sobota, 21 czerwca 2014

The One With Midnight Kiss.

30 Grudzień 2013
Harry
 Po wigilii pomiędzy Harrym a Louisem było jeszcze dziwniej niż przedtem, nie byli razem i ani razu nie wspomnieli o pocałunku pod jemiołą ale to jak się wobec siebie zachowywali było dwuznaczne. Wracając z pracy Harry codziennie witany był pocałunkiem w policzek, wieczorem gdy zasiadał przed telewizorem Louis przytulał się do niego i razem oglądali filmy i non stop się dotykali. Przy każdej okazji, gotując, myjąc naczynia, sprzątając czy nawet gdy tylko mijali się w korytarzu nie mogli przejść dopóki nie otarli się o siebie przynajmniej koniuszkami palców ale ani razu się nie pocałowali. Raz zdarzyła się taka sytuacja że podczas przepychanek w kuchni Harry przykleszczył Louisa do lodówki, spojrzeli sobie głęboko w oczy i gdy ich usta dzieliły już milimetry, do mieszkania wpadł Niall mówiąc coś zupełnie bez sensu i psując całą magię chwili. 
 Tego dnia Harry wcześniej wyszedł z piekarni, nie chciało mu się iść do domu ponieważ o tej godzinie Louis był w pracy i miał tam siedzieć aż do szesnastej więc loczek postanowił zrobić dla niego obiad. Po drodze zrobił zakupy a później wpadł do Camden Lol gdzie Zayn pracował w tym tygodniu na porannej zmianie.
 - Siema. - Przywitał się z Malikiem stojącym za ladą.
 - Hej, co tam masz? - Zapytał chłopak spoglądając na siatki z zakupami. 
 - Takie tam na obiad rzeczy.
 - Uuuu będziesz robił obiad swojemu chłopakowi. - Zabuczał Zayn prześmiewczo.
 - On nie jest moim chłopakiem. - Sprostował Harry lekko się rumieniąc.
 - Ta jasne. - Harry chciał dalej upierać się że nic nie łączy go z Tomlinson ale jakiś klient podszedł do baru zamawiając kawę na wynos, Zayn zrobił mu ją po czym po wydaniu reszty wrócił do męczenia Harry'ego. - A co z waszym uroczym pocałunkiem pod jemiołą.
 - A co z twoim uroczym pocałunkiem pod jemiołą?
 - Co? - Zapytał Zayn udając że nie wie o co chodzi. 
 - Widziałem jak całowałeś Liama.
 - A to, takie tam wygłupy. Byłem pijany. - Wzruszył ramionami i udał się do stolika gdzie starszy pan ze swoją prawdopodobnie żoną prosili o rachunek.
 - Wygłupy, on ci się podoba. - Powiedział Harry zadowolony że udało mu się rozgryźć przyjaciela.
 - No jest niezły nie powiem ale co z tego?
 - To z tego że lecicie na siebie i moglibyście być razem. 
 - Hola, hola nie podniecaj się tak, po pierwsze Liam jest hetero a po za tym ja z kimś razem? Zakochany Zayn to oksymoron.
 - Po pierwsze hetero mężczyzna po zostaniu pocałowanym przez drugiego mężczyznę zazwyczaj go odpycha i wali po mordzie a nie robi maślane oczka, a po drugie dlaczego nie? 
 - Daj spokój, każdy wie jakby to się skończyło. Przespałbym się z nim a potem byłoby nam tak niezręcznie że musiałbym się wyprowadzić.
 - Sypialiśmy ze sobą trzy lata i dalej ze sobą mieszkaliśmy. - Przypomniał mu Harry.
 - Ale z tobą było inaczej, ja nie chciałem być z tobą a ty nie chciałeś być ze mną.
 - Czyli chciałbyś być z nim? - Zapytał podekscytowany ale musiał poczekać na odpowiedź Malika bo ten musiał obsłużyć kolejnych klientów.
 - Nie, nie chcę z nim być. - Odpowiedział Zayn wracając za bar. - A po za tym albo coś zamawiasz albo wypierdalasz. - Powiedział ze spuszczoną głową, lekko się rumieniąc i Styles już wiedział że Zayn kłamie.
 - Zrób mi cappuccino. - Malik oddalił się do maszyny a po chwili wrócił stawiając przed nim napój o mało go nie rozlewając, wyglądał jakby mocno nad czymś myślał.
 - Kurwa Harry - odezwał się po dłuższej chwili - dobrze wiesz że to by się nie udało, prędzej czy później nie wytrzymałbym i przespał się z kimś łamiąc tym Liamowi serce, nie chcę tego. - Powiedział smutno.
