Louis
Wchodząc do pubu z zimnego dworu Louis poczuł przyjemne ciepło i zapach pieczonych żeberek i na samom myśl o nich zaburczało mu w brzuchu. Strzepnął deszcz z żółtego parasola, zamknął go i włożył do kosza na parasole stojącego przy wejściu, zdjął swój czarny płaszcz i po odwieszeniu go na wieszak wszedł na główną salę. ''Zielony Patryk'' za pół godziny będzie pełen ludzi jak co piątek z resztą ale teraz pub świecił pustkami. Louis rozejrzał się po sali w poszukiwaniu przyjaciół ale nie dostrzegł żadnego z nich, zawsze przychodził za wcześnie co było czasami źródłem żartów Nialla ale dzięki temu miał gdzie posadzić swój irlandzki tyłek bo przyjście do pubu o dwudziestej groziło brakiem wolnych miejsc. Podszedł do baru i zamówił u rudowłosej barmanki talerz żeberek i kufel Murphy's Irish Stout po czym poszedł usiąść przy stoliku przy którym siadał z przyjaciółmi już od kilku lat. Nigdy nie przepadał za smakiem piwa, zawsze było dla niego za gorzkie, wolał słodkie drinki ale picie w pubie kolorowego drinka było dla niego zbyt dziewczyńskie żeby nie powiedzieć pedalskie. Sebastian zawsze zamawiał tutaj Pina Coladę. Prychnął w myślach wspominając o byłym chłopaku, po czym wziął długi łyk z dużego kufla żeby jak najszybciej wyrzucić z głowy wspomnienia z nim związane. Jeszcze chwilę przetrzymał w ustach słodki płyn po czym przemknął go kończąc głośnym westchnięciem, przejechał językiem po wargach zlizując z nich resztki piany. Uwielbia smak Murphy's, od zawsze kojarzyło mu się z mlekiem czekoladowym i faktycznie gdy się głębiej wczuło dało się wychwycić ten smak a po za tym napój nie był gazowany i dzięki temu nie odbijało mu się co chwilę jak po innych piwach. Wziął kolejny łyk i odstawił kufel trochę dalej żeby już nie pić do póki nie dostanie żeberek. Po kilku minutach i kilku niepowstrzymanych łyczkach piwa obok jego stolika pojawiła się Molly niosąc na tacy jego zamówienie.
- Jak zwykle pierwszy. - Powiedziała z uśmiechem kelnerka stawiając przed nim talerz z żeberkami. Niska dziewczyna miała w swojej twarzy coś z dziecka i dzięki temu Louis czasami zapominał że jest dwa lata starsza on niego.
- Zawsze wyrzucasz moją tabliczkę z rezerwacją więc sam muszę go zajmować. - Odpowiedział z szerokim uśmiechem, jak zwykle rozpoczynali rozmowę od koleżeńskich przekomarzanek. Molly zna już od pięciu lat, w tym czasie dziewczyna zdążyła trzy razy zmienić kolor włosów z jaskrawo różowego na jasno pomarańczowy który miał być blondem, później zdecydowała się na brąz a od kilku miesięcy farbowała się na czarno. Wciągu tych pięciu lat zdołała się też zaręczyć, wyjść za mąż i urodzić dziecko a Louis znowu jest singlem.
- Gdybyś ograniczył się do ''zajęte'' lub ''rezerwacja'' zamiast ''zajęte suko'' i ''rezerwacja, kurwa!'' to może bym przymknęła na to oko. - Poprawiła zielony fartuszek przewiązany na jej biodrach i przez chwilę Louis mógł zobaczyć kawałek jej tatuażu na brzuchu.
- Gdy już będę bogaty kupię sobie ten stolik.
- Tak, tak. - Pokiwała głową odchodząc żeby obsłużyć kolejnych klientów których było już coraz więcej.
Louis wziął pierwsze żeberko w dwa palce i wgryzł się w kawałek mięsa delektując się tą chwilą, wiedział że musi jeść szybko bo gdy przyjdzie Niall to może się pozbyć kilku z nich, choć blondyn pierwsze co zrobi po wejściu do pubu to będzie zamówienie podwójnej porcji i Guinnessa to nim Molly przyniesie mu jego żeberka będzie się częstował tymi które należą do Louisa. Pierwsze dwa zjadł w naprawdę szybkim tempie, aż pobrudził sobie policzki więc wziął chusteczkę i szybko się wytarł nim ktoś zdołał zauważyć że je jak prosie. Sebastian nigdy nie zamawiał żeberek i robił tą charakterystyczną minę gdy Louis ścigał się z Niallem kto pierwszy zje a potem byli upaprani sosem na całej twarzy. Jego były chłopak nienawidzi się brudzić ale Niall mówi że żeberkami się nie brudzi tylko ozdabia się swoją twarz sosem z najpyszniejszej rzeczy na świecie ale jemu łatwo było mówić bo czasami gdy Lola była dostatecznie napita to wtedy czyściła jego twarz pocałunkami w czasie gdy Louis dostawał tylko kolejną poirytowaną minę. Jak ja mogłem z nim wytrzymać tak długo? Zapytał sam siebie, ale wtedy go kochał tak jak wcześniej kochał Toma a jeszcze wcześniej Olliego ale żadnego z nich nie kochał tak jak chciałby kochać tego jedynego. Louis marzył o tej wielkiej i prawdziwej miłości od kiedy tylko o niej usłyszał, jego przykładem idealnej miłości byli jego rodzice a od kiedy poznał Nialla i Lolę byli zaraz na drugim miejscu. Niall i Lola są ze sobą już sześć lat i jeszcze nigdy się nie pokłócili tak żeby ze sobą zerwali, zawsze są ze sobą zgodni, dokańczają za siebie zdania a czasami zachowują się tak jakby czytali sobie w myślach a nawet rozmawiali w tych myślach. Gdy Louis wziął w palce czwarte żeberko do pubu wszedł Liam, ściągnął płaszcz i powiesił go na wieszaku ale parasol wziął ze sobą, to nic że przy stoliku będzie przeszkadzać, musi go wziąć żeby ktoś go przypadkowo nie zabrał z kosza na parasole. Louis uważnie obserwował przyjaciela odliczając jego kroki gdy ten szedł w jego stronę, po doliczeniu do sześciu Liam nagle zawrócił i jeszcze raz sprawdził czy na pewno wyjął wszystko z kieszeni płaszcza, w połowie drogi jeszcze raz drgnął chcąc zawrócić ale jednak się powstrzymał, w zeszłym tygodniu się nie powstrzymał.
- Siema. - Rzucił przesuwając na ławce się do okna.
- Hej. - Wybełkotał Louis z pełną buzią, pogryzł dokładnie mięso i popił je piwem. - Coś ty dzisiaj taki zamyślony?
- Co?
- Wróciłeś się dopiero po sześciu krokach, zazwyczaj wystarczają trzy. - Wytarł ręce i odsunął talerz na bok.
- Nadal to liczysz? - Zapytał Liam z głośnym westchnięciem.
- Bo ty nadal się cofiesz, przestaniesz się cofać to ja przestanę liczyć.
- Dobra licz se co chcesz. - Burknął obracając w palcach podstawkę pod kufel.
- Ej stary co jest? - Zapytał Louis z troską, Liam nie często się tak zachowywał.
- Nic.
- No widzę przecież.
- Och no pokłóciłem się z Kelly. - Powiedział w końcu, Louis chciał coś powiedzieć ale podeszła do nich Molly.
- To samo co zwykle? - Zapytała Liama zabierając brudny talerz.
- Nie, przynieś mi coś mocnego.
- Razy dwa? - Zapytała brunetka.
- Razy cztery. - Odpowiedział jej Liam, Molly spojrzała pytająco na Louisa lecz ten tylko wzruszył ramionami.
- O co się pokłóciliście? - Zapytał niebieskooki gdy kelnerka odeszła.
