Harry
Przeprowadzka Zayna była dla Harry'ego niemiłym zaskoczeniem, chłopcy mieszkali razem od kilku lat i ta nagła zmiana wywołała w Harrym smutek, przerażenie, żal a także złość. Był zły na Malika, w końcu byli przyjaciółmi i nagle Zayn zostawił go z nie do końca znanymi mu ludźmi, ale z drugiej strony był też zły na siebie za to że jest zły na przyjaciela. Do tej pory to głównie Zayn ich utrzymywał, ze swojej pensji płacił za czynsz, rachunki i jedzenie a Harry tylko czasami dorzucał się do tego gdy zarobił coś na swoich występach, a teraz przecież nie mógł prosić Zayna żeby płacił za jego część czynszu w mieszkaniu Louisa i Nialla, musiał znaleźć pracę.
Pracę znalazł, a nawet dwie. Od rana pracował w pobliskiej piekarni a wieczorami we włoskiej pizzerii jako dostawca lecz obie te roboty były tylko na pół etatu więc z pensji wystarczało mu tylko na czynsz i jedzenie, popołudnia miał wolne.
Tego dnia wracając z porannej zmiany zobaczył na wystawie sklepowej najpiękniejszą gitarę jaką kiedykolwiek widział, już dawno chciał zastąpić swoją starą Betty która przeszła już wiele i nie wydawała najczystszych dźwięków, jakąś nową gitarą. Oczywiście nie było go na nią stać ale pomyślał że jeśli zaoszczędzi trochę na jedzeniu i będzie odkładał napiwki zdobyte jako dostawca pizzy to przed końcem tego roku cudo z wystawy będzie jego. Minął sklep muzyczny i powolnym krokiem ruszył w stronę kamienicy w której obecnie mieszka. Gdy przechodził obok baru z fast foodem, zaburczało mu w brzuchu od zapachu frytek i hamburgerów, już chciał tam wejść ale przypomniał sobie że odkłada na gitarę. Głodować nie będzie, codziennie na koniec pracy dostawał od piekarza świeżo upieczony chleb a w pizzerii też czasami zdarzało się jakieś nieudane zamówienie i szef pozwalał swoim pracownikom zjadać pizze które nie zostały sprzedane, w domu też nic się nie stanie jeśli podkradnie chłopcom z plasterek szynki lub sera a jeśli Niall będzie w domu to na widok jeszcze ciepłego chleba sam zaproponuje że podzieli się z nim swoim jedzeniem za kawałek chleba. Dzisiaj jednak miał pecha, Nialla nie było w mieszkaniu, Louis siedział w kuchni a lodówka świeciła pustkami więc nawet nie było czego podkraść. Zrezygnowany wyciągną z lodówki pasztet który kupił tydzień temu w Tesco i usiadł przy stole z kwaśną miną.
- Nie jedz tego! - Zawołał Louis unosząc głowę znad jakiś papierów.
- Dlaczego? - Zapytał Harry otwierając pudełko, pasztet nie wyglądał ani nie pachniał zbyt ciekawie ale raczej był jeszcze zjadliwy.
- Chcesz się otruć?
- Nie mam nic innego. - Powiedział mrużąc oczy, na pudełku było napisane że data terminu ważności upłynie dopiero za kilka dni więc chyba można było go jeszcze jeść.
- Weź sobie z lodówki tą szynkę w zielonym opakowaniu. - Louis odłożył kartkę papieru na bok i wziął kolejną z innej sterty.
- Nie ma nic w lodówce, tylko ten pasztet był.
- Jak to nie ma? - Wstał od stołu kierując się w stronę lodówki. - Przecież wczoraj dopiero co ją kup...nosz cholerny Niall! - Warkną pochylając się nisko, stał tyłem do Harry'ego i loczek przez dłuższą chwilę nie mógł oderwać od niego wzroku. - No faktycznie, kurcze też bym sobie coś zjadł. Wiesz co, zabieram cię na obiad. - Stwierdził prostując się i pozbawiając Harry'ego tej przyjemności oglądania jego tyłka w mocno opinających go jeansach.
- Nie dzięki, zjem sam chleb. Jest jeszcze ciepły, może też chcesz trochę? - Zaproponował wysuwając w stronę Louisa kawałek.