 - Ale...
 - Nie ma żadnego ale, zrobiłbym to prędzej czy później więc proszę cię skończ już ten temat.
 - Dobrze. - Powiedział zrezygnowany, wiedział że Zayn potrafi być czuły i opiekuńczy ale często robił coś nie myśląc o konsekwencjach. - Gdzie jest Lola.
 - Pojechała do hurtowni. - Odpowiedział bawiąc się zostawionym przez klienta paragonem.
 - Przepraszam. - Powiedział Harry skruszony.
 - Dobra daj spokój, po prostu nie mówmy już o tym.
 - Okej. - Dopił swoje cappuccino do końca i poszedł do domu, smutno mu było myśląc o tej całej sytuacji, ale może tak faktycznie było lepiej, Zayn nie nadawał się do poważnych związków.
 Drzwi do mieszkania były otwarte i to bardzo zdziwiło Harry'ego bo o tej porze nie powinno być nikogo w domu jednak w środku zastał Louisa zawiniętego w koc na kanapie.
 - A ty nie jesteś w pracy? - Zapytał kładąc zakupy na blat kuchenny.
 - Źle się czuje, chyba będę chory. - Odpowiedział mu Louis zachrypniętym głosem, loczek czym prędzej ściągnął płaszcz i podszedł do starszego chłopaka kładąc mu dłoń na czole.
 - Masz gorączkę - wplótł dłoń w jego brązowe włosy - biedaku zachorowałeś na samego sylwestra.
 - Nie no co ty, wziąłem antybiotyk i do jutra mi przejdzie. Przecież nie odpuszczę sobie imprezy przez jakąś głupią grypę. - Zakasłał słabo.
 - Nigdzie cię nie puszczę.
 - Ale...
 - Bez ale, jutro pójdziesz do lekarza a teraz zrobię ci rosół.
 - Nie lubię rosołu. - Jęknął Louis wyciągając chusteczkę z pudełka.
 - Bo jeszcze nie jadłeś mojego.
 Wrócił do kuchni i wziął się za rosół co chwilę spoglądając w stronę Louisa, chłopak wyglądał tak uroczo zawinięty w kocyk, z czerwonym nosem i zapuchniętymi oczami, no dobra wyglądał okropnie ale dla Harry'ego zawsze wyglądał uroczo. 
 Gdy zupa gotowała się na kuchence Harry udał się do łazienki żeby zadzwonić do pizzerii że dzisiaj nie przyjdzie do pracy, nie chciał zostawiać Louisa dzisiaj samego nawet jeśli oznaczało to mniejszą wypłatę. Wrócił do salonu gdzie Louis znowu oglądał mecz.
 - Znowu musimy to oglądać? - Jęknął niezadowolony, od czasu zamieszkania z Louisem obejrzał więcej meczy niż przez całe swoje życie.
 - Nie, chciałbym żebyś mi zaśpiewał. - Poprosił Louis.
 - Dobrze - ucieszył się że nie będzie musiał patrzeć na dwudziestu dwóch facetów bezsensownie biegających za piłką. - Co mam ci zaśpiewać?
 - Inną miłość.
 - To? Śpiewałem to już setki razy.
 - No proszę, zaśpiewaj to. - Nalegał Louis.
 - A dlaczego akurat tą piosenkę?
 - Później ci powiem ale najpierw mi ją zaśpiewaj. - Louis zrobił oczy szczeniaczka i Harry nie miał już innego wyboru jak zaśpiewać mu Inną miłość.
 Poszedł do pokoju po gitarę którą dostał na święta od przyjaciela, nazwał ją Louise na jego cześć. Gdy wrócił do Louisa, ten czekał na niego z szerokim uśmiechem i iskierkami podekscytowania w oczach, usiadł na ławie naprzeciwko Tomlinsona i po szybkim przypomnieniu sobie melodii zaczął wygrywać pierwsze akordy.
 - Chcę zabrać Cię gdzieś tak, abyś wiedział że mi zależy
   Ale jest tak zimno i nie mam pojęcia dokąd
   Przyniosłem Ci bukiet żonkili ze śliczną wstążką
   Ale nie zakwitną tak, jak to było ostatniej wiosny

   I pragnę Cię pocałować, sprawić abyś czuł się dobrze
   Ale jestem zbyt zmęczony, by dzielić się nocami
   Chcę płakać i pragnę kochać
   Ale wypłakałem moje wszystkie łzy

   Podczas innej miłości, innej miłości
   Wypłakałem wszystkie moje łzy
   Podczas innej miłości, innej miłości
   Wypłakałem wszystkie moje łzy
   Podczas innej miłości, innej miłości
   Wypłakałem wszystkie moje łzy.