- Nie wiem, ostatnio ciągle się kłócimy. - Westchnął chowając twarz w dłoniach. - Odkąd się tylko wprowadziliśmy do tego nowego mieszkania ona stała się nagle jakaś zupełnie inna. Wszystkiego się czepia, co chwilę słyszę: Liam nie rób tego, nie rób tamtego, dlaczego jesteś taki, dlaczego nie jesteś taki? A mieszkamy ze sobą dopiero tydzień. - Louis chciał mu powiedzieć że jego dziewczyna była taka od zawsze ale w ostatniej chwili ugryzł się w język, gdy jest się zakochanym nie widać wad tej drugiej osoby. Czy w takim razie Liam przestał ją kochać?
- Zawsze możesz wrócić do nas. - Zaproponował przyjacielowi, jeszcze przed tygodniem on, Liam i Niall mieszkali w trójkę w kamienicy oddalonej od ''Zielonego Patryka'' o jedną ulicę a teraz Liam musiał tutaj dojeżdżać z samego Covent Garden*.
- To byłoby jak krok w tył. - Mruknął ponuro, po chwili Molly przyniosła mu cztery szklanki szkockiej, Liam chwycił jedną w dłoń i już więcej nic nie powiedział, Louis zajął się więc własnym piwem. Za piętnaście ósma do pubu weszła Gwen, dziewczyna jak zawsze była bez parasola więc przemokła do suchej nitki, rudo brązowe włosy kleiły jej się do czoła a kwiecista spódnica za kostkę była mokra od dołu, podeszła do baru gdzie zamówiła zieloną herbatę którą właściciel kupował specjalnie dla niej.
- Widzieliście to że Toby dzisiaj nie zagra, w jego miejsce wystąpi jakiś Harry. - Powiedziała oburzona siadając obok Louisa, pocałowała go w policzek a siedzącemu na przeciwko nich Liamowi posłała buziaka w powietrzu. Toby Powell co piątek grał w ''Zielonym Patryku'' na gitarze lecz w tym tygodniu miał go zastąpić Harry Styles, tak przynajmniej informowała tablica przed drzwiami.
- Toby podobno gdzieś wyjechał.
- No to czemu nie zadzwonili do mnie? Przecież wiele razy już go zastępowałam.
- Nie wiem. - Louis wzruszył ramionami, tak naprawdę to wiedział, Choć Gwendolyn bardzo się starała to nie śpiewała zbyt czysto, ale jej piosenki które sama pisała były tak fajne że jej przyjaciele słuchali ich z uśmiechem na ustach. Toby też z resztą nie był zbyt profesjonalny, przez parę lat dorabiał sobie tutaj na studia które i tak w końcu rzucił, ciekawe jak sprawdzi się ten cały Harry. Harry, to imię zawsze kojarzyło się Louisowi z czymś miłym, gdy był mały mama czytała mu bajkę w której jakiś chłopiec nazywał się Harry ale o co w niej chodziło tego nie umiał już sobie przypomnieć.
Pięć po ósmej, gdy lokal był już pełny, przyszedł Niall z Lolą. Chłopak od razu udał się do baru a dziewczyna przyszła do nich, usiadła obok Liama chcąc pocałować go w policzek na powitanie, Payne z niechęcią oderwał się od drugiej szklanki whiskey i nastawił policzek, potem przywitała się jeszcze z Gwendolyn i Louisem i w końcu usiadła wygodnie, do kompletu brakowało jeszcze Mii ale ona przebywa obecnie w Nowym Jorku.
- A co wy tacy smutni dzisiaj? - Zapytała nie przestając się uśmiechać, ona i Niall mieli to do siebie że uśmiech praktycznie nie schodził im z twarzy.
- Kłótnia z Kelly. - Powiedział Liam.
- Brak seksu. - Westchnął Louis.
- Toby dzisiaj nie zagra. - Powiedziała Gwen jakby zacięła jej się płyta.
- Tobie współczuje, - wskazała na Louisa - ciebie ostrzegałam wiele razy - powiedziała do brata - a co do Toby'ego to wiecie kto go zastąpi?
- Ta, jakiś Harry Stytles. - Rzuciła Gwen od niechcenia.
- Styles. - Poprawił ją Louis choć sam nie był teraz pewny czy dobrze zapamiętał jego nazwisko.
- Ja go znam! - zawołała radośnie blondynka - Liam pamiętasz? Ten z obozu, zawsze grał na gitarze gdy mieliśmy ognisko - Liam patrzył się na nią z miną która mówiła że kompletnie nie wie o kogo chodzi - no ten słodki z loczkami i zielonymi oczami.
- Aaaa, ten w którym się kochałaś. - Chłopak w końcu sobie przypomniał.
- W kim się kochałaś? - Zapytał Niall dosiadając się do nich z dwoma kuflami piwa w rękach.
- W Harrym z obozu, tym który będzie tutaj dzisiaj grać. - Powiedziała Gwen bez zastanowienia a kopniak który wymierzyła jej za to Lola pod stołem przypadkowo trafił w Louisa, chłopak syknął głośno.
- Przepraszam. - Wyszeptała Lola ze skruszoną miną.
- Który to? - Zapytał Niall będąc zazdrosnym o jakiegoś chłopaka z przeszłości.
- Oj nie ważne, kochałam się w nim mając piętnaście lat.
- We mnie się zakochałaś mając piętnaście lat. - Przypomniał jej Niall z wyrzutem.
- Prawie szesnaście i ciebie poznałam po tym obozie. - Podkreśliła swoje słowa całując go w szyję, Niall chciał się powstrzymać uśmiech ale nie dał rady i już po chwili jego twarz promieniała tak jak zawsze.
- No ale co z tym Harrym? Byliście razem? - Dopytywała Gwendolyn.
- Nie, jakoś tak nie wyszło.
- Jakoś tak? No weź im opowiedz jak go podrywałaś i on wtedy...
- Zamknij się. - Powiedziała Lola zakrywając bratu usta ręką.
- I co on wtedy? - Zapytała reszta reszta.
- On...on... wtedy...on powiedział - Liam próbował coś powiedzieć ale przeszkadzała mu w tym siostra próbująca zakryć mu usta dłonią, w końcu Niall ją odciągnął. - Przykro mi ale bardziej podoba mi się twój brat. - Powiedział szybko nim Lola naskoczyła na niego okładając go pięściami po głowie ale Liam tylko się śmiał i to chyba pierwszy raz tego dnia, reszta podążyła za jego przykładem.
- No co, nie wiedziałam! Wydawał się normalny.
- Czyli ja jestem nienormalny? - Zapytał Louis przestając się śmiać.
- Nie! Oj no wiesz o co mi chodziło. - Westchnęła blondynka po czym położyła głowę na stół i zaczęła uderzać głową o blat, Niall podłożył jej swoją rękę żeby nie nabiła sobie guza.
- No w sumie powiedział że podoba mu się Liam więc do końca normalny to on nie może być. - Powiedziała Gwen, Liam jeszcze przez chwilę się śmiał po czym zrozumiał żart.
- Ej! - Zawołał z wyrzutem na co reszta znowu się roześmiała i Lola razem z nimi.
- Ciekawe jak wygląda teraz. - Zamyśliła się Lola.
- Na pewno jest brzydszy ode mnie. - Stwierdził Niall wyjmując paczkę czipsów z torebki swojej dziewczyny.
- No to na pewno. - Blondynka pogładziła go po udzie, a przynajmniej taką miał louis nadzieje bo tak sugerował ruch jej ręki. Irlandczyk uśmiechnął się zadowolony po czym zabrał się za swoją paczkę czipsów których nie szło kupić w ''Zielonym Patryku'' i jakiś kelner zaraz to zobaczył.
- Przepraszam ale tutaj nie można wnosić własnego jedzenia. - Powiedział podchodząc do nich, Louis jeszcze nigdy go tutaj nie widział więc zapewne musi być nowy. Gdy do nich podszedł Louisowi przez chwilę zrobiło się ciepło w żołądku. Nieznajomy miał kruczoczarne włosy wygolone po bokach a resztę uniesioną ku górze na żelu, przez ciemną karnację zdawać się mogło że jest jednym z emigrantów których było pełno Camden Town** lecz akcent zdradzał że musiał wychować się w Anglii, w jego ciemnobrązowych oczach dało się wyczytać że jest trochę zestresowany ale pomimo to był mega seksowny i Louis musiał odwrócić wzrok żeby nie zacząć się ślinić. Spojrzał na Liama i przez chwilę zdawało mu się że jego przyjaciel patrzy się na Mulata tak jak on przed chwilą ale potem zrozumiał że Liam patrzy na nieznajomego kelnera jak jeszcze nigdy na nikogo się nie patrzył.