- Nie no chodź, nie samym chlebem człowiek żyje. - Zażartował Tomlinson ukazując rządek śnieżno białych zębów w szerokim uśmiechu.
- Nie mam pieniędzy. - Powiedział zawstydzony półszeptem.
- Daj spokój, to będzie darmowy obiad.
- Nie no weź, nie musisz za mnie płacić.
- Ale już mówiłem że to będzie darmowy obiad, ja też nie będę płacić. No chodź, nie daj się prosić.
- No dobra. - Harry dał się w końcu namówić, schował bochenek do chlebaka i podszedł do Louisa. - A ty się nie ubierasz? Na dworze jest zimno. - Powiedział gdy Louis wyszedł z mieszkania nie zakładając nawet butów.
- A po co? - Wyszli z mieszkania i nie przeszli nawet dwóch kroków gdy stanęli przed drzwiami mieszkania dziewczyn. Louis nawet nie zapukał tylko wszedł tak jak do siebie a loczek potulnie podążył za nim. - Siema, co na obiad? - Zapytał na wejście.
- Pulpety w sosie pomidorowym i ryż lub tarta szpinakowa. - Odpowiedziała Lola nie odwracając wzroku od telewizora, widocznie była już przyzwyczajona że chłopcy wchodzą do jej mieszkania w ten sposób i pytają się o jedzenie.
- To poproszę dwa razy pulpety i sok owocowy. - Powiedział Louis siadając przy stole kuchennym. Mieszkanie dziewczyn było większe od ich ale dokładnie tak samo zbudowane, salon i kuchnia połączone w jedno, trzy pokoje i łazienka ale one miały jeszcze dodatkowo taras. Było też o wiele przytulniej urządzone, pastelowe ściany i puchate poduszki na fotelach sprawiały że od razu można było stwierdzić że mieszkają tu same dziewczyny, no i oczywiście nienaganny porządek o który tak trudno było w mieszkaniu chłopaków.
- To se nałóż, co ja twoją służącą jestem? - Obruszyła się zmieniając kanał.
- Nie ale powinnaś zdobywać praktykę przed otworzeniem kawiarni. - Odpyskował jej Louis ale i tak zaczął wyciągać dwa talerze z szafki.
- Już przy Niallu zdobyłam odpowiednie praktyki więc się nie martw.
Louis nałożył im dwie porządne porcję i nalał soku pomarańczowego do szklanek.
- Oczywiście pulpety ale nikt nie nałożył sobie tarty. - Zaczęła narzekać Gwendolyn wracając z toalety. - Powinniście ograniczyć mięso, a szczególnie ty grubasku. - Zwróciła się w stronę Louisa, który wcale nie był gruby, dla Harry'ego był idealny a lekko odstający brzuszek był słodki.
- Spierdalaj. - Powiedział Louis z pełną buzią.
- Pulpet. - Zaśmiała się Gwen nalewając sobie soku.
- Ruda. - Odszczekał się Tomlinson.
- Ciśniesz mi bo jestem ruda?
- Ciśniesz mi bo jestem ruda?
- Nie, bo jesteś ze Szkoci. - Przekomarzanki przyjaciół mogłyby trwać jeszcze dłużej gdy nagle ktoś wszedł do mieszkania z głośnym hałasem.
- Cholerne samolty, cholerne lotniska, cholerni taksówkarze! - Przeklinała ciemnowłosa dziewczyna targając za sobą wielką czarną walizkę. - Zamówiłam taksówkę na dwunastą trzydzieści a ten idiota przyjechał o pierwszej i jeszcze na mnie z pyskiem że się spóźniłam bo byłam na kawie. No szału można dostać... u a cóż to za uroczy przystojniak? - Zapytała brunetka zatrzymując wzrok na Harrym.
- Mia! - Lola która jeszcze przed chwilą siedział na kanapie już uwiesiła się na szyi przyjaciółki.
- Harry poznaj to jest Mia, Mia to jest Harry mój nowy współlokator. - Louis wstał od stołu żeby przywitać dziewczynę.
- Zajęty? - Zapytała ściskając dłoń Harry'ego.