   A jeśli ktoś Cię skrzywdzi, zechcę walczyć
   Lecz moje ręce były połamane o jeden raz za dużo
   Więc użyje głosu, będę kurewsko nieprzyjemny
   Słowa zawsze zwyciężają, lecz wiem, że i tak przegram

   I zaśpiewałbym piosenkę, która byłaby tylko nasza
   Lecz wyśpiewałem je wszystkie dla innego serca
   I chcę płakać, pragnę nauczyć się kochać
   Ale wypłakałem wszystkie moje łzy

    Podczas innej miłości, innej miłości
    Wypłakałem wszystkie moje łzy
    Podczas innej miłości, innej miłości
    Wypłakałem wszystkie moje łzy
    Podczas innej miłości, innej miłości
    Wypłakałem wszystkie moje łzy

    I zaśpiewałbym piosenkę, która byłaby tylko nasza
    Lecz wyśpiewałem je wszystkie dla innego serca
    I chcę płakać, pragnę nauczyć się kochać
    Ale wypłakałem wszystkie moje łzy

    Chcę zaśpiewać piosenkę, która byłaby tylko nasza
    Lecz wyśpiewałem je wszystkie dla innego serca
    I chcę płakać, pragnę nauczyć się kochać
    Ale wypłakałem wszystkie moje łzy

    Podczas innej miłości, innej miłości
    Wypłakałem wszystkie moje łzy
    Podczas innej miłości, innej miłości
    Wypłakałem wszystkie moje łzy
    Podczas innej miłości, innej miłości
    Wypłakałem wszystkie moje łzy.
  Zakończył i przez dłuższą chwilę w pokoju panowała kompletna cisza, chłopcy wpatrywali się sobie głęboko w oczy a świat wokoło zdawał się nie istnieć, tak jakby byli w jakiejś ogromnej mydlanej bańce i unosili się wysoko w powietrze.
 - Powiesz mi teraz dlaczego akurat ta piosenka? - Zapytał Harry przerywając ciszę.
 - Bo to przy niej pierwszy raz ciebie zobaczyłem.