- Ale ja tylko... - Blondyn sam nie wiedział co ma powiedzieć, inni kelnerzy zawsze przymykali na to oko bo wiedzieli że Niall i tak zamówi u nich jedzenie tylko po prostu nie lubił ich przekąsek. Na szczęście z opresji uratowała go Molly.
- Zayn zostaw go, on może. - Powiedziała brunetka niosąc na tacy stos brudnych talerzy. - Niall twoje żeberka zaraz będą. - Poinformowała go zbierając brudne szklanki z ich stolika.
- Dzięki Molly, jesteś najlepsza. - Zawołał Irlandczyk do odchodzącej kelnerki, chyba nie polubił Zayna, on z reguły nie lubi ludzi którzy zabraniają mu jeść.
O wpół do dziewiątej na niewielką scenę w kącie sali, weszła Katy, rudowłosa barmanka i zapowiedział występ długo już oczekiwanego Harry'ego Stylesa. Przez tłum Louis nie widział dokładnie chłopaka.
- Muszę iść do łazienki. - Powiedział trącając Gwendolyn w ramie żeby go wypuściła.
- Teraz? - Zapytała dziewczyna wstając.
- Tak, teraz. - Tak naprawdę to była tylko wymówka bo Louis chciał z bliska przyjrzeć się dawnemu koledze Loli który podobno wolał chłopaków. Przepchał się przez tłum żeby stanąć koło wejścia do kuchni z którego miał idealny widok na chłopaka. Uśmiechną się na widok Harry'ego, był przystojniejszy niż go sobie wyobrażał choć w jego myślach wyobrażał go sobie najpiękniej jak tylko mógł. Harry przedstawił się i powiedział jaką piosenkę zaśpiewa po czym uderzył w struny trzymanej w rękach gitary, po krótkim wstępie z jego gardła wydał się cichy dźwięk po czym zaczął śpiewać a Louis poczuł się w tym momencie jakby dotkną go anioł.
- O co się pokłóciliście? - Zapytał niebieskooki gdy kelnerka odeszła.
- Nie wiem, ostatnio ciągle się kłócimy. - Westchnął chowając twarz w dłoniach. - Odkąd się tylko wprowadziliśmy do tego nowego mieszkania ona stała się nagle jakaś zupełnie inna. Wszystkiego się czepia, co chwilę słyszę: Liam nie rób tego, nie rób tamtego, dlaczego jesteś taki, dlaczego nie jesteś taki? A mieszkamy ze sobą dopiero tydzień. - Louis chciał mu powiedzieć że jego dziewczyna była taka od zawsze ale w ostatniej chwili ugryzł się w język, gdy jest się zakochanym nie widać wad tej drugiej osoby. Czy w takim razie Liam przestał ją kochać?
- Zawsze możesz wrócić do nas. - Zaproponował przyjacielowi, jeszcze przed tygodniem on, Liam i Niall mieszkali w trójkę w kamienicy oddalonej od ''Zielonego Patryka'' o jedną ulicę a teraz Liam musiał tutaj dojeżdżać z samego Covent Garden*.
- To byłoby jak krok w tył. - Mruknął ponuro, po chwili Molly przyniosła mu cztery szklanki szkockiej, Liam chwycił jedną w dłoń i już więcej nic nie powiedział, Louis zajął się więc własnym piwem. Za piętnaście ósma do pubu weszła Gwen, dziewczyna jak zawsze była bez parasola więc przemokła do suchej nitki, rudo brązowe włosy kleiły jej się do czoła a kwiecista spódnica za kostkę była mokra od dołu, podeszła do baru gdzie zamówiła zieloną herbatę którą właściciel kupował specjalnie dla niej.
- Widzieliście to że Toby dzisiaj nie zagra, w jego miejsce wystąpi jakiś Harry. - Powiedziała oburzona siadając obok Louisa, pocałowała go w policzek a siedzącemu na przeciwko nich Liamowi posłała buziaka w powietrzu. Toby Powell co piątek grał w ''Zielonym Patryku'' na gitarze lecz w tym tygodniu miał go zastąpić Harry Styles, tak przynajmniej informowała tablica przed drzwiami.
- Toby podobno gdzieś wyjechał.
- No to czemu nie zadzwonili do mnie? Przecież wiele razy już go zastępowałam.
- Nie wiem. - Louis wzruszył ramionami, tak naprawdę to wiedział, Choć Gwendolyn bardzo się starała to nie śpiewała zbyt czysto, ale jej piosenki które sama pisała były tak fajne że jej przyjaciele słuchali ich z uśmiechem na ustach. Toby też z resztą nie był zbyt profesjonalny, przez parę lat dorabiał sobie tutaj na studia które i tak w końcu rzucił, ciekawe jak sprawdzi się ten cały Harry. Harry, to imię zawsze kojarzyło się Louisowi z czymś miłym, gdy był mały mama czytała mu bajkę w której jakiś chłopiec nazywał się Harry ale o co w niej chodziło tego nie umiał już sobie przypomnieć.
Pięć po ósmej, gdy lokal był już pełny, przyszedł Niall z Lolą. Chłopak od razu udał się do baru a dziewczyna przyszła do nich, usiadła obok Liama chcąc pocałować go w policzek na powitanie, Payne z niechęcią oderwał się od drugiej szklanki whiskey i nastawił policzek, potem przywitała się jeszcze z Gwendolyn i Louisem i w końcu usiadła wygodnie, do kompletu brakowało jeszcze Mii ale ona przebywa obecnie w Nowym Jorku.
- A co wy tacy smutni dzisiaj? - Zapytała nie przestając się uśmiechać, ona i Niall mieli to do siebie że uśmiech praktycznie nie schodził im z twarzy.
- Kłótnia z Kelly. - Powiedział Liam.
- Brak seksu. - Westchnął Louis.
- Toby dzisiaj nie zagra. - Powiedziała Gwen jakby zacięła jej się płyta.
- Tobie współczuje, - wskazała na Louisa - ciebie ostrzegałam wiele razy - powiedziała do brata - a co do Toby'ego to wiecie kto go zastąpi?
- Ta, jakiś Harry Stytles. - Rzuciła Gwen od niechcenia.
- Styles. - Poprawił ją Louis choć sam nie był teraz pewny czy dobrze zapamiętał jego nazwisko.
- Ja go znam! - zawołała radośnie blondynka - Liam pamiętasz? Ten z obozu, zawsze grał na gitarze gdy mieliśmy ognisko - Liam patrzył się na nią z miną która mówiła że kompletnie nie wie o kogo chodzi - no ten słodki z loczkami i zielonymi oczami.
- Aaaa, ten w którym się kochałaś. - Chłopak w końcu sobie przypomniał.
- W kim się kochałaś? - Zapytał Niall dosiadając się do nich z dwoma kuflami piwa w rękach.
- W Harrym z obozu, tym który będzie tutaj dzisiaj grać. - Powiedziała Gwen bez zastanowienia a kopniak który wymierzyła jej za to Lola pod stołem przypadkowo trafił w Louisa, chłopak syknął głośno.
- Przepraszam. - Wyszeptała Lola ze skruszoną miną.
- Który to? - Zapytał Niall będąc zazdrosnym o jakiegoś chłopaka z przeszłości.
- Oj nie ważne, kochałam się w nim mając piętnaście lat.
- We mnie się zakochałaś mając piętnaście lat. - Przypomniał jej Niall z wyrzutem.
- Prawie szesnaście i ciebie poznałam po tym obozie. - Podkreśliła swoje słowa całując go w szyję, Niall chciał się powstrzymać uśmiech ale nie dał rady i już po chwili jego twarz promieniała tak jak zawsze.
- No ale co z tym Harrym? Byliście razem? - Dopytywała Gwendolyn.
