5 Lipiec 2016
Harry
- Gwenny nie płacz już. - Powiedział stawiając przed przyjaciółką kolejny kubek herbaty. Gwendolyn przyszła do niego cała roztrzęsiona, dwie godziny temu i nie powiedziała nic więcej oprócz pytania czy może u niego trochę pomieszkać. - Mia dowiedziała się o tobie i Georgu? - Dziewczyna pokiwała głową. - Była zła? - Kolejne potwierdzenie. - Będzie dobrze, zobaczysz.
- Nie będzie dobrze, nic już nigdy nie będzie dobrze. - Zawodziła, zalewając się kolejną falą łez. - Ona mnie nienawidzi, nie chce mnie znać.
- To nie prawda. - Usiadł obok niej, pozwalając wtulić się w swój bok.
- Sama mi to powiedziała.
- Powiedziała to w gniewie ale wcale tak nie myśli.
- Myśli, ona dokładnie tak myśli. - Odsunęła się od Harry'ego i sięgnęła po chusteczkę leżącą na ławie. - Powiedziała mi że jestem zdrajczynią i dziwką, ale najgorsze jest to że wytknęła mi... - zrobiła krótką przerwę jakby nie wiedziała co ma powiedzieć. - że wytknęła mi coś co kiedyś zrobiłam.
- Co takiego ci wytknęła?
- Nie chcę o tym... A w sumie to i tak pewnie niedługo się o tym dowiesz. - Otarła łzy prawą dłonią i poprawiła się siadając wygodniej w fotelu. - Gdy miałam piętnaście lat, mieszkałam z mamą i rodzeństwem u dziadków. Babcia była nawet fajna, ale dziadek był straszny. Taki typ człowieka który bardziej przejmuje się opinią innych niż swoim szczęściem. Był taki już dla mojej mamy i gdy ona zaszła w ciążę w wieku osiemnastu lat to kazał jej się wyprowadzić do innego miasta żeby ludzie nie widzieli że z brzuchem chodzi, a ludziom opowiadał że na studia wyjechała. Nie odzywał się do niej przez dwa lata, pomagał finansowo ale się nie odzywał przez pierwszy rok prawie w ogóle, ponieważ mój ojciec się z nią nie ożenił. Mój biologiczny ojciec uciekł od nas gdy mama zaszła z nim w drugą ciążę. Potem poznała innego faceta, zrobił jej dziecko i nawet się oświadczył, był dla mnie jak ojciec ale i on się zwinął. Potem był jeszcze jeden taki ale on tylko zrobił dzieciaka i poszedł w długą. W między czasie dziadek przestał przysyłać pieniądze i się do nas nie odzywał, nawet babci próbował zabronić. Poznałam go dopiero jak miałam czternaście lat, gdy mama straciła pracę, wyrzucili nas z mieszkania i nie mieliśmy się gdzie podziać. W tamtym czasie zaczęłam się buntować, więc nie byłam jego ulubienicą. Popalałam, chodziłam na imprezy, miałam chłopaka i farbowałam włosy na jaskrawy różowy. ''Skończysz na ulicy'' powtarzał mi, a więc ja jeszcze więcej odpierdalałam. Nie lubiłam go i we wszystkim robiłam mu na złość. W końcu jednak trochę się uspokoiłam, bo się zakochałam. - Uśmiechnęła się na to wspomnienie. - Jezu jak ja go kochałam, potem chyba już nigdy tak nie kochałam. To była taka prawdziwa, szczera, słodka szczeniacka miłość. On też nie miał ojca ale był jedynakiem i prawie we wszystkim był moim przeciwieństwem. Nie pił, nie palił i ani razu nie spróbował narkotyków co mi się zdarzyło, a mimo to trzymał się z naszą grupą. Był moim najlepszym przyjacielem, nie straciłam z nim dziewictwa ale strasznie tego żałowałam, bo choć jak teraz to wspominam to nie był wtedy w tym taki dobry ale ta więź która nas łączyła, to było niesamowite.
- Więc co się stało. - Zapytał Harry nie mogąc się powstrzymać, z zapartym tchem słuchał tej historii.
- Wpadliśmy.
- Kazał ci usunąć? - Zapytał przerażony ale za razem zafascynowany nieznaną mu dotąd historią przyjaciółki.