- Wolny, ale gej. - Powiedziała Gwen przytulając Mię.
- Kurcze zawsze jak ktoś nowy się wprowadza to albo gej, albo zajęty, albo Liam. - Powiedział z żalem na co reszta się roześmiała.
Resztę popołudnia spędzili na opowiadaniu Mii o wszystkim co wydarzyło się podczas jej nieobecności i słuchaniu opowieści z pobytu dziewczyny w Stanach. Mia dużo ponarzekała na matkę z którą nie ma zbyt dobrego kontaktu a wręcz nie znoszą ze sobą przebywać a teraz musiały spędzić ze sobą prawie miesiąc.
Gdy Louis na chwilę musiał pójść do swojego mieszkania Lola zabrała się za wtajemniczenie ich w pomysł urządzenia Louisowi niespodziankowego przyjęcia urodzinowego.
- A więc pomyślałam żeby wyprawić mu urodziny w mojej kawiarni, do soboty wszystko powinno być już skończone. - Tak właściwie to cały plan miała już ułożony, rozdzieliła pomiędzy wszystkich zadania i nim Louis wrócił wszystko było już omówione. Harry'emu zostało przydzielone zadanie przyprowadzenie Louisa do kawiarni tak żeby niczego się nie domyślił i choć dziewczyny próbowały wmówić mu że to najłatwiejsza część planu to on miał wrażenie że dostał właśnie tą najbrudniejszą robotę.
18 Grudzień 2013
18 Grudzień 2013
Lola
Dziś popołudniu pan Stanley odda Loli klucze od jej kawiarni i wtedy dziewczyna zobaczy ją po raz pierwszy odkąd zaczął się remont, Lola czuła się równie podekscytowana co przerażona. Wszystko było już niemal gotowe na wielkie otwarcie, brakowało tylko dwóch rzeczy: mebli i nazwy. Brak tego pierwszego był problemem bo Lola nie mogła się zdecydować jakie meble kupić ale nawet jakby wybrała źle to zawsze mogła by je zmienić, gorzej było z nazwą. Wszystkie pomysły na nazwy które przychodziły jej do głowy albo były głupie, albo już istniały, niektóre nawet na tej samej ulicy. Liam proponował jej ''Cichy zakątek'' i choć ładna ta nazwa i może pasowałaby nawet do tego miejsca to było jakieś takie zbyt banalne. Louis zaproponował jej ''Kubek kawy'' lub ''Duży kubek'', pierwsze zbyt banalne a do drugiego sama by nie poszła. Harry zaproponował proste ''U Loli'' lub ''Kawa u Loli'', kolejny banał, Gwen poszła za myślą loczka i wymyśliła ''Kawa z lolem'', ta nazwa nawet się Loli podobała ale bardziej pasowałaby do holenderskiego coffee shopu gdyby tak zmienić ją na ''Kawa z lolkiem'' jednak oni mieszkali w Londynie a nie Amsterdamie. Zayn nie miał pomysłu na nazwę ale zaoferował że gdy tylko Lola ją wymyśli to może narysować jej logo, i do tego bardzo podobał mu się pomysł na kawę z lolkiem. Najfajniejsza nazwa pochodziła od Nialla, czyli ''Dobra kawka'' lub ''Najlepsza kawa w mieście'' ale w tym drugim było już za dużo braggi*.
- Ja bym dała Cafe LoL - zaproponowała Mia - na każdym białym kubku widniałby wielki, kolorowy napis LOL. Kawa na wynos i na miejscu, fajna muzyka w tle, dużo światła...
- Nastolatki robiące zdjęcia kubków kawy na Instagrama. - Dokończyła za nią Lola. - Nie chce drugiego Starbuksa, chcę ciche spokojne miejsce w którym można napić się kawy, przeczytać książkę...
- Pouczyć się - dodała Gwendolyn.
- O pouczyć się, właśnie!
- A co do nauki, kiedy masz zamiar wrócić na wykłady? - Zapytała Mia której nie podobało się że jej przyjaciółka zaczęła zaniedbywać studia.
- Jeszcze nie wiem, może po przerwie świątecznej, a może wezmę sobie urlop dziekański, albo je rzucę - wzruszyła ramionami.