- Nie, jakoś tak nie wyszło.
- Jakoś tak? No weź im opowiedz jak go podrywałaś i on wtedy...
- Zamknij się. - Powiedziała Lola zakrywając bratu usta ręką.
- I co on wtedy? - Zapytała reszta reszta.
- On...on... wtedy...on powiedział - Liam próbował coś powiedzieć ale przeszkadzała mu w tym siostra próbująca zakryć mu usta dłonią, w końcu Niall ją odciągnął. - Przykro mi ale bardziej podoba mi się twój brat. - Powiedział szybko nim Lola naskoczyła na niego okładając go pięściami po głowie ale Liam tylko się śmiał i to chyba pierwszy raz tego dnia, reszta podążyła za jego przykładem.
- No co, nie wiedziałam! Wydawał się normalny.
- Czyli ja jestem nienormalny? - Zapytał Louis przestając się śmiać.
- Nie! Oj no wiesz o co mi chodziło. - Westchnęła blondynka po czym położyła głowę na stół i zaczęła uderzać głową o blat, Niall podłożył jej swoją rękę żeby nie nabiła sobie guza.
- No w sumie powiedział że podoba mu się Liam więc do końca normalny to on nie może być. - Powiedziała Gwen, Liam jeszcze przez chwilę się śmiał po czym zrozumiał żart.
- Ej! - Zawołał z wyrzutem na co reszta znowu się roześmiała i Lola razem z nimi.
- Ciekawe jak wygląda teraz. - Zamyśliła się Lola.
- Na pewno jest brzydszy ode mnie. - Stwierdził Niall wyjmując paczkę czipsów z torebki swojej dziewczyny.
- No to na pewno. - Blondynka pogładziła go po udzie, a przynajmniej taką miał louis nadzieje bo tak sugerował ruch jej ręki. Irlandczyk uśmiechnął się zadowolony po czym zabrał się za swoją paczkę czipsów których nie szło kupić w ''Zielonym Patryku'' i jakiś kelner zaraz to zobaczył.
- Przepraszam ale tutaj nie można wnosić własnego jedzenia. - Powiedział podchodząc do nich, Louis jeszcze nigdy go tutaj nie widział więc zapewne musi być nowy. Gdy do nich podszedł Louisowi przez chwilę zrobiło się ciepło w żołądku. Nieznajomy miał kruczoczarne włosy wygolone po bokach a resztę uniesioną ku górze na żelu, przez ciemną karnację zdawać się mogło że jest jednym z emigrantów których było pełno Camden Town** lecz akcent zdradzał że musiał wychować się w Anglii, w jego ciemnobrązowych oczach dało się wyczytać że jest trochę zestresowany ale pomimo to był mega seksowny i Louis musiał odwrócić wzrok żeby nie zacząć się ślinić. Spojrzał na Liama i przez chwilę zdawało mu się że jego przyjaciel patrzy się na Mulata tak jak on przed chwilą ale potem zrozumiał że Liam patrzy na nieznajomego kelnera jak jeszcze nigdy na nikogo się nie patrzył.
- Ale ja tylko... - Blondyn sam nie wiedział co ma powiedzieć, inni kelnerzy zawsze przymykali na to oko bo wiedzieli że Niall i tak zamówi u nich jedzenie tylko po prostu nie lubił ich przekąsek. Na szczęście z opresji uratowała go Molly.
- Zayn zostaw go, on może. - Powiedziała brunetka niosąc na tacy stos brudnych talerzy. - Niall twoje żeberka zaraz będą. - Poinformowała go zbierając brudne szklanki z ich stolika.
- Dzięki Molly, jesteś najlepsza. - Zawołał Irlandczyk do odchodzącej kelnerki, chyba nie polubił Zayna, on z reguły nie lubi ludzi którzy zabraniają mu jeść.
O wpół do dziewiątej na niewielką scenę w kącie sali, weszła Katy, rudowłosa barmanka i zapowiedział występ długo już oczekiwanego Harry'ego Stylesa. Przez tłum Louis nie widział dokładnie chłopaka.
- Muszę iść do łazienki. - Powiedział trącając Gwendolyn w ramie żeby go wypuściła.
- Teraz? - Zapytała dziewczyna wstając.
- Tak, teraz. - Tak naprawdę to była tylko wymówka bo Louis chciał z bliska przyjrzeć się dawnemu koledze Loli który podobno wolał chłopaków. Przepchał się przez tłum żeby stanąć koło wejścia do kuchni z którego miał idealny widok na chłopaka. Uśmiechną się na widok Harry'ego, był przystojniejszy niż go sobie wyobrażał choć w jego myślach wyobrażał go sobie najpiękniej jak tylko mógł. Harry przedstawił się i powiedział jaką piosenkę zaśpiewa po czym uderzył w struny trzymanej w rękach gitary, po krótkim wstępie z jego gardła wydał się cichy dźwięk po czym zaczął śpiewać a Louis poczuł się w tym momencie jakby dotkną go anioł.
Harry
Wchodząc na scenę ręce mu się trzęsły i nie mógł opanować oddechu, ''Zielony Patryk'' nie był pierwszym pubem w którym śpiewał ale bardzo zależało mu na pracy tutaj i trzydziestominutowe spóźnienie na pewno mu nie pomogło. Rozejrzał się po sali w poszukiwaniu Zayna, chłopak stał oparty o bar i patrzył się w jego stronę z pół uśmiechem na ustach, to on załatwił mu tą pracę więc teraz nie może go zawieść. Gdy Harry usiadł rudo włosa barmanka powiedziała coś do publiczności i nagle oczy wszystkim zwróciły się ku niemu.
- Cześć jestem Harry Styles - o mało co nie powiedział Sarry Htyles - i będę dzisiaj dla was śpiewał. - Przejechał palcami po strunach gitary przypominając sobie akordy. - Pierwsza piosenka nosi tytuł Inna Miłość. - W pubie zapanowała taka cisza że słychać było tylko brzęk szklanek, ludzie przestali rozmawiać chcąc usłyszeć co chłopak ma im do zaoferowania. Wziął głęboki wdech po czym zaczął grać, gdy przyszedł czas na pierwszą zwrotkę spanikował i musiał jeszcze raz powtórzyć intro, spojrzał na Zayna i gdy chłopak szepnął ''już'' Harry zaczął śpiewać.
- Chcę zabrać Cię gdzieś tak, abyś wiedział że mi zależy
Ale jest tak zimno i nie mam pojęcia dokąd
Przyniosłem Ci bukiet żonkili ze śliczną wstążką
Ale nie zakwitną tak, jak to było ostatniej wiosny
I pragnę Cię pocałować, sprawić abyś czuł się dobrze
Ale jestem zbyt zmęczony, by dzielić się nocami
Chcę płakać i pragnę kochać
Ale wypłakałem moje wszystkie łzy
Podczas innej miłości, innej miłości
Wypłakałem wszystkie moje łzy
Podczas innej miłości, innej miłości
Wypłakałem wszystkie moje łzy
Podczas innej miłości, innej miłości
Wypłakałem wszystkie moje łzy
Rozejrzał się po sali, część osób straciła już nim zainteresowanie i wróciła do rozmowy z przyjaciółmi lecz większość nadal go słuchała.
- A jeśli ktoś Cię skrzywdzi, zechcę walczyć
Lecz moje ręce były połamane o jeden raz za dużo
Więc użyje głosu, będę kurewsko nieprzyjemny
Słowa zawsze zwyciężają, lecz wiem, że i tak przegram
Podczas śpiewania zamknął na chwilę oczy a gdy powtórnie je otworzył czuł się pewnie, zniknął cały strach, w końcu robił to co kocha i czuł się tak kurewsko pewnie, spojrzał w prawo żeby odszukać Zayna i pokazać mu że już jest dobrze ale nie mógł go znaleźć a zamiast tego złapał kontakt wzrokowy z jakimś chłopakiem. Niebieskooki zarumienił się gdy wpatrywali się w siebie dłużej niż siedem sekund po czym spuścił wzrok.