- Nie. Gdy mu powiedziałam był przerażony ale również szczęśliwy w jakiś sposób. Mówił że sobie jakoś poradzimy, że jego mama nam pomoże, że stworzymy szczęśliwą rodzinę. - Oczy zaszły jej łzami, myślała że po tylu latach będzie już umiała normalnie o tym mówić. - Gdy z nim zrywałam powiedziałam że je usunęłam bo nie chciałam jego dziecka, że go nienawidzę i że możliwe że to w ogóle nie było jego dziecko bo zdradzałam go przez cały nasz związek. Spodziewałam się po nim każdej reakcji tylko nie takiej jaką otrzymałam. On się rozpłakał, powiedział że on zawsze kochał mnie najbardziej na świecie po czym obrócił się na pięcie i odszedł. Chciałam za nim pobiec, wykrzyczeć że to wszystko nieprawda ale nie mogłam, musiałam z nim zerwać i być pewna że mnie znienawidzi. Gdyby nie to że byłam wtedy w ciąży to chyba bym się zabiła.
- Czekaj ale jak, to ty usunęłaś czy nie? - Chłopak wyglądał na zagubionego, podrapał się po głowie przerzucając swoje długie loki z jednej strony na drugą. Gwen westchnęła masując się po karku.
- Jak już wspominałam mój dziadek był pojebany, nie powinno się źle mówić o zmarłych ale on był pojebany. Pierwszy katolik w parafii, w kościele co niedzielę w pierwszym rzędzie siedział, świętszy od Papierza jak nie samego Jezusa, a jak się dowiedział że jestem w ciąży to kazał mi usunąć. ''Jak urodzisz tego bachora to możesz od razu się stąd wyprowadzić, i twoja matka też'' powiedział. Potem jak trochę ochłonął dał mi drugą opcję, musieliśmy udawać że to nie jest moje dziecko lecz mojej mamy. Nie chciałam się na to zgodzić, mama też nie ale wtedy byłyśmy skazane na niego, nie szło inaczej. Przez prawie całą ciążę nie mogłam wychodzić z domu a mama musiała nosić poduszkę pod bluzką żeby wszyscy sąsiedzi myśleli że to na prawdę jej dziecko. Urodziłam śliczną i zdrową dziewczynkę, trzymałam ją tylko raz a potem już nie chciałam bo wiedziałam że jeśli jeszcze raz miałabym ją trzymać to nie oddałabym jej już nikomu.
- To jak to wytrzymałaś że mieszkałyście razem a ty jej w ogóle nie brałaś na ręce ani się z nią nie bawiłaś?
- Po jej urodzeniu nie widziałam jej przez trzy lata. Dobę po porodzie uciekłam ze szpitala, kumpel przywiózł mnie tutaj do Londynu, gdzie mieszkałam przez dwa tygodnie. Potem wyjechałam do Francji, później do Niemiec i na końcu do Czech. Gdy wróciłam do Anglii i zamieszkałam w Londynie i były nawet warunki żebym się nią zajęła ale to było już za późno. Mała traktowała moją mamą jak mamę i wszyscy myśleli że taka jest prawda, nie było sensu żeby mieszać jej w głowie. Nie mogę być jej matką to staram się być chociaż dobrą siostrą.
- I Mii też tak to opowiedziałaś?
- Tak.
- Ona musiała być na prawdę bardzo zła że tak ci powiedziała, przecież ona cię kocha i nigdy nie chciałaby cię zranić.
- Kurwa co ja zrobiłam. - Schowała twarz w dłoniach wybuchając płaczem.
- Nie martw się, ona ci wybaczy i w końcu was zaakceptuje.
- Nie zaakceptuje bo nas nie będzie, ja go nie kocham. - Odsłoniła twarz żeby spojrzeć mu prosto w oczy. - Zniszczyłam wszystko a nawet go nie kocham, jestem skończoną idiotką.