- Rzucisz?! Już nie chcesz być lekarzem? - Zapytała z niedowierzeniem brunetka.
- Nie wiem jeszcze, na razie muszę zająć się kawiarnią. Gdy biznes się rozkręci będę miała więcej luzu i wtedy zobaczę co dalej.
- A jak się nie rozkręci?
- No na pewno się nie rozkręci jak nie będę miała mebli. - Rzuciła blondynka przeglądając katalog meblowy, nic jej się w nim nie podobało, wszystko było zbyt nowoczesne a na antyki nie było ją stać a to właśnie takie meble znajdowały się w wizji jej wymarzonej kawiarni. - Dlaczego nie ma sklepu z tanimi starymi meblami.
- Jest - powiedziała Gwendolyn - targ staroci.
- Targ staroci?
- No tak, idzie tam znaleźć fajne meble, moja toaletka na przykład. Sama mówiłaś że ci się podoba.
- No jasne targ staroci. - Powtórzyła Lola nie wiedząc dlaczego sama na to nie wpadła. - Gwen jesteś genialna!
- Wiem. - Powiedziała Gwen z uśmiechem.
- No to chodźmy. - Zakomenderowała Lola wstając od stołu.
- Teraz? Jest dopiero dziewiąta rano.
- No to dobrze im wcześniej tym lepiej, no chodźcie bo mi wszystko wykupią! - Dziewczyny ubrały się ciepło i wyszły z domu.
Lola już od dwóch lat mieszka w Camden Town a tylko kilka razy była na Camden Lock**, w przeciwieństwie do Gwen która była tutaj stałą bywalczynią. Mia była raczej negatywnie nastawiona do tego miejsca choć nigdy jeszcze w nim nie była, lecz dzisiejsza wizyta zmieniła jej pogląd na targowisko i nim dziewczyny doszły do stoisk z meblami ona miała ręce pełne toreb z jakimiś nikomu niepotrzebnymi duperelami.
Chodząc po kolejnych stoiskach Lola czuła jakby ktoś urzeczywistnił jej wizje idealnych mebli, znalazła tu wszystko czego nie mogła znaleźć w żadnym katalogu. Kupiła jedną dużą sofę z drewnianym stelażem i obiciem w kwiaty, do tego dopasowała dwa fotele i znalazła bardzo podobną sofę do tej pierwszej tylko mniejszą. Dwie ciemnobrązowe ławy jedną mniejszą drugą większą, 14 stolików mniej więcej takiej samej wysokości i takiego samego koloru, cztery komplety krzeseł w każdym po cztery sztuki, wszystkie były podobne do siebie więc nie było problemem że nie są jednym kompletem, pięć krzeseł barowych i dużą biblioteczkę którą gdy tylko zobaczyła od razu zakochała się w tym meblu i postanowiła że w jej kawiarni będzie dużo książek które po prostu będzie można sobie wziąć i poczytać podczas picia kawy. Z każdym ze sprzedawców dogadała się że po południu przyjedzie po swoje zakupy, więc teraz musiała zamówić jeszcze ekipę od przeprowadzek żeby to wszystko przewieźć. Na koniec nakupowały kilka książek i dodatków którymi przystroi wystrój oraz kilka dużych kubków, po czym wróciły do domu.
O czternastej jeden z pracowników pana Stanleya przyszedł do nich obwieszczając że wszystko już skończone, mówił słabo po angielsku więc całą drogę w duł Mia rozpowiadała się o seksownym tyle młodego polaka i to co by z nim zrobiła w sypialni, nimfomanka jedna.
Pan Stanley stał przed lokalem wraz z resztą pracowników, gdy do nich podeszły wręczył Loli klucze i uroczystym głosem powiedział że już skończone. Gdy dziewczyna weszła do środka nie wierzyła własnym oczom, wewnątrz było tak pięknie, zniknął okropny wystrój chińskiej knajpy i ten ohydny smród oleju do smażenia. Pachniało farbą lecz Lola już czuła zapach kawy która niedługo będzie tu parzona.
- I jak szefowo, podoba się? - Zapytał pan Stanley.
- Panie Stasiu, jest zajebiście.