- I zaśpiewałbym piosenkę, która byłaby tylko nasza
Lecz wyśpiewałem je wszystkie dla innego serca
I chcę płakać, pragnę nauczyć się kochać
Ale wypłakałem wszystkie moje łzy
Nie mógł odciągnąć wzroku od nieznajomego, studiował jego twarz zapamiętując każdy szczegół, a niebieskooki zdawał się robić to samo, zrobiło się gorąco i Harry omal nie zapomniał zaśpiewać refrenu.
- Podczas innej miłości, innej miłości
Wypłakałem wszystkie moje łzy
Podczas innej miłości, innej miłości
Wypłakałem wszystkie moje łzy
Podczas innej miłości, innej miłości
Wypłakałem wszystkie moje łzy
I zaśpiewałbym piosenkę, która byłaby tylko nasza
Lecz wyśpiewałem je wszystkie dla innego serca
I chcę płakać, pragnę nauczyć się kochać
Ale wypłakałem wszystkie moje łzy
Chcę zaśpiewać piosenkę, która byłaby tylko nasza
Lecz wyśpiewałem je wszystkie dla innego serca
I chcę płakać, pragnę nauczyć się kochać
Ale wypłakałem wszystkie moje łzy
Podczas innej miłości, innej miłości
Wypłakałem wszystkie moje łzy
Podczas innej miłości, innej miłości
Wypłakałem wszystkie moje łzy
Podczas innej miłości, innej miłości
Wypłakałem wszystkie moje łzy.
Gdy skończył na sali rozległy się brawa, najgłośniej klaskał nieznajomy i Harry żałował że musi się teraz obrócić i podziękować reszcie widowni ale obiecał sobie że zaraz znowu na niego spojrzy. Gdy brawa ucichły Harry podziękował wszystkim za nie i podał tytuł kolejnej piosenki po czym spojrzał w prawo gdzie jeszcze przed chwilą obok drzwi do kuchni stał przystojny nieznajomy lecz już go tam nie było. Loczek szukał go wzrokiem przez następne dwie piosenki żałując że nic nie zrobił gdy go widział, przecież mógł ze sceny zapytać go o numer albo mógł rzucić wszystko w cholerę i podbiec do niego i zaprosić go na randkę ale teraz było już za późno. Do końca występu nie odzyskał już humoru, po zejściu ze sceny udał się do małego kantorku który służył za jego ''garderobę'' po chwili przyszedł Zayn.
- Byłeś zajebisty. - Pochwalił go siadając na biurku, Harry podszedł do niego i bez zastanowienia zaczął go całować. Często tak robili, gdy byli smutni, znudzeni lub napaleni po prostu zaczynali się pieprzyć, nie można tego było nazwać związkiem bo oprócz przyjaźni nic do siebie nie czuli, ale przychodziły takie dni gdy potrzebowali bliskości którą tylko oni dwaj potrafili sobie zapewnić. - Umm czekaj Harry jestem w pracy. - Jęknął Zayn odchylając głowę w tył.
- Ja też. - Wysapał zdejmując koszulkę, przyssał się do szyi przyjaciela gdy nagle ktoś zapukał do drzwi, Harry spojrzał pytająco na Zayna.
- A no tak, przyprowadziłem twoje groupies. - Oświadczył Mulat doprowadzając się do porządku, Harry nie był zadowolony chciał zapomnieć o słodkim nieznajomym w ramionach Zayna tak jak zapominał o wszystkich innych ale zamiast seksu przyjaciel wolał robić sobie jakieś żarty. Ubrał koszulkę i wyszedł z Malikiem na zewnątrz, przed drzwiami stały dwie dziewczyny, jedna ruda a druga blondynka, blondynka wydawała mu się skądś znajoma.
- Przyszły po autograf. - Powiedział Zayn wciskając mu do ręki pisak. - Lola chce tutaj - dziewczyna odsłoniła dekolt - a Gwen tutaj - ruda uniosła koszulkę do góry i opuściła spodnie niebezpiecznie nisko.
- To są jakieś żarty nie? - Zapytał Harry spoglądając to na dziewczyny to na Zayna.
- No jasne że tak. - Blondynka puściła bluzkę zasłaniając z powrotem piersi. - Harry nie poznajesz mnie? - Zapytała spoglądając na niego z szerokim uśmiechem, Harry od początku wiedział że skądś ją zna a gdy usłyszał jej imię od razu sobie przypomniał.
- Jasne że pamiętam, tylko jedna osoba na świecie mogłaby wpaść na taki pomysł. - Zaśmiał się przytulając ją do siebie. - A więc co tu robisz? - Zapytał dawną przyjaciółkę.
- Mieszkam, studiuję, a ty? - Harry spojrzał na Zayna.
- Mieszkam, pracuje i takie tam.
- A tak w ogóle to jest Gwendolyn - przedstawiła swoją towarzyszkę - moja przyjaciółka, może napijecie się z nami piwa siedzimy tam w kącie ze znajomymi. - Zaproponowała im poprawiając rozciągniętą bluzkę która nie chciała wrócić do stanu sprzed pokazywania piersi i Lola pewnie teraz żałowała że w ogóle to zrobiła.
- Ja niestety muszę pracować, ale Harry bardzo chętnie się z wami napije. - Powiedział Zayn decydując za przyjaciela, choć tak naprawdę Harry wcale nie miał za bardzo ochoty na przebywanie w towarzystwie ludzi. Chciał wrócić do miejsca które potocznie nazywał domem, ale pomieszczenie w którym codziennie spał trudno było nazwać nawet kawalerką, był to po prostu jeden pokój połączony z kuchnią, salonem i korytarzem i tylko łazienkę miał osobno choć ta też była bardzo mała, mieszkał tam z Zaynem od 2 miesięcy a właściciel zdzierał z nich tyle ile powinni płacić za normalny apartament. Może będzie jednak lepiej gdy poczeka ze znajomymi Loli aż Zayn skończy swoją zmianę niż żeby sam miał wracać do tego depresyjnego miejsca.
- Ok. - Zgodził się, wrócili na salę i udali się do stolika dziewczyn. Gdy tam doszli Harry nie mógł powstrzymać uśmiechu, przy stoliku siedział nie kto inny niż niebieskooki nieznajomy.
- Słuchajcie wszyscy - zakomenderowała Lola - to jest nasza gwiazda wieczoru Harry - przedstawiła loczka - a to jest Niall mój chłopak, Liam mój brat którego pewnie pamiętasz, a to jest Louis.
- Znalazłem cię. - Powiedział Harry ściskając dłoń Louisa.
- Znacie się? - Zapytała Gwendolyn wpuszczając Stylesa żeby usiadł obok Louisa.
- Tak jakby. - Powiedział niebieskooki z uśmiechem, jego głos i bliskość ciała sprawiła że Harry dostał gęsiej skórki i tylko cudem powstrzymywał się żeby się nie rzucić na chłopaka którego imię poznał zaledwie chwilę temu.
Po paru minutach czarno włosa kelnerka przyniosła mu piwo a każdy po kolei zaczął opowiadać coś o sobie, Harry starał się uważnie słuchać historii każdego z nich ale w czasie gdy jedna część jego mózgu skupiała się na opowieściach druga skupiała się na Louisie.
- A co z tobą Harry, studiujesz coś? - Zapytała w końcu Lola.
- Studiowałem, parę miesięcy temu razem z Zaynem rzuciliśmy studia.
- No co ty? Przecież zawsze mówiłeś że zostaniesz prawnikiem. - Powiedziała Lola, zareagowała na tą wiadomość niemal tak samo jak jego rodzice, gdyby jeszcze odcięła go od pieniędzy i zaczęła rzucać talerzami było by identycznie.
- Mówiłem ale pewnego dnia obudziłem się i zadałem sobie pytanie: Harry co ty robisz? Kończyłem właśnie drugi rok i totalnie nie miałem ochoty na to wszystko, zdałem sobie sprawę że tak naprawdę nigdy nie robiłem tego co kochałem, zawsze ściśle trzymałem się planu rodziców, nawet ten obóz na którym was poznałem, wszystko było ich pomysłem. Wstałem z łóżka i zapytałem się Zayna: Ej rzucamy studia? Ten się zgodził i tydzień później byliśmy już wolni. - Powiedział ze wzruszeniem ramion, opuścił tylko szczegół że Zayn leżał wtedy obok niego.