7 Lipiec 2016
- Nie chcę o tym... A w sumie to i tak pewnie niedługo się o tym dowiesz. - Otarła łzy prawą dłonią i poprawiła się siadając wygodniej w fotelu. - Gdy miałam piętnaście lat, mieszkałam z mamą i rodzeństwem u dziadków. Babcia była nawet fajna, ale dziadek był straszny. Taki typ człowieka który bardziej przejmuje się opinią innych niż swoim szczęściem. Był taki już dla mojej mamy i gdy ona zaszła w ciążę w wieku osiemnastu lat to kazał jej się wyprowadzić do innego miasta żeby ludzie nie widzieli że z brzuchem chodzi, a ludziom opowiadał że na studia wyjechała. Nie odzywał się do niej przez dwa lata, pomagał finansowo ale się nie odzywał przez pierwszy rok prawie w ogóle, ponieważ mój ojciec się z nią nie ożenił. Mój biologiczny ojciec uciekł od nas gdy mama zaszła z nim w drugą ciążę. Potem poznała innego faceta, zrobił jej dziecko i nawet się oświadczył, był dla mnie jak ojciec ale i on się zwinął. Potem był jeszcze jeden taki ale on tylko zrobił dzieciaka i poszedł w długą. W między czasie dziadek przestał przysyłać pieniądze i się do nas nie odzywał, nawet babci próbował zabronić. Poznałam go dopiero jak miałam czternaście lat, gdy mama straciła pracę, wyrzucili nas z mieszkania i nie mieliśmy się gdzie podziać. W tamtym czasie zaczęłam się buntować, więc nie byłam jego ulubienicą. Popalałam, chodziłam na imprezy, miałam chłopaka i farbowałam włosy na jaskrawy różowy. ''Skończysz na ulicy'' powtarzał mi, a więc ja jeszcze więcej odpierdalałam. Nie lubiłam go i we wszystkim robiłam mu na złość. W końcu jednak trochę się uspokoiłam, bo się zakochałam. - Uśmiechnęła się na to wspomnienie. - Jezu jak ja go kochałam, potem chyba już nigdy tak nie kochałam. To była taka prawdziwa, szczera, słodka szczeniacka miłość. On też nie miał ojca ale był jedynakiem i prawie we wszystkim był moim przeciwieństwem. Nie pił, nie palił i ani razu nie spróbował narkotyków co mi się zdarzyło, a mimo to trzymał się z naszą grupą. Był moim najlepszym przyjacielem, nie straciłam z nim dziewictwa ale strasznie tego żałowałam, bo choć jak teraz to wspominam to nie był wtedy w tym taki dobry ale ta więź która nas łączyła, to było niesamowite.
- Więc co się stało. - Zapytał Harry nie mogąc się powstrzymać, z zapartym tchem słuchał tej historii.
- Wpadliśmy.
- Kazał ci usunąć? - Zapytał przerażony ale za razem zafascynowany nieznaną mu dotąd historią przyjaciółki.
- Nie. Gdy mu powiedziałam był przerażony ale również szczęśliwy w jakiś sposób. Mówił że sobie jakoś poradzimy, że jego mama nam pomoże, że stworzymy szczęśliwą rodzinę. - Oczy zaszły jej łzami, myślała że po tylu latach będzie już umiała normalnie o tym mówić. - Gdy z nim zrywałam powiedziałam że je usunęłam bo nie chciałam jego dziecka, że go nienawidzę i że możliwe że to w ogóle nie było jego dziecko bo zdradzałam go przez cały nasz związek. Spodziewałam się po nim każdej reakcji tylko nie takiej jaką otrzymałam. On się rozpłakał, powiedział że on zawsze kochał mnie najbardziej na świecie po czym obrócił się na pięcie i odszedł. Chciałam za nim pobiec, wykrzyczeć że to wszystko nieprawda ale nie mogłam, musiałam z nim zerwać i być pewna że mnie znienawidzi. Gdyby nie to że byłam wtedy w ciąży to chyba bym się zabiła.
- Czekaj ale jak, to ty usunęłaś czy nie? - Chłopak wyglądał na zagubionego, podrapał się po głowie przerzucając swoje długie loki z jednej strony na drugą. Gwen westchnęła masując się po karku.
- Jak już wspominałam mój dziadek był pojebany, nie powinno się źle mówić o zmarłych ale on był pojebany. Pierwszy katolik w parafii, w kościele co niedzielę w pierwszym rzędzie siedział, świętszy od Papierza jak nie samego Jezusa, a jak się dowiedział że jestem w ciąży to kazał mi usunąć. ''Jak urodzisz tego bachora to możesz od razu się stąd wyprowadzić, i twoja matka też'' powiedział. Potem jak trochę ochłonął dał mi drugą opcję, musieliśmy udawać że to nie jest moje dziecko lecz mojej mamy. Nie chciałam się na to zgodzić, mama też nie ale wtedy byłyśmy skazane na niego, nie szło inaczej. Przez prawie całą ciążę nie mogłam wychodzić z domu a mama musiała nosić poduszkę pod bluzką żeby wszyscy sąsiedzi myśleli że to na prawdę jej dziecko. Urodziłam śliczną i zdrową dziewczynkę, trzymałam ją tylko raz a potem już nie chciałam bo wiedziałam że jeśli jeszcze raz miałabym ją trzymać to nie oddałabym jej już nikomu.