21 Grudzień 2013
Bragga* - samochwalstwo, chwalenie się, wychwalanie swoich cech osobistych, rzeczy materialnych a także styl rymowania w hip hopie czyli bragging który ma za zadanie wychwalić artystę w utworze. Piszę to bo pewnie nie wszyscy to wiedzą a tak przynajmniej poduczę was trochę slangu :d
Camden Lock Market** - Wielkie targowisko o którym więcej możecie sobie poczytać np. tutaj http://www.gbritain.net/articles.php?id=99
No więc po tak długim czasie w końcu pojawił się kolejny rozdział i jestem z niego kurewsko dumna :D Pierwszą część Harry'ego pisałam słuchając Guns n' Roses i nawet fajnie się przy tym pisało ale tak się Jędruś z tego nie ciesz bo reszta była już przy Chadzie, Bezczelu i innych rapsach xd Następny rozdział na pewno pojawi się szybciej bo przez dwa tygodnie byłam w Polsce ( było zajebiście! :D) i nie mogłam pisać. No także tego, liczę na komentarz i kocham was miśki wy moje :*****
- Ja bym dała Cafe LoL - zaproponowała Mia - na każdym białym kubku widniałby wielki, kolorowy napis LOL. Kawa na wynos i na miejscu, fajna muzyka w tle, dużo światła...
- Nastolatki robiące zdjęcia kubków kawy na Instagrama. - Dokończyła za nią Lola. - Nie chce drugiego Starbuksa, chcę ciche spokojne miejsce w którym można napić się kawy, przeczytać książkę...
- Pouczyć się - dodała Gwendolyn.
- O pouczyć się, właśnie!
- A co do nauki, kiedy masz zamiar wrócić na wykłady? - Zapytała Mia której nie podobało się że jej przyjaciółka zaczęła zaniedbywać studia.
- Jeszcze nie wiem, może po przerwie świątecznej, a może wezmę sobie urlop dziekański, albo je rzucę - wzruszyła ramionami.
- Rzucisz?! Już nie chcesz być lekarzem? - Zapytała z niedowierzeniem brunetka.
- Nie wiem jeszcze, na razie muszę zająć się kawiarnią. Gdy biznes się rozkręci będę miała więcej luzu i wtedy zobaczę co dalej.
- A jak się nie rozkręci?
- No na pewno się nie rozkręci jak nie będę miała mebli. - Rzuciła blondynka przeglądając katalog meblowy, nic jej się w nim nie podobało, wszystko było zbyt nowoczesne a na antyki nie było ją stać a to właśnie takie meble znajdowały się w wizji jej wymarzonej kawiarni. - Dlaczego nie ma sklepu z tanimi starymi meblami.
- Jest - powiedziała Gwendolyn - targ staroci.
- Targ staroci?
- No tak, idzie tam znaleźć fajne meble, moja toaletka na przykład. Sama mówiłaś że ci się podoba.
- No jasne targ staroci. - Powtórzyła Lola nie wiedząc dlaczego sama na to nie wpadła. - Gwen jesteś genialna!
- Wiem. - Powiedziała Gwen z uśmiechem.
- No to chodźmy. - Zakomenderowała Lola wstając od stołu.
- Teraz? Jest dopiero dziewiąta rano.
- No to dobrze im wcześniej tym lepiej, no chodźcie bo mi wszystko wykupią! - Dziewczyny ubrały się ciepło i wyszły z domu.
Lola już od dwóch lat mieszka w Camden Town a tylko kilka razy była na Camden Lock**, w przeciwieństwie do Gwen która była tutaj stałą bywalczynią. Mia była raczej negatywnie nastawiona do tego miejsca choć nigdy jeszcze w nim nie była, lecz dzisiejsza wizyta zmieniła jej pogląd na targowisko i nim dziewczyny doszły do stoisk z meblami ona miała ręce pełne toreb z jakimiś nikomu niepotrzebnymi duperelami.