- A co na to twoi rodzice, wkurzyli się? - Zapytała Lola.
- Wkurzyli? Byli wściekli, ojca jeszcze nigdy nie widziałem w takiej furii, mamy zresztą też, lamentowała co to teraz będzie, syn bez studiów. Prosiła, wręcz błagała żebym wrócił, że nie jest za późno, że oni zapłacą ale ja twardo stałem przy swoim. W końcu odcięli mnie od pieniędzy i kazali sobie radzić.
- Masakra. - Stwierdził Niall.
- No masakra ale Zayn miał jeszcze gorzej, gdy jego ojciec się dowiedział to odebrał mu nazwisko, dopiero z dwa miesiące temu doszli do porozumienia.
- I jak sobie teraz radzicie?
- Jakoś leci, w wakacje byliśmy razem w Hiszpani na truskawkach, potem dwa miesiące spędziliśmy w Irlandii a teraz jesteśmy tutaj, czepiamy się każdej pracy która nam się trafi i wynajmujemy ''mieszkanie'' tu w okolicy, ale rozglądamy się za czymś lepszym bo tam gdzie teraz mieszkamy to nie da się żyć.
- No tak we dwoje zawsze raźniej, ile jesteście już razem? - Zapytał Louis a w jego tonie dało się usłyszeć smutek.
- My nie jesteśmy razem! - Sypiamy ze sobą ale nie jesteśmy razem!
- Nie jesteście? Tam na zapleczu... - Gwendolyn chciała powiedzieć coś jeszcze ale nagle przestała a z jej ust wydostał się jęk bólu. - Nie ważne. - Potrząsnęła głową sięgając ręką pod stół.
- Mówiłeś że szukacie mieszkania. - Powiedziała Lola zmieniając temat.
- Tak ale wiecie jak to trudno coś dostać, zwłaszcza jak utrzymujemy się głównie z tego co zarobi Zayn na byciu kelnerem, ja gram w knajpach ale na tym też nie idzie się dorobić.
- Może zamieszkalibyście na razie u nas, Liam niedawno się wyprowadził i mamy wolny pokój. - Zaproponował Louis.
- Właśnie Louis pokój a ich jest dwóch. - Zauważył Niall.
- Harry może spać ze mną. - Rzucił Louis, wszyscy spojrzeli na niego. - Znaczy się obok mnie, znaczy ja mam taki duży pokój i bez problemu zmieszczą się tam dwa łóżka. - Wytłumaczył się szybko, rumieniąc się w ten swój słodki sposób.
- Nie no nie chcielibyśmy się narzucać. - Powiedział Harry ale pomysł ze spaniem razem z Louisem bardzo mu się spodobał.
- No przecież ja to zaproponowałem, a z resztą i tak musielibyśmy wynająć komuś ten pokój żeby starczyło nam na rachunki a tak przynajmniej mieszkalibyśmy z kimś kogo już znamy, co nie Niall?
- Jasne, żaden problem. - Blondyn uśmiechnął się i był to szczery uśmiech.
- A więc zgoda.
30 Listopad 2013
- Cześć jestem Harry Styles - o mało co nie powiedział Sarry Htyles - i będę dzisiaj dla was śpiewał. - Przejechał palcami po strunach gitary przypominając sobie akordy. - Pierwsza piosenka nosi tytuł Inna Miłość. - W pubie zapanowała taka cisza że słychać było tylko brzęk szklanek, ludzie przestali rozmawiać chcąc usłyszeć co chłopak ma im do zaoferowania. Wziął głęboki wdech po czym zaczął grać, gdy przyszedł czas na pierwszą zwrotkę spanikował i musiał jeszcze raz powtórzyć intro, spojrzał na Zayna i gdy chłopak szepnął ''już'' Harry zaczął śpiewać.
- Chcę zabrać Cię gdzieś tak, abyś wiedział że mi zależy
Ale jest tak zimno i nie mam pojęcia dokąd
Przyniosłem Ci bukiet żonkili ze śliczną wstążką
Ale nie zakwitną tak, jak to było ostatniej wiosny
I pragnę Cię pocałować, sprawić abyś czuł się dobrze
Ale jestem zbyt zmęczony, by dzielić się nocami
Chcę płakać i pragnę kochać
Ale wypłakałem moje wszystkie łzy
Podczas innej miłości, innej miłości
Wypłakałem wszystkie moje łzy
Podczas innej miłości, innej miłości
Wypłakałem wszystkie moje łzy
Podczas innej miłości, innej miłości
Wypłakałem wszystkie moje łzy
Rozejrzał się po sali, część osób straciła już nim zainteresowanie i wróciła do rozmowy z przyjaciółmi lecz większość nadal go słuchała.
- A jeśli ktoś Cię skrzywdzi, zechcę walczyć
Lecz moje ręce były połamane o jeden raz za dużo
Więc użyje głosu, będę kurewsko nieprzyjemny
Słowa zawsze zwyciężają, lecz wiem, że i tak przegram
Podczas śpiewania zamknął na chwilę oczy a gdy powtórnie je otworzył czuł się pewnie, zniknął cały strach, w końcu robił to co kocha i czuł się tak kurewsko pewnie, spojrzał w prawo żeby odszukać Zayna i pokazać mu że już jest dobrze ale nie mógł go znaleźć a zamiast tego złapał kontakt wzrokowy z jakimś chłopakiem. Niebieskooki zarumienił się gdy wpatrywali się w siebie dłużej niż siedem sekund po czym spuścił wzrok.
- I zaśpiewałbym piosenkę, która byłaby tylko nasza
Lecz wyśpiewałem je wszystkie dla innego serca
I chcę płakać, pragnę nauczyć się kochać
Ale wypłakałem wszystkie moje łzy
Nie mógł odciągnąć wzroku od nieznajomego, studiował jego twarz zapamiętując każdy szczegół, a niebieskooki zdawał się robić to samo, zrobiło się gorąco i Harry omal nie zapomniał zaśpiewać refrenu.
- Podczas innej miłości, innej miłości
Wypłakałem wszystkie moje łzy
Podczas innej miłości, innej miłości
Wypłakałem wszystkie moje łzy
Podczas innej miłości, innej miłości
Wypłakałem wszystkie moje łzy
I zaśpiewałbym piosenkę, która byłaby tylko nasza
Lecz wyśpiewałem je wszystkie dla innego serca
I chcę płakać, pragnę nauczyć się kochać
Ale wypłakałem wszystkie moje łzy
Chcę zaśpiewać piosenkę, która byłaby tylko nasza
Lecz wyśpiewałem je wszystkie dla innego serca
I chcę płakać, pragnę nauczyć się kochać
Ale wypłakałem wszystkie moje łzy
Podczas innej miłości, innej miłości
Wypłakałem wszystkie moje łzy
Podczas innej miłości, innej miłości
Wypłakałem wszystkie moje łzy
Podczas innej miłości, innej miłości
Wypłakałem wszystkie moje łzy.
Gdy skończył na sali rozległy się brawa, najgłośniej klaskał nieznajomy i Harry żałował że musi się teraz obrócić i podziękować reszcie widowni ale obiecał sobie że zaraz znowu na niego spojrzy. Gdy brawa ucichły Harry podziękował wszystkim za nie i podał tytuł kolejnej piosenki po czym spojrzał w prawo gdzie jeszcze przed chwilą obok drzwi do kuchni stał przystojny nieznajomy lecz już go tam nie było. Loczek szukał go wzrokiem przez następne dwie piosenki żałując że nic nie zrobił gdy go widział, przecież mógł ze sceny zapytać go o numer albo mógł rzucić wszystko w cholerę i podbiec do niego i zaprosić go na randkę ale teraz było już za późno. Do końca występu nie odzyskał już humoru, po zejściu ze sceny udał się do małego kantorku który służył za jego ''garderobę'' po chwili przyszedł Zayn.