 31 Grudzień 2013
Zayn
 Wieczorem w Camden Lol miała się odbyć impreza sylwestrowa więc kawiarnia została zamknięta już o czternastej. Lola polubiła przystrajanie swojej kawiarni na różne okazje, na imprezę urodzinową przystroiła ją w mnóstwo balonów i serpentynę a na drugi dzień już zabrała się za wystrój świąteczny, minął nieco ponad tydzień i już trzeba było znowu wszystko zmienić na przyjęcie sylwestrowe, na szczęście dziewczyna tym razem pomyślała i kupiła butlę z helem więc nie trzeba było dmuchać każdego balona a potem przywieszać go na sznurku.
 Przygotowaniami miał się zająć Zayn i Lola a kelnerka Sarah która pracowała tutaj na zmianę z Malikiem miała się zająć przygotowaniem przekąsek. O szesnastej przyszedł Niall mówiąc że przecież nie mógł bezczynie siedzieć w domu w czasie gdy jego dziewczyna musi pracować ale tak naprawdę chodziło mu tylko o butlę z helem. Na początku to Zaynowi została przydzielona praca przy balonach ale musiał odstąpić to zajęcie starszemu chłopakowi który cieszył się jak dziecko napełniając balony gazem.
 - Przyjdziesz dzisiaj z Jessy? - Zagaiła Lola wyciągając z pudełka serpentynę z poprzedniej imprezy.
 - Z kim?
 - Z dziewczyną z którą byłeś dwa dni temu na randce? Tą blondynką która przyszła tutaj do ciebie po pracy. - Tłumaczyła i Zaynowi powoli coś zaczęło się przypominać.
 - Aaa! Z nią. - Przypomniał sobie w końcu. - Nie, zgubiłem gdzieś jej numer.
 - Miałeś w ogóle jej numer?
 - Nie - zaśmiał się - nie szkodzi, wyrwę coś na imprezie. - Wzruszył ramionami.
 - Oj Malik, Malik. - Lola pokręciła głową. - Te baby cię kiedyś zgubią.
 - Ale cóż to będzie za piękna zguba. - Uśmiechnął się do niej zawadiacko. - A ty? Przyjdziesz z kimś.
 - No nie wiem Zayn, może z chłopakiem z którym jestem od siedmiu lat. - Powiedział ironicznie.
 - Ej Lol, posłuchaj tego! - Zawołał Niall z drugiego końca lokalu. Obydwoje spojrzeli w jego stronę, chłopak wziął spory wdech helu i zaczął mówić piskliwym głosikiem. - Hej maleńka, chodź na sianko zrobimy bzykanko.
 - Łączę się z tobą w bólu. - Powiedział szeptem Zayn.
 - Dzięki.
 - Może przynajmniej ma dużego penisa.
 - Och dzięki bogu ma. - Westchnęła Lola wracając do serpentyny. - A Mia? Na ostatniej imprezie nieźle się razem bawiliście i nie tylko tam.
 - Skąd wiesz.
 - Och proszę cię, sąsiednia kamienica was słyszała. To co, będzie z tego coś więcej? - Zapytała z błyskiem zaciekawienia w oczach.
 - Nie.
 - Dlaczego? - Zapytała zawiedziona.
 - Mia jest spoko ale jest taka jak Harry, seks i nic więcej. - Wytłumaczył, po raz kolejny wzruszając ramionami.
 - Sypiasz z Harrym?
 - Nie, już nie.
 - Jezu człowieku ty mnie cały czas zadziwiasz. - Westchnęła Lola.
 - No co, życie jest tylko jedno i tyle w nim dziurek do odkrycia więc dlaczego mam się ograniczać do tylko jednej i tej samej?
 - Dla miłości - Lola spojrzała na Nialla który śmiał się jak idiota wdychając hel i wyśpiewując sprośne piosenki piskliwym głosikiem - dla tej drugiej osoby która czasami zachowuje się jak idiota, czasami doprowadza cię do szału a nawet rani ale też to jedyna osoba która wywołuje uśmiech na twojej twarzy, która sprawia że na jej widok serce bije ci szybciej a w jej ramionach czujesz się najbezpieczniej na świecie, kiedyś spotkasz takiego kogoś.
 - Może masz rację. - Odpowiedział jej Zayn spoglądając w stronę drzwi przez które właśnie wszedł Liam.