Chodząc po kolejnych stoiskach Lola czuła jakby ktoś urzeczywistnił jej wizje idealnych mebli, znalazła tu wszystko czego nie mogła znaleźć w żadnym katalogu. Kupiła jedną dużą sofę z drewnianym stelażem i obiciem w kwiaty, do tego dopasowała dwa fotele i znalazła bardzo podobną sofę do tej pierwszej tylko mniejszą. Dwie ciemnobrązowe ławy jedną mniejszą drugą większą, 14 stolików mniej więcej takiej samej wysokości i takiego samego koloru, cztery komplety krzeseł w każdym po cztery sztuki, wszystkie były podobne do siebie więc nie było problemem że nie są jednym kompletem, pięć krzeseł barowych i dużą biblioteczkę którą gdy tylko zobaczyła od razu zakochała się w tym meblu i postanowiła że w jej kawiarni będzie dużo książek które po prostu będzie można sobie wziąć i poczytać podczas picia kawy. Z każdym ze sprzedawców dogadała się że po południu przyjedzie po swoje zakupy, więc teraz musiała zamówić jeszcze ekipę od przeprowadzek żeby to wszystko przewieźć. Na koniec nakupowały kilka książek i dodatków którymi przystroi wystrój oraz kilka dużych kubków, po czym wróciły do domu.
O czternastej jeden z pracowników pana Stanleya przyszedł do nich obwieszczając że wszystko już skończone, mówił słabo po angielsku więc całą drogę w duł Mia rozpowiadała się o seksownym tyle młodego polaka i to co by z nim zrobiła w sypialni, nimfomanka jedna.
Pan Stanley stał przed lokalem wraz z resztą pracowników, gdy do nich podeszły wręczył Loli klucze i uroczystym głosem powiedział że już skończone. Gdy dziewczyna weszła do środka nie wierzyła własnym oczom, wewnątrz było tak pięknie, zniknął okropny wystrój chińskiej knajpy i ten ohydny smród oleju do smażenia. Pachniało farbą lecz Lola już czuła zapach kawy która niedługo będzie tu parzona.
- I jak szefowo, podoba się? - Zapytał pan Stanley.
- Panie Stasiu, jest zajebiście.
21 Grudzień 2013
Harry
Przyjęcie dla Louisa miało się odbyć o dwudziestej i do tego czasu Harry miał zająć Louisa tak żeby Tomlinson nie chciał spotkać się z żadnym z przyjaciół którzy zajęci byli szykowaniem imprezy, ani żeby czasami nie chciał pójść do kawiarni która notabene jeszcze była nieczynna więc to chyba nie było problemem.
Od rana było łatwo, Louis poszedł do pracy ale że dziś sobota to wrócił o dwunastej i wtedy zaczęły się schody. Na razie siedzieli przed telewizorem i oglądali mecz piłki nożnej. Jakie szczęście że Louis jest kibicem, tak zleciały im dwie godziny i co dalej? Harry znał tylko dwie przyjemne formy zajmowania czasu: seks i zakupy. Na zakupy nie miał pieniędzy a seks, gdyby byli razem to pewnie tak spędzali by większość wolnych chwil ale oni byli tylko przyjaciółmi, a Louis to nie Zayn. Tomlinson był raczej typem człowieka który po usłyszeniu ''Chodź się pieprzyć bo nudno.'' w przeciwieństwie do Zayna który odpowiedziałby spoko, spojrzał by na Harry'ego jak na kosmitę. Zostało więc tylko dalsze siedzenie i oglądanie telewizji, gdy obejrzeli kolejne dwa mecze Harry był już tak znudzony że o mało nie zaproponował współlokatorowi szybkiego numerka na kanapie, co więcej on go pragnął. Od dawna Harry już z nikim nie był a po spędzeniu całego dnia obok Louisa, aż kipiał z pożądania, nie mógł się powstrzymać od zbereźnych myśli na jego temat aż w końcu musiał pójść do łazienki i sobie ulżyć bo w przeciwnym razie rzucił by się na niego.
W końcu nadszedł wieczór, Harry był z siebie dumny że przez cały dzień udało mu się utrzymać Louisa z dala od kawiarni, dobrze wykonał pierwszą część swojego zadania lecz teraz przyszła kolej na drugą część, musi teraz zaprowadzić jakoś Louisa na dół.
- Może pójdziemy na spacer? - Zaproponował Harry za piętnaście dwudziesta.
- Na spacer? Teraz?