- Byłeś zajebisty. - Pochwalił go siadając na biurku, Harry podszedł do niego i bez zastanowienia zaczął go całować. Często tak robili, gdy byli smutni, znudzeni lub napaleni po prostu zaczynali się pieprzyć, nie można tego było nazwać związkiem bo oprócz przyjaźni nic do siebie nie czuli, ale przychodziły takie dni gdy potrzebowali bliskości którą tylko oni dwaj potrafili sobie zapewnić. - Umm czekaj Harry jestem w pracy. - Jęknął Zayn odchylając głowę w tył.
- Ja też. - Wysapał zdejmując koszulkę, przyssał się do szyi przyjaciela gdy nagle ktoś zapukał do drzwi, Harry spojrzał pytająco na Zayna.
- A no tak, przyprowadziłem twoje groupies. - Oświadczył Mulat doprowadzając się do porządku, Harry nie był zadowolony chciał zapomnieć o słodkim nieznajomym w ramionach Zayna tak jak zapominał o wszystkich innych ale zamiast seksu przyjaciel wolał robić sobie jakieś żarty. Ubrał koszulkę i wyszedł z Malikiem na zewnątrz, przed drzwiami stały dwie dziewczyny, jedna ruda a druga blondynka, blondynka wydawała mu się skądś znajoma.
- Przyszły po autograf. - Powiedział Zayn wciskając mu do ręki pisak. - Lola chce tutaj - dziewczyna odsłoniła dekolt - a Gwen tutaj - ruda uniosła koszulkę do góry i opuściła spodnie niebezpiecznie nisko.
- To są jakieś żarty nie? - Zapytał Harry spoglądając to na dziewczyny to na Zayna.
- No jasne że tak. - Blondynka puściła bluzkę zasłaniając z powrotem piersi. - Harry nie poznajesz mnie? - Zapytała spoglądając na niego z szerokim uśmiechem, Harry od początku wiedział że skądś ją zna a gdy usłyszał jej imię od razu sobie przypomniał.
- Jasne że pamiętam, tylko jedna osoba na świecie mogłaby wpaść na taki pomysł. - Zaśmiał się przytulając ją do siebie. - A więc co tu robisz? - Zapytał dawną przyjaciółkę.
- Mieszkam, studiuję, a ty? - Harry spojrzał na Zayna.
- Mieszkam, pracuje i takie tam.
- A tak w ogóle to jest Gwendolyn - przedstawiła swoją towarzyszkę - moja przyjaciółka, może napijecie się z nami piwa siedzimy tam w kącie ze znajomymi. - Zaproponowała im poprawiając rozciągniętą bluzkę która nie chciała wrócić do stanu sprzed pokazywania piersi i Lola pewnie teraz żałowała że w ogóle to zrobiła.
- Ja niestety muszę pracować, ale Harry bardzo chętnie się z wami napije. - Powiedział Zayn decydując za przyjaciela, choć tak naprawdę Harry wcale nie miał za bardzo ochoty na przebywanie w towarzystwie ludzi. Chciał wrócić do miejsca które potocznie nazywał domem, ale pomieszczenie w którym codziennie spał trudno było nazwać nawet kawalerką, był to po prostu jeden pokój połączony z kuchnią, salonem i korytarzem i tylko łazienkę miał osobno choć ta też była bardzo mała, mieszkał tam z Zaynem od 2 miesięcy a właściciel zdzierał z nich tyle ile powinni płacić za normalny apartament. Może będzie jednak lepiej gdy poczeka ze znajomymi Loli aż Zayn skończy swoją zmianę niż żeby sam miał wracać do tego depresyjnego miejsca.
- Ok. - Zgodził się, wrócili na salę i udali się do stolika dziewczyn. Gdy tam doszli Harry nie mógł powstrzymać uśmiechu, przy stoliku siedział nie kto inny niż niebieskooki nieznajomy.
- Słuchajcie wszyscy - zakomenderowała Lola - to jest nasza gwiazda wieczoru Harry - przedstawiła loczka - a to jest Niall mój chłopak, Liam mój brat którego pewnie pamiętasz, a to jest Louis.
- Znalazłem cię. - Powiedział Harry ściskając dłoń Louisa.
- Znacie się? - Zapytała Gwendolyn wpuszczając Stylesa żeby usiadł obok Louisa.
- Tak jakby. - Powiedział niebieskooki z uśmiechem, jego głos i bliskość ciała sprawiła że Harry dostał gęsiej skórki i tylko cudem powstrzymywał się żeby się nie rzucić na chłopaka którego imię poznał zaledwie chwilę temu.
Po paru minutach czarno włosa kelnerka przyniosła mu piwo a każdy po kolei zaczął opowiadać coś o sobie, Harry starał się uważnie słuchać historii każdego z nich ale w czasie gdy jedna część jego mózgu skupiała się na opowieściach druga skupiała się na Louisie.
- A co z tobą Harry, studiujesz coś? - Zapytała w końcu Lola.
- Studiowałem, parę miesięcy temu razem z Zaynem rzuciliśmy studia.
- No co ty? Przecież zawsze mówiłeś że zostaniesz prawnikiem. - Powiedziała Lola, zareagowała na tą wiadomość niemal tak samo jak jego rodzice, gdyby jeszcze odcięła go od pieniędzy i zaczęła rzucać talerzami było by identycznie.
- Mówiłem ale pewnego dnia obudziłem się i zadałem sobie pytanie: Harry co ty robisz? Kończyłem właśnie drugi rok i totalnie nie miałem ochoty na to wszystko, zdałem sobie sprawę że tak naprawdę nigdy nie robiłem tego co kochałem, zawsze ściśle trzymałem się planu rodziców, nawet ten obóz na którym was poznałem, wszystko było ich pomysłem. Wstałem z łóżka i zapytałem się Zayna: Ej rzucamy studia? Ten się zgodził i tydzień później byliśmy już wolni. - Powiedział ze wzruszeniem ramion, opuścił tylko szczegół że Zayn leżał wtedy obok niego.
- A co na to twoi rodzice, wkurzyli się? - Zapytała Lola.
- Wkurzyli? Byli wściekli, ojca jeszcze nigdy nie widziałem w takiej furii, mamy zresztą też, lamentowała co to teraz będzie, syn bez studiów. Prosiła, wręcz błagała żebym wrócił, że nie jest za późno, że oni zapłacą ale ja twardo stałem przy swoim. W końcu odcięli mnie od pieniędzy i kazali sobie radzić.
- Masakra. - Stwierdził Niall.
- No masakra ale Zayn miał jeszcze gorzej, gdy jego ojciec się dowiedział to odebrał mu nazwisko, dopiero z dwa miesiące temu doszli do porozumienia.
- I jak sobie teraz radzicie?
- Jakoś leci, w wakacje byliśmy razem w Hiszpani na truskawkach, potem dwa miesiące spędziliśmy w Irlandii a teraz jesteśmy tutaj, czepiamy się każdej pracy która nam się trafi i wynajmujemy ''mieszkanie'' tu w okolicy, ale rozglądamy się za czymś lepszym bo tam gdzie teraz mieszkamy to nie da się żyć.
- No tak we dwoje zawsze raźniej, ile jesteście już razem? - Zapytał Louis a w jego tonie dało się usłyszeć smutek.
- My nie jesteśmy razem! - Sypiamy ze sobą ale nie jesteśmy razem!
- Nie jesteście? Tam na zapleczu... - Gwendolyn chciała powiedzieć coś jeszcze ale nagle przestała a z jej ust wydostał się jęk bólu. - Nie ważne. - Potrząsnęła głową sięgając ręką pod stół.
- Mówiłeś że szukacie mieszkania. - Powiedziała Lola zmieniając temat.
- Tak ale wiecie jak to trudno coś dostać, zwłaszcza jak utrzymujemy się głównie z tego co zarobi Zayn na byciu kelnerem, ja gram w knajpach ale na tym też nie idzie się dorobić.
- Może zamieszkalibyście na razie u nas, Liam niedawno się wyprowadził i mamy wolny pokój. - Zaproponował Louis.
- Właśnie Louis pokój a ich jest dwóch. - Zauważył Niall.