Louis
 Louis z powodu choroby nie mógł iść na sylwestra do Camden Lol, na początku chciał się jakość ogarnąć i wpaść do kawiarni chociaż na godzinkę ale Harry mu na to nie pozwolił i sam też postanowił zostać tego wieczora w domu, chodź Louis mu tego zabraniał
 - Harry idź na tą imprezę. - Nalegał ochrypłym głosem.
 - Zostanę z tobą. - Harry twardo stał przy swoim, impreza miała się zacząć za pięć minut a Styles zamiast w wyjściowym stroju, krzątał się w dresie po kuchni szykując dla nich przekąski.
 - Nie musisz tutaj ze mną siedzieć.
 - Ale chcę.
 - Zanudzisz się przy mnie na śmierć. - Jęknął Louis wyciągając z pudełka kolejną chusteczkę, za tapczanem leżał już chyba cały stos zużytych chusteczek ale Louis nie miał nawet siły żeby spojrzeć za siebie.
 - Wcale nie, wypożyczyłem kilka filmów na wieczór, mamy jedzenie i nawet butelkę szampana żebyśmy mogli się napić o północy, ale ty tylko kieliszek - zastrzegł loczek stanowczo - i nie będziemy mieli jutro wielkiego noworocznego kaca, widzisz same plusy.
 - Mogę przynajmniej zobaczyć jakie filmy wypożyczyłeś? - Poprosił Louis, Harry podał mu reklamówkę z płytami DVD. - Pamiętnik, I że cię nie opuszczę, - zaczął czytać okładki filmów - Titanic, Ps. Kocham Cię, serio? A coś dla mężczyzn? 
 - No co? Uwielbiam te filmy i nie mów że ty też nie wzruszyłeś się chociaż przy jednym z nich. - Loczek postawił na ławie dwie miski z czipsami i wrócił do kuchni po talerz malutkich kanapeczek.
 - Dobrze że przynajmniej nie wypożyczyłeś Zmierzchu - wyciągnął z reklamówki ostatnią płytę którą było Przed Świtem 2 - serio?
 - No co ostatnia część jest fajna. 
 - Och za te wszystkie filmy w nowym roku powinieneś obejrzeć ze mną przynajmniej jeden mecz.
 - Za te wszystkie mecze powinieneś obejrzeć ze mną wszystkie romantyczne filmy świata, to co który film?
 - Niech będzie Pamiętnik. 
 Harry włożył płytę do odtwarzacza DVD i w końcu usiadł obok Louisa obejmując go ramieniem. Chodź perspektywa oglądania babskich filmów na początku nie spodobała się Louisowi to jednak po godzinie spędzonej w ramionach Harry'ego było mu wszystko jedno co oglądają a pod koniec nawet film mu się spodobał a nawet go wzruszył i cieszył się że jest chory bo dzięki temu nie było słychać że pociąga nosem ze wzruszenia a nie z choroby.
 - Też byś się tak poświęcał dla drugiej osoby? - Zapytał Louis spoglądając na Harry'ego gdy film się skończył, chłopak miał zaczerwienione oczy.
 - Dla miłości swojego życia zrobiłbym wszystko. - Przez chwilę patrzyli sobie głęboko w oczy.
 - Mógłbyś zrobić mi herbatę? - Zapytał Louis czując suchość w gardle.
 - Oczywiści. - Uśmiechnął się do niego słodko i pocałował go w czoło po czym wstał z kanapy. 
 Louis postanowił skorzystać z przerwy i udał się do toalety, po załatwieniu potrzeb fizjologicznych przemył twarz zimną wodą po czym spojrzał w lustro.
 - Kochasz go?
 - Jak cholera. - Odpowiedziało mu odbicie w lustrze.
 Wrócił do salonu gdzie Harry już czekał na niego z herbatą i kolejnym filmem. Usiadł na swoje poprzednie miejsce i wtulił się w ciepłe ciało loczka.
 - Dziękuje. - Wyszeptał Louis.
 - Za co?
 - Za wszystko, za to że się mną opiekujesz i że zostałeś tutaj ze mną, bez ciebie chyba umarłbym z nudów.
 - No widzisz a nie chciałeś żebym zostawał.
 - Chciałem tylko nie chciałem żebyś prze zemnie musiał rezygnować z imprezy.
 - Żaden problem. - Harry pogładził go po plecach a drugą dłonią włączył kolejny film.
 Tym razem oglądali I że cię nie opuszczę, to był jedyny film z tego zestawienia którego Louis jeszcze nie widział i omal nie krzyknął gdy ciężarówka wjechała w tył samochodu głównych bohaterów. Ten film naprawdę go poruszył, ryczał niemal przez cały czas a Harry nie przestawał gładzić go po plecach i co chwilę całował go w czubek głowy.
 - A kto to się tak wzruszył? - Zapytał żartobliwie Harry na koniec filmu.
 - Ty. - Powiedział Louis pociągając nosem.
 - Ja myślę że jednak ty. - Loczek uśmiechnął się łobuzersko.
 - Ej jest za pięć dwunasta. - Zauważył Louis spoglądając na telefon który zaświecił się informując że właśnie dostał pierwszego esemesa z życzeniami noworocznymi. - Nie zobaczę fajerwerk. - Zmartwił się Louis, ich okno wychodziło na kamienicę obok i nic nie będzie przez nią widać.
 - Mam klucze do mieszkania dziewczyn, chodź tam zobaczymy wszystkie.
 Wzięli szampana i udali się do mieszkania obok, Harry wyciągnął z szafy dwa kieliszki i wyszedł na taras gdzie Louis ubrany w grubą kurtkę, czapkę i szczelnie opatulony kocem czekał na niego. Została minuta gdy Styles otworzył szampana.
 - Zazwyczaj robi się to gdy wybije dwunasta. - Powiedział Louis a pierwsze petardy pospieszalskich już poszybowały w niebo.
 - Ja robię to inaczej. - Powiedział Harry nalewając trunek do kieliszków, gdy już to zrobił zostawił je na stole i spojrzał na zegarek który nosił na ręce. - Dwadzieścia sekund.
 - Dziesięć. - Powiedział Louis po chwili.
 - Dziewięć.
 - Osiem.
 - Siedem.
 - Sześć. 
 - Pięć.
 - Cztery.
 - Trzy.
 - Dwa.
 - Jeden.
 Petardy rozbłysły i gdy Louis już chciał powiedzieć szczęśliwego nowego roku, Harry złapał jego twarz w swoje wielkie dłonie i naparł na Louisa całując go czule ale także zdecydowanie i namiętnie. Louis puścił swój koc który spadł na śnieg zalegający na tarasie, oplótł Harry'ego w pasie i przyciągnął go do siebie. Czas stanął w miejscu, nie wiedział czy całowali sekundę, minutę, godzinę czy całą wieczność ale gdy w końcu przestali Harry spojrzał mu głęboko w oczy i powiedział.
 - Szczęśliwego nowego roku, kocham cię.