- A czemu by nie, cały dzień siedzieliśmy w domu.
- No nie wiem, nie chce mi się, jest ciemno i zimno. - Narzekał Lou.
- No proszę - zrobił maślane oczy - wejdziemy na jakąś gorącą czekoladę.
- No dobra. - Zgodził się w końcu i przeciągając się wstał z kanapy. - No to chodźmy.
- W dresach?
- Ciemno jest, nikt nie zobaczy. - Powiedział Louis rujnując cały plan, przecież nie mogli pójść w dresach na imprezę.
- A jak pójdziemy się czegoś napić, nie wejdę tak między ludzi i ty też nie powinieneś.
- Czasami jesteś jak baba, no dobra ubiorę się jakoś ładniej zgoda?
- Mógłbyś się też umyć. - Powiedział Harry gdy Louis ruszył do swojego pokoju.
- I co jeszcze? - Wyjęczał wnosząc oczy ku niebu.
- Ogól się, zarosłeś jak jakiś drwal.
- Dobra - prychnął z rozbawieniem. - Drwal, niektórzy tak lubią. - Mruknął pod nosem po czym wszedł do pokoju.
Harry udał się do łazienki skąd wysłał esemesa do Loli że będą za piętnaście minut, na szczęście miał już uszykowany strój i nie musiał pół godziny stać przed szafą zastanawiając się co na siebie włożyć. Naprawdę czasami zachowuje się jak baba. Pięć po dwudziestej był już gotowy, Louis czekał na niego w kuchni, wygolony i pachnący, ubrany w ciemne jeansy i granatowy sweter był jeszcze seksowniejszy niż wcześniej.
- Panienka gotowa? - Zapytał drwiąco.
- Jeszcze będziesz mi dziękować że się przebrałeś. - Mruknął Harry pod nosem.
Wyszli z kamienicy, okna w Camden Lol były zasłonięte więc nawet nie było widać że ktoś tam jest. Lola w końcu wybrała nazwę dla kawiarni i teraz wielki napis widniał dumnie nad lokalem oświetlany od dołu trzema światełkami.
- Ej Lola pisała do mnie prosząc o pomoc w przeniesieniu jednej szafki, chodź pomożemy jej. - Louis potulnie podążył za loczkiem. Weszli do środka gdzie zastali gromadę ludzi krzyczących na ich widok.
- NIESPODZIANKA!!! - Louis wyglądał na naprawdę zaskoczonego, na pewno niczego się nie spodziewał i Harry czuł się dumny że wykonał swoje zadanie w stu procentach.
- O wy jedni! Ja pierdole i jak tu was nie kochać. - Powiedział Louis ze łzami w oczach.
- Szczęśliwego ćwierćwiecza Boo Bear. - Powiedział Harry składając Louisowi życzenia jako pierwszy.
- Skąd wiesz? - Zapytał Louis nie wiedząc skąd Harry znał ten przydomek.
- Twoja mama kiedyś dzwoniła i ja odebrałem. - Wytłumaczył przytulając niższego chłopaka do siebie.
Gdy wszyscy złożyli życzenia solenizantowi, zaczęła się impreza. Na stolikach stało jedzenie i alkohol, ludzie utworzyli się w odrębne grupki, jedni tańczyli do muzyki lecącej z głośników rozstawionych na scenie, inni rozmawiali a jeszcze inni jedli. Gdy o dwudziestej drugiej nadszedł czas na tort, Harry był już pijany, wtoczył się na scenę i chwycił w ręce mikrofon.
- Słuchajcie, uwaga wszyscy słuchajcie teraz mnie. - Powiedział z plączącym się językiem, muzyka ucichła a oczy ludzi zwróciły się ku Harry'emu. - Zazwyczaj jest tak że wszyscy śpiewają sto lat ale ja bym chciał sam zaśpiewać dla naszego wspaniałego Louiska, mogę? - Zwrócił się do publiczności, oni odpowiedzieli mu głośnymi brawami i gwizdami, Louis chyba krzyknął ''Dajesz maleńka!'' - DJ zarzuć bit pod Happy Birthday. - Nakazał Liamowi który dzisiaj zajmował się oprawą muzyczną. - Lou to dla ciebie. - Powiedział do mikrofonu gdy zabrzmiały pierwsze dźwięki melodii.