- Harry może spać ze mną. - Rzucił Louis, wszyscy spojrzeli na niego. - Znaczy się obok mnie, znaczy ja mam taki duży pokój i bez problemu zmieszczą się tam dwa łóżka. - Wytłumaczył się szybko, rumieniąc się w ten swój słodki sposób.
- Nie no nie chcielibyśmy się narzucać. - Powiedział Harry ale pomysł ze spaniem razem z Louisem bardzo mu się spodobał.
- No przecież ja to zaproponowałem, a z resztą i tak musielibyśmy wynająć komuś ten pokój żeby starczyło nam na rachunki a tak przynajmniej mieszkalibyśmy z kimś kogo już znamy, co nie Niall?
- Jasne, żaden problem. - Blondyn uśmiechnął się i był to szczery uśmiech.
- A więc zgoda.
30 Listopad 2013
Lola
Lola nie mogła tej nocy zasnąć cały czas zastanawiała się nad tym co powiedział Harry. W październiku rozpoczęła trzeci rok na pediatrii, czyli była już w połowie i choć zawsze chciała to robić nagle zaczęła mieć wątpliwości. Przecież to teraz jest ten moment żeby wybrała, gdy skończy studia będzie już za późno żeby nagle zmieniać zdanie choć jeśli teraz przeniosła by się na coś innego byłoby jej żal tych trzech lat. Gdy w końcu zasnęła nie pospała za długo, obudził ją Niall wstający do pracy, jej chłopak też jest studentem ale w wolne dni pracuje jako sprzedawca nieruchomości. Gdy on szykował się do pracy ona udawała że śpi, uwielbiała obserwować go gdy był jeszcze nie do końca rozbudzony, każdy ruch który o mało nie kończył się upadkiem, przeciąganie się, to jak zakładał skarpetki omal nie zasypiając. Te wszystkie małe rzeczy sprawiały że kochała go jeszcze bardziej, ale nie chciała mu zdradzać że obserwuje go podczas tych porannych rytuałów bo wiedziała że wtedy Irlandczyk zacząłby zachowywać się inaczej, starałby się robić wszystko porządnie i to nie byłoby już takie słodkie. Gdy chłopak już się ubrał całował ją w czoło i szedł do swojego mieszkania po drugiej stronie klatki schodowej, lub po prostu szedł do kuchni zależy w którym mieszkaniu spali. Gdy Niall już wyszedł ona też wstała, poszła do łazienki wziąć długi prysznic podczas którego przemyślała całe swoje życie, oprócz bycia pediatrą zawsze chciała mieć też swoją własną kawiarnię. Gdy była mała zawsze bawiła się w to z koleżankami, ona miała kawiarnię a one przychodziły do niej ze swoimi dziećmi (lalkami) a ona serwowała im herbatę i ciastka które niby sama upiekła. Gdy już się ubrała i zjadła śniadanie pokręciła się chwilę po domu robiąc porządek, Gwendolyn jeszcze spała, Mia jest teraz w Stanach u swojej mamy , więc nawet nie miała z kim pogadać. Chętnie porozmawiałby teraz ze swoją mamą ale jechać do Wolverhampton na kawę było zbyt daleką trasą, zawsze mogła też zadzwonić ale ósma godzina to było trochę za wcześnie na rozmowy o życiu. Postanowiła wyjść na spacer, ubrała przeciw deszczowy płaszcz i kalosze Gwen, styl Szkotki był zupełnie różny od stylu Loli ale dziewczyna lubiła czasami ubrać się w ciuchy przyjaciółki i wyjść tak na ulicę, zwłaszcza jesienią gdy na zewnątrz było tak szaro. Gdy wyszła z klatki zauważyła że lokal gdzie jeszcze parę dni temu mieściła się chińska knajpa, został wystawiony na sprzedaż, nie było napisane za ile chciałby to sprzedać ale knajpa nie przynosiła zbyt dużego zysku a właściciel toną w długach więc pewnie nie wziąłby tak dużo. Camden Town był dzielnicą wielokulturową i Lola lubiła mieszkać w tym miejscu ale nie widziała siebie w nim za piętnaście lat, wyobrażała sobie że wtedy będzie mieszkać z Niallem w dużym domu gdzieś na obrzeżach Londynu gdy nagle w jej plany na przyszłość wkradła się kawiarnia. Mała przytulna kawiarenka z ogromnymi kubkami i sofami zamiast krzeseł. Weszła do Tesco żeby robiąc zakupy móc zapomnieć o tym szalonym marzeniu ale gdy weszła w dział z kawami i herbatami zaczęła się zastanawiać jak smakowałaby kawa w jej kawiarni i już nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć, godzinę później siedziała w pociągu do Wolverhampton. Jej mama trochę się zdziwiła z tej niezapowiedzianej wizyty, wystraszyła się że coś się mogło stać ale Lola wytłumaczyła jej powód swojej wizyty, gdy Alison wysłuchała już całej historii doradziła córce najlepiej jak umiała tak że gdy Lola wracała wieczorem do Londynu już wiedziała co ma zrobić. W poniedziałek podpisała wszystkie formalności i była mega szczęśliwa ze swojego pomysłu. Po wizycie w banku zrobiła obiad na który zaprosiła przyjaciół, pierwszy przyszedł Liam, sam bez swojej dziewczyny.
- A gdzie Kelly? - Zapytała nakrywając do stołu.
- Rozstaliśmy się. - Odpowiedział jej brat, Lola upuściła widelec na ziemie,
- No co ty? Och tak mi przykro. - Podeszła i przytuliła go do siebie.
- A wiesz że mi nie, pierwszy raz od pół roku poczułem ulgę. - I Lola tak samo, nie przepadała specjalnie za dziewczyną brata i nie wyobrażała sobie żeby miały zostać rodziną.
Po kwadransie przyszła reszta i gdy zjedli obiad Lola zaprowadziła ich na dwór.
- Widzicie to? - Zapytała pokazując im zamknięty lokal.
- Chinczyk, zamknęli go bo miał chujowe żarcie i syf w kuchni. - Stwierdziła Gwen, nigdy nie lubiła tej knajpy bo jedyne wegetariańskie danie było w nim ohydne.
- Już nie, teraz to jest moje, obiecuję wam będę tutaj podawać najlepszą kawę w całym Londynie.
Covent Garden*- Dzielnica w Londynie.
Camden Town**- Inna dzielnica w Londynie.
Utwór wykorzystany w rozdziale: Tom Odell-Another Love
No hej, w końcu jest ten pierwszy rozdział i myślę że nawet fajnie mi wyszedł i mam nadzieje że po nim zacznie mi przybywać czytelników bo ta historia naprawdę może być fajna. Chciałabym poruszyć też kilka spraw organizacyjnych tutaj bo oczywiście w tym pierwszym poście o tym zapomniałam. W tym opowiadaniu One Direction nie istnieje co pewnie zdążyliście już zauważyć i rodziny chłopców też są inne niż te w rzeczywistości, i jeszcze będę tutaj wykorzystywać piosenki które istnieją naprawdę a niby że napisał je Harry bo wydaje mi się to fajne. Co jeszcze mogę napisać, zepsułam ostatnio klawiaturę w laptopie i nawet nie wiecie jak ciulowo pisze się bez lewego Shiftu i tego przycisku do usuwania ale to z własnej głupoty więc nie mogę narzekać, pamiętajcie nigdy nie wyciągajcie wszystkich klawiszy żeby wyczyścić klawiaturę, nigdy! I jeszcze jakieś dziecko skomentowało mi zdjęcie na fb pisząc ''yyyyyyyyyyyyyyyyy''. Nawet jej nie znam więc nie rozumiem co to może znaczyć no ale kurde no rozumiem gdyby ona była jakaś mega śliczna ale no dajcie spokój. Dobra idę się kąpać i mam nadzieje że zostawicie jakiś komentarz bo was kocham i myślę że wy też mnie kochacie bo jak można mnie nie kochać, fajna jestem ale wy jesteście fajniejsi :*Następny rozdział postaram się dodać w przyszłym tygodniu, pa pa pa! <3