największy domek na drzewie na świecie ale teraz będąc tu jako dorosły facet ze swoim prawie dwumetrowym chłopakiem, domek wcale nie wydawał się mu taki duży. W środku jak i na zewnątrz porozwieszane były lampki choinkowe, na podłodze stał szampan, dwa kieliszki i miska z truskawkami.
 - Szampan i truskawki, to jest romantyczne. - Powiedział Harry cmokając go w usta.
 Chłopcy usiedli na grubym kocu rozłożonym na podłodze.
 - A więc moja walentynko chciałbym ci powiedzieć że bardzo mocno cię kocham i przepraszam że tak długo trzymałem cię w przekonaniu że w tym roku nie będzie walentynek, oraz obiecuję ci że co roku będę zabierał cię w jakieś mega romantyczne miejsce ale nigdy nie będę ci mówił gdzie tak że co roku będziesz miał niespodziankę. - Powiedział Louis po czym otworzył szampana i rozlał go do kieliszków.
 - Jesteś moją najlepszą walentynką, wznieśmy toast za naszą miłość.
 - Za naszą miłość. - Stuknęli się kieliszkami i pocałowali się ponownie.
 - Myślisz że ten domek wytrzyma gdy trochę się tutaj poprzytulamy?
 - Mówiłem już że jest stabilniejszy od tego na dole.
 - A więc przytul mnie Louis. - Wyszeptał Harry.
 Gdy leżeli nadzy pod stertą grubych koccy Louis myślał nad tym jak bardzo zakochał się w Harrym. 
 - Myślę że jesteś miłością mojego życia Hazz. - Pogładził go po policzku. - Dlaczego nic nie mówisz?
 - Nauczyłem się mówić w wieku dwóch trzech lat, pisać i czytać nauczyłem się mając lat pięć, z każdym rokiem coraz bardziej poznawałem nasz język, nauczyłem się tez mówić po francusku ale znając nawet wszystkie języki na świecie nie znalazłbym odpowiednich słów żeby opisać to jak bardzo cię kocham. - Harry miał w oczach łzy gdy to mówił a i Louis czuł jak obraz mu się zamazuje.
 - Nie mów mi tego, pokaż mi to.

15 Luty 2014
Zayn
 - Natalie Portman czy Angelina Joli? - Zapytała Mia ocierając swoją bosą stopą o łydkę Zayna, było już dobrze po pierwszej w nocy gdy leżeli w jego łóżku i nie mogąc zasnąć po prostu rozmawiali. Tej nocy nie uprawiali seksu, nawet się nie pocałowali i tylko rozmawiali pijąc prosto z butelki wino które Zayn znalazł w kuchni.
 - Natalie. - Powiedział Malik po chwili namysłu. - To teraz ja, Ryan Gosling czy Robert Downey Jr? 
 - Robert. - Dziewczyna pociągnęła długi łyk wina po czym przekazała butelkę przyjacielowi. - Młody Marlon Brando czy Marilyn Monroe? - Zapytała gdy przełknęła napój.
 - Myślałem że nie mieszamy płci.
 - Tobie można. - Stwierdziła lekko plączącym się językiem. Pokój oświetlał tylko blask latarni ulicznych i siedząc tak w półmroku Zayn zauważył że Mia jest już lekko podpita a jej oczy wyglądały jakby zaraz miały się zamknąć i dziewczyna pewnie marzyła już tylko o zaśnięciu a mimo to dalej ciągnęła grę.
 - Monroe była boska ale jednak młody Brandon. - Odpowiedział po czym westchnął zastanawiając się w myślach o kogo teraz zapytać, już od godziny zadawali sobie pytania z kim woleli by się przespać, wymienili chyba już ponad sto gwiazd i trudno było wymyślić kogoś o kogo jeszcze nie pytali. - Rihanna czy Usher?
 - Nie kręcą mnie dziewczyny ale Rihanna, na pewno Rihanna. - Chwyciła za butelkę którą Zayn trzymał w luźno w dłoni ale okazało się że jest już pusta. - Liam nie będzie zły że wypiliśmy jego wino, gdy wróci z randki.
 - Dziewczyno jest prawie druga w nocy i skoro on jeszcze nie wrócił to na pewno śpi u Hanny ze szczególnym naciskiem na śpi bo przecież jest już strasznie późno. - Zaśmiali się co było trochę nie miłe w stosunku do ich przyjaciela.
 - Cały Liam, pasują do siebie z Hanną.
 - Taa, jak dwie połówki serduszka. - Prychnął Zayn z niekontrolowaną goryczą w głosie.
 - Nie lubisz jej. - Stwierdziła Mia spoglądając na Malika.