- Hmmm. Happy birthday to you. - Zaśpiewał niskim i seksownym głosem niczym Marilyn Monroe dla prezydenta Kennedy'ego, ludzie oszaleli zaczęli klaskać i głośno gwizdać z aprobatą lecz Harry uciszył ich gestem dłoni
- Happy birtday to you
Happy birthday Mr Tomlinson
Happy birthday to you.
Zakończył seksownie po czym posłał solenizantowi całusa. Ludzie zaczęli bić brawo i prosić o więcej lecz Harry już zbiegł ze sceny i rzucając się na Louisa dał mu soczystego buziaka w policzek.
Po torcie Harry zaczął odpływać, ostatnie co pamiętał to toaleta, wymioty, a jeśli się nie myli to też czuły pocałunek z kimś kto miał świeżo co ogoloną brodę.
Zayn
Po wypiciu pierwszego drinka Zayn już wiedział że tej nocy wyląduje w łóżku z kimś z tej imprezy, nie wiedział jeszcze tylko z kim. Na początku obstawiał Harry'ego ale chłopak przez cały wieczór był przy Louisie a na niego nawet nie spojrzał, ale Zayn nie miał mu tego za złe, pomiędzy tym dwojgiem iskrzyło i Malik z całego serca kibicował im żeby w końcu się spiknęli. Przez moment przez myśl przemknął mu Liam ale to było absurdalne więc szybko zapomniał o tym pomyśle, w końcu stanęło na Mii. Dziewczyna wpadła mu w oko od pierwszej chwili gdy ją zobaczył. Była seksowna, odważna, zabawna a w jej zdania podteksty seksualne wkradały się częściej niż u każdego innego człowieka którego Zayn zna. Spędzili razem cały wieczór, rozmawiając, tańcząc, śmiejąc się z byle czego. W końcu wylądowali w jej łóżku, całowali się i rozbierali przez całą drogę na górę. Gdy wpadli do jej pokoju byli już półnadzy, Mia nie chciała dać się zdominować, była bierna ale także sama dawała z siebie wszystko. Ich seks był jedną wielką walką o dominację, gdy Zayn myślał że dziewczyna w końcu się podała ta przewracała go na plecy z głośnym śmiechem i błyskiem w oku. Nie zorientowali się nawet gdy nastał świt, w końcu jednak zasnęli.
Obudzili się gdzieś koło południa i nie było pomiędzy nimi żadnej niezręczności, oboje wiedzieli że to tylko jednorazowa sprawa i nie wstydzili się tego. Pożegnali się nieustanie żartując i szczerze komentując to co działo się w nocy. Gdy Zayn wrócił do siebie Liam leżał w salonie z zimnym kompresem na czole, butelką wody w ręce i w zupełnej ciszy.
- Kacyk? - Zapytał Zayn podchodząc do przyjaciela.
- Jak stąd do Chin więc proszę cię nie krzycz. - Powiedział cicho Liam, Zayn zaśmiał się cichutko żeby nie drażnić go.
- Przebiorę się i zrobię ci koktajl który postawi cię na nogi. - Obiecał mu.
- Gorąca noc? - Zapytał Payne na odchodne.
- Gorąca kobieta, gorąca noc. - Skwitował Zayn z uśmiechem i nie zauważył jak smutnym wzrokiem odprowadzał go Liam.
Camden Lock Market** - Wielkie targowisko o którym więcej możecie sobie poczytać np. tutaj http://www.gbritain.net/articles.php?id=99
No więc po tak długim czasie w końcu pojawił się kolejny rozdział i jestem z niego kurewsko dumna :D Pierwszą część Harry'ego pisałam słuchając Guns n' Roses i nawet fajnie się przy tym pisało ale tak się Jędruś z tego nie ciesz bo reszta była już przy Chadzie, Bezczelu i innych rapsach xd Następny rozdział na pewno pojawi się szybciej bo przez dwa tygodnie byłam w Polsce ( było zajebiście! :D) i nie mogłam pisać. No także tego, liczę na komentarz i kocham was miśki wy moje :*****