- To jak to wytrzymałaś że mieszkałyście razem a ty jej w ogóle nie brałaś na ręce ani się z nią nie bawiłaś?
- Po jej urodzeniu nie widziałam jej przez trzy lata. Dobę po porodzie uciekłam ze szpitala, kumpel przywiózł mnie tutaj do Londynu, gdzie mieszkałam przez dwa tygodnie. Potem wyjechałam do Francji, później do Niemiec i na końcu do Czech. Gdy wróciłam do Anglii i zamieszkałam w Londynie i były nawet warunki żebym się nią zajęła ale to było już za późno. Mała traktowała moją mamą jak mamę i wszyscy myśleli że taka jest prawda, nie było sensu żeby mieszać jej w głowie. Nie mogę być jej matką to staram się być chociaż dobrą siostrą.
- I Mii też tak to opowiedziałaś?
- Tak.
- Ona musiała być na prawdę bardzo zła że tak ci powiedziała, przecież ona cię kocha i nigdy nie chciałaby cię zranić.
- Kurwa co ja zrobiłam. - Schowała twarz w dłoniach wybuchając płaczem.
- Nie martw się, ona ci wybaczy i w końcu was zaakceptuje.
- Nie zaakceptuje bo nas nie będzie, ja go nie kocham. - Odsłoniła twarz żeby spojrzeć mu prosto w oczy. - Zniszczyłam wszystko a nawet go nie kocham, jestem skończoną idiotką.
7 Lipiec 2016
Mia
Mia już od przedwczoraj nie miała kontaktu z Gwen, nie miała ochoty się z nią widzieć choć przyjaciele namawiali ją na szczerą rozmowę ze Szkotką. Co prawda emocje już trochę opadły ale gniew w ogóle jej nie przeszedł. Dzisiejszego dnia Mia obudziła się dość wcześnie, całą noc śniły jej się koszmary i nawet po przebudzeniu była jeszcze bardzo niespokojna. Czuła jakby stało się coś złego więc szybko wstała żeby sprawdzić co z jej synem. Leo spał spokojnie w kołysce więc i ona się trochę uspokoiła, jednak coś dalej jej nie grało.Tego dnia ma wolne więc mogłaby jeszcze trochę poleniuchować, postanowiła jednak skorzystać z okazji i wziąć prysznic póki Leo nie wstał.
Gdy już się wykąpała i zjadła śniadanie poprosiła Zayna żeby zaopiekował się ich synkiem a sama wyskoczyła na zakupy. Potrzebowała tego, tak po prostu się wyluzować, pobyć trochę sama i kupić sobie coś ładnego. Po zakupach postanowiła wstąpić do Camden Lol ponieważ była pewna że nie spotka tam Gwendolyn, było już dawno po jej zmianie. W kawiarni nie zastała żadnego ze swoich przyjaciół, a kelnerka Betsy przekazała jej że Lola ją szukała a teraz czeka w jej mieszkaniu. Czym prędzej pobiegła na górę. W mieszkaniu czekali na nią Lola, Harry, Zayn i Louis.
- Coś się stało? - Zapytała Amerykanka widząc ich w swoim salonie.
- Czytaj. - Powiedziała Lola podając jej kartkę papieru.
Kochani przepraszam że wyjeżdżam bez pożegnania ale bałam się że będziecie mnie odciągać od tego pomysłu. A ja muszę wyjechać. Muszę coś zakończyć, coś rozpocząć, coś naprawić. Nie szukajcie mnie, wrócę, nie wiem jeszcze kiedy ale na pewno wrócę.
- Coś się stało? - Zapytała Amerykanka widząc ich w swoim salonie.
- Czytaj. - Powiedziała Lola podając jej kartkę papieru.
Kochani przepraszam że wyjeżdżam bez pożegnania ale bałam się że będziecie mnie odciągać od tego pomysłu. A ja muszę wyjechać. Muszę coś zakończyć, coś rozpocząć, coś naprawić. Nie szukajcie mnie, wrócę, nie wiem jeszcze kiedy ale na pewno wrócę.
Bardzo Was kocham
Wasza na zawsze Gwenny.
Mia przeczytała to pięć razy, za każdym razem dostając coraz większego szoku. Gwen ich opuściła, a to wszystko jej wina. Przez głupi gniew i zwykłą głupotę opuściła ją najukochańsza osoba w jej życiu.