 - Nie, dlaczego? Jest ładna, miła i widać że Liam na prawdę ją lubi.
 - I właśnie dlatego jej nie lubisz.
 - Wcale nie! - Zaprzeczył unosząc głos.
 - Daj spokój wiem że Li cię kręci, widziałam jak się całowaliście w święta pod jemiołą.
 - A ja widziałem jak się całowałaś z Gwen i czy to znaczy że się w niej zakochałaś? - Ta cała rozmowa coraz mniej mu się podobała, jego uczucia do Liama to był zamknięty temat.
 - Mnie do tego zmuszono a was nikt nie widział, no i weź to normalne że ci się podoba jest seksowny, inteligentny i czasami bywa nawet zabawny w całej tej swojej nudności. 
 - No właśnie, jest za grzeczny żeby mi się podobać.
 - Wcale nie, zauważyłeś że w każdym filmie dla nastolatków jest ten sam schemat: Jest totalny bad boy który albo jeździ na motorze, albo należy do gangu lub po prostu ma kłopoty z policją, ty jeździsz na motorze - Zayn mimo trudu powstrzymał się żeby nie poprawić jej że mówi się motocyklu - i masz trzy niezapłacone mandaty. I w takim filmie totalny bad boy ma dziewczynę lub tylko się pieprzy z totalną bad girl ale nagle poznaje totalnie niewinną, miłą i romantyczną dziewczynę, zazwyczaj dziewicę. Totalny bad boy zakochuje się z miejsca w totalnie niewinnej dziewczynie a ona na początku albo go nienawidzi albo tylko udaje bo w nocy pod kołdrą masturbuje się wyobrażając sobie że totalny bad boy ją rżnie, ale tego nie pokazują w filmach. - Zayn był rozbawiony tą teorią ale pozwalał przyjaciółce kontynuować swój monolog. - Bad boy i dziewica w pewnym momencie zostają na siebie skazani, zamieszkują obok siebie albo muszą być w jednej grupie na lekcji biologi albo to jakiś program resocjalizacji, whatever. W końcu totalna dziewica ulega totalnemu bad boyowi i idzie z nim do łóżka i on jest taki delikatny rozdziewiczając ją, lekko ją posuwa cały czas pytając się czy to jej nie boli choć tak na prawdę lubi ostre rżnięcie ale ona jest taka niewinna i on zrobi wszystko żeby tylko jej nie bolało. Potem jest jeszcze oczywista katastrofa gdzie ich związek się rozpada bo albo on robi coś złego albo to wszystko spisek byłego totalnej dziewicy który się wkurwia że tamten dobrał się do jej gaci a on nie dostał nawet małego orala. Ale wiadomo że na koniec i tak totalna już nie dziewica wybacza totalnemu bad boyowi bo on się zmienia dla niej i jest taki miły i dobry.
 - Nie ma filmów o totalnie bad dziewczynach? - Zapytał Zayn żartobliwie.
 - Ależ są tylko że w tych to totalny frajer zakochuje się w bad girl i schemat jest podobny albo totalna bad girl jest najpierw tym niewinnym zagubionym dzieckiem a potem zaczyna ćpać i się prostytuować i to jest ten film z morałem że narkotyki i presja otoczenia jest zła.
 - Wam Amerykanom powinno zakazać się robić filmy dla nastolatków. - Zaśmiał się. - No dobra ale jaki to ma związek ze mną i Liamem?
 - Ty jesteś totalnym bad boy'em a Li jest totalnie niewinną dziewczyną.
 - Mia ale życie to nie film.
 - Ale filmy bazują na życiu.

Liam
 Liam nie chciał wracać tak wcześnie do domu bo wiedział że po walentynkach, w mieszkaniu na pewno zastanie wczorajszą randkę Zayna a że nie wiedział z kim Malik spędził wczorajszy wieczór spodziewał się niespodzianki typu nagi mężczyzna spotkany w łazience tydzień temu, ale mimo to musiał wrócić wcześniej. O dziesiątej Liam umówiony był na spotkanie z klientem i to nie byle jakim klientem tylko z prezesem jednego z największych banków Wielkiej Brytanii, jeśli mu się uda dostanie największe zlecenie w całej swojej karierze architekta.
 Po wejściu do mieszkania Liam był miło zaskoczony. Nigdzie nie walały się fragmenty garderoby tak chętnie zrzucane przez partnerki Zayna w drodze do jego sypialni, w kuchni nikt nie pił kawy siedząc półnago przy stole kuchennym i w ogóle wydawać by się mogło że wczoraj nie było tu nikogo, nawet Zayna, gdy nagle z jego pokoju wyskoczyła Mia w samej bieliźnie.