Zayn
 Od rozmowy z Lolą, przez całe popołudnie Zayn przygotowywał sobie w głowie plan: O północy pocałuje Liama. Wszystko dokładnie obmyślił, gdy wyjdą na fajerwerki, gdy wybije północ i wypiją szampana, on podejdzie do Payna i po złożeniu mu życzeń noworocznych pocałuje go na oczach wszystkich. Ten plan był idealny i wystarczył jeden nieprzewidziany szczegół który sprawił że wszystko poszło się jebać, a mianowicie, Liam przyszedł z dziewczyną. Zayn nie był zły na niego, sam przez ostatni miesiąc przyprowadził do ich mieszkania rzesze dziewczyn, był zły na siebie za to że uwierzył w te całe pierdolenie Loli i Harry'ego o miłości. Miłość to tylko pierdolenie naćpanych nią głupców którym wygodniej jest pieprzyć się z tylko jedną osobą bo są za leniwi żeby zdobyć się na poznawanie nowych osób. 
 Zayn przez cały wieczór pił, co chwilę jakaś to nowa dziewczyna wyciągała go na parkiet ale on i tak co chwilę wracał za bar i znad szklanki obserwował jak Liam tańczy ze swoją nową dziewczyną. Boże jak on tańczył, poruszał się tak że Zayn z każdą chwilą miał na niego coraz większą ochotę, a ona nie dotrzymywała mu kroku. Jak ta pokraka się w ogóle ubrała? Przyszła na sylwestra czy na obiad do babci. Liam co chwilę się nad nią nachylał i składał delikatne pocałunki na jej ustach a ona rumieniła się jak jakaś... Pieprzona dziewica. 
 W końcu Zayn miał już dość, wypatrzył w tłumie Mię która próbowała wykręcić się od jakiegoś natręta ale nie bardzo jej to wychodziło więc Malik postanowił jej pomóc.
 - Tu jesteś kochanie, wszędzie cię szukałem. - Złapał dziewczynę w pasie i przyciągnął ją do siebie całując tak długo aż ten natręt sobie nie poszedł. 
 - Dzięki, już nie wiedziałam jak mam się go pozbyć. - Powiedziała dziewczyna wycierając wierzchem dłoni ślinę pozostałą na jej ustach po ich niedbałym pocałunku. 
 - Nie ma sprawy. Nudne ta impreza co nie? 
 - No, nie ma nikogo ciekawego tylko ten natręt a tak to wszyscy zajęci. 
 - To co, zrywamy się stąd? - Zaproponował kiwając głową w stronę wyjścia.
 - Do mnie czy do ciebie?
 - Do mnie. - Chwycił ją za rękę i pociągną za sobą, mogli iść do niej ale Zayn chciał żeby Liam widział jak następnego dnia jego mieszkanie opuszczała Mia a nie jakaś nieznana mu dziewczyna. 

No hej, jestem wkurwiona bo już miałam dodawać rozdział a tu nagle mój internet coś zaczął odpieprzać, laptop też się spierdolił więc teraz muszę od nowa pisać końcówkę i to do tego na telefonie na kradzionym sąsiadom internecie. A wiec notka bedzię krótsza. No a wiec jest słodziaśny Larry :3 i mam nadzieje że się cieszycie :D dobra dodaje. Kocham was i proszę KOMENTUCIE!