13 Lipiec 2016
Lola
Minął już ponad tydzień od pogrzebu nienarodzonego dziecka, a w domu Horanów nie działo się dobrze. Niall praktycznie w ogóle się do swojej żony nie odzywał, po powrocie z pracy zamykał się w pokoju gościnnym pod pretekstem pracy. Przy obiedzie tylko dłubał w talerzu niechętnie widelcem, a wieczorami kładł się szybciej tłumacząc się ogromnym zmęczeniem. Gdy Lola kładła się spać, on już spał lub tylko udawał co też było możliwe. Znosiła to z pokorą i sądziła że przecież w końcu to wszystko minie i będzie już tylko lepiej, lecz z upływem dni nic na to nie wskazywało.
Tego wieczoru Lola postanowiła pójść spać o wiele wcześniej niż zazwyczaj. Niall już leżał w łóżku lecz jeszcze nie spał, czytał coś ale gdy Lola weszła do pokoju, szybko ją zamknął i położył się na boku, tyłem do żony. Lola westchnęła ciężko ale postanowiła się tym nie zrażać. Położyła się obok niego po czym przytuliła do jego pleców i zaczęła całować po karku. Miała na niego ochotę, nie było to typowe podniecenie i ochota na seks, lecz ochota na bliskość. Tak bardzo za nim tęskniła, chciała się z nim całować, przytulać, poczuć go w sobie. Nie chciała się pieprzyć, chciała się kochać.
- Daj spokój. - Mruknął chłopak półszeptem.
- Co? - Zapytała będąc w szoku, poczuła się jakby ją uderzył, poniżył, zniszczył. Już wolałaby żeby ją pobił w kłótni niż teraz odepchnął.
- Nie powinniśmy, jeszcze za wcześnie. - Obrócił się w jej stronę ale nadal jej nie dotknął.
- Zaraz będzie za późno. - Powiedziała gorzko.
- Lola daj spokój, jak możesz teraz myśleć o takich rzeczach.
- A jak ty możesz nie myśleć, jak możesz nie chcieć mnie pocałować ani przytulać.
- Dopiero co straciliśmy dziecko.
- Właśnie, straciliśmy, my oboje. A ty się zachowujesz jakbyś tylko ty cierpiał.
- Ktoś musi. - Powiedział szorstko.
- Słucham? Ja nie cierpię? - Zapytała z wyrzutem.
- Nie pokazujesz tego. Jesteś taka pełna energii, jakbyś straciła ząb a nie dziecko.
- Myślisz że ja nie cierpię, że mnie to nie boli, że za nim nie tęsknię? - Łzy ciekły ciurkiem po jej policzkach. - Ja już go widziałam, oczami wyobraźni widziałam naszego małego chłopca, tak bardzo podobnego do ciebie. To mnie boli, każdego dnia.
- Więc dlaczego tego nie pokazujesz, dlaczego ze mną o tym nie porozmawiasz?
- A co mam się zaszyć w łóżku i całymi dniami płakać? - Mimochodem chwyciła go za rękę, robiła to zawsze gdy się kłócili więc i teraz nie mogła się powstrzymać.
- Więc dlaczego ze mną o tym nie porozmawiasz? - Splótł ich dłonie razem, on też był do tego przyzwyczajony więc robił to automatycznie.
- Bo chcę o tym zapomnieć. Znaczy się nie, nie chcę tego rozpamiętywać, chcę ruszyć dalej i żyć dalej, bez rozmawiania o tym na okrągło.
- Ale ja bym chciał. Porozmawiać o tym, choć raz, a potem ruszyć dalej. - Nie wytrzymał i się rozpłakał.
- Och Niall. - Stęknęła Lola i dopiero teraz zrozumiała że faktycznie, rozmawiała o tym z wieloma osobami, przyjaciółmi, rodzicami i psychologiem, ale nie z mężem.
Tej nocy nie prędko poszli spać, długo rozmawiali, a gdy już zasnęli to wtuleni w siebie i od tej nocy mogło już być tylko lepiej.
Hej, witam po półrocznej przerwie! Ten rozdział jest króciutki ale musiałam przez niego przebrnąć i napisać go na szybko, bo inaczej utknęłabym w tym miejscu na zawsze. Dziękuję za każdy komentarz i gwiazdkę którą mam nadzieję zostawicie i zapraszam już na kolejny rozdział który pojawi się mam nadzieje szybciej niż za sześć miesięcy. Buziaki kicie