 - Jezu zaspałam. - Wysapała dziewczyna zakładając sukienkę przez głowę. - Kurwa spóźnię się na pogodę. - Doskoczyła do szafki z butami gdzie na półce stały jej czarne szpilki, założyła je czym prędzej po czym malutkimi kroczkami podbiegła do Liama i całując go w policzek powiedziała coś typu ''wyleją mnie z pracy, kocham cię, pa''.
 Payne stał jeszcze przez chwilę zaskoczony tym wszystkim co się przed chwilą wydarzyło.
 - Nie chwal dnia przed zachodem. - Powiedział po czym naprawdę się wkurzył, miał już dosyć że Zayn robi z jego mieszkania jakiś kurwidołek i tego że wciąga w to wszystko Mię, dziewczyna też nie była święta ale to nie znaczyło że może ją tak wykorzystywać.
 Bez chwili zastanowienia udał się do pokoju Malika, musiał mu to wygarnąć nim zdąży to przemyśleć i uzna że to nie jego interes i lepiej dalej przymykać na to wszystko oko. Wpadł do pokoju współlokatora i już miał coś powiedzieć gdy zorientował się że Zayn śpi. Leżał skulony pod grubą pierzyną i wyglądał tak niewinnie jakby to wcale nie był on, chciał go obudzić ale z każdą sekundą złość opuszczała jego ciało aż w końcu postanowił że pogada z nim o tym później, na spokojnie, bez krzyku i bez używania słowa kurwidołek. Wycofał się powoli na palcach ale nie spojrzał do tyłu i uderzył plecami w szafkę, niestabilny mebel zakołysał się a na podłogę spadł karton i książka, narobiło to takiego huku że Zayn poruszył się niespokojnie.
 - Co się stało? - Wymamrotał zaspanym głosem.
 - Nic, nic, śpij dalej. - Powiedział Liam podnosząc z podłogi to co właśnie spadło, karton był bardzo ciężki więc postawił go na biurko, a książka otworzyła się uderzając o podłogę i okazało się że jest szkicownikiem. Liam podniósł go, na otwartej stronie widniał rysunek siedzącego w fotelu chłopaka w którym Liam rozpoznał Harry'ego, przewrócił stronę i znowu ujrzał loczka tym razem siedzącego w oknie z kubkiem w obu dłoniach, na reszcie kartek były rysunki kubków, krzeseł, okien, drzew, wszystkiego.
 - Co robisz? - Zapytał Zayn podnosząc głowę do góry.
 - Przepraszam to spadło, wow to ty rysowałeś?
 - Tak ja. - Chłopak przetarł zaspane oczy i uśmiechnął się widząc podekscytowaną minę Payna.
 - Wow to jest takie, wow.
 - Bez przesady. - Powiedział z nadmierną skromnością.
 - To wygląda jak prawdziwe, dlaczego ty poszedłeś na studia prawnicze skoro potrafisz tak rysować?
 - Na byciu artystom nie zarobisz na życie. - Wzruszył ramionami.
 - Na byciu kelnerem też kokosów nie zarabiasz, Zayn ty musisz coś z tym zrobić.
 - Co?
 - Nie wiem, idź na studia artystyczne.
 - Jestem za stary.
 - No to na kurs szkicowania, jesteś za dobry żeby się zmarnować. - Liam uśmiechnął się szeroko, już nawet zapomniał że jeszcze przed chwilą był zły na przyjaciela.
 - Tak myślisz?
 - Ja to wiem.

Yeeahh!!! W końcu to napisałam, zajęło mi to całą niedzielę ale w końcu napisałam coś co mi się mega bardzo podoba i mam nadzieje że na was zrobi takie samo wrażenie. Przez dziesięć godzin słuchałam prawie tylko jednej i tej samej piosenki, za dwa dni pewnie ją znienawidzę ale na razie ją uwielbiam więc chciałabym  żebyście też jej posłuchali
https://www.youtube.com/watch?v=I1twwTBEERY
Jak pewnie zauważyliście strona ma nowy wygląd ale nie wiem czy zaglądaliście w zakładkę bohaterowie bo tam też zaprowadziłam małe zmiany więc sprawdźcie to bo nadal się tym jaram :D
Rozdział jest mega długi i pewnie zajął wam trochę czasu (mi 10 godzin xd) a więc już nie zanudzam tylko dodaje. ENJOY! Kocham was!!! Zostawcie komentarz po sobie ;**

Nie wiem co się stało ale tak się stało że na stronie najpierw wyświetlał się poprzedni rozdział a na następnej stronie znajdował się dopiero ten. Więc rozdział pojawił się z jakiś miesiąc temu a ja dopiero to odkryłam.